Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pomozcie uratować mnie, a bardziej moja rodzinę.

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
tomblu3
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 10 maja 2025, o 22:46

22 maja 2025, o 17:49

Witam.
Nie wiem czy to odpowiedni dział.
Pisze w bardzo waznej sprawie.
Muszę ratować swoją rodzinę. Zameczam siebie i nie tylko siebie.
Nie wiem co z czym i jak. Słucham podcastów, przeglądam forum, oglądam filmy na YT i sam nie wiem co myśleć.
Będzie to długi post, ale w inny sposób nie jestem w stanie opisać problemu całościowo.
Byłem u psychiatry, który zdiagnozował OCD,
Chodzę na terapię NFZ "od uzależnień" (4spotkanie) i zaczynam kolejna prawdopodobnie w nurcie Psychodynamicznym. (Nie stać mnie na terapię prywatną)
W 2013r poznałem kobietę,(ja 18 ona 19lat) zakochałem się. Początek związku jak malowany. Motyle w brzuchu itp. Wcześniej była w 2 letnim związku. Dziewczyna stwierdzila że jest dziewicą(było to dla mnie atrybutem w tamtym momencie), później powiedziała z płaczem że były facet ja do czegoś zmusił(ale nie do tradycyjnego stosunku), spytałem czy tylko raz-potwierdzila. wracając do domu płakałem że czemu jej to się musiało spotkac. Po jakimś czasie przyznała się jeszcze do faktu że spotykała się 2 miesiące z moim znajomym ale do niczego nie doszło. Tak leciał czas pojawiały się mniejsze lub większe spięcia, ale była zaradna patrzyła w przyszłość czego mi brakowało. Wyjechaliśmy za granicę pierwszy raz wtedy pamiętam jakieś sprawdzanie zamkniętych drzwi czy po 4 razy sprawdzanie budzika. Później to ustało. W 2015 wyjechalismy osobno, pierwszy raz naszły mnie myśli że kłamie co do swojej przeszłości, poczułem dziwne uczucie w brzuchu jakby strach, zmieniła się też fizycznie, nie pociągała mnie tak jak wcześniej, długo rozmyślałem nad rozstaniem czułem się nie raz bardziej jak z swoją matką niż partnerka. Mówiła że się zmieniłem że nie rozmawiam jak kiedyś, tłumaczyłem że coś się ze mną dzieje i żebyśmy się nie kłócili bo mam różne dziwne myśli ale dam sobie z nimi radę. Zaręczyliśmy się w 2016 przymknąłem oko na fizyczność która zawsze można zmienić, czy na głupie myśli . 2 lata później ślub, i zakup domu. Przez ten okres cały czas myśli że jednak coś ukrywa itp (ale z tyłu głowy miałem że to tylko myśli i że nie może to być prawda). Po ślubie zmieniła się fizycznie, w 2019 schudła zaczęła mi sie podobać jak na poczatku. I wtedy chciałem się upewnić czy mnie nie kłamie. Powiedziałem że obojętnie co mi powie zaakceptuje to(w głowie miałem to że nie może być tak jak myślę i że to nie prawda)I dowiedziałem że było tego więcej, że nikt do niczego jej nie zmusił nie kochała się z nim klasycznie wg niej) ale były inne rzeczy po parę razy, opowiedziała mi z szczegółami bo w głowie pojawiało się mnóstwo pytań, dowiedziałem się też że z moim znajomym też raz doszlo do sytuacji intymnej ale bez większych zbliżeń, same pieszczoty. Było ciężko,płakałem, ale postawiłem że dam radę. I "niby" dałem. Zbliżenia intymne wyglądały wtedy jak nigdy wcześniej. Postanowilismy się starać o dziecko. jeszcze przed zjazdem. Po 3 miesiącach okazało się że jest w ciąży. Stwierdziłem że nie mogę dalej ciągnąć tematu i powoli ustal. Cieszyłem się, to była moja decyzja jeśli chodzi o dziecko, choć ona wspominała mi o tym od dawna. Wykonczylismy dom do którego wprowadziliśmy się w dzien wyjścia z szpitala po narodzinach w 2020. Rok miłości jak na początku związku. Zacząłem jeździć jako kierowca bywałem w domu 3 czasem 4 dni w tygodniu. Rok po narodzinach było wporzadku. Szczęście że widziałem pierwsze kroki dziecka, cieszyłem się na każdy powrót do domu. Żona jednak nie zmieniała się fizycznie po ciąży, i dwa lata po narodzinach znowu wróciły uwagi co do jej wyglądu i mówiłem jej że mi to przeszkadza dosyć często, myślałem o tym dużo. Chciała bym zmienił pracę. Po 2 latach jazdy zmieniłem ja na pracę na miejscu. Od tamtego czasu (2022) po powrocie z pracy do domu byłem drobiazgowy jeśli chodzi o porządek w domu. Przed obiadem nie raz musiałem umyć jakieś plamy na ścianach które mi przeszkadzały, każda zniszczona rzecz mnie denerwowała (w głowie myśli że wsyztsko kosztuje i że im bardziej będziemy dbać tym dłużej będą i nie będziemy musieli wydawać pieniędzy), tak samo wygląd fizyczny żony mi przeszkadzał, cały czas myśli że wygląda starzej niż ja itp, itd. częste kłótnie. Zero zadowolenia tym co zrobiliśmy, co mamy. Płacz i dzień dwa dobrze a później znowu te myśli i idealizacja(myśli że muszę odejść bo się duszę w tym). w 2024 końcem roku(listopad) żona znowu schudła, znowu pojawiło się pożądanie. A z nim z dnia na dzień wróciła przeszłość żony. I zbliżenia między nami jak wtedy w 2019, wyśmienicie. Potrzeba wypytywania o szczegóły, uczucie w brzuchu przy każdym intymniejssym szczególe. Analizowałem nasza przeszłość i to co mówiła mi parę lat do tyłu, dołożyła pewien szczegół że facet ja trochę poniżył a ona i tak z nim była dalej i w myślach pojawilo się że ona dała się poniżyć i robiła co chciał, a ja się teraz muszę starać. Wpadłem jakby w depresje. Myśli że całe małżeństwo zostało zbudowane na kłamstwie, że całe życie ułożyłem pod nią a ona mnie kłamała i szła po trupach jak to powiedziała by mnie zdobyć bo nie chodziło mi tylko o seks na nic nie naciskałem jeśli chodzi o intymność i byłem dobrym człowiekiem. W pracy pojawiało się dziesiątki pytań które zapisywałem w notesie na temat przeszłości. W styczniu dowiedzieliśmy o kolejnej ciąży. Ta wiadomość mnie zdetonowała. Myśli że sam nie daje sobie rady z sobą, że chciałem romantycznej miłości a jest jak jest. (Chciałem odejść dwa razy bo w środku nie dawałem rady, jeszcze zanim dowiedziałem się o kolejnej ciąży. Później myśli że jakbym odszedł bedzie źle, jak zostanę to się zamecze sam) Nie potrafię bezinteresownie podejść przytulić bo myśli mnie blokują. Myśli że nie kocham i chyba nigdy nie kochałem. Myśli samobojcze że to jest jedyne wyjście. Padło dużo słów z mojej i z żony strony, staram się to jakoś ułożyć ale nie wiem jak przestać myśleć. Nie wiem czy wiem jak wygląda prawdziwa miłość ponieważ nie ma emocji, strach że nie pokocham kolejnego dziecka.(pochodzę z rozbitej rodziny. Nigdy nie miałem relacji z ojcem) zacząłem brać leki(2 miesiące do tyłu) jest lepiej. Chce jej zadać resztę pytań które urodziły się w mojej głowie, które zapisałem, by nie pojawiło się ich więcej, przestałem mieć nowe, chyba nie da się wymyśleć więcej (tak jakbym chciał się upewnić czy dalej mnie nie kłamie choć pewności chyba nikt nie może mieć w takich sytuacjach). Nie pojawiają się kolejne pytania już od czasu przed tym nim zacząłem brać leki. Ale cały czas w głowie że znowu sytuacja zatacza koło, żona stwierdziła że będzie ze mną rozmawiać ze mimo wszystko chce o to walczyć bo kocha mnie mimo tych złych słów które jej powiedziałem przez te lata, choć sama jest wybuchowym emocjonalnym człowiekiem i przy kłótniach wyciaga rzeczy które jej powiedziałem, albo wspomina coś złego co zrobiłem- uważa że jej przeszłość jest nie ważna, że żałuję chciała by zmienić, ale jak wraca do naszej przy kłótniach to mnie to boli że jednak przeszlosc jest ważna, a mi tak jakby umniejsza że ja powinienem to zaakceptować mimo wsyztsko bo mnie wtedy nie było.(Choć pytałem i prosiłem o szczerość, może nie miał bym takich dylematów i miałaby szansę znajsc kogoś kto ją akceptuje w 100% i nie musiała by nic ukrywać jak się okazuje nawet już nie dla swojego dobra). Ja sam nie wiem czy te myśli i uczucia są faktyczne, czy to nerwica od 10 lat tak mną włada czuję się uwięziony, nic mnie nie cieszy. Przeszłość na pewno mi przeszkadza. Każdy wieczór gdy odwlekamy te rozmowy o naszej przeszłości o jej przeszłości i naszej teraźniejszości mnie wkurzają, chodzę zbity choć myśli jest dużo mniej, ale nadal występują jakieś może nie na temat jej przeszłości co na temat tych rozmów. Drażni mnie jak siedzi na telefonie przez dłuższy czas a nie rozmawiamy. Przeczytałem na paru forach że dobrze jeśli to nerwica by zadać te pytania na spokojnie i choćby miały dobić to po czasie wróci się do normalności z świadomością że już nic nie ciąży i nie ma o co pytać. Co ja mam począć? Pomóżcie mi uratować siebie, a bardziej rodzinę, bym zaczął żyć i funkcjonować normalnie. I cieszyć się mimo tego że skłamała, mimo jej przeszłości której w szczegółach nie będę opisywał, i mimo wszystko być szczęśliwym człowiekiem. Zapomnieć się nie da, ale jak to wsyztsko zaakceptować, i zwalczyć te myśli. Problemem jest to że te moje dziwne myśli jednak okazały się prawdą. I to że mnie okłamała, chociaż gdy mnie pociągała fizycznie czułem zakochanie na nowo, udało mi się do tego nie wracać w rozmowach, nawet zapominać na dłuższy czas, teraz ta przeszłość też mnie tak nie rusza co bardziej te rozmowy które stanęły w miejscu, czuje w brzuchu jakby lek gdy wracam z pracy do domu. Co radzicie? Jak to zwalczyć.? Jak poczuć szczęście z tego co mam i z tego co będzie, jak ułożyć przeszłość. Dziękuję za każdą radę.
Katarzynkaaa
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 1 lipca 2024, o 11:41

24 maja 2025, o 00:12

Hejo!
Nie jestem psychologiem i z całą pewnością nie poradzę ci niczego co by wpisywało się w nurt ,,odburzanie" ponieważ nie jestem specjalistą. Ale napiszę Ci co mi przyszło do głowy. A nóż widelec może cię to jakoś nakieruje 🤷🏼‍♀️🤷🏼‍♀️
Z tego co czytam to nie masz problemów stricte z nerwicą. Okej, pisałeś o bzdetach typu umycie plam z szafki bo Cię irytowały. Ale do prawdziwej nerwicy natręctw to chyba jeszcze daleko.
Ja mam wrażenie, że jest tu inny problem. I nawet myślę że ja miałam podobnie. Wydaje mi się że strasznie chcesz kontrolować życie i swoje emocje. Że za Chiny ludowe nie chcesz pozwolić im lecieć własnym tokiem. Szukasz dziury w całym i co gorsza szukasz problemu w sobie. Nie chcesz czuć własnych emocji a zamiast tego intelektualizujesz - wypisujesz karteczki z pytaniami i liczysz że kolejna rozmowa z żoną coś zmieni. I tak jakby nie chcesz przyjmować na siebie konsekwencji swoich wyborów. Chcesz ułożyć przeszłość? Ale co to w ogóle znaczy. Ja tutaj widzę tylko tyle że ty nie chcesz czuć tego co czujesz. Plus, piszesz o zwalczaniu myśli. Absolutnie nie wolno! Nie wolno zwalczać myśli bo one wracają! I to że zdwojoną siłą. Nie myśl jak rozwiązać sytuację tylko zacznij czuć. Jak wylewasz z siebie emocje? Płaczesz czasem albo krzyczysz? Przecież to jest niezwykle ważne. Praca z ciałem. Poczytaj o tym. Zaopiekuj się sobą i wtedy, dopiero wtedy, reszta zacznie się sama układać.
Na pewno masz problem z kontrolą, ale nerwicy jeszcze nie masz. Ale musisz zadbać o siebie!
Wiem że łatwo mi się mówi 🤦🏼‍♀️ ale naprawdę nie ma sytuacji bez wyjścia i najgorzej jest nie robić nic. Ja rok temu myślałam że nie ma wyjścia z mojej sytuacji i pozwoliłam mojemu byłemu facetowi rozjechać mnie psychicznie... Bo myślałam że nie da się inaczej. Cały ten stres doprowadził mnie do depersonalizacji która trwa już rok. Nie powtarzaj moich błędów, tylko działaj. Rób cokolwiek, nie musisz wiedzieć co robisz, ale nie rozwiązuj tego tylko umysłem, bo się zajedziesz. Nie da się 🧠♥️
+ Wydaje mi się że jesteś dobrym człowiekiem a żona niestety bawi się twoim umysłem. Mój były potrafił wmawiać mi że tracę kontakt z rzeczywistością bo wolał robić ze mnie wariatkę niż przyznać się do błędu.
Nie chcesz się po prostu zapisać na terapie do psychoterapeuty? Widzę że masz potencjał na fajna terapie, oczywiście ona zajmie sporo czasu ale chyba byłaby ci potrzebna.
+++ Nie zwalczaj lęku! On ci przyszedł z pomocą! Nie zwalczaj go. Tylko go wysłuchaj. Kurde, nie masz jeszcze nerwicy, zaopiekuj się sobą póki czas, bo z takiego stresu to nerwica może się narodzić. Lęk trzeba akceptować.
Twoja rodzina nie będzie szczęśliwa jeśli ty nie będziesz szczęśliwy.
Mnie też mój były zdradził i chciało mi się wymiotować na jego widok a jednak pozwalałam mu siebie całować bo to miało uratować nasz związek. No choreee... Moje ciało wrzeszczało że nie chce, a ja się do tego zmuszałam. To chyba nie tędy droga....
I ja też wszystko Intelektualizowałam, to nie jest metoda na życie. To jest równia pochyła w dół.
tomblu3
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 10 maja 2025, o 22:46

24 maja 2025, o 19:22

Dziękuję za podpowiedz Kasia. Miło że pochylilas się nad tematem.Przesluchalem parę filmów Victora i kolegów na YT odnośnie myśli i właśnie mam prawie pewność że jest to RJOCD plus ROCD z tym że te myśli że nie kocham nie wywołują leku wg mnie. Tak płakałem, płacze w trudniejszych momentach, zawsze byłem nerwowy. Przez ostatnie dwa lata jak żylem sam dla siebie przestały mi się trzęsc ręce itp, ale ciag ale byłem złym człowiekiem dla żony. Wtedy moje myśli dotyczyły głównie jej wyglądu i wagi i tego że nie podoba mi się tak jak na początku ale nie czułem leku, co dwa dni potrafiłem do t to nawiązać. Nie chcę takigo życia. Chce kochać a nie umiem wydaje mi się właśnie że przez przeszłość i te ciągłe myśli. Żona nigdy przez te lata, prócz tego wyznania na początku które jej ciążyło plus tego że tego że spotykała się z moim znajomym nigdy do tego nie wracała. Wracała do rzeczy które w naszym związku były zle i do tego jak ja się zachowywałem wobec niej. Jak zadawałem jakieś pytania w trakcie związku to ucinała temat. Powiedziała mi po ślubie tak jak chciałem prawdę. Teraz gdy to znowu wybuchło płakałem przez te ciągłe myśli że to wszystko zbudowane na kłamstwie, że ja chciałem innej miłości, że zdobyła mnie bo byłem inni niż tamci a nie liczyła się z tym że dla mnie było ważne to co robiła w przeszłości i nie dała mi świadomego wyboru czy wygra miłość i akceptacja czy się po prostu rozejdziemy. Teraz jest rodzina, i wszystko trudno ułożyć. Płakałem bo chce ją kochać i zapomnieć, żałuję tego czego się dowiedziałem, chociaż na początku po tej rozmowie i prawdzie, tak jak mówiłem udawało mi się tego nie ruszać. Sprawdzałem tygodniami na forach czy to jest moralne, czy kobiety robią takie rzeczy przed normalnym współżyciem. To bylo obsesyjne, nie myślałem wtedy o niczym innym nie byłem w stani nic innego robić.Mam takie objawy ocd ale nie utrudniają mi życia. Jak np musiałem sprawdzić w popielniczce czy papieros na pewno jest zgaszony po parę razy przed spaniem. Teraz opieram się tym sprawdzaniw drzwi itd, próbuje akceptować ten lek w brzuchu ale nie rozumiem tego stanu i tego czego ja się boje. Na pewno boje się że sobie nie poradzę i do końca życia będę nie szczęśliwy i tym samym myślę że lepiej było by gdyby się rozejść i nie cierpieć, że zasługuje żona na kogoś kto ją pokocha i zaakceptuje wygląd i przeszlosc i nie będzie o tym myślał, ale z drugiej strony nie chce tego bo dzieci, bo mimo przeszłości należy się żonie szacunek i miłość bo ona chce mnie, to 13 lat, sama o tym mówi.. Najgorsze są te myśli. Jeśli chodzi o ułożenie przeszłości to chodzi o to by wiedzieć że już nic przede mną nie ukrywa, spróbować uwierzyć a nie wiem jak. Bo ukrywała nie raz, żeby zacząć rozmawiać o tym co między nami o jakichś oczekiwaniach o zmianie podejścia do siebie o otwartości i szczerości choćby to miało boleć, ja tak potrafię, moja żona ma z tym ciężko. Chociaż jak powiem jej jakieś szczere wyznanie na temat swoich myśli z ubiegłych lat, np że miałem myśl o zdradzie to przy kłótni jest mi to wygarniete, ale nie zrobiłem tego chciałem być szczery i tego oczekiwałem też od niej. Może to błąd, nie wiem. Podczas rozmów potrafiłem zadać 3/4 razy to samo pytanie o przeszłość by się upewnic, to było silniejsze ode mnie. Takie kompulsje ale myślowe jakby. Nie mam zarzutów co do tego by mogła by mnie zdradzać czy cokolwiek. Jest dobra matka, aczkolwiek wybuchowa i szybko się denerwuje. U nas jak jest kłótnia to ciężko odpuścić jak jednemu tak drugiemu choć ona potrafi przyjść szybciej się pojednać i przytulić, a ja wtedy pamiętając przeszłość i to co robiła jak jeszcze mnie nie znała po prostu się sam oddalam. Leki pomogły wyciszyc te myśli. Ogólnie mieliśmy burzliwy związek, ale na zewnątrz oczywiście tego nie widać, normalna rodzina na pozór.. Nie chcę by w domu dziecko widziało jakieś kłótnie itp. Chce kochać, chce zapomnieć. Chce poczuć szczęście i śmiać się jak kiedyś. Szanuje każde słowo. Zacząłem terapię sam z siebie, bo jak mowi nie chce tak żyć, sam z siebie podałem do psychiatry bo nie dawałem już rady (nigdy nie wierzyłem w depresje itp, może Bóg mnie skaral) z tym że terapia jest na NFZ, nawet dwie. Z jednym panem zaczynam od przyszłego tygodnia(Psychodynamicznym), z innym miałem już 4 spotkania, ale jest to osoba od uzależnień, mówi że po kolejnych dwóch spotkaniach spróbuję określić czy będzie w stanie mi pomóc, ale widzi we mnie te myśli i zmiany nawet w moich ruchach gdy mówię o przeszłości, jak moja postawa się zmienia gdy zaczynam mówić o tym jak żona się spełnią jako matka i kobieta w obowiązkach domowych i że jestem z tego zadowolony. Chcialbym od was wskazówki jak z tym zacząć sobie radzić chociaż początkowo, wiem że to moja praca, i mojej żony poniekąd też bo jednak ona też odczuwa to wszystko i dotyka to ogółu rodziny, czuję winę chociaż, czasem tak jakby umniejsza i mówi że powinienem to w końcu zaakceptować że faceci to to czy tamto i inni nie mają z tym problemów (a kto o tym mówi?) . Może też ktoś z założycieli mógłby się wypowiedzieć jak to widzi? I pokierować od czego zacząć pracę nad sobą? Może ktoś przechodził coś podobnego? Dziękuję z góry za wszystkie podpowiedzi
ODPOWIEDZ