Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Problem z uczuciami

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
laure
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33

12 września 2017, o 16:14

Powiedzcie, czy to rocd?

Mam na imię Asia, choruję na zaburzenia depresyjno-lękowe odkąd pamiętam w dorosłym życiu. Moje pierwsze związkowe wątpliwości zaczęły się w pierwszej poważnej relacji, która z różnych przyczyn się rozpadła. W każdej kolejnej się pogłębiały, oczywiście towarzyszył im silny lęk. Jednak, wątpliwości i lęki przechodziły samoistnie. Ponad rok temu poznałam mojego obecnego chłopaka, ojca mojego dziecka. To był burzliwy związek, ja w międzyczasie zrywałam z nim z 10 razy, by znów do niego wracać. W międzyczasie miałam wkrętki na byłego, z którym nie jestem już 5 lat, co o mały włos zniszczyłoby tę relację. Końcówka zeszłego roku obfitowała w masę stresów: strasznie schudłam, mój chłopak się ode mnie oddalał, a ja czułam, że bez niego usycham, zaczęłam mieć problemy zdrowotne, silne bóle głowy, wymioty, mdlałam, nie jadłam, bo nie mogłam nic przełknąć, kobieta z przeszłości mojego faceta nękała mnie telefonami i smsami, pracowałam jak szalona na awans, nie spałam, miałam długi. Żyłam w takim stresie,że myślałam,że zwariuję. W końcu nastąpił przełom: zaczęło się nam układać. Ciepło zalało moje serce. Zaczęliśmy być ze sobą szczęśliwi. Pamiętam jak siedzieliśmy u jego rodziców, a ja czułam taki wewnętrzny spokój i szczęście. Niestety, lęki wróciły. Na początku były nieokreślone. Ponieważ znałam ten stan z przeszłości niespecjalnie się tym zmartwiłam. Ale w grudniowy weekend poczułam, że coś jest nie tak. Słuchaliśmy razem wspólnej piosenki, a ja nie poczułam nic prócz strachu. Zignorowałam to, jednak następnego dnia gdy wróciłam do domu uderzyło mnie ze zdwojoną siłą. Nie czułam nic, lęk mnie sparaliżował. Siedziałam w pracy i dygotałam. Pojechałam do rodziców, niestety mój stan nadal się nie uspokoił. Trzy dni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży i było już tylko gorzej. Od tamtej pory żadnych przebłysków, a córka ma już 3 tygodnie. Za to przerabiałam już wszystko: wymioty, duszności, ataki paniki, napady płaczu, zrywałam już niezliczoną ilość razy i wracałam. Nic nie wskazuje na to by miało być lepiej. Co gorsze, lęku brak, a uczuć ciągle brak. Jestem już skrajnie wyczerpana, nie wiem co robić. Niby chcę odejść, ale nie chcę. Zawsze wtedy gdy przychodzi mi do głowy taka myśl, przychodzi kontrmyśl: a jeśli to naprawdę wynik zaburzenia, a Ty chcesz przekreślić wspaniałego faceta? Żyję w takiej pułapce od 9 miesięcy i nie widzę światła w tunelu. Oczywiście, mam momenty gdy mnie strasznie irytuje, ale też takie kiedy go błagam by dał mi czas. Zordon, tak szczerze... czy to Ci brzmi jak rOCD? chodziłam na różne terapie, po których było tylko gorzej. Czasami się z nim męczę, a czasami szukam go wręcz by poczuć to ciepło. Jestem w takim stanie, że zaczęłam podważać swoje uczucia sprzed tego gówna. Naprawdę. Mam wrażenie, że nie pamiętam już nic z tamtego okresu, a uczucia i wspomnienia sobie wymyśliłam.
ODPOWIEDZ