Na wstępie zaznaczę, że chodziłam ponad rok na terapię, która nic nie dała w tej sprawie.
Otóż mój problem jest taki - mam paniczny lęk przed wystąpieniami publicznymi. Na samą myśl, że mam stanąć na środku i że cała uwaga będzie skupiona na mnie aż mam mokre ręce - nawet jeśli nie planuję żadnego wystąpienia. Na uczelni prezentacje przed moim rokiem, choć jest to mało osób, dam radę przedstawić tylko po środkach uspokajających (Relanium 5mg działa), a i tak czuje niesamowity stres. Gdybym nie wzięła leku, bylaby tragedia. Czuję mega usztywnienie w ciele, czuję że trzęsą mi się ręce, nogi... Jak wracam po takim czymś do ławki, aż boli mnie kręgosłup. Oprócz tego łamie mi się głos, już nie raz bywało, że nie mogłam doczytać do końca i skończyłam płaczem. Bo robi mi się taka chrypka i głos załamuje w pewnym momencie, że muszę przerwać bo inaczej zaczęłabym płakać.
Jestem zawsze świetnie przygotowana, kocham to co przedstawiam, a to i tak nie pomaga. Marzę o karierze naukowej i o doktoracie, ale paraliżuje mnie myśl o odczytach na konferencjach. Nie dam rady

Z drugiej strony nie mam problemu z aktywnością z ławki na zajęciach - ale nie jestem wtedy na środku. Ale już w sytuacjach, kiedy jestem z drugą osobą jeden do jeden - np na zajęciach pozalekcyjnych (korepetycje) też nie czuję się najlepiej.
Już nie daję rady
