Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Prośba o wsparcie..

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
imbireczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 99
Rejestracja: 29 marca 2016, o 09:13

1 września 2016, o 21:45

Witajcie. Czytam Was codziennie, rzadko piszę. Postanowiłam się jednak przełamać, bo bardzo potrzebuję wsparcia. Moja przygoda z nerwicą trwa bardzo długo, właściwie od dziecka. Historia z dzieciństwa zbliżona do tej Victora, w pewnych aspektach podobna jest także do historii Marianny. Jestem DDA. Nigdy nie byłam na terapii. Już jako dziecko kilkuletnie potrafiłam płakać w nocy z lęku o to że kiedyś się umiera, że są straszne choroby itd. Chorób bałam się strasznie, i przemocy. Trzęsłam się jak galaretka gdy rodzice się kłócili. Okres nastoletni jakoś minął, w klasie maturalnej pojawiły się pierwsze natrętne myśli. Czytając zbrodnię i karę atakowały mnie straszne myśli i nie dokończyłam tej książki. Ale pochłonęła mnie matura i jakoś się otrząsnęłam. Podjęłam staż absolwencki w prokuraturze i tam wszystko wróciło. Lęki przed zrobieniem komuś krzywdy. Straszne obrazy myślowe, totalna bezsenność, derealizacja. Z tej pracy byłam zmuszona zrezygnować. W diagnozie otrzymałam depresję i pierwsze leki. Asentrę. Bałam się ich brać bo gdzie, 21 lat i psychotropy... Ale bylo tak kiepsko, że w końcu wzięłam.. Nie wiem czy to one pomogły czy fakt że krótko później zakochałam się. Szybko zaszłam w ciążę i poczułam się świetnie. Leki nie były potrzebne. Wszystko minęło a ja byłam skupiona tylko na brzuszku i starałam się nie wracać do tego co było. Pomału zaczęło wracac gdy córka miała około roczku. I wtedy natręty dotyczyły głownie jej.. Przechodziłam horror. Płacz co noc. Ta sama psychatra przypisała mi znowu depresję.. Tak się męczyłam z tą "depresją" jakiś rok aż w końcu trafiłam do innego lekarza, który zdiagnozował ZOK. Wtedy poczułam że jestem w domu. W końcu wiedziałam co mi jest. Zaczęłam brać z zalecenia Zoloft, doszłam do dawki 125 i nie było kolorowo. Poprawa nastąpiła po ładnych kilku miesiącach. Przyszedł czas remisji i byłam wolna. Jakieś 4 lata! Rok 2012, Dawka była malutka już wtedy bo 25mg i postanowiłam odstawić... I po dwóch miesiącach bach! Totalny nawrót plus lęki wszelkiej maści, lęki przed schizą głównie. Totalne skupienie, wsłuchiwanie się w swoje ciało, przegląd reakcji pod kątem normalne/niemormalne, nasłuchiwanie wszelkich odgłosów i ich analizowanie. Musiałam wrócić do leków. Milion razy pytałam lekarza czy nie mam schizy a ten milion razy odpowiadał mi że nie ale mnie to nie uspokajało. Po jakichś 3 miesiącach chyba leki zadziałały, ale znowu brałam 150.. Jakoś wszystko wróciło do normy, dostałam nową pracę, pochlonęło mnie totalnie i za jakiś czas wracając myślami do tego nawrotu potrafiłam sobie go świetnie wytłumaczyć.. Że dałam się wkręcić. Że trochę stresów było i popłynęłam. Znowu zeszłam sobie do dawki 25 i kolejne 4 lata było super. W lutym tego roku zachorowałam sobie na grypsko, potem jakaś angina i inne historie, długo mi nie przechodziło. Zaczęłam sobie wkręcać białaczki, chłoniaki i inne tego typu historie. Płynnie przeszło do stwardnienia rozsianego i guzów mózgu. Latałam jak nakręcona po neurologach, zaliczyłam 3 i każdy zapewniał że problemu nie ma. Rezonans też czysty. Ale już byłam wtedy rozbujana emocjonalnie. Odbierajac receptę z przychodni na mój Zoloft rejestratorka spytała.. taka młoda Pani a już takie leki? Odpowiedziałam jej oj... to już od 8 lat.. Na co ona szok.. że przecież one nie są obojętne dla zdrowia a ja taka młoda... Zaczęła się myślówka. Może one mi faktycznie szkodzą? Może najwyższy czas odstawić? No i odstawiłam... Już wtedy źle sypiałam ale drżałam tylko o swoje zdrowie fizyczne.
I wtedy... koleżanka z którą nie miałam jakiś czas kontaktu, że się nawróciła, że wstąpiła do jakiejś wspólnoty, że bierze udział w jakichś egzorcyzmach i zaczęła opisywać co tam widziała... A u mnie totalny lęk. Tym razem przed opętaniem.
Strasznie się nakręciłam. Migiem wróciły stare natręty. Psychiatra kazał wrócić do leków. Wróciłam. Doszłam do dawki 50 i okazuje się że.. jestem w ciąży. O matko, co teraz!!!! Musiałam odstawić leki i lęki mi się nasiliły. I tak już od dwóch miesięcy. w 2 tygodniu wróciłam do zoloftu 25mg ale nie ma poprawy. Jestem w 14 tygodniu teraz. Znowu mam lęk przed schizą, znowu totalne skupienie, lęk przed zwariowaniem, opętaniem.. Obrazy myślowe w tej kwestii i chęć schowania się pod kocem... Boję się patrzeć w lustro i ludziom w oczy. Mam dziecięce lęki przed zostaniem samej w domu ale paradoksalnie boję się też towarzystwa. Obawa przed tym, że coś zobaczę, usłyszę, poczuję i wtedy zwariuję. Jestem tak wyczulona, że każde łaskotanie na ciele powoduje u mnie lęk i analizę :(
Powiedzcie, czy to jest normalne? Jestem załamana :(
Chciałabym cieszyć się tą ciążą, przeżywać ją jak pierwszą, wrócić do normalności.
A tu nie dość że z powodu braku siły znowu wróciłam do Zoloftu i każą mi go podnosić argumentując że jest względnie bezpieczny, to ja nie wiem co robić :( jestem wyczerpana.
Zdarzają się lepsze chwile ale lęk towarzyszy mi praktycznie non stop. Rano tuż po przebudzeniu, przez parę minut, jest normalnie... Zastanawiam się nawet o co mi chodzi, przecież jest ok... a po chwili skan bo jest myśl..
Proszę poradźcie coś.. Czy to co tworzy teraz mój mózg jest normalne? :(

-- 1 września 2016, o 20:45 --
Dodam, że teraz mam 33 lata i czuje sie jak zahukany dzieciak, aż głupio :( wstyd mi przed moją 10 letnią córką i gram na siłę że wsio gra, a coraz mi trudniej bo ona bystra...
justyna_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 71
Rejestracja: 27 sierpnia 2016, o 20:13

1 września 2016, o 22:27

Imbireczka też przechodziłam przez podobne natręty. Czy słuchałaś może już jakiś nagrań od Divovic? Tu je znajdziesz: https://www.youtube.com/channel/UCcpYOp ... E6nfeebGNA Na początek posłuchaj sobie ten o myślach lękowych-etap 3. Mi to bardzo pomogło. Same tabletki nie rozwiążą problemu. Tylko trochę uciszą. A jak przestaniesz brać to znowu może być nawrót. Do tego widzę w Tobie dużo konfliktów wewnętrznych. Już widać, że w dzieciństwie miałaś lęki. Same kłótnie rodziców już są czymś prawie, że traumatycznym. I wcale mnie to nie dziwi. To wszystko jest do pracy na terapii. Mi 9 miesięcy terapii grupowej pozwoliło już na prawie zupełne pozbycie się natrętów i plus wiedza o zaburzeniu. Jednak na grupową zwykle trochę trzeba poczekać. To może pomyśl nad taką indywidualną? Zwykle to jest raz w tygodniu przez 50 minut. Do czasu urodzenia trochę popracujesz na niej i będzie Ci dużo lepiej. Co do córki to nie musisz być przy niej zawsze silna babka :) nawet jak zobaczy, że masz jakieś lęki to nie stanie się nic złego. A to co tworzy Twój mózg to normalne w OCD. Musisz się zdystansować do tych myśli. Wiem, że to nie łatwe. Jeszcze nie tak dawno też analizowałam każdy natręt i kończyło się płaczem na każdą straszną myśl.
Awatar użytkownika
imbireczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 99
Rejestracja: 29 marca 2016, o 09:13

3 września 2016, o 21:02

Dziękuję Justynko za odzew. Rozpoczęłam właśnie terapię beh-poz. Nagrań słucham i staram się stosować rady w nich zawarte, zdaje sobie sprawę ze potrzeba czasu.. oby do przodu. Trzymaj się cieplutko, cieszę się że u Ciebie dobrze :)
justyna_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 71
Rejestracja: 27 sierpnia 2016, o 20:13

3 września 2016, o 22:43

Super, fajnie że zdecydowałaś się na terapie :) Trzymam kciuki, żeby szybko natręctwa zaczęły odpuszczać :) nagrania to fajna sprawa, czasem sobie też do nich wracam :)
ODPOWIEDZ