Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Prośba o radę i wskazówki w odburzaniu :)
- Mysz
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 69
- Rejestracja: 8 lutego 2017, o 18:51
Witajcie!
Chciałabym Was prosić o radę i wskazówki na temat mojego odburzania, bo mam wrażenie, że coś robię nie tak, ale nie wiem co...
Nerwica zaczęła się u mnie prawie dwa lata temu, wtedy rozpoczęłam terapię (Gestalt) i zaczęłam brać leki. Zadziałały na mnie bardzo dobrze, czułam się okej, ale kiedy chciałam je odstawić oczywiście, jak się domyślacie, szybko wszystko wróciło. To, co udało mi się w tym czasie wypracować, to przestałam mieć ataki paniki (bo po prostu na nie przyzwalałam i już się ich nie boję) i odeszły objawy somatyczne, bo ryzykowałam i nie dałam się im zastraszyć, że umrę.
Kiedy nastąpiło u mnie pogorszenie na początku lipca, byłam w strasznym dole: ogromne napięcie w ciele, mnóstwo myśli, non stop analiza. Ale ten kryzys mnie bardzo dużo nauczył - zrozumiałam, że ani psychiatra ani terapeuta ani rodzina ani nikt inny mi nie pomoże. Tylko ja mogę to zrobić i wzięłam na siebie tę odpowiedzialność. Uwierzyłam w końcu, że mogę z tego wyjść! I dalej jestem tego pewna. Wiem też, że może to potrwać długo, ale warto poczekać.
Tylko samo czekanie nie wystarczy, muszę pracować nad sobą a mam wrażenie, że coś robię nie tak. Mam lepsze okresy, ale nawet wtedy ciągle analizuję to jak się czuję. Nie potrafię się od tego oderwać zupełnie, mam nerwicę zawsze z tyłu głowy. Żyję nią, czytam forum, myślę o tym co robię na terapii. Najgorsze jest jednak to, że są okresy, że pojawia się napięcie, co raz większe i większe aż na przykład jak dzisiaj - budzi mnie rano straszne napięcie w ciele, smutek, lęk... cierpienie. Nie mam jednak żadnych myśli typu, że sobie albo komuś coś zrobię, że coś mi się stanie, choroba albo coś. Nie myślę też już, że to nigdy nie minie, przeszły mi też myśli typu po co to życie. Ale mam myślotok "co mam robić? jak reagować? a skąd ten lęk? może to coś co poruszyłam na terapii?"... A to nakręca napięcie, chce mi się płakać i rozkmniać.
Co o tym myślicie? Gdzie leży mój błąd, co poprawić? Może faktycznie nadal te moje konflikty wewnętrzne, których nie rozpracowałam budują to napięcie? A może po prostu nie umiem podchodzić z dystansem do życia? Poradźcie proszę, będę bardzo Wam wdzięczna za wszystkie porady!
PS. Chciałam też przy tej okazji podziękować BARDZO za materiały na forum. Dzięki nim nie wpadam już w panikę i wierzę w to, że z tego wyjdę Nie poddaje się nawet w kryzysach!
Chciałabym Was prosić o radę i wskazówki na temat mojego odburzania, bo mam wrażenie, że coś robię nie tak, ale nie wiem co...
Nerwica zaczęła się u mnie prawie dwa lata temu, wtedy rozpoczęłam terapię (Gestalt) i zaczęłam brać leki. Zadziałały na mnie bardzo dobrze, czułam się okej, ale kiedy chciałam je odstawić oczywiście, jak się domyślacie, szybko wszystko wróciło. To, co udało mi się w tym czasie wypracować, to przestałam mieć ataki paniki (bo po prostu na nie przyzwalałam i już się ich nie boję) i odeszły objawy somatyczne, bo ryzykowałam i nie dałam się im zastraszyć, że umrę.
Kiedy nastąpiło u mnie pogorszenie na początku lipca, byłam w strasznym dole: ogromne napięcie w ciele, mnóstwo myśli, non stop analiza. Ale ten kryzys mnie bardzo dużo nauczył - zrozumiałam, że ani psychiatra ani terapeuta ani rodzina ani nikt inny mi nie pomoże. Tylko ja mogę to zrobić i wzięłam na siebie tę odpowiedzialność. Uwierzyłam w końcu, że mogę z tego wyjść! I dalej jestem tego pewna. Wiem też, że może to potrwać długo, ale warto poczekać.
Tylko samo czekanie nie wystarczy, muszę pracować nad sobą a mam wrażenie, że coś robię nie tak. Mam lepsze okresy, ale nawet wtedy ciągle analizuję to jak się czuję. Nie potrafię się od tego oderwać zupełnie, mam nerwicę zawsze z tyłu głowy. Żyję nią, czytam forum, myślę o tym co robię na terapii. Najgorsze jest jednak to, że są okresy, że pojawia się napięcie, co raz większe i większe aż na przykład jak dzisiaj - budzi mnie rano straszne napięcie w ciele, smutek, lęk... cierpienie. Nie mam jednak żadnych myśli typu, że sobie albo komuś coś zrobię, że coś mi się stanie, choroba albo coś. Nie myślę też już, że to nigdy nie minie, przeszły mi też myśli typu po co to życie. Ale mam myślotok "co mam robić? jak reagować? a skąd ten lęk? może to coś co poruszyłam na terapii?"... A to nakręca napięcie, chce mi się płakać i rozkmniać.
Co o tym myślicie? Gdzie leży mój błąd, co poprawić? Może faktycznie nadal te moje konflikty wewnętrzne, których nie rozpracowałam budują to napięcie? A może po prostu nie umiem podchodzić z dystansem do życia? Poradźcie proszę, będę bardzo Wam wdzięczna za wszystkie porady!
PS. Chciałam też przy tej okazji podziękować BARDZO za materiały na forum. Dzięki nim nie wpadam już w panikę i wierzę w to, że z tego wyjdę Nie poddaje się nawet w kryzysach!
- eyeswithoutaface
- Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44
Ja myślę, że jesteś na dobrej drodze Jedyne co mogę poradzić, to żebyś nie wdawała się w niepotrzebne analizy myslowe, bo to niczego nie ułatwia ani w niczym Ci nie pomaga, Wręcz przeciwnie. Na wszystkie pytania "a skąd ten lek?“ “a dlaczego to napiecie?" jest jedna odpowiedź: NERWICA. Tego się trzymaj i nie dziel włosa na czworo. Takie zachowanie bardzo podbuduje Twoja akceptację zaburzenia. Pozdrowienia
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1545
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Ja osobiście na takim etapie ze lęki praktycznie odpuscily,staram sie ciagle byc pozytywnie nastawiony.Somatow nie mamchce żadnych derealizacji rowniez.Zostaly mi tylko natretne mysli a wlasciwieco sama, obawa ze moge sobie cos zrobic chociaz wiem logicznie ze to.jest irracjonalne.Staram sie akceptowac ta mysl i calkiem ot dobrze mi wychodzi a wlasciwie oraz lepiej.Patrze an nerwice co mi dala pozytywnego przede wszystkim wglad w siebie i nabranie pewnosci z klientami ,poniewaz jestem przedstawicielem. Moje pytanie brzmi czy moze tak byc ze zostaja same mysli natretne?czy to dobra droga ku odburzeniu?
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
To wszystko co opisujesz nie jest mi obce. Ja czasami mam wrażenie, ze to juz jest jakies uzależnienie? Od nerwicy? Sama nie wiem jak to nazwać. Jakby mozg przyzwyczaił sie do tego trybu i musial uczyć sie zyc bez tej analizy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 58
- Rejestracja: 1 września 2017, o 20:25
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Mi jeszcze kiedyś moja kochana siostra schanis napisala, ze nic zle nie robię, ze to po prostu tyle trwa.
Mysz jesli nie masz juz myśli, ze to nie minie to bardzo dobry znak bo to świadczy juz o niezłym gruncie mentalnym jaki został wypracowany i widac, ze mozg idzie w stronę normalności. Ja zauwazylam tez, ze wchodzę ostatnio najczęściej i czytam jakies watki dotyczące jak ktos się odburzyl, wskazówki ozdrowiencow itd. Tak jakby mozg szukal sciezki aby zacząć sie mentalnie utożsamiać z odburzeniem.
Mysz jesli nie masz juz myśli, ze to nie minie to bardzo dobry znak bo to świadczy juz o niezłym gruncie mentalnym jaki został wypracowany i widac, ze mozg idzie w stronę normalności. Ja zauwazylam tez, ze wchodzę ostatnio najczęściej i czytam jakies watki dotyczące jak ktos się odburzyl, wskazówki ozdrowiencow itd. Tak jakby mozg szukal sciezki aby zacząć sie mentalnie utożsamiać z odburzeniem.
Ostatnio zmieniony 21 września 2017, o 19:13 przez Olalala, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 58
- Rejestracja: 1 września 2017, o 20:25
Ja mam 2 miesiące zaburzenie lękowe, trzeba się starać nie kontrolować swojego stanu (gdyby to było takie proste ). Staram się myśleć, że każdy dzień zbliża mnie do końca zaburzenia, mam prawo mieć gorsze dni ale to normalne w odburzaniu, że raz jesteśmy na górze a raz na dole.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Na końcu jest większy constansczytoja pisze: ↑21 września 2017, o 19:12Ja mam 2 miesiące zaburzenie lękowe, trzeba się starać nie kontrolować swojego stanu (gdyby to było takie proste ). Staram się myśleć, że każdy dzień zbliża mnie do końca zaburzenia, mam prawo mieć gorsze dni ale to normalne w odburzaniu, że raz jesteśmy na górze a raz na dole.
- Mysz
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 69
- Rejestracja: 8 lutego 2017, o 18:51
Dzięki wielkie za odzew
Olalala, dokładnie to coś takiego! Jakby to było jakieś "hobby", o którym się ciągle myśli. Tyle czasu było to w centrum uwagi, że gdyby nerwica zniknęła, to byłoby jakoś pusto..
Trochę się ostatnio szarpie z myślami o terapii. Dużo dzięki niej zauważam, widzę moje zle schematy i podejście do życia i ludzi. Ale z drugiej strony ta praca nad sobą nie pozwala mi mam wrażenie uspokoić stanu zagrożenia. Może najpierw się trzeba tym zająć a potem konfliktami? Trudno mi to idzie równocześnie
Olalala, dokładnie to coś takiego! Jakby to było jakieś "hobby", o którym się ciągle myśli. Tyle czasu było to w centrum uwagi, że gdyby nerwica zniknęła, to byłoby jakoś pusto..
Trochę się ostatnio szarpie z myślami o terapii. Dużo dzięki niej zauważam, widzę moje zle schematy i podejście do życia i ludzi. Ale z drugiej strony ta praca nad sobą nie pozwala mi mam wrażenie uspokoić stanu zagrożenia. Może najpierw się trzeba tym zająć a potem konfliktami? Trudno mi to idzie równocześnie
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
No tak, bo to w sumie stało się takim naszym hobby, nie ukrywajmy Ale w końcu o tym zapomnimy, tzn. nie chodzi mi o to żeby na siłę o tym zapominać tylko, że to się zatrze, tylko musi minąć troche czasu.Mysz pisze: ↑21 września 2017, o 23:09Dzięki wielkie za odzew
Olalala, dokładnie to coś takiego! Jakby to było jakieś "hobby", o którym się ciągle myśli. Tyle czasu było to w centrum uwagi, że gdyby nerwica zniknęła, to byłoby jakoś pusto..
Trochę się ostatnio szarpie z myślami o terapii. Dużo dzięki niej zauważam, widzę moje zle schematy i podejście do życia i ludzi. Ale z drugiej strony ta praca nad sobą nie pozwala mi mam wrażenie uspokoić stanu zagrożenia. Może najpierw się trzeba tym zająć a potem konfliktami? Trudno mi to idzie równocześnie
A na jaki nurt terapeutyczny chodzisz/chodziłaś?
Ważne (według mnie) żeby nurt nie mieszał, tzn. jeśli odburzasz się według divoviców to żeby np. terapeutka nie przepisywała znaczeń poszczególnym objawom, bo wtedy ma się to nijak do tego co proponują Divovici.
Niedawno w sumie miałam podobne rozkmniny jak Ty (bo miałam natręctwa religijne) - I kombinowałam nad terapią. Generalnie jakiś tam konflikt mam, ale myślę też, że bardzo dużo miesza sama nerwica I to są też typowe rozkmniny nerwicowe. Tzn. po to żeby utrzymać stan zagrożenia.
- Mysz
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 69
- Rejestracja: 8 lutego 2017, o 18:51
Chodzę na terapię w nurcie Gestalt. Zakładamy z terapeutką że objawy są reakcja na coś, ale nie ważne czy to myśl, czy odcięcie czy objaw somatyczny. Faktycznie podczas kryzysów najwięcej udaje mi się przemyśleć i zmienić, więc może coś w tym jest.Olalala pisze: ↑22 września 2017, o 15:49
A na jaki nurt terapeutyczny chodzisz/chodziłaś?
Ważne (według mnie) żeby nurt nie mieszał, tzn. jeśli odburzasz się według divoviców to żeby np. terapeutka nie przepisywała znaczeń poszczególnym objawom, bo wtedy ma się to nijak do tego co proponują Divovici.
Mam też wrażenie że objawy odciągają moją uwagę od tych realnych problemów, że są tematem zastępczym...
- Zestresowana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 457
- Rejestracja: 6 listopada 2014, o 07:22
Bo dokładnie tak jest, nerwiczka jest tematem zastępczym, ucieczką trochę od realnego życia.Mysz pisze: ↑23 września 2017, o 18:34Chodzę na terapię w nurcie Gestalt. Zakładamy z terapeutką że objawy są reakcja na coś, ale nie ważne czy to myśl, czy odcięcie czy objaw somatyczny. Faktycznie podczas kryzysów najwięcej udaje mi się przemyśleć i zmienić, więc może coś w tym jest.Olalala pisze: ↑22 września 2017, o 15:49
A na jaki nurt terapeutyczny chodzisz/chodziłaś?
Ważne (według mnie) żeby nurt nie mieszał, tzn. jeśli odburzasz się według divoviców to żeby np. terapeutka nie przepisywała znaczeń poszczególnym objawom, bo wtedy ma się to nijak do tego co proponują Divovici.
Mam też wrażenie że objawy odciągają moją uwagę od tych realnych problemów, że są tematem zastępczym...
Mysz, a Ty teraz leki bierzesz czy nie?