Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Problemy z Atakami paniki i derealizacją

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
remik123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 4 stycznia 2014, o 09:08

4 stycznia 2014, o 09:12

Witam, mam pewien problem. Otóż mam 16 lat i mam straszne napady lękowe i derealizację. Zaczęło się jakoś w wieku 12-13 lat, gdy smacznie spałem w nocy. Podczas nocy była burza, ale jakoś mnie to nie przerażało, jednak w pewnym momencie obudził mnie bardzo głośny huk pioruna i natychmiast wstałem cały przerażony. Na początku myślałem, że mam zawał, bo serce waliło mi jak głupie, a ja cały czas się za nie trzymałem i modliłem, żeby minęło. Miałem tak przez kilka dni, potem minęło i wszystko było w porządku. W wieku 15 lat (czyli rok temu) wyjechałem z rodziną za granicę. Oczywiście liczyło się to, że będzie nowa szkoła, nowi znajomi, nowy język i nowe miejsce zamieszkania. Bardzo się bałem tego wyjazdu, jednak z drugiej strony cieszyłem się, bo urwałem się od starego miejsca i rozpocząłem nowe życie. Gdy byłem w nowym mieszkaniu, to czułem się jakoś nieswojo. Pewnie dlatego, że było to nowe miejsce i trudno było się przyzwyczaić. To mieszkanie było apartamentowe, więc miało trzy pokoje i było dosyć duże. Moi rodzice spali w sypialni, a ja w salonie, bo tam było łóżko rozkładane, ale gdy kładłem się spać, zacząłem mieć lęki. Zawsze byłem przyzwyczajony do mniejszych pomieszczeń, a ten salon miał około 3m wysokości, więc czułem się taki "niezaspokojony". Bardzo mi przeszkadzała ta duża przestrzeń, no i od tego czasu, gdy tam mieszkałem to zacząłem mieć lęki przed utratą życia. Pewnie dlatego, że ataki paniki mi wróciły. Nigdy nie lubiłem wcześnie chodzić spać i zawsze kładłem się o 23-24 w nocy, natomiast moi rodzicie szli wcześniej spać i mój brat młodszy też, więc zostawałem "sam". Po prostu się bałem, sam nie wiem zbytnio czego, bo wszystko w tamtym domu mnie przerażało, ale nienawidziłem, gdy ktoś bliski szedł już spać, a ja zostawałem sam np. przy oglądaniu telewizji. W tamtym mieszkaniu mieszkaliśmy miesiąc, potem się przeprowadziliśmy do mniejszego mieszkania obok. W momencie, gdy zacząłem przenosić rzeczy ze starego mieszkania do tego najnowszego, to jakoś dziwnie mnie przeszyło w głowie. Poczułem się jakoś załamany i nierealny. Możliwe też, że było to spowodowane zbyt dużym nasileniem stresu tj. za dużo się działo na raz. Pierwszego dnia w tym nowym mieszkaniu nie mogłem zasnąć, bo się bałem, ale potem jakoś się przyzwyczaiłem. Po tygodniu minęła mi ta derealizacja i większe lęki, przez co mogłem normalnie funkcjonować. Chodziłem do szkoły, jednak bardzo się źle w niej czułem, pewnie ze względu na stres i brak znajomości języka obcego. Trudno było mi się porozumieć z kimkolwiek, dlatego przez cały rok mieszkania za granicą nie miałem kolegów, natomiast w rodzinnym mieście w Polsce miałem ich sporo i niczym się nie przejmowałem. Na zeszłą zimę odwiedził mnie mój przyjaciel z Polski i mieszkał tydzień u mnie. Chodziliśmy razem na narty, oglądaliśmy filmy na komputerze do nocy, ogólnie to było super. Gdy pojechałem z ojcem odwieźć go na przystanek autokarowy, to się pożegnaliśmy, ale poczułem znowu jakieś załamanie. Potem wszystko było jak dawniej, zajęcia, szkoła itd. Gdy nastało lato, czyli wakacje, mój przyjaciel miał znowu mnie odwiedzić i odwiedził. Był na dwa tygodnie, jednak podczas jego pobytu znowu mi się zrobiły te ataki paniki i derealizacja. Gdy pewnego razu pojechaliśmy na basen, wydarzyła się dla mojej psychiki zła rzecz i niestety trafiła się ona akurat, gdy miałem te lęki. Chociaż derealizacja mi raz zanikała, raz przychodziła. No i na tym basenie gdy pływaliśmy, to mój przyjaciel zaczął się topić, uznałem, że potrzebuje pomocy więc podpłynąłem do niego i chciałem mu pomóc, ale natychmiast zostałem wciągnięty pod wodę (zrobił to odruchowo). Byłem pod nią z kumplem jakieś 15-20 sekund, nie miałem czym oddychać i nałykałem się pełno wody, jednak udało nam się wypłynąć i złapać się krawędzi basenu, ale gdy wynurzyliśmy się z wody poczułem najgorsze uczucie w życiu...największe przerażenie jakie dotąd miałem, pewnie 50% z tego strachu było wywołane atakiem paniki i lękiem o własne życie, ale razem z tym przerażeniem przyszła mi straszna derealizacja. Czułem się tragicznie, myślałem, że umrę i nigdy nie zobaczę rodziny, jednak nie umarłem i na pewno by nas ktoś wyciągnął (w końcu to basen z ludźmi Smile ). Po tym wydarzeniu postanowiliśmy zakończyć pływanie i udaliśmy się do szatni. Czułem się masakrycznie. Byłem tak zdesperowany, że nie panowałem nad swoim lękiem. Natychmiast zadzwoniłem po ojca, żeby nas odebrał. Kumpel jakoś nie odczuł tego topienia się, chociaż był dłużej pod wodą, ale on nie miał tych ataków paniki i derealizacji. Ojciec zabrał nas na kebaba na poprawienie humoru, jednak nie zjadłem jego nawet 1/4, bo byłem tak przerażony i przygnębiony i cały czas miałem tą sytuację głowie. Od tamtego czasu mam stałą derealizację, dzień w dzień mam lęki, co kilka dni ataki paniki, jednak raz nad nimi zapanuję, a raz nie. Rodzice jakiś miesiąc temu zabrali mnie do szpitala na badania. Miałem zbadane serce, głowę itd. Jednak nic nie wykazało i mówili, że jestem zdrowy jak ryba. Jednak ja cały czas uważałem, że coś mi jest (w końcu to ataki paniki ;/ ). Na basen nie chodzę do dzisiaj, jestem cały czas ostrożny na wszystkie rzeczy. Każde ukłucie lub nerwobóle, czy duszności na moim ciele odczytuję jako coś złego. Pozostała jedna opcja: Psychika. I w ten sposób zacząłem chodzić do psychologa. Rozmawiałem z nim normalnie, zachowywałem się jak codzień i psycholog stwierdził, że nic mi nie jest i nie potrzebuję więcej wizyt. Jednak cały czas siedziało to we mnie.

Codziennie siedzę w domu i się nudzę, nie mam większych zajęć, więc psychika dostaje po dupie za przeproszeniem od braku kontaktu z ludźmi. Jak wspomniałem nie mam tutaj kolegów i jedynie widzę się z jakimiś w szkolę, ale to nie to samo co było w Polsce. Pytałem się lekarzy i psychologa czy ataki paniki mogę mieć ponownie przebudzone przez sytuację z basenem i mówili, że - tak. No więc, żadnych leków nie biorę, staram sam się to zwalczyć. Nad atakami paniki radzę sobie lepiej, jednak cały czas mnie męczy ta derealizacja. Czytałem trochę w internecie co może być przyczyną i było napisane, że może to być spowodowane właśnie atakami paniki. Tylko te ataki paniki nie chcą do końca zniknąć i nie mam pojęcia jak z nimi walczyć. Próbowałem o tym nie myśleć, jednak ciągle się nakręcam, bo mam strach przed tą derealizacją, że to się nie skończy, albo oszaleję, albo mi się coś stanie. Nie należę do osób samobójczych, bo bardzo się boję o swoje życie. Tą derealizację jestem w stanie stwierdzić na podstawie wcześniejszych odczuć.

Dzieciństwo jako tako miałem fajne. Byli koledzy, miejsca do zabaw, praktycznie codziennie byłem na dworzu, jednak po otrzymaniu komputera dzień w dzień zatracałem się w nim. Nałóg komputerowy zaczął się od 10-tego roku życia. Wiadomo, rozrywka, gry itd. Ale za długo przy nim siedziałem i się zatracałem. Do dzisiaj uważam, że to może być po części przyczyną tych ataków i derealizacji.

Nie wiem sam już co robić. Na codzień jestem normalnym nastolatkiem chcącym pozbyć się tego shitu co siedzi mi w mózgu. Jestem bardzo przesądny więc staram się na wszystko uważać (przez ataki paniki).
Uważam, że główną przyczyną derealizacji są lęki, których nie da się tak łatwo pozbyć, dlatego piszę do Was z prośbą o pomoc. Napiszcie mi proszę jakieś wskazówki co mam robić. Jestem otwarty na wszelkie propozycje.

Dziękuję.
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

4 stycznia 2014, o 12:44

No coz to co ja doradzam to poczytac dokladnie tematy stad vademecum-leku-nerwic.html oraz stad psychologiczne-techniki.html i na terapie zasuwac aby pioruny i jakies zdarzenia, objawy nie powodowaly od razu tragedi :) Wieksza odpornosc jest potrzebna
ODPOWIEDZ