Witam
To mój pierwszy temat na forum. Mam 42 lata. Małżeństwem jesteśmy 10 lat , znamy się do 20 lat ( dwójka dzieci 4 i 9). Ogólnie małżeństwo sie posypało. Znam cześć przyczyn rozpadu. Dużo jest mojej winy tzn. sprawy z dzieciństwa ( kastracja psychiczna , niewłaściwy model rodzinny ) , oraz brak pewności siebie , brak decyzyjności , stawiania granic , doceniania , moje problemy intymne , brak bliskości , przytulania , spania razem i seksu od 3 lat . Obecnie pracuje nad rozwiązanie swoich problemów tzn. terapia , samorozwój. Natomiast ze strony żony przypuszczam że winą było matkowanie mi , kastracja mojej osoby , depresja , mysli samobójcze , brak pewności siebie , niska samoocena , poczucie niekochania , ataki agresji.
Obecnie nawet zwrócenie żonie uwagi kończy się agresją
Przykład : ostatnio prosze żone aby nie brała dwóch par kluczyków do auta jak bierze samochód i aby odwieszała kluczyki na miejsce po powrocie zważywszy na fakt że jedna para kluczy przepadła (dorobiłem zapasowy zestaw) i obawiam się ze jak zginą kluczyki to będzie problem z autem. To kończy się odpowiedzią 'to w ogóle nie będe jeździć twoim autem itd.'
Żona jest DDA i DDD ( matka miała ciężko depresji i popełniła samobójstwo , ojciec alkoholik zmarł na raka , przypuszczam że się zapił celowo) . Moje pytanie brzmi jak duże znaczenie ( czy w ogóle ma to znaczenie ) wpływ dzieciństwa żony na małżeństwo i ewentualny rozpad? Żona twierdzi że to nie ma znaczenia a całą winą za rozpad obarczony jestem ja. Wsparcie , bezpieczeństwo , bliskość które dawałem jeszcze przed okresem 4 lat tzn urodzenia drugiego syna odnosze wrażenie że było niewystarczające albo bez znaczenia.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Żona jest DDA i DDD - rozpad małżeństwa
- Aksyloksa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 26 stycznia 2023, o 15:27
Oboje mieliście i macie w życiu ciężko. Ludzie przyciągają się do siebie na podstawie swoich doświadczeń, bo coś się wydaje znajome czyli "bezpieczne"(z dzieciństwa, nawet jeśli nie jest) w drugiej osobie, albo bo jest w niej coś czego bardzo potrzebujemy albo sami nie potrafimy sobie dać. Często powodem czemu ludzie są latami w nieszczęśliwych związkach jest to, że tak naprawdę widzą w nich bezpieczeństwo, w imię którego wewnętrzne dziecko potrafi porzucić wszystko. Najpewniej wszystkie wasze problemy są znaczące w kondycji małżeństwa, ale z pewnością brak autokrytycyzmu żony może być deską do trumny, bo się nie dogadacie w taki sposób. Terapia wydaje się być jedynym wyjściem, kłótnie już chyba tylko pogorszą sprawę, ale nie wiem...
Fighting for better life
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 26 lutego 2025, o 09:52
Dziękuje za odpowiedz.
Od dłuższego czasu od kiedy uświadomiłem sobie problemy osobiste z którymi się męcze. Zacząłem dużo czytać
o kastracji , zmieniać nawyki , przekonania nie być takim miłym facetem jak byłem. W zasadzie zawsze to żona dominowała w związku ja byłem uległy i poddawałem się jej decyzjom bez względu na to czy podobało mi się to czy nie. Odnosze wrażenie że też mam troche z syndromu Piotrusia Pana (ale to musze poczytać troche na ten temat). W zasadzie podejście rodziców do wychowania mogło ten syndrom wywołać. Niestety zona nie ma autokrytycyzmu.
Jedynie uważa że przyczyną rozpadu relacji z jej strony była depresja wieloletnia która była od początku związku w b duzym lub mniejszym stopniu . Nic poza tym jej zdaniem nie wpłyneło na mnie i na relacje. Jej zdaniem dzieciństwo nie miało wpływu. Też uważam że terapia w zakresie DDA i DDD moze by jej pomogła. Ale żona nie chce terapii (chyba uważa że to nie jest problem) tzn chodzi na terapie raz na miesiąc ale to w kwestii drugiego dziecka które mamy. Mianowicie nie chciała tego dziecka i żałuje że ma drugie dziecko ze mną. Rozwód przypuszczam jest już nieunikniony. Chyba żeby dostała jakiegoś wstrząsu (nie z mojej strony ) i wziała część odpowiedzialności za relacje na siebie , samokrytyki i zaczeła nad sobą pracować. Na terapii par byliśmy w zasadzie tylko na jednym spotkaniu z mojej incjatywy. Potem nie chciała już chodzić. Wiem że kłótnie pogorszą sprawe , ale uważam że robie właściwie stawiając granice , broniąc się przed atakami , nie pozwalając na działania które mi szkodzą , lub mówiąć co myśle w pewnych kwestiach nawet jeżeli to jej się nie podoba. Do tej pory robiłem odwrotnie , a skutek już znam.
Od dłuższego czasu od kiedy uświadomiłem sobie problemy osobiste z którymi się męcze. Zacząłem dużo czytać
o kastracji , zmieniać nawyki , przekonania nie być takim miłym facetem jak byłem. W zasadzie zawsze to żona dominowała w związku ja byłem uległy i poddawałem się jej decyzjom bez względu na to czy podobało mi się to czy nie. Odnosze wrażenie że też mam troche z syndromu Piotrusia Pana (ale to musze poczytać troche na ten temat). W zasadzie podejście rodziców do wychowania mogło ten syndrom wywołać. Niestety zona nie ma autokrytycyzmu.
Jedynie uważa że przyczyną rozpadu relacji z jej strony była depresja wieloletnia która była od początku związku w b duzym lub mniejszym stopniu . Nic poza tym jej zdaniem nie wpłyneło na mnie i na relacje. Jej zdaniem dzieciństwo nie miało wpływu. Też uważam że terapia w zakresie DDA i DDD moze by jej pomogła. Ale żona nie chce terapii (chyba uważa że to nie jest problem) tzn chodzi na terapie raz na miesiąc ale to w kwestii drugiego dziecka które mamy. Mianowicie nie chciała tego dziecka i żałuje że ma drugie dziecko ze mną. Rozwód przypuszczam jest już nieunikniony. Chyba żeby dostała jakiegoś wstrząsu (nie z mojej strony ) i wziała część odpowiedzialności za relacje na siebie , samokrytyki i zaczeła nad sobą pracować. Na terapii par byliśmy w zasadzie tylko na jednym spotkaniu z mojej incjatywy. Potem nie chciała już chodzić. Wiem że kłótnie pogorszą sprawe , ale uważam że robie właściwie stawiając granice , broniąc się przed atakami , nie pozwalając na działania które mi szkodzą , lub mówiąć co myśle w pewnych kwestiach nawet jeżeli to jej się nie podoba. Do tej pory robiłem odwrotnie , a skutek już znam.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 24 września 2024, o 16:52
Bądź dla niej dobry, bo dobro ma wielką moc, tylko ono może zmienić sytuację na lepsze .... "Jeśli więc twój nieprzyjaciel jest głodny, nakarm go, jeśli jest spragniony, napój go. Tak bowiem robiąc, rozżarzone węgle zgarniesz na jego głowę. (21) Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj." - biblijne Słowo Boże.
Na początku znajomości pewnie byliście dla siebie dobrzy, przebaczający sobie, wyrozumiali itd. Można wrócić do tego.
Życzę wam i wszystkim małżeństwom w kryzysie aby poznały miłość agape która jest taka : "Miłość jest cierpliwa, jest życzliwa. Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą; (5) Nie postępuje nieprzyzwoicie, nie szuka swego, nie jest porywcza, nie myśli nic złego; (6) Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy; (7) Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko przetrzyma. (8) Miłość nigdy nie ustaje"
Łagodność, zachowywanie łagodności też ma wielkie znaczenia : "Łagodna odpowiedź uśmierza zapalczywość, a przykre słowa wzniecają gniew"
pozdrawiam
Na początku znajomości pewnie byliście dla siebie dobrzy, przebaczający sobie, wyrozumiali itd. Można wrócić do tego.
Życzę wam i wszystkim małżeństwom w kryzysie aby poznały miłość agape która jest taka : "Miłość jest cierpliwa, jest życzliwa. Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą; (5) Nie postępuje nieprzyzwoicie, nie szuka swego, nie jest porywcza, nie myśli nic złego; (6) Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy; (7) Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko przetrzyma. (8) Miłość nigdy nie ustaje"
Łagodność, zachowywanie łagodności też ma wielkie znaczenia : "Łagodna odpowiedź uśmierza zapalczywość, a przykre słowa wzniecają gniew"
pozdrawiam
- Aksyloksa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 26 stycznia 2023, o 15:27
Moje obserwacje są takie że nadal masz pełno niewyrażonej złości, i nie jesteś pewny siebie. Szukasz akceptacji, tak jakby Twoje zdanie musiało być potwierdzone najpierw przez kogoś innego żeby miało słuszność. Nic dziwnego że tak się dobraliście, i widzę że nie chcesz tego rozwodu - życie bez niej na pewno będzie trudniejsze. To u niej przez lata (jak podejrzewam) szukałeś akceptacji, a ona wskazywała Ci kierunki, gdy Ty zagubiony nie wiedziałeś, lub bałeś się gdzieś iść. Twoja złość teraz jest wyrazem że istniejesz, że możesz być niezależny i jesteś niezależną od niej istotą, ale to nadal cichy głosik, owiany strachem. Pokonanie bezradności którą dźwigasz będzie niezwykle trudne ale możliwe i da Ci dużo. Ona ma prawo do czucia tego co czuje - daj jej, nie przekonuj jej, Ty wiesz co czujesz Ty i nie potrzebujesz jej zdania czy aprobaty żeby to miało racje.
Fighting for better life