Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

pomóżcie złapać gdzie jest błąd

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

25 maja 2020, o 23:46

Czyli dopóki nie pozbęde się właśnie tego perfekcjonizmu itp. To będe cały czas mial nerwice ?

Moim zdaniem podejście na zasadzie, że musze teraz to i to żeby się odburzyć jest niezrozumieniem tego co się z Tobą dzieje.
Wszyscy na początku popełniamy ten błąd, że myślimy, że jest jedna praprzyczyna zaburzenia po rozwiązaniu której problem zniknie i bez rozwiązania której nie da się oburzyć, a to bzdura. Z reguły nie ma jednej przyczyny i z reguły zaburzenie po krótkim czasie zaczyna żyć swoim życiem niezależnie od przyczyn.
Prawdziwe odburzenie jest wtedy gdy pracujemy nad świadomością pewnych rzeczy dzięki wiedzy i praktyce. Zmieniamy się emocjonalnie, ale nie na zasadzie wyznaczania sobie, że to się musi zmienić, a coś innego poprawić. Tylko dzieje się to w trakcie pracy nad sobą ( odburzania ) w sposób naturalny wraz ze zdobywaną wiedzą i co ważniejsze wraz z praktykowaniem jej. Po prostu w pewnym momencie zaczynasz być świadomym swoich emocji, nie tylko je odczuwasz, ale zaczynasz mieć świadomość, że możesz je w określony sposób odczuwać w ciele i umyślę, widzisz ich związek z myślami i to, że to tylko emocje, zaczynasz dystansować się do swoich myśli, bo rozumiesz jak one powstają i dlaczego, widzisz ich subiektywizm czasem totalną irracjonalność i zależność od emocji. Obserwujesz to i rozumiesz, że tak naprawdę zaburzenie jest naturalną konsekwencją Twoich niezdrowych nawyków i przekonań, wręcz widzisz jak sam przez swoje działanie wchodziłeś na drogę lęku. Tak naprawdę to nie tyle stresy, złe sytuacje w domu, trudności w pracy są przyczyną zaburzenia (bo nie liczą sytuacji ekstremalnych to normalny element życia ) prawdziwą przyczyną zaburzenia jest niewłaściwe podejście do stresu, niewłaściwe podejście do życia w tym brak akceptacji dla tego co nas spotyka i związane z tym konflikty wewnętrzne, zbyt wygórowane nierealne oczekiwania względem siebie czy życia, perfekcjonizm, brak życzliwości względem siebie ( często oczekujemy od siebie tego czego nigdy byśmy nie oczekiwali od innych ), nadopowiedzialność, nieumijętność popełniania błędów, nieumijetność odpuszczania sobie i innym, nieprzygotowanie na stratę, zbyt duże tempo życia często wynikające z ciągłej potrzeby udowadniania czegoś i wiele innych niewłaściwych postaw. Oczywiście część z tych postaw została nam przekazana w drodze wychowania lub wynika z takiego a nie innego dzieciństwa,ale to osobny temat. Niezrozumienie nas samych na poziomie emocjonalnym jest przyczyną zaburzenia. Dla mnie odburzanie jest więc jest jakby stopniowym wychodzeniem z mgły aż w końcu widzisz wszystko takim jakim jest czyli, że jesteś zdrowym człowiekiem, który boi się swoich myśli, bo nie rozumie czy one są i boi się swoich emocji, bo nie rozumie jak one wpływają na jego ciało. Widzisz zaburzenia jak stan, który niesie ze sobą określone skutki i co za tym rozumiesz, że nie ma magicznego przycisku, jednej rzeczy którą możesz zrobić żeby Ci przeszło, bo ten stan ma swoje mechanizmy działania i potrzeba trochę czasu żeby to wszystko wyprostować.
Oczywiście bywa też tak, że ktoś wpadł w zburzenie bo przesadził z używkami, po jakieś grypie lub innej niedyspozycji po czym dostał ataku paniki, wystraszył się i wpadł w złe nawyki. W tym przypadku może być trochę łatwiej, bo może nie być fundamentu w postaci złego podejścia do życia, stresów itp, ale zasadniczo droga do wyjścia z tego stanu jest ta sama czyli: wiedza i praktyka.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

13 czerwca 2020, o 14:29

Katja pisze:
25 maja 2020, o 23:46
Czyli dopóki nie pozbęde się właśnie tego perfekcjonizmu itp. To będe cały czas mial nerwice ?

Moim zdaniem podejście na zasadzie, że musze teraz to i to żeby się odburzyć jest niezrozumieniem tego co się z Tobą dzieje.
Wszyscy na początku popełniamy ten błąd, że myślimy, że jest jedna praprzyczyna zaburzenia po rozwiązaniu której problem zniknie i bez rozwiązania której nie da się oburzyć, a to bzdura. Z reguły nie ma jednej przyczyny i z reguły zaburzenie po krótkim czasie zaczyna żyć swoim życiem niezależnie od przyczyn.
Prawdziwe odburzenie jest wtedy gdy pracujemy nad świadomością pewnych rzeczy dzięki wiedzy i praktyce. Zmieniamy się emocjonalnie, ale nie na zasadzie wyznaczania sobie, że to się musi zmienić, a coś innego poprawić. Tylko dzieje się to w trakcie pracy nad sobą ( odburzania ) w sposób naturalny wraz ze zdobywaną wiedzą i co ważniejsze wraz z praktykowaniem jej. Po prostu w pewnym momencie zaczynasz być świadomym swoich emocji, nie tylko je odczuwasz, ale zaczynasz mieć świadomość, że możesz je w określony sposób odczuwać w ciele i umyślę, widzisz ich związek z myślami i to, że to tylko emocje, zaczynasz dystansować się do swoich myśli, bo rozumiesz jak one powstają i dlaczego, widzisz ich subiektywizm czasem totalną irracjonalność i zależność od emocji. Obserwujesz to i rozumiesz, że tak naprawdę zaburzenie jest naturalną konsekwencją Twoich niezdrowych nawyków i przekonań, wręcz widzisz jak sam przez swoje działanie wchodziłeś na drogę lęku. Tak naprawdę to nie tyle stresy, złe sytuacje w domu, trudności w pracy są przyczyną zaburzenia (bo nie liczą sytuacji ekstremalnych to normalny element życia ) prawdziwą przyczyną zaburzenia jest niewłaściwe podejście do stresu, niewłaściwe podejście do życia w tym brak akceptacji dla tego co nas spotyka i związane z tym konflikty wewnętrzne, zbyt wygórowane nierealne oczekiwania względem siebie czy życia, perfekcjonizm, brak życzliwości względem siebie ( często oczekujemy od siebie tego czego nigdy byśmy nie oczekiwali od innych ), nadopowiedzialność, nieumijętność popełniania błędów, nieumijetność odpuszczania sobie i innym, nieprzygotowanie na stratę, zbyt duże tempo życia często wynikające z ciągłej potrzeby udowadniania czegoś i wiele innych niewłaściwych postaw. Oczywiście część z tych postaw została nam przekazana w drodze wychowania lub wynika z takiego a nie innego dzieciństwa,ale to osobny temat. Niezrozumienie nas samych na poziomie emocjonalnym jest przyczyną zaburzenia. Dla mnie odburzanie jest więc jest jakby stopniowym wychodzeniem z mgły aż w końcu widzisz wszystko takim jakim jest czyli, że jesteś zdrowym człowiekiem, który boi się swoich myśli, bo nie rozumie czy one są i boi się swoich emocji, bo nie rozumie jak one wpływają na jego ciało. Widzisz zaburzenia jak stan, który niesie ze sobą określone skutki i co za tym rozumiesz, że nie ma magicznego przycisku, jednej rzeczy którą możesz zrobić żeby Ci przeszło, bo ten stan ma swoje mechanizmy działania i potrzeba trochę czasu żeby to wszystko wyprostować.
Oczywiście bywa też tak, że ktoś wpadł w zburzenie bo przesadził z używkami, po jakieś grypie lub innej niedyspozycji po czym dostał ataku paniki, wystraszył się i wpadł w złe nawyki. W tym przypadku może być trochę łatwiej, bo może nie być fundamentu w postaci złego podejścia do życia, stresów itp, ale zasadniczo droga do wyjścia z tego stanu jest ta sama czyli: wiedza i praktyka.

@Katjaa no i skonczyło sie na tym, że nie było żadnego zarodka, tylko jest podejrzenie ciazy zaśniadowej(nowotwór niezłosliwy, który moze zrobic sie złosliwy). mialam łyżeczkowanie i czekam na wyniki histopatologiczne..wyszlam kilka dni temu ze szpitala. miałam ogromne wsparcie od innych osób, czułam się dobrze, ze są ludzie którzy się mną tak przejmują itd... wyszlam ze szpitala i juz sobie mysle, ze pewnie teraz nikt sie nie bedzie mną aż tak interesował, jakas taka potrzeba opieki mi się wlaczyla, ze chce byc taka otoczona opieka i zainteresowaniem ze strony innych... ..psychicznie nie czuję sie dobrze, i już włączyło mi się to, że chcę uspokajania od innych osób bo ogólnie to nie wiem co mam czuc w zwiazku z ta sytuacja. wyrzucam sobie, że nie ubolewam jakos bardzo. nie czuje jakiejś dużej straty, przeciez nie było to dziecko tylko jakieś rzadko spotykane coś co mi się zrobiło... wydaje mi sie, ze jakbym wiedziała, ze jest tam dziecko, że bije juz serce bo to był 7-8 tydzien to bardziej bym ubolewała. jakas strata jest, ale nie duża ( bo juz zaczelam sie nastawiac ze bedzie dziecko i nawet momentami-dopóki nie wiedzialam ze cos jest nie tak- naprawdę sie cieszylam z tego).
I teraz zaczeło się na powrót: myśli, że musiało mi nie zalezec na tej ciazy <mimo, ze jak sie dowiedzialam od lekarza na usg, ze jednak z tej ciązy nici to sie rozpłakałam> ... teraz kolejne myśli, że w takim razie nie chce mieć dziecka, ze sie nie wyszalałam-czyli nie wyjeżdziłam nigdzie, nie korzystałam z życia..(mimo ze mam prawie 28 lat).. wydaje mi się, że tu pokutują tez przekonania, że dziecko to koniec świata (wiele razy w rodzinie mi to powtarzali: pojawi sie dziecko to wam sie wszystko skonczy)..... boli mnie to, że nie mam aż takiego dużego pragnienia jakie odczuwałam jeszcze przed ślubem, że bardzo chciałam i to nawet 5... a teraz? teraz nie czuje tego:( czuje tylko lęk.... nie wiem czemu, nie wiem co jest grane... nie wiem czy to też przez zaburzenie czy co... jakbym wiedziała na pewno, że to jest od nerwicy, że to ona mi zaburza odczuwanie tego pragnienia bo się boje tej ciązy i zmiany życia, jak to wplynie itd to bylabym spokojniejsza, bo jednak oznaczaloby, że ja chce dziecka, moze nie az tak bardzo, ale ze jednak chce. .. a z racji, ze nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie, bo nie czuje takiego pragnienia jak czulam kiedyś, to od razu mnie to dołuje... jakies poczucie winy mam w sobie z tego powodu..
nie pomaga mi myśl, że moze to jeszcze nie był mój czas i że mam teraz opcje go wykorzystac i sobie jeździć w różne miejsca, korzystac, że jestesmy jeszcze z mezem sami i po prostu dac sobie czas... no nie pomaga mi to wszystko, bo po prostu mam to poczucie winy, ze nie odczuwam tego co bym chciała, a skoro nie odczuwam to pewnie nie chce tego, a z drugiej strony presje ze jednak nie uda mi sie wykorzystac tego czasu i jak w przyszlosci uda mi sie zajsc w ciaze to nadal bede sobie wyrzucac ze nie wykorzystalam tego czasu.. no istne zagmatwanie ... :(
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

13 czerwca 2020, o 14:56

coraz dobitniej zauważam, że gdy przychodzi jakaś sytuacja dla mnie cięzka, gdzie pojawiają się jakieś mysli, lęki, sprawy gdzie mam podjąc jakąs decyzję itd.. to chce mówić lub pisać do wszystkich osób wokoł mnie, jakby chcąc szukać ukojenia, akceptacji dla mojego stanu/moich uczuć/myśli. Jednocześnie bojac sie co ktos mi napisze lub powie, czy czasem nie będzie tak, że podsunie kolejną wątpliwość, kolejną sugestię do analiz. Na przyklad jak boje sie ze nie chce miec dziecka i nie umiem sobie odpowiedzieć na to, to mimo iż czuje jakis przymus pisania do innych osób w celu uspokojenia sie to boje sie ze ktos mi potwiedzi, ze moje lęki i obawy są słuszne..: "skoro tak masz, no to faktycznie sie nad tym zastanow czy chcesz czy nie, przeciez nikt ci tego nie powie itd" i ja od razu wpadam w panikę, bo przeciez nie umiem sobie jednoznacznie odpowiedzieć, że jednak coś jest na rzeczy, że jednak cos jest ze mną nie tak, ze cos źle robię..
Dayan
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: 5 sierpnia 2017, o 22:01

14 czerwca 2020, o 16:46

W twojej sytuacji chodzi o czasowe przerwanie analiz. Nie uzyskasz odpowiedzi na to czy to na pewno nerwica, tak jak i w swoim zok nigdy nie uzyskałem a szukałem jej latami. Poczytaj materiały forum, tam jest to też wyjaśnione. Analizowanie wkoło i poszukiwanie odpowiedzi to wkręcanie się w obawę. Jeśli nie czujesz takiego pragnienia jak dawniej dziecka i w związku z tym pojawił się lęk i potrzeba szukania odp, to na jakiś czas trzeba się z tym pogodzić, że teraz nie czujesz tak jak kiedyś i przestać szukać zapewnień żeby nawet lęk chciał Ci wyrwać organy. Tylko wiedzę trzeba zdobyć, że taka analiza i szukanie odpowiedzi to zachowania nerwicowe.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

23 czerwca 2020, o 10:11

Ale czy to chodzi tylko o czasowe przerwanie analiz? Czy jednak chodzi o przerwanie analiz w ogóle bo one wpędzają mnie w koło lękowe...

w ogóle jak pojawia mi się jakaś myśl, która wpędza mnie w kolejne analizy i nawet jeśli myślę o tym żeby to przerwać, olać to mam takie poczucie nie rozwiązania problemu i zamiatania go pod dywam.. nie wiem jak sobie mam z tym poradzić 🤷
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

23 czerwca 2020, o 12:28

paulina0928 pisze:
23 czerwca 2020, o 10:11
Ale czy to chodzi tylko o czasowe przerwanie analiz? Czy jednak chodzi o przerwanie analiz w ogóle bo one wpędzają mnie w koło lękowe...

w ogóle jak pojawia mi się jakaś myśl, która wpędza mnie w kolejne analizy i nawet jeśli myślę o tym żeby to przerwać, olać to mam takie poczucie nie rozwiązania problemu i zamiatania go pod dywam.. nie wiem jak sobie mam z tym poradzić 🤷
Chodzi o reakcje lękowe której częscią jest analiza.
Na tą chwilę jesteś już wystraszona do tego stopnia, że każda myśl napawa Cię lękiem stąd potrzeba upewniania się, analizowania i wałkowania tematu. Pomyśl tak na logikę gdy ktoś mówi do Ciebie coś co Cię nie porusza jak reagujesz? Spokojem. A jak reagujesz teraz na każdą myśl na wrażliwe dla Ciebie tematy? Niepokojem, lękiem, bo lęk sprawia, że to wszystko wydaje Ci się tak strasznie ważne, a nie jest. Żeby wyjść z zaburzenia lękowego trzeba przerwać reakcję lękową, przestać reagować lękiem na wątpliwości, przestać reagować lękiem na lęk. Pozwolić być wątpliwością, pozwolić być tym wszystkim nieprzyjemnym uczuciom i być niereaktywnym ( nie analizować, nie skanować, nie pilnować ). Wtedy wychodzisz z błędnego koła zaburzenia, gdzie Twoje lękowe reakcje utzymują ten stan. Jak to zrobić? Dobrze jest wprowadzić trochę logiki, optymizmu i humoru które są w opozycji do lęku.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

26 czerwca 2020, o 16:43

Katja pisze:
23 czerwca 2020, o 12:28
paulina0928 pisze:
23 czerwca 2020, o 10:11
Ale czy to chodzi tylko o czasowe przerwanie analiz? Czy jednak chodzi o przerwanie analiz w ogóle bo one wpędzają mnie w koło lękowe...

w ogóle jak pojawia mi się jakaś myśl, która wpędza mnie w kolejne analizy i nawet jeśli myślę o tym żeby to przerwać, olać to mam takie poczucie nie rozwiązania problemu i zamiatania go pod dywam.. nie wiem jak sobie mam z tym poradzić 🤷
Chodzi o reakcje lękowe której częscią jest analiza.
Na tą chwilę jesteś już wystraszona do tego stopnia, że każda myśl napawa Cię lękiem stąd potrzeba upewniania się, analizowania i wałkowania tematu. Pomyśl tak na logikę gdy ktoś mówi do Ciebie coś co Cię nie porusza jak reagujesz? Spokojem. A jak reagujesz teraz na każdą myśl na wrażliwe dla Ciebie tematy? Niepokojem, lękiem, bo lęk sprawia, że to wszystko wydaje Ci się tak strasznie ważne, a nie jest. Żeby wyjść z zaburzenia lękowego trzeba przerwać reakcję lękową, przestać reagować lękiem na wątpliwości, przestać reagować lękiem na lęk. Pozwolić być wątpliwością, pozwolić być tym wszystkim nieprzyjemnym uczuciom i być niereaktywnym ( nie analizować, nie skanować, nie pilnować ). Wtedy wychodzisz z błędnego koła zaburzenia, gdzie Twoje lękowe reakcje utzymują ten stan. Jak to zrobić? Dobrze jest wprowadzić trochę logiki, optymizmu i humoru które są w opozycji do lęku.
@katja
no tak, jak coś mmnie nie rusza to napawa mnie to spokojem, chyba, że nadam temu wartość...
a tą logiką, optymizmem i humorem to najgorzej :(



jeszcze nasuneło mi sie pytanie akurat pod sytuacje...
czy lęk może pojawić się nie do końca adekwatnie do sytuacji ?
albo na przykład w przypadku zbyt wysokich oczekiwań co do siebie i innych ?
dzisiaj nachodzą mnie lęki pod kątem o którym wyżej pisałam, że nie odczuwam takiego pragnienia dziecka jak odczuwalam kiedys i zaczelam sobie to wyrzucać .
Chwile później mąż przyjechał z różą którą zauwazylam wczesniej niż mi dał bo zostawił na parapecie i poszedł schowac auto do garażu. Pojawił sie lęk.. nie wiem dlaczego.. czy to z powodu wczesniejszych rozkmin i co za tym idzie braku ogólnej radości... czy to dlatego ze zauwazyłam kwiatka wczesniej niz mi dał (wiem chore) czy dlatego, ze nie ucieszyłam się tak jak oczekiwałam ze mogłabym własnie dlatego, że miałam te rozkminy lub dlatego ze zauwazyłam go wcześniej niż im dał ? ? (? żenujące to może co pisze...wiem..)
i stąd moje pytanie czy w przypadku braku wystąpienia oczekiwanych reakcji, uczuć i emocji może pojawiać się lęk... czy to raczej na skutek wcześniejszych rozkmin i lęku z nimi związanego ? czy może jedno i drugie?
z kolejnej strony to nasuwa kolejne pytanie: dlaczego nie pojawiają sie takie uczucia, rekacje, emocje jakbym chciała... pewine jest jakiś ukryty problem w takim razie skoro sie te uczucia nie pojawiają.... :(
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

26 czerwca 2020, o 23:46

czy lęk może pojawić się nie do końca adekwatnie do sytuacji ?
albo na przykład w przypadku zbyt wysokich oczekiwań co do siebie i innych ?

Jednym z głównych powodów kumulowania się lęku są zbyt wysokie oczekiwania, postawa w której dominuję "muszę' i ciągłe poczucie, że jesteśmy niewystarczająco tacy jacy powinniśmy być.


Chwile później mąż przyjechał z różą którą zauwazylam wczesniej niż mi dał bo zostawił na parapecie i poszedł schowac auto do garażu. Pojawił sie lęk.. nie wiem dlaczego.. czy to z powodu wczesniejszych rozkmin i co za tym idzie braku ogólnej radości... czy to dlatego ze zauwazyłam kwiatka wczesniej niz mi dał (wiem chore) czy dlatego, ze nie ucieszyłam się tak jak oczekiwałam ze mogłabym własnie dlatego, że miałam te rozkminy lub dlatego ze zauwazyłam go wcześniej niż im dał ? ? (? żenujące to może co pisze...wiem..)
i stąd moje pytanie czy w przypadku braku wystąpienia oczekiwanych reakcji, uczuć i emocji może pojawiać się lęk... czy to raczej na skutek wcześniejszych rozkmin i lęku z nimi związanego ? czy może jedno i drugie?
Pojawił się lęk, który mógł się pojawić nawet z tzw dupy bo jesteś w zaburzeniu lękowym, a ponieważ Twoja postawa jest pełna wyczulenia i przewrażliwienia to każdą pierdołe chcesz teraz analizować i maglować bo się boisz. Ile to ja wieczorów cała obsrana ( mentalnie ;) ) analizowałam każde moje słowo, każdą myśl żeby dojść czy to, że coś tam sobie pomyślałam to jest dobrze, czy jednak nie, czy ten lęk to z tego czy z tamtego, a dlaczego to czy tamto i to to nie ma żadnego znaczenia, cała ta analiza jest bez sensu, bo wynika z postawy lękowej. Normalnie w życiu byś się takimi bzdurami nie zajmowała, ale w lęku to zastanawiamy się nad wszystkim, od kosmosu po kwiatka.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

28 czerwca 2020, o 16:37

Katja pisze:
26 czerwca 2020, o 23:46
czy lęk może pojawić się nie do końca adekwatnie do sytuacji ?
albo na przykład w przypadku zbyt wysokich oczekiwań co do siebie i innych ?

Jednym z głównych powodów kumulowania się lęku są zbyt wysokie oczekiwania, postawa w której dominuję "muszę' i ciągłe poczucie, że jesteśmy niewystarczająco tacy jacy powinniśmy być.


Chwile później mąż przyjechał z różą którą zauwazylam wczesniej niż mi dał bo zostawił na parapecie i poszedł schowac auto do garażu. Pojawił sie lęk.. nie wiem dlaczego.. czy to z powodu wczesniejszych rozkmin i co za tym idzie braku ogólnej radości... czy to dlatego ze zauwazyłam kwiatka wczesniej niz mi dał (wiem chore) czy dlatego, ze nie ucieszyłam się tak jak oczekiwałam ze mogłabym własnie dlatego, że miałam te rozkminy lub dlatego ze zauwazyłam go wcześniej niż im dał ? ? (? żenujące to może co pisze...wiem..)
i stąd moje pytanie czy w przypadku braku wystąpienia oczekiwanych reakcji, uczuć i emocji może pojawiać się lęk... czy to raczej na skutek wcześniejszych rozkmin i lęku z nimi związanego ? czy może jedno i drugie?
Pojawił się lęk, który mógł się pojawić nawet z tzw dupy bo jesteś w zaburzeniu lękowym, a ponieważ Twoja postawa jest pełna wyczulenia i przewrażliwienia to każdą pierdołe chcesz teraz analizować i maglować bo się boisz. Ile to ja wieczorów cała obsrana ( mentalnie ;) ) analizowałam każde moje słowo, każdą myśl żeby dojść czy to, że coś tam sobie pomyślałam to jest dobrze, czy jednak nie, czy ten lęk to z tego czy z tamtego, a dlaczego to czy tamto i to to nie ma żadnego znaczenia, cała ta analiza jest bez sensu, bo wynika z postawy lękowej. Normalnie w życiu byś się takimi bzdurami nie zajmowała, ale w lęku to zastanawiamy się nad wszystkim, od kosmosu po kwiatka.
Katja pisze:
26 czerwca 2020, o 23:46
czy lęk może pojawić się nie do końca adekwatnie do sytuacji ?
albo na przykład w przypadku zbyt wysokich oczekiwań co do siebie i innych ?

Jednym z głównych powodów kumulowania się lęku są zbyt wysokie oczekiwania, postawa w której dominuję "muszę' i ciągłe poczucie, że jesteśmy niewystarczająco tacy jacy powinniśmy być.


Chwile później mąż przyjechał z różą którą zauwazylam wczesniej niż mi dał bo zostawił na parapecie i poszedł schowac auto do garażu. Pojawił sie lęk.. nie wiem dlaczego.. czy to z powodu wczesniejszych rozkmin i co za tym idzie braku ogólnej radości... czy to dlatego ze zauwazyłam kwiatka wczesniej niz mi dał (wiem chore) czy dlatego, ze nie ucieszyłam się tak jak oczekiwałam ze mogłabym własnie dlatego, że miałam te rozkminy lub dlatego ze zauwazyłam go wcześniej niż im dał ? ? (? żenujące to może co pisze...wiem..)
i stąd moje pytanie czy w przypadku braku wystąpienia oczekiwanych reakcji, uczuć i emocji może pojawiać się lęk... czy to raczej na skutek wcześniejszych rozkmin i lęku z nimi związanego ? czy może jedno i drugie?
Pojawił się lęk, który mógł się pojawić nawet z tzw dupy bo jesteś w zaburzeniu lękowym, a ponieważ Twoja postawa jest pełna wyczulenia i przewrażliwienia to każdą pierdołe chcesz teraz analizować i maglować bo się boisz. Ile to ja wieczorów cała obsrana ( mentalnie ;) ) analizowałam każde moje słowo, każdą myśl żeby dojść czy to, że coś tam sobie pomyślałam to jest dobrze, czy jednak nie, czy ten lęk to z tego czy z tamtego, a dlaczego to czy tamto i to to nie ma żadnego znaczenia, cała ta analiza jest bez sensu, bo wynika z postawy lękowej. Normalnie w życiu byś się takimi bzdurami nie zajmowała, ale w lęku to zastanawiamy się nad wszystkim, od kosmosu po kwiatka.


No tak to by się zgadzało że jestem na wszystko wyczulona...
Domyślam się też że wyczuleniem jest kwestia tego że przyszły mi jakieś wątpliwości co do moich poglądów, które kiedyś były całkowicie jednoznaczne i stanowiły wartość(i chyba nadal stanowią skoro mnie to ruszyło) a teraz zaczęłam się nad nimi na zastanawiać i wątpliwość która się pojawiła (" może jednak masz inne zdanie teraz?" Albo "dlaczego nie masz takiej pewności co do tego jak miałaś kiedyś?", "Dlaczego teraz nie potrafisz już się opowiedzieć w 100% za czymś tak jak wcześniej? Coś jest nie tak.." ) spowodowała takie wlasnie myślenie jak opisane wcześniej... ja wiem, że można zmienić swój pogląd ale raczej to nie powinno być lęku w tym... swoją drogą nie chciałabym zmieniać swoich poglądów akurat w tych kwestiach które mnie zaniepokoiły..i pojawił się automatycznie lęk i tym bardziej jest moje pytanie z czego to wszystko, czy to też jest kwestia zaburzenia które podsyła mi kolejne wątpliwości specjalnie czy jednak coś mi się zmienia... Już nie wiem jak na to patrzeć..

Jednocześnie wkurza mnie to, że nie mam takiego jakiegos konkretnego zdania w różnych kwestiach albo że nie potrafię sobie wyrobić zdania bo ciągłe wątpliwości..jak chorągiew..
Wcześniej ( ale nie przed zaburzeniem, bo wcześniej zaburzenie moje dotyczyło tylko jednej kwestii ale się rozkręciło) byłam bardziej zdecydowana co do niektórych kwestii, jasno i bez żadnych wątpliwości stałam przy określonych, ważnych sprawach albo przy tym co myślałam, (typu jakieś zdrady, dzieci ect) a teraz po prostu te wszystkie rzeczy są u mnie poddawane w wątpliwość i ja już nie wiem na czym mam stać, bo boję się że mogłabym na przykład zdradzić, albo że nigdy nie będę chciała dzieci.. a wcześniej to zdradami gardziłam, dzieci to ok 5 chciałam..... i na co tu patrzeć jako na prawdę.? Czy to że to od zaburzenia czy faktycznie coś mi się zmienia, a co nie chce żeby się zmieniało :(
Przez to wszystko jeszcze bardziej podtrzymuje to zaburzenie. 😭😭
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

28 czerwca 2020, o 20:47

Paulina maglujesz że pogubić się można. :!!!:

Lęk ze swej natury jest związany z wątpliwościami, co za tym będąc w stanie lękowym normalne, że ciągle je masz. Wątpliwości prowadzą do analiz. Wbrew pozorom ciągłe rozmyślanie nie powoduje lepszego zrozumienie sytaucji, tylko większe pogubienie. Gdy po raz kolejny analizujesz, roztrząsasz, filozofujesz i uparcie szukasz odpowiedzi na pojawiające się jak grzyby po deszczu lękowe wątpliowści to jesteś coraz bardziej zmęczona i pogubiona ponieważ to co robisz nie ma żadnego sensu. Pytania które sobie zadajesz nie są zasadne a rozważania które snujesz nie są pomocne, ponieważ problemy rozwiązuje się żyjąc i działając i to samo jest z postawami które sprawdza się po prostu w życiu, a nie w głowie.
Zaburzenie lękowe powoduje, że robimy się mniej pewni siebie, lękliwi, pogubieni i to też trzeba przyjąć i zaakceptować jako część tego stanu. W miarę odburzanie Twoja pewność siebie będzie wracać, aczkolwiek uważałabym na nadmierną kategoryczność. Wrzuć trochę na luz, nie zawsze musisz na wszystko znać odpowiedź i być przekonana na 1000000% czy chcesz czegoś czy nie.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

28 czerwca 2020, o 23:48

Gdyby poglądy zmieniały Ci się tak po prostu, to byś nie martwiła się tym natrętnie i nie miała potrzeby się upewniać. Katja napisała w temacie bardzo wiele ważnych rzeczy i nie ma czego nawet dodać nowego, dlatego wróć do jej postów i przemyśl wszystko co się z Tobą dzieje, ale pod kątem zaburzenia i mechanizmu.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

6 lipca 2020, o 12:44

Katja pisze:
28 czerwca 2020, o 20:47
Paulina maglujesz że pogubić się można. :!!!:

Lęk ze swej natury jest związany z wątpliwościami, co za tym będąc w stanie lękowym normalne, że ciągle je masz. Wątpliwości prowadzą do analiz. Wbrew pozorom ciągłe rozmyślanie nie powoduje lepszego zrozumienie sytaucji, tylko większe pogubienie. Gdy po raz kolejny analizujesz, roztrząsasz, filozofujesz i uparcie szukasz odpowiedzi na pojawiające się jak grzyby po deszczu lękowe wątpliowści to jesteś coraz bardziej zmęczona i pogubiona ponieważ to co robisz nie ma żadnego sensu. Pytania które sobie zadajesz nie są zasadne a rozważania które snujesz nie są pomocne, ponieważ problemy rozwiązuje się żyjąc i działając i to samo jest z postawami które sprawdza się po prostu w życiu, a nie w głowie.
Zaburzenie lękowe powoduje, że robimy się mniej pewni siebie, lękliwi, pogubieni i to też trzeba przyjąć i zaakceptować jako część tego stanu. W miarę odburzanie Twoja pewność siebie będzie wracać, aczkolwiek uważałabym na nadmierną kategoryczność. Wrzuć trochę na luz, nie zawsze musisz na wszystko znać odpowiedź i być przekonana na 1000000% czy chcesz czegoś czy nie.
martinsonetto pisze:
28 czerwca 2020, o 23:48
Gdyby poglądy zmieniały Ci się tak po prostu, to byś nie martwiła się tym natrętnie i nie miała potrzeby się upewniać. Katja napisała w temacie bardzo wiele ważnych rzeczy i nie ma czego nawet dodać nowego, dlatego wróć do jej postów i przemyśl wszystko co się z Tobą dzieje, ale pod kątem zaburzenia i mechanizmu.

Tak Katjaa bardzo mądrze pisze.. muszę to wszystko jeszcze raz poczytać i próbować przyswoić, co jest najtrudniejsze.. w momencie kiedy kolejne natrety atakują. ;(

Kiedyś w dzieciństwie miałam coś takiego że miałam myśli i niejako chęci aby zrobić innym dziewczynkom jakaś krzywdę.. psycholożka powiedziała mi że to mogła być jakaś forma niechęci czy nienawiści w stosunku do samej siebie, która przekładała się na inne dziewczynki.. ostatnio łapie się na tym że moja głowa próbuje wyszukiwać kolejne lęki, co podejrzewam jest związane z mechanizmem lękowym.. dziś zauważyłam zdjęcie dziewczynki w basenie i specjalnie chciałam sprawdzić czy to dziecko nie ma żadnego ubrania. Nie wiem czemu się to dzieje, skąd taka chęć...Ale mam coś takiego że w jakiś dziwny sposób reaguje na małe nagie dzieci, szczególnie dziewczynki tak myślę . .. jakby przypominało mi się że kiedyś miałam chęci zrobienia innym krzywdy i to jakby uruchamiało mi myślenie że może ja jestem jakimś pedofilem ! :( Strasznie sie wystraszyłam tego(tym bardziej że nie pierwszy raz tak dziwnie reaguje na nagość dziecka) i mam ogromne poczucie winy jak pomyślę, czemu jakoś dziwnie reaguje na małe dzieci czemu musiałam sprawdzić czy to dziecko nie jest nagie? Coś jest nie w porządku ze mną kolekny raz...
Okropnie się z tym czuję 😭😭
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

6 lipca 2020, o 13:24

Myśl o tym czy dziewczynka ma ubranie mogła się pojawić ot tak po prostu, a dalej zadziałał mechznizm lękowy czyli analiza i wyszło Ci, że coś jest na rzeczy bo w dzieciństwie miałaś agresywne myśli wobec dziewczynek, co o żadnej pedofilii nie świadczy, ale Twój przewrażliwiony mózg momentalnie to połączył.
Myśli o krzywdzeniu innych często przytrafiają się w lęku osobą, które nigdy nikogo by nie skrzywdziły, są to myśli dokładnie odwrotne do ich prawdziwej natury ( dlatego straszą ).
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

6 lipca 2020, o 14:01

Dziękuję za zracjonalizowanie tego. Trochę się uspokoiłam. Już nawet jak to opisałam to jakoś mi lżej się zrobiło.
Dziękuję Katja 😚
paulina0928
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 15 stycznia 2020, o 11:05

27 lipca 2020, o 12:45

@Katja

ech...
od jakiegos tygodnia znów opad emocji w stosunku do męża. Jakieś zniechęcenie, obojętność, złość itd..zaczynam się czuć źle z tym, że tak mam, tym bardziej jak widze jak on mi okazuje miłość i jest dla mnie dobry.
Wiem, że w zwiazku moga pojawiać się takie momenty gdzie nie czuje sie za wiele i to jest normalne, ale u mnie w takich sytuacjach przychodza mysli, ze skoro ja sie tak opieram na emocjach to może ja tak naprawde nie kocham? Może to wszystko ułuda i nie powinnam w ogóle być w żadnym związku nie mówiąc o małzeństwie ? Gdzie tutaj prawdziwa miłośc itd skoro jak tylko mam jakąs obojętnośc w stosunku do drugiej osoby czy nawet jakąś złość to ja od razu panikuje i poddaje wszystko w wątpliwość...
A jeśli tak juz będzie cały czas przez cale życie, że będe miala zawahania i zastanawiania sie czy kocham czy nie, albo czy czuje czy nie czuje a jeśli nie to dlaczego nie czuje ?? :(
Przeciez to taka ciągła szarpaczka... nie da sie jasno stwierdzic i opowiedzieć za czymś bo co rusz przychodzą takie zawahania. Jak tu być pewnym siebie i pewnym tego że ma sie życie takie jakie sie chciało? bo skoro coś się osiąga albo dostaje i potem sie z tego nie umie cieszyć to jak cokolwiek robić i jak żyć, jak oceniać czego sie chce skoro non stop takie watpliwości i szarpaczki... ...



kolejna sprawa która była jeszcze wcześniej poniekąd to skąd ja mam wiedzieć że moją wartością jest mój mąż mimo, że jego dotyczą myśli a nie na przyklad to że wartością jest mój perfekcjonizm - czyli że chcę cały czas czuć jak najlepsze emocje do mojego męża, chce mieć jak najlepszy związek, chcę żeby wszystko było na najwyższym poziomie.
skąd mam wiedzieć że to nie chodzi tak naprawdę o perfekcjonizm.. oznaczałoby to że mój mąż nie jest dla mnie wartością co również wywołuje lęk jak tylko tym pomyśle.


Ech juz domyslam się, że wywołuje zniecierpliwienie...
ODPOWIEDZ