Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pomocy!silne lęki

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
tyczka731
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 1 listopada 2020, o 14:26

23 grudnia 2020, o 11:10

Daria.Dabrowska pisze:
23 grudnia 2020, o 07:18
martynka pisze:
22 grudnia 2020, o 23:05
Powiem może brutalnie, ale ja padałam pyskiem z bólu psychicznego,byłam na samym dnie, gdy pojechałam na pierwszą wizytę do psychologa dostałam zrypy, że chciałabym ozdrowieć w chwilę, gdzie na swój stan pracowałam latami, taka prawda. Przyjechałam do domu, stanęłam przed lustrem, stają paniki po ataku, miałam nieraz 7 ataków dzień i noc i tak patrzę ze łzami i mówię kobieta luźna w udach mać wal wal ile masz siły, ja już odpuszczam, nie będę się szarpać,jak mam mieć te myśli to ok niech będą im więcej tym lepiej, wal mówię ci WAL!!!! Przyzwalam na wszystko i to nie jest tak, że ja sobie mówię Wal i sram w gacie. Ja mówię wal franco, nie boje się ciebie,bo ja jestem zdrowa, tylko ty mi mydlisz oczy, tylko ty chcesz cały czas być, to bądź, szum ile wejdzie aż w końcu znikniesz. Aktualnie zmieniłam się, dużo mi dała psychoterapia, dalej daje, polecam dobry psycholog to skarb.
Tak to prawda. Mi Pan Bóg dał Wiktora 🙃 uważam że to największe szczęście które udało mi się uzyskać w życiu.. Bez kity.. Bez niego byłam ciągle zagubiona.. On prowadzi mnie za rękę.. Już rok.. Ja też na to pracowałam 5 lat.. Ale mam w sobie dużo presji i chciała bym już.. 😅 człowiek wszystko wie.. Ale jak dowalaja gorsze dni to ma wrażenie że zaczyna od początku 🙃
Czy mozna sie jakos skontaktowac z Wiktorem Czy ma on jakies namiary zeby z nim pracowac ? Ja tez znam ta presje. Nie chce sie zle czuc, chce zeby wszystko zniknelo od razu, znalezc magiczne zaklecie zeby przeszlo. I Cala szarpanina wciaz trwa, analizy co zrobilam nie tak, w kolko od nowa. Proby zeby to wyrzucic, stlumic, zeby bylo jak dawniej, ale Moze juz nie bedzie jak dawniej, Moze to droga do czegos nowego we mnie i lepszego, caly ten proces poddawania sie ze swoja kontrola i dochodzenia do bezsilnosci. Pisanie tu jest dla mnie darem, ze moge to wyrzucac z siebie. Boje sie tych lekow, boje sie swoich uczuc. Mysle ze tlumilam he bardzo dlugo. Cos sie ze mna stalo, dzieje a Ja nie wiem co to jest. Jestem zagubiona I przerazona. Nie wiem co robic. Boje sie. Jestem skolowana.
Patricia25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 20 maja 2020, o 13:34

23 grudnia 2020, o 11:22

"Ja siebie nie poznaje po prostu.boje sie ze to bedzie sie tak nasilac,ze w koncu bede musiala iscdo szpitala i zostawie moje dzieci."
Dla mnie tu jest klucz. Nadal wierzysz myślom lękowym. Przecież myśl nie ma mocy sprawczej. Przyszła myśl, ze trafisz do szpitala i nadałaś jej wartość, więc przyszedł lęk. Teraz nie potrafisz przepuszczać tych myśli, bo cały czas się boisz się, że na końcu czeka już Cię tylko szpital. Ale powiedz sobie STOP. Zatrzymaj się, rozejrzyj. Czy na świecie coś się zmieniło oprócz tego chaosu w Twojej głowie? Czy faktycznie coś Ci grozi? NIE. To tylko iluzja umysłu w której tkwisz. Nic Ci nie będzie. Nerwica do niczego nie jest w stanie doprowadzić.
Miałam niemal wszystkie te objawy, poczucie beznadziei, strach o jutro... Wszystko. Waliło od rana do nocy. Ale po czasie, jak się nie nakręcasz, umysł się uspokaja, a Ty możesz działać bardziej świadomie. Na razie jest tak jak jest, zaakceptuj to. Przyjmuj każdy objaw, to tylko emocje... I one nic nie mogą. Każda emocja ma swoją granicę, po której opada. Ale warunkiem jest to, że jej nie nakręcasz. Bez tego typowego dla nas nerwicowców: O matko co teraz będzie, czy ja umrę, czy zwariuję, czy to koniec szczęśliwego życia. To wszystko nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Pokazałaś umysłowi zagrożenie, a on jak małe dziecko wystraszył się. Twoim zadaniem jest teraz uspokojenie tego dziecka. Ale nie myl tego z uspokajaniem siebie. Z Tobą wszystko jest ok, Ty nie jesteś nerwicą, a ona nie jest Tobą ;)
Działaj na stan emocjonalny, ryzykuj, akceptuj. To długa droga, ale bardzo owocna :)
Serce obawia się cierpień [...] Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia...

Paulo Coelho, Alchemik
tyczka731
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 1 listopada 2020, o 14:26

23 grudnia 2020, o 11:37

Torcik pisze:
22 grudnia 2020, o 21:41
tyczka731 pisze:
22 grudnia 2020, o 14:21
U mnie tez ogromny kryzys. Wszystko to rozumiem ale tez nie umiem akceptacji wdrozyc, sharpie sie , boje sie lekow, boje sie zycia z tym i mimo sluchania i czytania panika ze ja nie dam rady, u mnie nie zadziala, wciaz mysle o tym i snalizuje. Czuje sie do niczego ze nie umiem akceptowac tego stanu. Prosze o wsparcie. Mam silne leki 24/7 pomimo brania lekow i problemy ze snem, dd. Czy ktos tak mial? Prosze o wsparcie.
Witaj tyczka.bardzo mi przykro ze masz caly czas lęki.mam ndzieje ze ci to cholerstwo przejdzie!a tak na marginesie ,co cie aktualnie tak przeraza?jaka masz obecnie sytuacje?jakie leksrstwa bierzesz i jak dlugo?xhodzisz na psychoterapię?bo to tez jest ważne...
ja dzis po rozmowie telefonicznej z terapeutka wywnioskowalam ze lęki to odpowiedz na tlumienie emocji, na niezgadzanie sie ze sama soba z tym co nas otacza.zdaje sobie z tego sprawe wlasnie wtedy kiedy sie czuje w miare dobrze,bez lękow,ale kiedy one nadchodza to znowu sie zaczyna błedne kolo i nagle nie kumam juz o xo chodzi. Niestety zaburzenia lękowe to do siebie maja,ze my sie sami nakrecamy,nie widzimy lepszwgo jutra.tak tez tu na forum piszą, doradzają...dlatego ja nadal slucham podcastow z tego forum i czytam jak inni sobie radza.to troche pomaga...Ale nie na dlugo..kiedy lęki wracaja krece sie w kółko. Ale badzmy dobrej mysli...duzo zdrowka!!!
Ja jeszcze nie mialam lepszych dni od czasu jak to sie zaczelo . I mnie bylo tak jak gdzies pisal Wiktor ze znienawidzona praca, kolejna zreszta z trudna mlodzieza, nie radzilam sobie z ich agresywnoscia, wysmiewaniem sie ze mnie, zawstydzaniem mnie ale udawalam ze sie nie boje, chociaz balam sie ciagle, balam sie postawic granic, byc konsekwentna, balam sie agresji i wstydzilam sie ze sie boje i tak bylo przez 2 lata.? Ci mlodzi Chlopcy bardzo aroganccy i przemocowi wyczuwali to ze sie boje, probowali mnie zastraszac, zaczelo sie nie spanie po nocach po takich konfliktach z nimi wiec sie wycofalam , siedzialam cicho i staralam sie prztrwac w tej pracy. Moi wspolprscownicy twierdzili ze przesadzam, ze robie z igly widly i to nic powaznego ze oni sa agresywni bo to normalne. Ale Ja bylam przerazona i zaczelam obwiniac siebie ze cos ze mna jest nie tak. Cale moje dziecinstwo i zycie bylo pelne przemocy i boje sie jej, tez przemocy seksualnej i fizycznej i psychicznej od mezczyzn. W koncu zaczelam miec bole kregoslupa, chodzic na zwolnienia i dowalac sobie ze nie umiem odejsc z tej pracy tylko tam tkwie i jestem biernie agresywna, spozniam sie, klamie, nie angazuje sie , sabotuje. Coraz bardziej rosla Moja frustracja i niezadowenie i z siebie I z tej pracy i poczucie bycia w potrzasku. Dobrze tam zarabialam, balam sie ze nie znajde innej pracy a moja dusza nie chciala tam byc, nienawidzilam chodzenia tam, ofliczalam minuty do zakonczenia pracy. Zaczely sie konflikty z kolegami w pracy ktorzy zaczeli mnie atakowac ze zlewam i nie angazuje sie w prace, zaczeli okazywac mi wrogosc, nie rozmawiac ze mna. Ten stres narosl, problemy z kregoslupem coraz silniejsze. Zaczelam romansowac z mezczyznami, wchodzic w destrukcyjne relacje i sytuacje seksualne - jestem uzalezniona od seksu i milosci, znowu stres , po tych sytuacjach balam sie ciazy, chorob, czulam sie jak gowno moralnie. Jestem wierzaca i tu kolejny konflikt, wstyd, poczucie winy, poczucie ze poprzekraczalam moje granice psychiczne, moralne. Wreszcie przyszly silne bole i po much Ataki lekow i zaczal sie kryzys. To trwa teraz z nerwica, depresja. Poczucie ze sie zapetlam w moich problemach, ze nie umiem ich rozwiazac. Ze jestem do nicxego ze pomimo pracy nad soba popelniam te same bledy wciaz. Ze nie slucham mojego wnetrza, ignoruje je tylko zaciskam zeby i sie zmuszam do roznych reczy.
Torcik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 11 listopada 2020, o 20:04

10 stycznia 2021, o 15:45

Witajcie drodzy forumowicze .od ponad 2 tyg biore cital,pare dni bylo mi troszkę lepiej,a teraz znow budze sie i mam lęki,obawe o to co przyniesie dzien,co bedzie jutro jak mam isc do pracy.jak mam to wszystko przetrwac?do tego placz od rana i ogromny smutek.dajcie mi prosze jakies wskazowki jak radzicie sobie z objawami i poteznym spadkiem nastroju.czy to kiedys minie?przexiez staram sie akceptowac ten lęk,te objawy ale nie zawsze mi to wychodzi i znow sie nakrecam i znowu to samo sie dzieje.dziekuje z gory .pozdrawiam
Awatar użytkownika
grzeslaw
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27

17 stycznia 2021, o 15:26

Ja tylko mogę polecić nie wymagać od siebie zbyt dużo w czasie tak wzmożonego lęku.
Są różne sposoby radzenia sobie z lękiem, można próbować się z niego śmiać ( na początku trochę na siłę szukając najbardziej komicznych scenariuszy ), można próbować koncentrować się na zmysłach (wsłuchać się we wszystkie dźwięki dookoła np. przez kwadrans albo skupić się na dotyku a gdy przyjdą lękowe myśli to zauważyć je i ignorować), w końcu można trochę popracować oddechem (wziąć parę głęboki oddech i potrzymać chwilę powietrze w płucach wg własnych możliwości)
Nie znam się aż tak na spadkach nastroju, ale duży lęk myślę potrafi obniżać samopoczucie, więc płacz może być po prostu odreagowaniem tego lęku i ciągłego spięcia więc w tym kontekście to wydaje sie nic nadzwyczajnego (bo pewnie myślisz w lęku że to coś nienormalnego :D)
Współczuję i powodzenia!
ODPOWIEDZ