Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

osobowość narcystyczna..co dalej?

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
ODPOWIEDZ
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

8 sierpnia 2018, o 18:11

Jacek310 pisze:
8 sierpnia 2018, o 16:04
Chyba dotarłem do samego źródła. Tak mi się wydaje. A brzmi ono: ,,już po mnie"
Jacku, też tak wczoraj myślałem (a konkretniej, że moje życie to gówno). I myśli zapijałem sporą ilością alkoholu (masz mnie!). Myśli są jednak przejściowe... Staraj się tak... myśleć ;)
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

8 sierpnia 2018, o 22:38

dokładnie tak jest.. nasze myśli to nie jesteśmy MY.. to tylko myśli.. ulotne, chwilowe, abstrakcyjne.. myśli to NIE JEST PRAWDA..
labraks.. zaskakujesz mnie pozytywnie :) i nie żłopaj człowieku bo alkohol to tylko chwilowy znieczulacz a uzaleznia.. ja nie piję w ogóle..
kurde ma Jacek intuicję.. wyczuł Cię :) ja nie zajarzyłam :-D

"Chyba dotarłem do samego źródła. Tak mi się wydaje. A brzmi ono: ,,już po mnie"" .. Jacek.. dobrze, że napisałeś, że Ci sie wydaje.. to jest słuszna koncepcja :-D
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

8 sierpnia 2018, o 22:48

mój narcyz ma swój czas wypłynięcia wieloryba :( chwilę było fajnie, super, przy okazji pieczenia chleba awantura..
teraz obraził się na śmierć i zerwał ze mną.. jakoś tak.. nie robi to już na mnie wrażenia.. nie uruchomił mi się mój lęk separacyjny.. póki co.. inaczej do tego podchodzę.. przejdzie mu i wróci jakby nigdy nic.. zawsze tak robił..
a ja sobie odpocznę, zajmę się sobą, wnuczką i dziećmi, które przyjechały z zagranicy.. w piatek wyjeżdzają nad morze wiec mam czas do piątku.. dla nich.. przynajmniej na spokojnie nie narażona na wojny..
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

9 sierpnia 2018, o 10:17

Labraks, cieszę się, że to było tymczasowe. To nie było zbyt trudne wyczuć, że jesteś po %. Raz na jakiś czas dzwonią do mnie "znajomi", wyłącznie po % dzwonią, więc wiem jak to może wyglądać hehe. Mogę dodać, że wczorajszy dzień ogólnie przyniósł mi dużo dobrego w kontekście samoświadomości. Otóż nie brakuje mi miłości do siebie, a raczej jest to...self-compassion ( współczucie do samego siebie). Powoli zaczyna się to układać w całość. Grzebanie w przeszłości, efekt teraźniejszości, rozmowy z wami, z innymi, moje zachowanie. Pozwoliłem sobie na wpakowanie się w trudne rozmowy z różnymi ludźmi, które mnie denerwowały i w połączeniu z terapią powoli kumam w czym rzecz. I tak...to jest JEDNAK indywidualna sprawa każdej osoby, co komu dolega, a właściwie co komu BRAKUJE.
Ambi, opisz konkretnie tą sytuację, w której twój partner ,,załączył się" w tryb furii. Byłaś dla niego miła? A może czymś mu dopiekłaś? Może ton wypowiedzi? Niektóre osoby mogą być na tyle skrzywdzone, że w momencie spokoju i otrzymania od kogoś pozytywów nie pozwalają sobie nawet na to i stają się agresywne, bo widzą w innych nieczyste intencje ( coś w stylu "to nie może być prawda, oszukujesz mnie!").
Labraks, twoje wypowiedzi są barrrrrrrrrrrrrrdzo wyczerpująąąąąceeeee :D
Jeszcze dodam, że rozmawiam na necie z inną z kolei osobą i była w takim samym stanie co ja. Wyszła z tego, dzięki pracy nad sobą. To mi dużo daje. I nie podejmuję się żadnej pracy w najbliższym czasie choćby nie wiem co. Chcę zwolnić obroty i wreszcie poczuć odpoczynek pozwalając sobie na niego. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem obudziłem się bez lęku panicznego i kołatania serca.
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

9 sierpnia 2018, o 11:43

ok.. opiszę.. chetnie poznam Twoja opinię na temat tej sytuacji Jacku..
otóż poszło o chleb.. od paru miesięcy podjęłam się dość trudnego zadania pieczenia chleba domowego.. z bio mąki, zdrowego, na zakwasie żytnim.. korzystałam z filmów na jutubie, portali, czyichś doświadczeń, czytałam, słuchałam.. i zrobiłam swój zakwas, który wyszedł mi mega rewelacyjnie.. jestem z niego dumna.. chleb rośnie na nim jak na drożdżach.. ponoć to duży sukces.. ludzie męczą się, próbują i im nie wychodzi.. a mnie od strzału.. technika pieczenia to również moje wypróbowane metody.. zdarzyło sie parę błędów.. raz chleb mi "uciekł" z foremek i masa zalała stół w kuchni.. nauczyłam się jak to trzeba robić prawidłowo i w tej chwili piekę super chleb :)
troche sie nad tym rozwodzę ale tak było.. była to moja praca, mój czas, moje doświadczanie, uczenie się, moje błędy..
ten chleb uwielbia mój narcyz.. "wynosi mnie na piedestał" pochwałami w stylu "najlepszy chleb jaki w życiu jadłem" itd.. pomimo to gdy był obecny czy pomagał podczas przygotowań zawsze znajdowały się jakieś moje działania, które jemu sie nie podobały, które krytykował a wręcz buntował się, że ja robie po swojemu i nie chcę go posłuchać.. dla przykładu.. wyścielam foremki papierem do pieczenia.. tak zalecała babeczka z netu na jutubie, pokazała jak sprawnie uformowac ten papier w foremce żeby chlebek był ładny z zewnatrz i że papier ułatwia wyjmowanie chlebka z foremki - nie przykleja się.. no ale mój narcyz - jak to on - po co ci ten papier, nie wkładaj go itd.. ja, że tak jest wygodniej i pewniej, on, że ze mną nie można w ogóle rozmawiać bo jestem najmądrzejsza.. bardzo chciał brac aktywny udział w nauce pieczenia, ale niestety nie zajrzał do ani jednego przepisu, nie zdobył żadnych informacji.. poprostu chciał sam z siebie się "rządzić".. raz upiekłam tak jak on chciał.. bez papieru.. i stało się tak jak przypuszczałam.. skórka chlebka się porwała, chlebek trzeba było obkrawać żeby ładniej wyglądał..nie był to dobry pomysł.. no ale niech ma - uznałam... od tamtej pory odczepił sie od papieru..
to takie niby głupoty ale jak się w coś angazuję i chce to zrobic jak najlepiej, gdy sie ucze to wolałabym miec spokój a nie użerać się jeszcze z jego "mądrościami".. no i stało sie tak, to była moja decyzja, że chlebki będe piekła sama, na spokojnie.. sprawnie i w skupieniu.. już wszystko mam połapane i bez niego w pobliżu idzie mi to świetnie..
no i potrzeby jest chleb.. skończył mu się i chciałby abym upiekła.. sa potworne upały i problem jaki jest to piekarnik.. pieczenia chleba przez godzinę w tych temperaturach podniesie juz i tak masakrycznie nagrzaną temperaturę w kuchni.. no to on, że możemy upiec w jego piekarniku.. mieszka trzy bloki ode mnie i my do siebie tak chodzimy "w kapciach".. ja mówie ok.. przygotowałam chleb, wstałam wcześnie raniutko przed pracą.. namieszałam, nałożyłam do foremek, obsypałam ziarnami, no gotowe do piekarnika.. przyszedł, wziął zapakowane do siebie żeby upiec, ja poleciałam do pracy.. no i opowiada mi przez messengera jak mu idzie, robi zdjęcia jak ładnie rośnie itd.. cieszymy się oboje..
i za jakąś godzinę, a może nawet krócej.. patrzę na fejsbuku i oczom nie wierzę.. zdjęcia MOJEGO chleba z opisem cytuję: "CAŁA POLSKA PIECZE CHLEB... pierwszy swojski chlebek z płaskurki upieczony w moim piekarniku.. palce lizać"
czy coś jeszcze trzeba wyjaśniać? napisałam do niego, że sprawił mi ogromną przykrość, że przypisał sobie mój sukces jako swój, że przecież to jest nieprawda i że odechciało mi się piec dla niego chleb.. i że czuję sie pominięta i zlekceważona, mógł przecież napisać prawdę a to była manipulacja, wprowadzenie w błąd znajomych, mógł chociaz napisać że MY..
poprawił.. dopisał kilka słów.. blado ale zawsze coś.. ale.. że on sie nie zgadza na moje granice i jesli tak ma moja granica wyglądac to koniec z nami.. nie pisz do mnie, nie dzwoń..
oczywiście żadne tłumaczenia nie przyniosły najmniejszego efektu na plus.. raczej wywołały oskarżenia pod moim adresem takie.. że cytowac już nie będę.. jestem jak zwykle zazdrosna (!!!) wredna, czepiam się, mam sie z tego leczyć, mam przepracowac z terapeutą itd itp.. stałe teksty..
a ja nie popuszczę.. ten chleb to mój sukces i moja praca.. przechwalanie się jako swoim moim sukcesem to poważne naduzycie koniec kropka.. to tak jakbym namalowała obraz a ktoś chwalił się, że to jego obraz.. plagiat to mało powiedziane.. to poprostu kradzież..
ale inaczej podchodze już do jego tekstów.. on klepie a ja kiwam głową.. wszystko jest dokłądnie tak jak Iza to omawia w swoich filmach.. toczka w toczkę.. i tłumaczy dlaczego.. dlatego rozumiem co się dzieje, ale nie zamierzam być bezczynna gdy jestem okradana.. swojego będe bronić choćby nie wiem co.. niech piecze se sam i niech się chwali do woli.. swoim..
no i jest foch, obraz majestatu.. a ja nawet jestem za tym.. czuję się zmęczona już stałą uwaznością co on, jak on dziś.. jak sie zachowa.. odpoczne sobie przez te "ciche dni", które moga potrwać nie wiadomo ile..
ufff wylało się ze mnie...
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

9 sierpnia 2018, o 14:57

Ambi, twój partner zauważył, że tobie się powodzi i zatrybiła u niego emocja zazdrość. Zżerało go to. Tak ja to widzę hehe. A ty jak to widzisz?
W ogóle to super, że wyszedł ci chleb taki 100% ultra, super, hiper naturalny i to za pierwszym razem. Gratuluję ci:D Powiem ci, że własny chleb to jest kurcze to. W tych sklepach w dużych miastach to nie da się zjeść tego draństwa. Albo to dmuchane, albo twardsze niż diament (haha).
Też miałem fazę kiedyś na produkty BIO. Podobno zawierają 2x więcej mikroelementów. Nie wiem ile w tym prawdy. Jedno wiem: jeśli chodzi o mięso z takich naturalnych hodowli to rosół wychodzi o niebo lepszy. Ma przede wszystkim ten tłuszcz
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

9 sierpnia 2018, o 15:29

"Ambi, twój partner zauważył, że tobie się powodzi i zatrybiła u niego emocja zazdrość. Zżerało go to. Tak ja to widzę hehe. A ty jak to widzisz?"

dokładnie tak.. to męczące bo stale o wszystko ze mną rywalizuje, nie mogę być w niczym lepsza, a nawet po prostu dobra, bo to zawsze jest zarzewiem do konfliktu :( nawet w kwestii urody on "wie lepiej" i notorycznie krytykuje.. no cóż.. mechanizmy hulają, wiem.. rozumiem.. ale i tak mam dość..
Jacek.. a jak Ty sobie radzisz z taką narcystyczna zazdrością? masz na to jakąś swoją strategię? jak nad tym pracujesz?

co do chleba służę radą i pomocą jako wykwalifikowany piekarz chleba :p
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

9 sierpnia 2018, o 15:41

acha.. mam jeszcze jeden "grzech na sumieniu".. otóż od paru miesięcy jeżdżę lepszym autem niż jego.. mówię wam.. widać jak go to skręca i męczy.. no współczuję.. to zapewne przykre odczucia.. ale no niestety laif is laif.. na to już akurat nic nie poradzę.. inny taki grzech to mam swoje, spłacone mieszkanie.. ładne, urządzone, wyremontowane, czyste.. i tylko wiecznie słyszę narzekanie jak to mu źle że mieszka w kawalerce, że nie może się pomieścić itd itp.. ale u mnie mieszkac nie chce.. proponowałam, zapraszałam.. nie i już.. nawet nie wyjaśnia tego za bardzo.. coś kiedyś bąknął że boi się.. ale czego to juz nie powiedział..
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

9 sierpnia 2018, o 19:23

Jak sobie radzę z zazdrością? Zdecydowanie lepiej. Sporo tej zazdrości u mnie było i pewnie w jakiś aspektach życia będzie się pojawiać. Niemniej jednak od kiedy odkryłem narzędzie samowspółczucia, będę spędzał z tą emocją tyle czasu ile potrzebuję, w spokojnym miejscu, pozwalając sobie na nią, wiedząc, że mam prawo czuć ją( w tym przypadku zazdrość właśnie, bo o niej mowa) w tak dużym stopniu i wiedząc, że z czasem osłabnie. Jest to proces.
Czemu to co masz nazywasz grzechem? To, że coś masz, bo sobie na to zapracowałaś nie znaczy, że musisz sobie tego odmawiać.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

9 sierpnia 2018, o 21:54

Co powiecie? Ja czuję smutek i trochę lęku. Zastanawiam się z czym jest to związane. Coś podpowiada mi od środka, że nie wiadomo jak będzie wyglądało moje życie po wyleczeniu. Swego rodzaju żałoba po zakończonej walce? Obawa co dalej? Brakuje mi zrozumienia obecnej sytuacji. Ja już sam nic nie wiem.
labraks
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 256
Rejestracja: 3 lutego 2018, o 11:44

9 sierpnia 2018, o 23:56

Jacek310 pisze:
9 sierpnia 2018, o 21:54
Coś podpowiada mi od środka, że nie wiadomo jak będzie wyglądało moje życie po wyleczeniu.
Miewam podobne myśli. Otóż moim zdaniem musiałbym być kimś zupełnie innym, by zbliżyć się do szczęścia. A być zupełnie innym to strach ;) Co ciekawe, mimo że siebie obecnego się nie lubi :D
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

10 sierpnia 2018, o 09:53

Ja to powiem wam, że chciałbym zwyczajnie po ludzku odpocząć. Móc nie myśleć tyle, nie być nastawionym na niebezpieczeństwa. W nocy śnią mi się niefajne sny. I w ogóle to mam płytki sen, wszystko mnie budzi. Chciałbym świętego spokoju. Ale czy tak się da? Czy to wpływ przeszłości? Czy to taka natura człowieka? Jestem przekonany, że znikąd się to nie wzięło. Mogę mieć jedynie podejrzenie, że ta nadwrażliwość wzięła się z poczucia walki o życie już od małego. Jak to Karen Horney opisuje "lęk pierwotny", a dalsze pozostawienie samego sobie zainicjowało "lęk wtórny". Mam nadzieję, że poczucie bezpieczeństwa uda mi się wypracować na terapii. Podobno ciało migdałowate w mózgu pomniejsza się w obliczu nieodpowiednich warunków socjalnych, przez co człowiek staje się nadwrażliwy. Może dzięki obecnej pracy nad sobą uda mi się wrócić do homeostazy. W sumie mnisi jakoś żyć potrafią sami z sobą. No, ale nie są zaburzeni. Dobrze, że chociaż tutaj mogę coś napisać i nie zostanie to bez echa( mam nadzieję). Jakoś nie mam ochoty na zadawanie się z ludźmi. Od zawsze w sumie chciałem mieć bratnią duszę, którą bym poślubił i nic więcej do szczęścia prócz pracy nie byłoby mi potrzebne. Taka jest prawda.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

10 sierpnia 2018, o 10:59

Ehh znowu złapałem się na tym, że to już tak będzie, negatywistyczne myślenie itp. Widać za szybko niektóre rzeczy chcę osiągnąć. Nie dostrzegam tego, że prawie całe moje życie było pozbawione właściwego stosunku do siebie. I zajrzałem ponownie do definicji samowspółczucia, które w jednym ze zdań jasno określa, że trzeba być życzliwym rodzicem dla siebie samego. Zapominam o tym. Zapominam o tym, że mogę sobie dać tyle czasu ile potrzebuję. To się dzieje póki co z automatu. Nic dziwnego. Wychodzę też myślami na zewnątrz siebie i dostrzegam przez to niebezpieczeństwa gdyż nie jestem ze sobą zintegrowany, a raczej pofragmentowany. Powiem wam, że no nie jest łatwe być rodzicem dla siebie samego będąc już w sumie we wczesnej dorosłości. Niemniej jednak zmiany są jak najbardziej do osiągnięcia. Ile cierpienia, tyle leczenia. Fajny przykład podam wam: mój chrześniak ma 6 lat, zdarzały mu się ataki furii i wściekłości. Zadziałali z nim psychologowie i nastąpiła diametralna zmiana. Jest zdecydowanie spokojniejszy i opanowany.
Jacek310
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 125
Rejestracja: 2 czerwca 2018, o 20:15

10 sierpnia 2018, o 17:43

Kurde, dzieje się coś niedobrego. Nie potrafię odpoczywać no. Robię się poddenerwowany i nosi mnie aby coś robić. Taki przymus. A to wszystko pewnie ucieczka przed głównym problemem. Nie pozwalam sobie na odpoczynek ze względu na coś konkretnego. Pomożecie mi? =/
ambiwalencja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 6 czerwca 2018, o 16:09

10 sierpnia 2018, o 21:08

jak Ci pomóc Jacek? jak myślisz co jest tym głównym problemem?
ODPOWIEDZ