Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

problem z 7 latką pomocy

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
realista100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 20 listopada 2015, o 15:45

20 listopada 2015, o 15:49

Witam,

Nie przejmowałbym się w ogóle problemem gdyby nie chodziło o mnie tylko o moją 7,5 letnią córkę. Dziecko bardzo inteligentne i bardzo ciepłe kochane ale fakt faktem bardzo wrażliwe i przejmujące się różnymi rzeczami. Na bajkach w których ktoś umierał szczególnie rodzic bardzo płakało i zawsze jakieś problemy miało z tematem umierania. Z ponad rok temu moja mama mając pod opieką moją córkę zabrała ją na msze przed pogrzebem. Dziecko wtedy bardzo to przeżyło, ale był spokój. Czasami zadało pytanie o śmierć, czy my nie umrzemy, czy ona nie umrze ale po rozmowie temat mijał. A tu nagle od tego poniedziałku nasze życie się zmieniło.
W poniedziałek wieczorem dziecko zaczęło do mnie i mamy mówić, że ma myśli że nas zabije, że ja zabije żonę, że żona zabije mnie, że zabije młodszego brata. W pierwszym odruchu zona ją skrzyczał co za rzeczy wygaduje. Następnego dnia rano poszła do szkoły i wydawało się OK., ale po przyjściu ze szkoły wieczorem to samo wtedy niestety ja nie wytrzymałem (wiem błąd) i zacząłem krzyczeć, że jak tak będzie gadać to trafi do szpitala, że nie będzie miała żadnych zabawek, że głupotami się zajmuje zamiast się uczyć. Doszło do tego, że w ten wieczór tak się zdenerwowała, że się trzęsła i chciała zwymiotować (ale nie zrobiła tego). Oczywiście wiem że przesadziłem ale to mnie przerosło. Uprzedzając Wasze pytanie to nie, nie jestem apodyktycznym ojcem, nie bije nie krzyczę na dzieci, rozpieszczam, bawię się z nimi i do tego dnia to byłem ukochanym tatusiem córeczki, codziennie je tulam czytam bajki na dobranoc, jak coś to śpię z nimi w łóżeczku czy one przychodzą do mnie i do żony, oglądamy bajki wspieram je mówię, że je kocham.
W środę, gdy przemyśleliśmy z żoną sytuacje, i że może być problem poważniejszy zaczęliśmy szukać źródła i przyczyny. Przypomniało się nam, że przed wakacjami Pani w szkole powiedziała im o tej dwójce (chłopak i dziewczyna), którzy zabili rodziców. Wiem, że ona się tego przestraszyła wtedy bardzo. W ogóle mieliśmy problemy w szkole z jej Panią (ta co siedmiolatka takie rzeczy opowiada) i rówieśnikami z klasy, do tego stopnia, że zmieniliśmy jej klasę bo się bała szkoły i nie chciała chodzić do tej klasy. Od nowego roku w nowej klasie z nowa Panią odnalazła się super chce chodzić do szkoły jest super.
Więc stwierdziliśmy, że to pewnie po tamtej historii, co im Pani opowiedziała. Więc zaczęliśmy z nią rozmawiać, że tamci to źli ludzie, i że ona nas nie zabije, że to tylko złe myśli. Przytulaliśmy, ale ona nadal swoje że ma takie myśli, że się boi tłumaczymy oczywiście że to się nie stanie. Dziecko same powoli ma tego dosyć i mówi teksty typu, że ona nie chce tak myśleć, że chciałaby żeby to był zły sen i że jak się obudzi to tego nie będzie. Widać, że cierpi strasznie bo mówi, że widzi że ją kochamy bardzo i ona nas też i że ona tego nie zrobi ale ma te myśli.
Powoli zaczyna się to odbijać na naszym zżyciu i trochę zaczynamy się bać o drugie dziecko 4 letniego syna, który to słyszy i widzi, że coś jest nie tak.
Do szkoły chodzi, na dodatkowy angielski też a jak tylko jesteśmy w domu to zaczyna te swoje słowotoki. Żona jak jest w domu to stara się nią zajmować odwracać jej uwagę, wymyśla zabawy manualne, pieczenie ciasteczek oglądanie bajek. Ale te zabawy są przerywane nagłym, że znowu pomyślałam że Was zabije albo my ją albo ogólnie że ktoś kogoś zabije. Poszliśmy wczoraj na zakupy to w markecie tez zaczęła, że pomyślała że zabije tą czy tamtą Panią.
Dziś idziemy z nią do Pani psycholog ale tak chciałem się Was poradzić no bo wszystko to co piszecie to fajnie przeczyta sobie dorosły bo to o niego chodzi i będzie próbował to wcielać w życie, ale jak to wszystko wytłumaczyć dziecku? Czy rozmawiać z nim na ten temat? Czy wręcz przeciwnie zbywać i udawać, że nie ma tematu, że przez takie podejście zapomni, „znudzi się jej”.
Proszę o jakąś poradę, bo jestem przerażony, gdyż z fajnego życia jakie wiedziemy jako czteroosobowa rodzina i z mojej Kochanej Córeczki, nagle świat odwrócił mi się do góry nogami.
Czy mieliście podobne przypadki, będę wdzięczny za pomoc.
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

20 listopada 2015, o 22:29

Witaj, moja córeczka również jest bardzo wrażliwa, ostatnio bardzo bolał ja brzuszek i to za każdym razem jak miała iść do szkoły, poszłam z nią do lekarza i okazało się ze to przez stres co właśnie podejrzewałam, powód był taki ze chłopczyk dokuczal jej w szkole, niby wszystko minęło ale nie do końca, wydaje mi się ze wasza córeczka jest wystraszona tym co usłyszała w szkole i teraz o tym myśli, pojawiły się jej natrety z tym związane, i teraz tez dużo zależy od was czyli o podejście do tej sytuacji, oczywiście psycholog dziecięcy jak najbardziej, będzie dobrze i nie martw się, trzeba jej pomóc, wspierać ja, i tłumaczyć. Pozdrawiam
COCO JUMBO I DO PRZODU
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

20 listopada 2015, o 22:38

Ciężko mi cokolwiek napisać, bo psychika dziecka mocno różni się od psychiki dorosłego. W sumie jak pamiętam, to sam za dziecka miałem ogromny lęk przed śmiercią i przed tym, że któregoś dnia moja mama umrze, albo coś się jej stanie. Wiem, że zaczęło się to po tym, jak oglądałem jakiś film teoretycznie dla dzieci, w którym przyszła śmierć i zabrała dzieciom mamę. Od tego czasu miałem niezłe jazdy z tego powodu.

To pokazuje, że psychika dziecka jest bardzo delikatna, podatna na wszelkie bodźce. Chłonie informacje jak gąbka, ale zbyt mało rozwinięta świadomość nie filtruje jeszcze do końca tego co jest dobre, co złe. U Twojej córeczki skumulowało się pewnie kilka informacji, które uzyskała z otoczenia, a które zadziałały na nią bardzo lękowo. Stały się takim natrętem, z którym ona sobie nie radzi, bo wszystko dodatkowo wyolbrzymia jej wyobraźnia. Ta plastyczność dziecięcej psychiki jest zarówno wadą jak i zaletą, dlatego że jednak wiele spraw szybko się może odwrócić, zregenerować. Nie ma przesadnej analizy, któraby przeciągała utrzymywanie się stanu lękowego. Jestem pewien, że u Twojego dziecka jest to epizod tymczasowy, który pewnie z czasem zaniknie i nie będzie po nim śladu. Ale dopóki się to nie stanie, możecie starać się z nią rozmawiać, uspokajać, tłumaczyć, łagodzić to. Jak dorośnie, sama zrozumie na czym to wszystko polega.
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

20 listopada 2015, o 23:00

Moja córeczka za każdym razem kiedy jestem chora pyta się czy nie umrę, dzieci bardzo przeżywają takie sytuacje ,dlatego trzeba bardzo dużo rozmawiać z dziećmi,podchodzić do dziecka ze spokojem bo my jako rodzice jesteśmy ich autorytetami, dla dziecka jest bardzo ważna relacja z nami, I wszystko zależy od nas jak dziecko sobie poradzi teraz i w przyszłości.
COCO JUMBO I DO PRZODU
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

21 listopada 2015, o 02:20

Realista jeśli moge pomóc staraj się uspokajać córeczke mow ze nigdy tak sie nie stanie ze jej myśli sie nie spełnią , i nie zagłębiajcie się w ten temat odwracajcie uwagę , córeczka zapomnij o tych myślach , ale nie drążcie tematu , jeśli chodzi o psychologa tez bardzo uważajcie - żeby nie narobił większej szkody . Moja chrześnica ma 7 lat i bardzo boj się śmierci , też o to pyta ale my odwracamy uwagę i nie zagłębiamy się w temat np ; ona mówi boję się zę umrę a my na to - nasza rodzina jest długo wieczna będziesz żyła 100 lat , i ona mowi aha no dobra . Nie martw sie to minie Twojej córeczce .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
kadaweryna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 206
Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41

21 listopada 2015, o 14:20

Drogi realista100, Twoja córka właśnie rozwinęła swój pierwszy w życiu epizod nerwicy. Jak to czytam to widzę w tym siebie, totalnie. Jej umysł niewiele się różni od naszych. Postaram się Ci powiedzieć, co moim zdaniem będzie wspomagające w jej sytuacji na własnym przykładzie i latach różnych terapii którw pomogły mi zrozumieć, dlaczego mam takie a nie inne problemy.
- nie bój się jej. Pracuj nad sobą, by nie okazywać stracu przed nią. Jeżeli dziecko wyczuje, że się jej boicie, przestanie mówić o swoich objawach i zrani się bardzo głęboko wgłąb. Najważniejsze, że ona mówi o tych myślach. Musicie popracować nad dystansem do tych myśli i do samego lęku. Jest na to super sposób: żartowanie. Spróbuj nauczyć ją, by sama zaczęła traktować te myśli jako coś co nie odzwierciedla jej, tylko nerwicę, zaburzenie. My tutaj na forum wszyscy nad tym pracujemy, żeby nie nadawać objawom mocy. Przeczytaj proszę post o objawowym chochliku, to Ci pomoże zrozumieć, że problemem nie jest ona i jej wrażliwość, tylko właśnie taki chochlik wewnętrzny, który chce ją straszyć. W tamtym poście jest mowa o sposobach jego neutralizowania. Najlepiej jest go właśnie wyśmiewać, ignorować. Wtedy on nie ma zupełnie broni i znika. Możesz spróbować opowiedzieć jej o takim chochliku, tylko tak, żeby ona wiedziała że walka z nim to jest coś nornalnego, że każdy ma w sobie takiego chochlika lęku, możesz jej opowiedzieć o swoim przykładzie że np Twój chochlik czasami Ci podpowiada jak jesteś w pracy że zapomniałeś ważnych dokumentów (ważne żeby nie było to coś oboektywnie strasznego, tylko straszącego, żeby zobaczyła, że zagrożenie nie jest realne) i bałeś się, że nakrzyczy na Ciebie szef, ale wtedy myślisz sobie "chochliku, przecież wiem że jestem tak odpowiedzialny, że je wziąłem, poza tym nawet jeśli to szybko po nie pojadę". Tu chodzi o to by córeczka nauczyła się samouspokajania. Masz teraz pole do popisu by pomóc jej na całe życie jak radzić sobie z emocjami! Moi rodzice tego nie zrobili, ale w tamtych czasach nie było forum, sami się bali tego co się ze mną dzieje, a objawy miałam identyczne. My tu wszyscy mamy te objawy i jesteśmy dorośli a nie nauczyliśmy tego wewnętrznego dziecka uspokajać.
Przy zabawie z chochlikiem dziecko musi wieszieć, że o jest metafora, żeby nie zaczęło sobie wyobrazać go jako coś strasznego w nim samym. To właśnie dlatego tak okropnie cierpi, dlatego mówi że chce się obudzić z tego jak ze złego snu, bo te myśli są w niej samej. Pomożesz jej, gdy oswoicie tego chochlika ktorym jest nerwica. Możecie go narysować, niech córka go narysuje a potem np dorusuje mu wielkie wąsy i okulary, żeby wyglądał śmiesznie. Takie cwiczenia są w książeczce o strachu, nazywa się strach i pogromca potworów, wydało ją gdańskie wydawnictwo psychologiczne. W ogóle możesz zacząć od tej ksiażeczki, wspólnie czytanej i wypelnianej. I czytania forum samodzielnie, zebyś sam zrozumiał, o co chodzi w nerwicy, żebyś sam mógł wymyślać sposoby na wspólną walkę z nerwicowym chochlikiem :)
Dacie radę! Najważniejsze, że jesteś świadom problemu i jesteś przy niej, chcesz jej pomóc. Gdybym ja miała takiego Tatę pewnie nie musiałabym się tułać od terapii do terapii i przechodzić wszystkich możliwych form i odcieni tego niewyobrażalnego cierpienia :)

-- 21 listopada 2015, o 14:58 --
I myślę że może nawet się udać bez psychologa i nazywania tego nerwicą. Mnie mama zdiagnozowała, powiedziała że mam nerwicę, i odtąd czułam się jak wybrakowany człowiek, nie czytałam o nerwicy bo się jej bałam, że zwariuję od tego itd. Zajęło mi 15 lat by dowiedzieć się, że obawy które mam i emocje które przeżywam, są normalne i kazdy człowiek się z tym spotyka, bo każdy ma emocje i przeżywa strach, lęk, złość, frustracje. Można jej oszczędzić poczucia bycia inną, gorszą z tego powodu, kiedy się jej to pomoże zrozumieć.
Podsumowując:
Rozmowy o emocjach, Twoje zrozumienie wlasnych emocji i lęku, zawsze jej pomogą. Możecie nawet rozmawiać o tym morderstwie, ale to bym zrobiła później: mozesz jej dać znać, że takie sytuacje są oboektywnie straszne i dorosłych tez to przeraza, ale to się nie dzieje normalnie, takie przypadki są bardzo rzadkie i nie dotyczą ludzi którzy są świadomi tego co się z nimi i ich emocjami dzieje.
Twoja córka musi się poczuć zaakceptowana. Mozecie np. ułożyć jakąś śmieszną piosenkę, którą zaczniecie śpiewać gdy ona zacznie mówić o myślach. Improwizujcie, bawcie się tym! Niech ona się poczuje bezpiecznie. Niech nie pojawia się atmosfera terroru gdy ona ma myśli, dobrze że ją zajmujecie itd, ale świadome wykorzystanie zabawy do wzmacniania poczucia bezpieczeństwa w lęku powinno zadziałać z wielokrotną siłą!

-- 21 listopada 2015, o 15:20 --
Aha, i jeszcze jedno:
Proszę, porozmawiajcie o tej sytuacji, gdy na nią nakrzyczeliście, że pójdzie do szpitala. To była dla niej sytuacja traumatyczna i dam sobie rękę uciąć, że poczuła się wtedy jak potencjalny morderca i nakręciło to jej lęk i cierpienie. Ale można to wszystko wykorzystać na Waszą korzyść: gdy ją przeprosisz i powiesz, że powiedzieliście tak z obawy o to, że nie umiecie jej pomóc, to pomoże jej w zrozumieniu emocji, tego że wszyscy takie chwile strachu mają i z nim sobie radzą - bo Ty przecież nie dostałeś takich myśli i nie żyjesz w lęku, a za to poradziłeś sobie z konsekwencjami działania w emocjach (krzyk na nią) poprzez przeproszenie, dlatego że właśnie roxumiesz jak dzialają emocje i że to Ty masz nad nimi władzę i na nie wpływ, a nie one na Ciebie. To byłby taki prawdziwy dobry przykład ze strony rodzica!
Niech córka czuje, że nic się takiego nie dzieje, że nigdy byście jej nigdzie nie oddali, nie porzucili z powodu jej lęku (bo emocjonalnie ta sytuacja taki jej sygnał dala).
Będzie dobrze, trzymam za Was kciuki!
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

21 listopada 2015, o 15:08

nie ma na co czekac. Im wczesniej sie zainterweniuje tym lepiej....gdyby moi rodzice zabrali mnie do psycholga badz psychiatry, gdy miałam pierwsze lęki i natręctwa zaoszczedziliby mi tego całego piekła, ktora sie za mna ciagnęło przez 20 lat. Najlepiej poszukac psychiatry, ktory specjalizuje sie w diagnozowaniu dzieci i młodzieży. I gorąco polecam terapie behawioralno-poznawcza!. Jesli jestes z okolic Wrocławia moge Ci dac namiary na specjalistów zajmujacych sie dziecmi.

-- 21 listopada 2015, o 16:08 --
a poza tym to wyglada na typowe natręctwa i nerwice lękową. Nie krzyczcie na dziecko, to nie jej wina. Ona teraz bardzo sie boi i cierpi.
realista100
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 20 listopada 2015, o 15:45

21 listopada 2015, o 23:57

Witam,
Wielkie Dzięki za wsparcie i odzew. Nie pisałem bo chciałem Wam opisać wizytę u Pani psycholog i pierwszy dzień po.
Więc w piątek o 17 byliśmy u Pani psycholog. Wszedłem ja i opowiedziałem problem później sama weszła do Pani psycholog Michasia (moja córka).
Potem gdy wyszła i wszedłem ja z żoną w trakcie rozmowy Pani psycholog z nami weszła Michasia, która nie chciała sama być na korytarzu. Pani psycholog zgodziła się na to i zaczęła nam mówić, że mamy od tej pory z nie rozmawiać na ten temat, tzn. gdy przyjdzie Michasia i zacznie mówić o zabijaniu to mamy ją przytulić powiedzieć, że ją kochamy ale nie ciągnąć tego tematu, nie tłumaczyć tylko przytulić i zmienić temat. Michasia oburzyła się bardzo i stwierdziła, że ona tak nie chce, że chce żebyśmy rozmawiali z nią na ten temat, wtedy Pani psycholog powiedział jej, że rodzice już wszystko jej na ten temat powiedzieli i już nie będą rozmawiać. Michasi wpadła w płacz i histerię, że ona tak nie che i że mamy z nią rozmawiać. Więc z nią wyszedłem na korytarz i to było najgorsze 5 min. mojego życia. Michasia wpadła w jakiś płacz i zaczęła krzyczeć, że ona to chce kogoś zabić, że na prawdę może kogoś zabić tylko tego nie robi bo nie che żeby ją od nas zabrali bo nas kocha. Powtórzyła to kilka razy po czym zaczęła mnie pytać co ja na to i czy ona jest normalna. Zacząłem ją przytulać... wyobraźcie sobie co wtedy czuje ojciec ukochanej 7 latki gdy słyszy takie słowa i nie wie co zrobić... :-( Po wyjściu od psychologa w samochodzie starałem się zachowywać normalnie... pojechaliśmy do Mc Donalda i wzięliśmy jakieś zestawy na wynos z którymi pojechaliśmy do mojej mamy, która została z młodszym synem. U mojej mamy było super...nie poruszaliśmy tematu Michasia była wesoła, oglądała bajki gadaliśmy. O 20 wróciliśmy do domu i wtedy przy wejściu do domu Michasia rzuciła jeden tekścik ale coś krótkiego o zabijaniu ale bardziej tak zaczepnie. Potem siedzieliśmy i oglądaliśmy bajkę a następnie umyliśmy się i zawinięci w kołdrę oglądaliśmy jak dawniej rodzinkę pl (Michasia często z mamą ogląda zawinięta w kołdrę rodzinkę). Przed snem widziałem, że jest szczęśliwa, a przynajmniej chyba miała dosyć dnia i nie chciała już tego tematu poruszać i zasnęła bez wspominania.
W sobotę obudziła się pierwsza i jak kiedyś poprosiła mnie o telefon czy sobie może pograć w łóżku (jak za dawnych dobrych czasów :-( ). Koło 9 przyszła do mnie i do zony do łóżka i spokojnie powiedziała, że ona znowu coś pomyślała, a my na to zgodnie z niezaleceniami Pani psycholog, że ją kochamy i przytuliliśmy ją, i chcieliśmy zmienić temat. Michasia zapytała się czy jednak będziemy mogli o tym porozmawiać, a my powiedzieliśmy, że nie bo tak ustaliliśmy u psychologa-zapomniałem dodać, że ostatecznie Michasia u psycholog zgodziła się na to, że jeszcze w piątek o tym rozmawiamy ale już od soboty nie. Więc zmieniliśmy temat i było OK. W ciągu dnia było wyjście na zakupy na rowerze co Michasia uwielbia, bajki i lepienie z masy solnej. Ogólnie Michasia zachowywała się normalnie ale parę razy zdarzyło się, że podeszła i mówiła, że coś pomyślała, a to jak wychodziliśmy do sklepu i żona zostawała sama to się zapytała z obawą czy mama nie umrze (przytulas i kocham Cię), a to że pomyślała, że mama mnie zbije (przytulas i kocham Cię) i tak kilka razy. O 15.30 umówiliśmy do nas wizytę znajomych z ulubioną koleżanką Michasi (chyba trochę chcieliśmy, żeby w zabawie zapomniał o tym) i faktycznie do 21 się bawiły i Michasia nic nie wspominała, oczywiście jak koleżanka wychodziła o 21 to Michasia mówi do mamy, że nie chce, żeby Ola szla bo się boi, że znowu coś pomyśli (przytulas i kocham Cię). W łóżku widziałem że nie che zasnąć i wymyśla różne rzeczy ale tematu nie poruszała, choć widziałem że to nie jest moja Michasia i coś ją gnębi. Zaczęła znowu coś o szkole mówić, że ona to się bawi w kucyki i nikt z nią nie che się bawić bo wszystkie dzieci to rozmawiają o jakiś filmach (chyba dla dorosłych z zabijaniem) a ona nie, i że fajnie jest robić głupoty a ona nie robi. Miałem takie odczucie jakby było jej głupio, źle, że ona nie jest w tej grupie luzaków, którzy oglądają filmy dla dorosłych i się wygłupiają, a ona na etapie kucyków Pony.
Dodam, że w ciągu dnia jak nigdy mi się nie zdarza patrząc na moją córkę i widząc, że coś jest nie tak nie wytrzymałem i popłakałem się w kącie...puściły mi nerwy...
Tak wyglądał nasz pierwszy dzień walki...
Teraz pytanie do Was czy metoda zaproponowana przez Panią psycholog (nie rozmawianie na ten temat, przytulas i kocham Cię i zmiana tematu) wydaje się Wam dobrą metodą? Czy jednak porozmawiać o Chochliku i próbować to przełożyć na Chochlika z wąsami i okularami?
Widzę, że córka stara się bardzo zachowywać normalnie ale od razu po oczach widzę jak przychodzi i mówi o tych myślach choć chyba zdaje sobie sprawę, że my w temat się nie wciągniemy i bardziej to wygląda jak komunikat do nas (przytulas kocham Cię) i bawi się dalej. Nie wiem czy przez to nie zamknie się w sobie i nie zacznie tłumić tych myśli?
Od tygodna z żoną wyglądamy jak zbite psy, które nie wiedzą co zrobić...a propos zbite psy już nawet zastanawialiśmy się czy się nie złamać i kupić psa bo nasze dzieci bardzo by chciały... czy to może pomóc Michasi i odciągnąć jej myśli? Też zastanawiamy się z żoną czy nie jest to wynikiem tego, że od poniedziałku do środy Misia ze szkoły prosta na angielski (dodatkowy) i wraca o 17, lekcje i spać, że nie ma żadnego wytchnienia jak dziecko i widać, że jest przemęczona. Zastanawiamy się czy nie zrezygnować z angielskiego i na jakiś sport ją zapisać (kiedyś chciała chodzić na judo), bo gdzieś przeczytałem, że wysiłek fizyczny pomaga w terapii nerwicy natręctw...Powiem szczerze, że nie przypuszczałem, że życie człowieka może się tak w 6 dni zmienić :-(
A i na koniec dodam, że najbardziej boję się tego, że to wyjdzie poza ramy domu tzn. jeżeli Michasia mówi to tylko mi i żonie w domu i my jesteśmy na to przygotowani to jakoś to jet, ale boję się, że może kiedyś rzucić taki tekst w szkole a wtedy domyślacie się jak będzie to odebrane, a przyznała się Pani psycholog, że w szkole dwa razy miała takie myśli, ale przeszły i nic nikomu nie mówiła. Boję się, tego bardzo.
Awatar użytkownika
ciekawy94
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 4 czerwca 2015, o 11:58

22 listopada 2015, o 00:09

Tak szczerze, nie znam się ale sam to mam. I nie wiem jak to jest jak się jest dzieckiem. I nie wiem, czy to nie jest zamiatanie problemu pod dywan. Tylko jak to wytłumaczyć dziecku, to też dobra zagadka. Oczywiście, to jest nerwica natręctw lub lękowa. Ale to może się rozwinąć, albo zaniknąć teraz a potem powrócić z dwojoną siłą. Ja uważam, że powinniście skonsultować się jeszcze co najmniej z jednym psychologiem, bo wiem, że niestety dużo takich osób bagatelizuje problemy u dorosłych, a co dopiero dzieci.
Wykuty charakter przez lata żywym dłutem
Uzależnienia i nerwica ciągłej walki skutek
I na drugim końcu świata będę dumny z pochodzenia
[b]--------------------------------------------------------[/b]
Ogarnę NERWICĘ albo zajebie się starając.
Autor Bart26
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

22 listopada 2015, o 00:12

Witaj, jeśli chodzi o moje zdanie to myślę że ten chochlik jednak byłby lepszym rozwiązaniem, bo córeczka teraz wszystko tłumi w sobie ,ma myśli natretne z którymi nie może sobie poradzić, aczkolwiek, może akurat zapomni o tym bo psychika dziecka jest inna od dorosłego, zapewne będą tutaj jeszcze inne odp. Wiec nie trzymaj się mojej, to jest tylko takie moje zdanie. Pozdrawiam
COCO JUMBO I DO PRZODU
Awatar użytkownika
ciekawy94
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 4 czerwca 2015, o 11:58

22 listopada 2015, o 00:14

Moje zdanie jest takie, że to pomoże jej zapomnieć o tym, ale uderzyć jak będzie dorosła. To takie unikanie problemu, zawsze może wrócić na forum za kilka lat, ale może dało by się jej to oszczędzić, bo to za przyjemne nie jest. To co napisałem poprzednio uważam, za aktualne :P
Wykuty charakter przez lata żywym dłutem
Uzależnienia i nerwica ciągłej walki skutek
I na drugim końcu świata będę dumny z pochodzenia
[b]--------------------------------------------------------[/b]
Ogarnę NERWICĘ albo zajebie się starając.
Autor Bart26
Adela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 365
Rejestracja: 8 listopada 2015, o 09:01

22 listopada 2015, o 01:00

Natomiast ja uwazam ze wszelkie wasze pomysly hak pomoc dziecku powinniscie jednak wczesniej konsultowac z psychologiem.Zawsze mozecie spytac czy warto wprowadzic to czy tamto.Tu chodzi o dziecko i trzeba byc bardzo ostroznym aby nie przedobrzyc. Nam doroslym latwiej jest zaakceptowac swoje objawy I mamy pelna swiadomosc ze musimy sie tym zajac sami.Ryzykujemy I sprawdzamy na wlasna odpowiedzialnosc.Dziecko natomiast jest w tym wszystkim bardziej zagubione tak jak choc by w innych bardziej przyziemnych sprawach. Prosty przyklad. .....siedmiolatek nie jest w stanie zrozumiec ci to zaburzenie, tu trzeba dzialac inaczej.Z wyczuciem i zdrowym rozsadkiem. A czesto w takim wypadku zdrowego rozsadku wiecej ma psycholog niz zalamani rodzice.Bardzo wam wspolczuje a przede wszystkim Michasi.Pamietajcie ze to tylko zaburzenie I mozna sie go pozbyc raz na zawsze.Michasia ma ogromne szxzescie ze ma takich rodzicow. Starajcie sie tak dalej bo dzieki temu jej odburzanie bedzie szybsze, ,latwiejsze I na pewno bardziej trwale.
Ostatnio zmieniony 22 listopada 2015, o 01:01 przez Adela, łącznie zmieniany 1 raz.
Jesli sie cofasz, to tylko po to zeby wziac rozbieg.

Nerwica jest jak nieproszony gosc.
Nie poswiecaj mu uwagi a szybko sobie pojdzie.
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

22 listopada 2015, o 01:01

No byli z córką u psychologa
COCO JUMBO I DO PRZODU
Adela
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 365
Rejestracja: 8 listopada 2015, o 09:01

22 listopada 2015, o 01:02

Tak wiem.chodzi o konsultacje za jazdym razem kiedy beda mieli jakies pomysly czy watpliwosci
Jesli sie cofasz, to tylko po to zeby wziac rozbieg.

Nerwica jest jak nieproszony gosc.
Nie poswiecaj mu uwagi a szybko sobie pojdzie.
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

22 listopada 2015, o 01:03

Ale dobrze jest jeszcze pójść do innego psychologa
COCO JUMBO I DO PRZODU
ODPOWIEDZ