Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
podróżowanie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58
Hejka nerwuski!
Jestem na etapie wychodzenia z zaburzenia, całkiem mi to nieźle idzie, ale wiadomo, są czasem potknięcia. Zawsze dużo podróżowałam, mimo fobii samolotowej. Można powiedzieć, że wokół podróży obraca się moje życie. Jednak ostatni nawrót trochę mnie rozłożył na łopatki.
Zaufany psychiatra powiedział mi wprost: "podróż to ZAWSZE dobry pomysł". Mam w planie tripa z przyjaciółmi busem do Szwecji na poszukiwanie zorzy, spanie na dziko itp. Brzmi super, prawdopodobnie będzie super, ale z tyłu głowy mam lęk, że gdzieś daleko od domu mnie ZŁAPIE i co ja wtedy biedna.
Pytanie do Was - podróże Wam pomagają czy wręcz przeciwnie? Warto zaryzykować?
PS. i tak pojadę. Covida mam za sobą. Ale potrzebuje kilku słów wsparcia, chyba, że ktoś mi tu jakieś konkretne argumenty poda, żeby nie jechać bo umrę XD
Jestem na etapie wychodzenia z zaburzenia, całkiem mi to nieźle idzie, ale wiadomo, są czasem potknięcia. Zawsze dużo podróżowałam, mimo fobii samolotowej. Można powiedzieć, że wokół podróży obraca się moje życie. Jednak ostatni nawrót trochę mnie rozłożył na łopatki.
Zaufany psychiatra powiedział mi wprost: "podróż to ZAWSZE dobry pomysł". Mam w planie tripa z przyjaciółmi busem do Szwecji na poszukiwanie zorzy, spanie na dziko itp. Brzmi super, prawdopodobnie będzie super, ale z tyłu głowy mam lęk, że gdzieś daleko od domu mnie ZŁAPIE i co ja wtedy biedna.
Pytanie do Was - podróże Wam pomagają czy wręcz przeciwnie? Warto zaryzykować?
PS. i tak pojadę. Covida mam za sobą. Ale potrzebuje kilku słów wsparcia, chyba, że ktoś mi tu jakieś konkretne argumenty poda, żeby nie jechać bo umrę XD
- Nana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 76
- Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27
Jak najbardziej jechać super sprawa z tą zorza itd. Kontakt z naturą jest bardzo wskazany.
limonka7 pisze: ↑29 stycznia 2021, o 16:38Hejka nerwuski!
Jestem na etapie wychodzenia z zaburzenia, całkiem mi to nieźle idzie, ale wiadomo, są czasem potknięcia. Zawsze dużo podróżowałam, mimo fobii samolotowej. Można powiedzieć, że wokół podróży obraca się moje życie. Jednak ostatni nawrót trochę mnie rozłożył na łopatki.
Zaufany psychiatra powiedział mi wprost: "podróż to ZAWSZE dobry pomysł". Mam w planie tripa z przyjaciółmi busem do Szwecji na poszukiwanie zorzy, spanie na dziko itp. Brzmi super, prawdopodobnie będzie super, ale z tyłu głowy mam lęk, że gdzieś daleko od domu mnie ZŁAPIE i co ja wtedy biedna.
Pytanie do Was - podróże Wam pomagają czy wręcz przeciwnie? Warto zaryzykować?
PS. i tak pojadę. Covida mam za sobą. Ale potrzebuje kilku słów wsparcia, chyba, że ktoś mi tu jakieś konkretne argumenty poda, żeby nie jechać bo umrę XD
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 21 listopada 2020, o 21:48
Kurde...a ja się tak całkiem życiowo, realnie, mniej nerwicowo, że względu na kilka czynników tego covida boję i to, że już któraś z osób tu na forum pisze, że miała covid nie napawa mnie optymizmem... myślałam, że jednak mniej tego w społeczeństwie jest, a tu się okazuje, że a to ten, a to tamten i nie trzeba daleko szukać, żeby trafić na kogoś "po", a więc i kogoś "w trakcie", kto może jeszcze lub w ogóle nie wiedzieć o tym...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58
Covid załatwił mi 3 miesiące z życia. Psychicznie oczywiście. Nie namawiam do braku rozsądku, ale po covidzie załamałam się psychicznie, słuchając o ofiarach , o skutkach ubocznych i tak dalej. Nie da się tak żyć, w strachu cieszę się ten lęk już za mną, nigdy więcej nie pozwolę tak się omotać. A media i panika społeczna nie pomagają. Rozsądek jest ważny, ale nie można się tak bać bo traci się życie
- Nana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 76
- Rejestracja: 10 maja 2016, o 21:27
Krążą opinie o tym (nie wiem na ile sprawdzone), że Covid powoduje nawroty stanów lękowych czy depresyjnych. Mi nawet lekarz rodzinna to powiedziała, ale mówiła ze lekarze badaja na ile to skutek uszkadzania neuroprzekaznikow w mozgu przez wirusa, a na ile to nakręcanie sie przez media, przez skutki uboczne, śmiertelność itd.
Ja osobiście uważam ze trzeba sie zabezpieczam przed zarazeniem sie ale wszystko musi byc w granicach zdrowegl rozsądku. Ja sie izolowałam, stosowalam maseczke, rekawiczki na zakupach, dezynfekowalam wszystko, czesto mylam ręce a i tak wirus mnie nie ominął. Trochę to "loteria". Jednych rusza innych nie. Ja nadal odczuwam skutki zachorowania, mimo ze nie boję sie śmierci, ani problemow z oddychaniem. Mimo to nakręcił mi sie od nowa lęk i właśnie zapisalam sie na terapię, aby przepracować błędne schematy.
Ja osobiście uważam ze trzeba sie zabezpieczam przed zarazeniem sie ale wszystko musi byc w granicach zdrowegl rozsądku. Ja sie izolowałam, stosowalam maseczke, rekawiczki na zakupach, dezynfekowalam wszystko, czesto mylam ręce a i tak wirus mnie nie ominął. Trochę to "loteria". Jednych rusza innych nie. Ja nadal odczuwam skutki zachorowania, mimo ze nie boję sie śmierci, ani problemow z oddychaniem. Mimo to nakręcił mi sie od nowa lęk i właśnie zapisalam sie na terapię, aby przepracować błędne schematy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58
Myślę, że covid to idealna pożywka dla nerwicy.
"W końcu się udało, jesteś naprawde chory, cały czas miałem rację, jednak się okazuje że zachorujesz i umrzesz, kropka. Inni umierają, masz dowody" XD To chyba brzmi jak modelowe nakręcanko nerwicowe.
Jestem przykładem tego, że po covidzie miałam nawrót nerwicy, ale po jakimś czasie jestem na etapie wyjścia z zaburzenia (ciężka praca, ćwiczenia, słuchanie nagrań z forum. Udało się bez farmakologii). Więc gdyby to była przyczyna "zewnętrzna" to chyba tak łatwo by nie poszło
Zdziwiłabym się, jeżeli w tak przykrym, stresującym czasie nie byłoby fali nerwic i depresji, ale raczej nie łącze tego z samą chorobą. Atmosfera sprzyja że tak powiem
A ja pracuje za granicą latem, jest to praca marzeń, słońce, ocean, te klimaty. Więc planuję powoli wracać do myśli, że opuszczę bezpieczny dom i szukałam słów wsparcia na tego tripa do Szwecji na zorzę a tu covid znowu
Swoją drogą w Szwecji za bardzo nie ma żadnych obostrzeń, poszłabym do knajpy, na basen... Fajnie byłoby się poczuć jak człowiek w końcu
"W końcu się udało, jesteś naprawde chory, cały czas miałem rację, jednak się okazuje że zachorujesz i umrzesz, kropka. Inni umierają, masz dowody" XD To chyba brzmi jak modelowe nakręcanko nerwicowe.
Jestem przykładem tego, że po covidzie miałam nawrót nerwicy, ale po jakimś czasie jestem na etapie wyjścia z zaburzenia (ciężka praca, ćwiczenia, słuchanie nagrań z forum. Udało się bez farmakologii). Więc gdyby to była przyczyna "zewnętrzna" to chyba tak łatwo by nie poszło
Zdziwiłabym się, jeżeli w tak przykrym, stresującym czasie nie byłoby fali nerwic i depresji, ale raczej nie łącze tego z samą chorobą. Atmosfera sprzyja że tak powiem
A ja pracuje za granicą latem, jest to praca marzeń, słońce, ocean, te klimaty. Więc planuję powoli wracać do myśli, że opuszczę bezpieczny dom i szukałam słów wsparcia na tego tripa do Szwecji na zorzę a tu covid znowu
Swoją drogą w Szwecji za bardzo nie ma żadnych obostrzeń, poszłabym do knajpy, na basen... Fajnie byłoby się poczuć jak człowiek w końcu
- grzeslaw
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27
Też myślę, że warto jechaćlimonka7 pisze: ↑29 stycznia 2021, o 16:38Hejka nerwuski!
Jestem na etapie wychodzenia z zaburzenia, całkiem mi to nieźle idzie, ale wiadomo, są czasem potknięcia. Zawsze dużo podróżowałam, mimo fobii samolotowej. Można powiedzieć, że wokół podróży obraca się moje życie. Jednak ostatni nawrót trochę mnie rozłożył na łopatki.
Zaufany psychiatra powiedział mi wprost: "podróż to ZAWSZE dobry pomysł". Mam w planie tripa z przyjaciółmi busem do Szwecji na poszukiwanie zorzy, spanie na dziko itp. Brzmi super, prawdopodobnie będzie super, ale z tyłu głowy mam lęk, że gdzieś daleko od domu mnie ZŁAPIE i co ja wtedy biedna.
Pytanie do Was - podróże Wam pomagają czy wręcz przeciwnie? Warto zaryzykować?
PS. i tak pojadę. Covida mam za sobą. Ale potrzebuje kilku słów wsparcia, chyba, że ktoś mi tu jakieś konkretne argumenty poda, żeby nie jechać bo umrę XD
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 16:17
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58
haha pięknie powiedziane!!! Aktualnie pracuje wg założeń terapii ATC, czyli próbuję być raczej miła i z nią kulturalnie rozmawiać, żeby nie walczyć i nie miotać się za bardzo. Takie "rozumiem, twój punkt widzenia, dziękuję za tą uwagę, ale spróbuję jednak jechać mimo twoich sygnałów że będzie totalnie strasznie".
Ale czasem to ciężko przychodzi, czasem się tak wk**wiam, że tylko "zrobić suce na złość" zostaje XD
Coś czuję, że to będzie milowy krok w moim odburzaniu. Ale przyznaję, trochę trzęsę porami.
W ogóle to będę relacjonować jak się czuje człowiek z nerwicą w zimowym pustkowiu, otoczony przez niedźwiedzie i ciemną noc
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 16:17
Ale jaka będziesz dumna jak wrócisz zobaczysz jaka to ściemniara.. To nie Ty sie boisz to ona trzęsie portkami że tak się z nią bawisz ja też już jestem na etapie porzucenia walki bo cóż nam pozostaje.. Jak wygrać się z nią nie da,limonka7 pisze: ↑31 stycznia 2021, o 20:36haha pięknie powiedziane!!! Aktualnie pracuje wg założeń terapii ATC, czyli próbuję być raczej miła i z nią kulturalnie rozmawiać, żeby nie walczyć i nie miotać się za bardzo. Takie "rozumiem, twój punkt widzenia, dziękuję za tą uwagę, ale spróbuję jednak jechać mimo twoich sygnałów że będzie totalnie strasznie".
Ale czasem to ciężko przychodzi, czasem się tak wk**wiam, że tylko "zrobić suce na złość" zostaje XD
Coś czuję, że to będzie milowy krok w moim odburzaniu. Ale przyznaję, trochę trzęsę porami.
W ogóle to będę relacjonować jak się czuje człowiek z nerwicą w zimowym pustkowiu, otoczony przez niedźwiedzie i ciemną noc
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37
Jedź i baw się, zostaw nerwicę samą, nie pakuj jej! Ja też mimo, że póki co nie mogę nigdzie wyjechać, to staram się spacerować itp. Czekam również na otwarcie siłowni, bo nie ukrywam, że wróciłbym już poćwiczyć. Daj znać, jak było
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 marca 2016, o 13:55
W nerwicy zwiedziłem połowe Bałkan przemierzając autem 4 000 km. Spanie w chaszczach, kąpiel nocą w Adriatyku, potrącenie sarny, zwiedzenie 20 miast i 5 stolic.
Nie możesz się ograniczać, a przynajmniej nie przez nerwicę. Zrobiliśmy już 26 europejskich stolic, z czego wiele z zaburzeniem w tle i wiesz co? Zawsze po takich akcjach było mi dużo lepiej, bo zaburzenie schodzi na 2 plan, a potem włącza się jeszcze bonus w postaci dumy z siebie samego, że pomimo przeciwności losu, dałeś radę.
Nie możesz się ograniczać, a przynajmniej nie przez nerwicę. Zrobiliśmy już 26 europejskich stolic, z czego wiele z zaburzeniem w tle i wiesz co? Zawsze po takich akcjach było mi dużo lepiej, bo zaburzenie schodzi na 2 plan, a potem włącza się jeszcze bonus w postaci dumy z siebie samego, że pomimo przeciwności losu, dałeś radę.