Hej wszystkim,

tak się ostatnio zastanawiałem nad tym co mnie najbardziej w życiu stresuje i wyszło mi że praca i zapewnienie utrzymania mojej rodzinie.
Pracuje jako informatyk, testuje oprogramowanie automatami, czyli taki tester developer.
Praca dobrze płatna, ale wymagająca. Ciągle coś nowego trzeba się uczyć, co kilka kilka naście miesięcy nowy projekt, nowi ludzie nowa firma.
Dodatkowo pracuje ba b2b, czyli jak coś to miesiąc wypowiedzenia.
Aktualnie na mojej ścieżce zawodowej wypadało by pójść stronę zarządzania testami i ludźmi.
Pracuje już jakieś 17 lat w zawodzie i w sumie jestem tym zmęczony i wydaje mi się, że dużo do pieca nerwicy daje mi ta sytuacja, że utrata pracy / projektu wiązać się będzie z szukaniem nowej w krótkim terminie czasu bo jak się nie uda to będzie problem.
Chciałbym się zająć robieniem gier komputerowych ale nie ma na to szans z racji potencjalnych zarobków i tego, że na aktualną prace mało mam siły, często przedłuzam terminy bo źle się czuje.

Tyle, chciałem się wyżalić.
Przed chwilą zobaczyłem 13 odcinek świadectwa zaburzonych i zaczynam od nowa oburzanie.