Ambi, z tym dawaniem to bardzo ważna rzecz. Niemniej jednak trzeba wiedzieć jak. I w ogóle niektóre osoby nie są nawet w stanie, bo NIE POTRAFIĄ. Dzięki świetnemu artykułowi doszedłem do następujących wniosków w moim przypadku:
1. W moim umyśle jest podział na
wewnętrznego dorosłego (posiadający wiedzę i inteligencję, podejmuje najlepsze dla siebie decyzje tu i teraz),
wewnętrznego rodzica, opiekuna(posiadający w swojej puli zdolności do opieki, zachęcania, miłości albo krytyki, oceny i zasiewania paniki) i
wewnętrznego dziecka(posiadający w swojej puli radość, zabawę, zdolności do nauki, chęć odkrywania świata albo nastrój depresyjny, przerażenie czy traumy),
2. Podejmuję decyzję jako
wewnętrzny dorosły i siadam za sterami swojego umysłu,
3. Jako
wewnętrzny dorosły uczę zatem
wewnętrznego rodzica aby zamiast zasiewania paniki wyluzował i ofiarował
wewnętrznemu dziecku opiekę, ciepło, miłość, poczucie bezpieczeństwa. Kontaktuję się zarówno z
wewnętrznym rodzicem jak i z
wewnętrznym dzieckiem celem sprawdzenia jak idzie proces leczenia, czy czegoś brakuje, czy nie ma nadmiernej krytyki itp.
4. Tylko
wewnętrzny rodzic może dać mojemu
wewnętrznemu dziecku ciepło, jakiego nikt inny na świecie mu nie da. Staram się ich pogodzić ze sobą. Reaguję na wszelką odpowiedź emocjonalną
wewnętrznego rodzica sprawdzając czy aby nie wraca do starych nawyków polegania na opinii innych, perfekcjonizmu, katastroficznych myśli.
