Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

POMÓŻCIE! Jest coraz ciężej... BŁAGAM ;c

Dział dla osób, które zażywaniem narkotyków, np. marihuany, dopalaczy, mefedronu, amfetaminy doprawili się stanów lękowych, czy też depresyjnych.
Jeżeli Twoim głównym problemem jest odrealnienie po "narksach" to dział o derealizacji znajduje się Tutaj
ODPOWIEDZ
PrzyszłyHokage
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 11 lipca 2022, o 21:30

12 września 2023, o 11:35

Hej!
Postaram się bardzo krótko.

Jestem na zaburzonych już jakoś od 2 lat, czasem wchodzę częściej czasem bardzo rzadko, od 3 lat mam nerwice prawdopodobnie po zapaleniu blanta, wiecie wkrętka była, czułem się jakbym miał dostać zawału, czy też zwariować. Po zapaleniu przez rok mi nic nie było ale stwierdziłem ,że już nie zapalę więcej. Rok później wraz z pojawieniem się covida, większość wspomnień, myśli i uczucia się znowu we mnie pojawiło. Czułem się nie raz jakbym miał znowu umrzeć i jakbym zapalił nie paląc. Po mały walczyłem z tym, czytałem co Divo i Victor pisali i nie raz mnie to uspokajało. Natomiast jak inne rzeczy przechodziły tak nowe się pojawiały, niestety zrobiłem się dość mocnym hipochondrykiem w dodatku i myślałem bardzo często o tym wszystkim. Czasem było lepiej, czasem nawet myślałem ,że to przeszło. Robiłem jakieś tam różne badania też, zazwyczaj nic nie pokazywały. Dostałem się nawet na studia które chciałem, niestety bardzo ciężko było mi się skupić przez to wszystko. Od roku mam coś takiego ,że rano zazwyczaj dobrze się czuje ale po godz. 16-17 jestem bardzo zmęczony. Staram się ćwiczyć jak tylko mogę, jako że mam studia jakie mam bo jestem na filmówce, to w wakacje teraz dosłownie z planu na plan byłem i nie miałem prawie w ogóle wolnego. Dużo stresu mnie to kosztowało oraz przejmowałem się jeszcze studiami bo 2 dni temu miałem, poprawkę, zdałem na całe szczęcie ale się bardzo stresowałem. Przez to wszystko moje poczucie czasu jest bardzo znikome nie pisząc już o skupieniu... Oraz przez te 2-3 miesiące stresu rozregulowałem sobie żołądek i biorę lekki na niego.. Napisałby ,że teraz odpocznę , bo został jeszcze miesiąc, lecz jadę do Francji na winobranie. Tak by sobie dorobić. Jeszcze dziś w dodatku, dlatego to dla mnie takie ważne, ponieważ stresuje się podróżą i tym ,że mogę tam wpaść w jakąś panikę i nie wyrobię jadąc tym autokarem cały dzień i noc. Dlaczego? Ponieważ również przez to wszystko coraz częściej łapią mnie właśnie ataki paniki, typu ,że zaraz sobie coś wmówię, ze świruje, tak jak było kiedyś po ziole.. objawy które kiedyś się bałem mniej więcej ustały, ale teraz niestety największym moim problemem jest wyobrażanie sobie ,że jestem bardzo wysoko i spadam, ponieważ również 2 lata temu jak byłem na energylandi, jechałem najwyższą kolejką i bałem się tak bardzo ,że prawdopodobnie dostałem kolejne PTSD, mam nadzieję ,że jasno się wyrażam i problem mam taki ,że jadąc busem, autem bardzo rzadko ale busem już często, czuję te uczucie jakbym zjeżdżał znowu przez co mnie panika łapie, wtedy od razu serce, bicie serca i te okropne myśli ,że zaraz zwariuje. Najgorsze jest to w tym wszystkim ,że te ogólne zmęczenie nadal nie przeszło, jest po południe i od razu robię się zmęczony, śpiący. nie miałem tego kiedyś, kiedyś tylko jak już te nerwy i stresy a teraz jeszcze to. Równo od godz 17 do 20 jakoś w tym przedziale łapie mnie zmęczenie przy czym derealizacja często i uczucie jakbym miał sobie zaraz coś wmówić. Bardzo, ale to bardzo CZĘSTO czuję się jakbym miał zemdleć w tych godzinach.
Jak ja to wszystko znoszę, myślę ,że gdyby nie to ,że zawsze byłem odważny w pewien sposób i nadal wiem ,że ta moja druga połówka, ten odważny i chętny na spróbowanie wszystkiego, nie bojąc się na nowych wyzwań chłopak, gdzieś tam jest i czasem przejmuje stery, to byłoby na prawdę tragicznie. Po prostu, coraz częściej jestem tą drugą połową, ciągle przejmującym i strachliwym chłopakiem, który ciągle sobie wymyśla nowe rzeczy i ich szuka bojąc się ,że zwariuje... i dlatego to piszę, bardzo ale to bardzo błagam o pomoc albo chociaż jakąś wiadomość zwykłą, krótką z radą. Jestem w stanie pisać priv, czy też telefonicznie nawet albo przez ig czy coś. Po prostu nie widzę przyszłości mając to a bardzo mi na niej zależy dlatego jeśli ktoś mi pomoże choć trochę, będę na zawsze wdzięczny i będę pamiętać o tej osobie. Wiecie, ja nie mam depresji ani nic, nie czuje się żebym miał, chcę żyć i się nie bać, ale ciągle mam wrażenie ,że zaraz sobie coś wmówię, choćby w tym busie, jak jadę to te uczucie ,że spadam... Także na pewno mam nerwice, wyrywałem sobie włosy kiedyś nie wiedząc ,że to robię, odruchowo... oduczyłem się tego już ale no było ciężko, zresztą lekarka kiedyś to potwierdziła jak brałem Mozarin przez rok niecały. Tak byłem u Psychiatry. W zasadzie pomogło ale potem jakoś odpuściłem z lekami.. to był chyba błą duży, ale tez nie chciałem się szpikować nimi wieć poszedłem na terapie, pierwszy raz było okropnie więc zmieniłem terapeutkę. Była bardzo w porządku ale też nie wiedziałem czy to do czegoś zmierza czy nie, byłem moze na 5 lub 6 spotkaniach. Finansowo nie wyrabiałem przez co musiałem to zakończyć, była dość droga. Nasze ostatnie spotkanie skończyło się na przywróceniu wspomnień właśnie do kolejki górskiej, bałem się jak cholera i byłem zestresowany jak do tego wróciłem, także musi to być jakiś punkt zaczepienia. Pamiętam ,ze nie spałem pare dni bo właśnie czułem że spadam jak zamykałem oczy. Natomiast też nie tak ,że się totalnie na to zamknąłem, nie nie. Co śmieszne poszedłem tam jeszcze potem pare miesięcy póżniej i znowu rok później i zjechałem znów na tej samej kolejce. Bałem się, ale było już chyba lepiej trochę choć niestety ten lęk nadal pozostał we mnie ze zjazdu w parku.
Dodam ,ze mam problem z zatokami i zębem i może to też gdzieś powoduje u mnie te zmęczenie i mały stan zapalny ale dopiero po Francji jestem w stanie cokolwiek z tym robić.
Boję się też o ten brzuch.. Zrobiłem tylko parę badań, nic nie wykazały ale to nie były te największe typu (retroskopia i kalprotektyna) gdyż nie zdążyłbym przed Francją. Tylko badania krwi które nic nie wykazały.

TAKŻE PODSUMOWUJĄC I DLA OSÓB KTÓRE NIE CHCĄ PRZEZ TO WSZYSTKO PRZECHODZIĆ I CZYTAĆ TEGO hah ( nie dziwię się chyba zresztą )
To:


Mam 21 lat, posiadam stresujące studia i ciągle myślę o przyszłości kim chciałbym być i staram się to robić lecz przez stres i lęki po trawie w przeszłości oraz po kolejce górskiej w wesołym miasteczku, zapadam się zwyczajnie w sobie i swoich chorobach. Od 17 zwykle jestem bardzo zmęczony, mam uczucie ,że zwariuje i że zaraz sobie coś wmówię jak choćby że spadam z tej kolejki górskiej, a boję się tego ponieważ kiedyś jak jarałem to miałem tripa i właśnie bałem się wszystkiego ,ze sobie coś wmówię. Jadę do Francji i boję się ,że będąc tak daleko coś może mi się stać i będą problemy tylko przez mnie i ,że no kto wie może w końcu coś sobie rzeczywiście wkręcę, zwłaszcza ,ze coraz częściej mam ataki paniki.
BARDZO ALE TO BARDZO PROSZĘ O POMOC! Już nie daje rady... jest coraz ciężej... Zaczynam się zastanawiać czy może po prostu nie jestem na coś chory , wiece jakaś poważna choroba albo schizofrenia czy coś.. Z moich objawów fizycznych to jest jedynie to bolący kark oraz ,że wyrywam sobie włosy czasem, takie małe na ramionach, robię to gdy łapie mnie większy stres i jest to taki odruch automatyczny. A z psychicznych to właśnie brak skupienia, po 17 bardzo zmęczony, natrętne myśli.
No boję się bardzo, kiedyś było wszystko w porządku, serio a teraz, od 3 lat już walczę z tym tak na prawdę...


Dziękuję bardzo za każdą odpowiedź i przepraszam za taką długą wiadomość.
Dzięki i trzymajcie się!

Może ktoś odpisze na to hah ://
:c
ODPOWIEDZ