Czyli dopóki nie pozbęde się właśnie tego perfekcjonizmu itp. To będe cały czas mial nerwice ?
Moim zdaniem podejście na zasadzie, że musze teraz to i to żeby się odburzyć jest niezrozumieniem tego co się z Tobą dzieje.
Wszyscy na początku popełniamy ten błąd, że myślimy, że jest jedna praprzyczyna zaburzenia po rozwiązaniu której problem zniknie i bez rozwiązania której nie da się oburzyć, a to bzdura. Z reguły nie ma jednej przyczyny i z reguły zaburzenie po krótkim czasie zaczyna żyć swoim życiem niezależnie od przyczyn.
Prawdziwe odburzenie jest wtedy gdy pracujemy nad świadomością pewnych rzeczy dzięki wiedzy i praktyce. Zmieniamy się emocjonalnie, ale nie na zasadzie wyznaczania sobie, że to się musi zmienić, a coś innego poprawić. Tylko dzieje się to w trakcie pracy nad sobą ( odburzania ) w sposób naturalny wraz ze zdobywaną wiedzą i co ważniejsze wraz z praktykowaniem jej. Po prostu w pewnym momencie zaczynasz być świadomym swoich emocji, nie tylko je odczuwasz, ale zaczynasz mieć świadomość, że możesz je w określony sposób odczuwać w ciele i umyślę, widzisz ich związek z myślami i to, że to tylko emocje, zaczynasz dystansować się do swoich myśli, bo rozumiesz jak one powstają i dlaczego, widzisz ich subiektywizm czasem totalną irracjonalność i zależność od emocji. Obserwujesz to i rozumiesz, że tak naprawdę zaburzenie jest naturalną konsekwencją Twoich niezdrowych nawyków i przekonań, wręcz widzisz jak sam przez swoje działanie wchodziłeś na drogę lęku. Tak naprawdę to nie tyle stresy, złe sytuacje w domu, trudności w pracy są przyczyną zaburzenia (bo nie liczą sytuacji ekstremalnych to normalny element życia ) prawdziwą przyczyną zaburzenia jest niewłaściwe podejście do stresu, niewłaściwe podejście do życia w tym brak akceptacji dla tego co nas spotyka i związane z tym konflikty wewnętrzne, zbyt wygórowane nierealne oczekiwania względem siebie czy życia, perfekcjonizm, brak życzliwości względem siebie ( często oczekujemy od siebie tego czego nigdy byśmy nie oczekiwali od innych ), nadopowiedzialność, nieumijętność popełniania błędów, nieumijetność odpuszczania sobie i innym, nieprzygotowanie na stratę, zbyt duże tempo życia często wynikające z ciągłej potrzeby udowadniania czegoś i wiele innych niewłaściwych postaw. Oczywiście część z tych postaw została nam przekazana w drodze wychowania lub wynika z takiego a nie innego dzieciństwa,ale to osobny temat. Niezrozumienie nas samych na poziomie emocjonalnym jest przyczyną zaburzenia. Dla mnie odburzanie jest więc jest jakby stopniowym wychodzeniem z mgły aż w końcu widzisz wszystko takim jakim jest czyli, że jesteś zdrowym człowiekiem, który boi się swoich myśli, bo nie rozumie czy one są i boi się swoich emocji, bo nie rozumie jak one wpływają na jego ciało. Widzisz zaburzenia jak stan, który niesie ze sobą określone skutki i co za tym rozumiesz, że nie ma magicznego przycisku, jednej rzeczy którą możesz zrobić żeby Ci przeszło, bo ten stan ma swoje mechanizmy działania i potrzeba trochę czasu żeby to wszystko wyprostować.
Oczywiście bywa też tak, że ktoś wpadł w zburzenie bo przesadził z używkami, po jakieś grypie lub innej niedyspozycji po czym dostał ataku paniki, wystraszył się i wpadł w złe nawyki. W tym przypadku może być trochę łatwiej, bo może nie być fundamentu w postaci złego podejścia do życia, stresów itp, ale zasadniczo droga do wyjścia z tego stanu jest ta sama czyli: wiedza i praktyka.