Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Te myśli są okropne....

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

10 września 2013, o 14:19

Witam.
Chciałem tutaj napisać, bo po prostu potrzebuje tego, wiem, że tutaj na pewno bardziej zostanę zrozumiany, wśród ludzi, którzy tez borykają sie z samym sobą. Na depresje zacząłem leczyć się juz w 201o roku, leczenie trwało w sumie 2 lata, może nie całe. Rok 2012 był rokiem w którym czułem się dobrze, zakonczylem leczenie, przestałem brac leki a był to deprealin i miansegen. Podczas leczenia były momenty lepsze, gorsze, Był moment, że juz nie wiedzialem co zrobić ze sobą, tylko płakałem. Nie miałem jakiegos konkretnego powodu do depresji, bo w moim życiu było dobrze, mam dziewczyne którą bardzo kocham, ona mnie również, moi rodzice bardzo się mną zawsze opiekowali, i nie wiem skąd sie to wzięło. Ta depresja objawiała się dziwaccznymi myslami, głownie egzystencjonalnymi i takimi filozoficznymi. Zastanawiałem się skąd wziął się jezyk, że ludzie sobie nazwali te wszystkie przedmioty, np. ze biurko to biurko a krzesło to krzesło, i dlazcego to sie nazywa tak a nie inaczej, były tez mysli typu co to jest w ogole myśl, dlaczego ja żyje, co to tak naprawde jest ten świat. Bardzo sie tych mysli bałem, ciągły lęk dominował... No ale tak jak mówie te mysli przeszły jakoś i przez cały 2012 r było dobrze i do czerwca 2013 tez było wszystko dobrze a tu nagle trach. Dosłownie wystarczyło kilka chwil, pojawiła sie jakaś mysl dziwna, tzn. zacząłem sobie układać w głowie melodie (czasami tak mam, nawet teraz, ze lubie sobie komponowac jakby w głowie melodie) tylko zacząłem sie tego bać bo ta melodia nie mogła mnie odstąpić, przez 2h ok, ciągle mialem te melodie, zazcałem sie tego bać, w nocy juz nie spałem, byłem niespokojny i od tego momentu wszystko wróciło. Najpierw były mysli derealizacyjne, teraz jest mysl o przemijaniu. Ciagle mysle po co coś robię, skoro zaraz to bedzie przeszłość, to nie wróci, nawet wiem, że to że teraz w tej chwili to pisze to zaraz bedzie przeszlośc, i np za rok pewnie juz nie bede pamietał, że to pisałem, to po co to pisze, i tak odnośnie wszystkich rzeczy które robie. Wybiegam myslami w przyszłość wiedząć ze to po jakims czasie bedzie przeszłość, to co teraz planuje bedzie niedługo przeszłością. Mam dosyc tych mysli :(((( Mam czasami ochote sie poddac. Lecze sie oczywiscie, lekarka nie powiedziała mi wprost co to za choroba, boje sie ze to schizofremia, ehhhh.... ze nic juz ze mnie nie bedzie i ze ta mysl juz zawsze bedzie ze mną odnosnie tego przemijania. Mam tez mysli odnosnie mówienia, np po co cos mowie, rozmawiam z kims nawet o jakichs błahych sprawach, skoro pewnie juz jutro nie bede o tym pamietal a za tydzien tymbardziej :( To po co coś mówic :( i boje sie ze przestane mówić :( odzywac sie, ze wszyscy beda mnie uważać za dziwaka, a przeciez mam dziewczyne ktora tak kocham, chce dla niej walczyc z tym a tak czasami jest mi ciezko: ( Biore teraz Pinexet, Anafranil i Prefaxine i to juz od zcerwca biore leki i co ? nie pomaga, boje sie ze nic mi juz nie pomoże ;(( Napiszcie coś proszę : ( Dodam ze mam 20 lat a za miesiac 21...
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

10 września 2013, o 16:45

mati ;p zobacz sobie ten temat i akurat temat dotyczy derealizacji ale zobacz na samym dole liste objawow, tam sa podane objawy natretnych mysli i to tylko przyklady depersonalizacja-i-derealizacja-krotko-o-nich-t7.html mysli jak ja zyje, czemu cos sie nazywa tak a nie inaczej da to mysli natretne od leku. i nie wierze ze wzielo ci sie to z niczego. niestety zawsze ma to swoje podloze. czy w domu czy wyszlo od rowiesnikow czy wlasnych kompleksow. czy innych sprawi i rzeczy ktore dla ciebie maga byc w porzadku bo wsrod nich sie wychowalas i nie czujesz ze robia ci cisnienie na psyche. mysli o przemijaniu sa to tez mysli lekowe. mialem mysli ze po co to robie jak jutro umre. wszystko wydawalo mi sie bezsensu.
Leczysz sie lekarstwami. w porzadku ale lekarstwa choc moga pomagac sa tylko w malej czesci pomocne tak naprawde. prawie najwazniejsza jest psychoterapia/terapia. jesli nie miales takiej nigdy pora zaczac ja stosowac.
nie jest to zadna sschizofrenia. a natrety o ta muzyke tez mialem jak i duuuza czesc osob z takimi myslami.
ja wyzdrowialem z leku i nie mam tych mysli.
im bardziej boisz sie tych mysli tym bardziej beda one cie atakowac. nie analizuj tych mysli i tych stanow depresyjnych.
ja mimo tego ze nadal widzialem wszystko w czarnych kolorach to zaczelem zyc na pelnych obrotach. mimo ze nic nie czulem wychodzilem z domu choc nie wiedzialem jakby po co. a tak siedzialem wieksza czesc dnia w domu i tylko myslalem o myslach. wczuwalem sie w depresje i to jak sie czuje i plakalem.
o tym trzeba myslec jak najmniej i wyjsc do zycia i sie sila rzeczy wyzdrowieje. wyrwac sie trzeba z tej kolomyi w ktorej sie tkwic zaczelo.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

11 września 2013, o 15:28

Dzięki za słowa, to mi jest bardzo potrzebne, najgorsze jest to, że ja własnie ciągle coś robie, pracuje tu i tam, spotykam się z dziewczyną, jestem praktycznie ciągle w ruchu, a mimo to te mysli ciągle ze mną są, ciągle ;// i jak tak patrze na tych innych ludzi to z jednej strony zazdroszcze im, ze oni nie mają takich mysli, nie zastanawiają sie nad takimi dziwnymi rzeczami tylko zyją normalnym życiem, normalnymi sprawami i problemami a z drugiej strony mysle sobie czy te wszystkie sprawy, problemy maja w ogole jakis sens? skoro jest problem a po roku juz sie nawet nie pamieta ze sie ten problem mialo, wszystko jest takie kruche, przemijajace, takie płytkie ;// ehh mam po prostu taki chaos w głowie, ze nie wiem juz co mam o tym wszystkim myslec, co mam myslec o tym calym swiecie, zyciu ;// ciezko mi jest uwierzyc, ze kiedykolwiek przestane o tym myslec ; (
Awatar użytkownika
TakJestZawsze
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: 22 października 2012, o 09:32

11 września 2013, o 16:35

Zajmowanie się czymś owszem pomaga ale nie możemy zapominać że takie problemy są strasznie indywidualne są momenty kiedy coś robię a jednak dalej źle się czuje męczy mnie lęk i myśli wtedy tylko mam problem z tym czym się zajmuję zależy to od tego jak bardzo skupiamy się na analizie każdej natrętnej myśli oraz każdego objawu czegokolwiek co wydaje nam się nie takie jak być powinno zrozumienie tego nie jest takie proste jak się wydaje ale to jedyna droga Natomiast jeżeli chodzi o twoje poglądy na temat życia śmierci przemijania mogę jedynie z własnego doświadczenia powiedzieć ci iż na początku mojej choroby miałem z tym ogromny problem wydawało mi się że wszystko co piękne już przeminęło i czeka mnie tylko szara straszna rzeczywistość teraz rozumiem że dojrzałem emocjonalnie i pewne sprawy musiałem poukładać sobie w główce ;) Na temat życia czy śmierci jakiegokolwiek sensu naszego istnienia teraz wiem że każdy z nas obiera sobie własne przekonania nikt nie powie nam jak ma być zmieniają się one z biegiem naszego życia kiedy doświadczamy wszystkich uczuć emocji wiem że przeczytanie tego nie wyleczy cię z wszystkiego ale może chociaż trochę coś pomoże
Czy to nie smutne, że większość ludzi musi zachorować, by zdać sobie sprawę z cudowności życia?
Jostein Gaarder
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

12 września 2013, o 15:35

Ehh ale ja nigdy nie miałem takich poglądów, że nic nie ma sensu czy cos, i ze wszystko przemija, mialem to gdzies, zyłem tym co bedzie jutro a teraz jak sie w to zagłębiłem to doszedłem do takich wniosków ;( ale ja sie tych wniosków strasznie boje ; ( i chce mi się płakać, że życie nie ma sensu, a przecież wokół mnie jest tyle ludzi, ktorym sprawiłbym wielki ból gdybym się poddał, szczególnie mojej dziewczynie ;/ nie mógłbym jej opuścić a mimo to te myśli nawet to mi próbują wmówić, że miłość nie ma sensu, baardzo mi się chce płakać ;/ czuje się jak w jakimś obłędzie ;/ czuje, że nie wyjdę nigdy z tego obłędu, to co się dzieje we mnie w środku to jest coś okropnego, czasami sie zastanawiam, czy nie udać sie do szpitala bo nie wytrzymam ;/ ale mam tyle spraw w moim życiu, moja dziewczyna mnie potrzebuje, nie moge sie poddać i isc do szpitala ;/ juz sam nie wiem, napiszcie coś
:(( co się dzieje, z tą moją głową, dlaczego ;/// dlaczego;///

-- 12 września 2013, o 15:41 --
Ehh ale ja nigdy nie miałem takich poglądów, że nic nie ma sensu czy cos, i ze wszystko przemija, mialem to gdzies, zyłem tym co bedzie jutro a teraz jak sie w to zagłębiłem to doszedłem do takich wniosków ;( ale ja sie tych wniosków strasznie boje ; ( i chce mi się płakać, że życie nie ma sensu, a przecież wokół mnie jest tyle ludzi, ktorym sprawiłbym wielki ból gdybym się poddał, szczególnie mojej dziewczynie ;/ nie mógłbym jej opuścić a mimo to te myśli nawet to mi próbują wmówić, że miłość nie ma sensu, baardzo mi się chce płakać ;/ czuje się jak w jakimś obłędzie ;/ czuje, że nie wyjdę nigdy z tego obłędu, to co się dzieje we mnie w środku to jest coś okropnego, czasami sie zastanawiam, czy nie udać sie do szpitala bo nie wytrzymam ;/ ale mam tyle spraw w moim życiu, moja dziewczyna mnie potrzebuje, nie moge sie poddać i isc do szpitala ;/ juz sam nie wiem, napiszcie coś
:(( co się dzieje, z tą moją głową, dlaczego ;/// dlaczego;///
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

12 września 2013, o 17:20

Przede wszystkim stary rozumiem ze masz dziewczyne iw ogole aleee te problemy nie biora sie z niczego, cos to wywolalo. dlatego niezbedna jest terapia, pisalem ci o tym szczegolnie ze od 2 lat chorujesz na rozmaite zaburzenia ale nadal bardzo przed nimi panikujesz. dlatego idz na solidna terapie, jesli czujesz ze potrzebujesz szpitala, moze to byc dobry pomysl, tam terapie bedziesz pewnie mial na miejscu. o dziewczyne sie nie martw, zadbaj teraz o siebie bo to jest zajebiscie najwazniejsze.
mysli o przemijaniu dotycza wielu pspb z nerwicami, tak juz jest i nie warto sie specjalnie w te mysli zaglebiac. tez je mialem i przezywalem bardzo. dopiero jak zlalem analizowanie to mnie po czasie pewnym puscily. idziesz i robisz wszystko nie angazujac sie w te rozmyslania. ja mowielem kocham mamę to gadanie, mija to mija ale zyje dniem dzisiejszym i zylem dalej.
a tak to wytrzymasz wytrzymasz, czlowiek wytrzymuje leki i mysli natretne. nie masz innego wyjscia ;p
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

14 września 2013, o 11:50

Ehh probuje sobie przemawiać ale te mysli są silniejsze,, :(( ale boje sie szpitala, bo pozniej juz wszyscy beda wiedziec ze bylem w szpitalu u juz na pewno nie beda mnie do konca tak samo traktowac, moje zycie sie zmieni ;// a ja tego nie chce,
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

15 września 2013, o 10:22

mysli beda silniejsze, sam sie o tym nieraz przekonalem ale ty masz wplyw na to co z tymi myslami zrobisz. przeciez nie musisz od razu bac sie jak te mysli przychodza. nie angazuj sie w nie emocjonalnie. no jesli nie chcesz spitala no to ta opcja odpada ale terpaie ja bym ci polecam bo te natrety tkwia w tobie na pewno z pewnych wzgledow a jesli nie to na pewno dlatego ze wpadles w nerwicowe błedne kolo. czyli lek nakreca mysli i generuje powstawanie nowych
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

15 września 2013, o 15:04

Postaram się z nimi walczyć, z reszta w sumie cały czas walcze bo gdybym nie walczył to nic by ze mnie nie było juz, staram sie trzymac, chcociaż dzis w nocy płakałem, rozkleiłem sie ale jakos sie pozbierałem i byłem w pracy. Tak sie zastanawiam, dlaczego ta choroba mnie spotkała, dlaczego dotyka osoby wrażliwe, a nie odwrotnie, twardzieli bezuczuciowych i w ogole :( Czasami brak mi już sił a przede wszystkim nadzieji, że z tego wyjdę, ze jeszzce bedzie lepiej mi. Nie wiem czy depresja i taki stan może trwać ciągle ? Mam nadzieję, że bedzie chociaż jakaś przerwa. Ehh co do terapii to zapisalem sie niedawno do Pani psycholog z tym, że ona chyba nie prowadzi terapii behawioralno poznawczej, skupia sie raczej na rozwiązywaniu takich konkretnych problemów zyciowych, które powodują depresję a to chyba nie o to chodzi bo ja w tym momencie w sytuacji zyciowej nie mam problemu, mam raczej problem ze samym sobą ;/ Tylko tak cięzko jest o jakąś terapie w ogole, takze jestem w kropce... : ( Ale wiem jedno, że mimo tej choroby i mimo tego, że wszystko to co robie wydaje mi sie bez sensu i mnie nie cieszy - chce żyć, nie chce umierać bo boje się śmierci, chyba tak jak każdy, mam kogoś dla kogo chce żyć, nie jestem sam, to mnie trzyma. Mam nawet to forum, Ciebie ddd, i wiem, ze nie jestem sam na ziemi z takim problemem. Z jednej strony mnie to pociesza z drugiej oczywiscie nikomu takiego czegos nie zycze :(
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

15 września 2013, o 19:47

Nie zastanawiaj sie dlaczego cie to spotkalo, takie jest zycie, jednych spotyka to innych co innego. Nie ma wyjscia przyszlo meczy i nie wolno sie poddawac. W tej sytuacji zyciowej nie masz problemow a jak wyglada sytuacja zyciowa pare lat wczesniej? Byly jakies przezycia wczesniej? Bo to sie wydaje ze wszystko ok ale tak zwykle nie jest. Zapytaj Pani psycholog czy na poczatku moze wprowadzic poznawcza terapia, wielu psychologow korzysta z laczonych nurtow terapi.
Moja psycholog tez nie pracuje w tym nurcie a jednak na poczatku leczyla mnie wedlug tego nurtu.
Tak wiec kochany chcesz zyc i bedziesz zyl, z nerwicy mozna sie wyleczyc. :) Chocby nie wiem jak zle bylo nerwica nigdy nie dobija, zawsze czeka, daje odetchnac iz nowu meczy ;) Dopoki sie jej nie pokaze srodkowego palucha :))
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

16 września 2013, o 08:47

No tak, miałem problemy ze sobą wczesniej, z własna akceptacja, mialem kompleksy odnosnie wygladu, ze nie jestem fajny, atraKCyjny, zawsze wsrod znajomych bylem traktowany jako ten raczej ostatni, najgorszy, nikt nie traktował mnie na serio, bylem czesto wysmiewany ze bylem strasznie szczupły, ze wygladałem jak kosmita itd, czulem sie gorszy, w kazdym praktycznie otoczeniu, wolałem spedzac czas sam... lepiej sie czulem wtedy. W sumie to nadal czasami mam kompleksy, mam takie mysli ze np moja dziewczyna mimo że ze mną jest to nie jest ze mnie zadowolona, ze pewnie chciałaby miec kogos ladniejszego, bardziej konkretnego. Choc staram sie walczyc z takimi myslami, ciagle. Ponadto jestem mniej skoncentrowany, nie umiem robic wielu rzeczy na raz, zawsze tez byłem obwiniany ze wszsystko robie wolno, za wolno, i tak nadal jest, nie mógłbym byc na stanowisku kierownika, czesto cos zapominam, gubie sie, moze to tez teraz wina tej depresji czy nerwicy czy nie wiem czego bo nie wiem juz jak to nazwaac :( DLatego fakt, mam taka przeszłość jaką mam, ta przeszłosc tak ukształtowała mój charakter, moje patrzenie na mnie na swiat ;/ Ale to co sie dzieje teraz jest straszne, takiej depresji nie mialem, mimo tych kompleksów itd potrafiłem sie cieszyc, normalnie zyc a teraz nie potrafie tak, mimo ze ciagle walcze zeby sie nie poddawac. Mówiłem mojej psycholog, bo ona wlasnie na pierwszych 3 spotkaniach robiła ze mna taki wywwiad, pytała sie o moją przeszłosc, no ale nie wiem co z tego wyniknęło ze jej to powiedziałem. Teraz mam rozpocząć terapię juz te konkretną tylko ta Pani psycholog powiedziała, ze te terapie beda opierac sie na tym ze to ja mam wymyslac temat do rozmowy, tylko ja nie wiem co ja mam mówic ;/ no bo co mam powiedziec? ze jestem w dołku ? ze mam mysli okropne odnosnie tego ze wszystko przemija ? ze kazda sekunda to juz przeszłosc nieodwracalna ? której juz nie mozna zmienic ? boje sie tego, to siedzi ciagle w mojej głowie, te durne mysli ? i ja mam o nich ciagle opowiadac ? nie wiem, nie wiem :(
goof
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 16 września 2013, o 16:00

16 września 2013, o 16:09

Czesc Mateusz i inni choc chce napisac w twoim mateusz temacie. Mam dokladnie taki sam problem jak ty, mysli i poczucie pustki. Bardzo mnie to wszystko doluje, przegladam to forum od dosc dawna bo mam tez derealizacje. Zdecydowalem ze napisze jak napisales o swoich powodach. Mialem tak samo i w sumie nadal mam choc troche sie ruszylo do przodu. Nigdy nie bylem takim cool gosciem, zawsze jak ostatnie kolo u wozu, na doczepke a jak nie na doczepke to wcale. Czesto bylem wysmiewany czy dokuczono mi bo jestem wlascie szczuply a do tego mam duze odstajace uszy i to byl powod do licznych drwin. Staralem sie przeciwstawiac ale wiekszej grupie sie nie udaje i w sumie latami bylem traktowany jak taka oferma ;/ chociaz tak naprawde mialbym wiecej do powiedzenia niz oni wszyscy razme wzieci. niestety juz w 3 klasie gimnazjum dostalem pierwszych lekow potem w liceum w 1 natrectw, teraz jestem w klasie trzeciej i mam duzo natrectw egzystencjalnych.
zyje w sumie prawie normalnie...tyle ze czuje w tym wszystkim pustke i nie bardzo wiem po co to robie, brakuje mi radosci, a jak mialem dziewczyne to powodowala wiekszy niepokoj...bo stale sie zamartwialem czy mnie nie rzuci i sam to zrobilem wczesniej bo balem sie chyba tego ewentualnego odrzucenia.
nie mam bardzo zlego zycia ale jednak nie umiem sie cieszyc. ciagle czuje smutek i wszystko robie jak jakis robot. czesto odczuwam sen na jawie albo to ze cos jest malo realne. natrectwa ciagle mnie przesladuja, czasem mam tez natrectwa bluzniercze, ze robie cos komus zlego albo przeklinam kogos w myslach ale to tylko natrectwa. bardzo to wszystko jest meczace i chyba napisalem to zeby ci powiedziec ze dobrze cie brachu rozumiem.
ja chodze na terapie od miesiaca i fajna mam terapeutke, ona sama stawia tematy i w sumie wszystko jest fajnie ale nie wiem czy terapia wroci mi sens do zycia. uwazam ze sens do zycia nam by wrocil jakbysmy pokonczyli te szkoly, zaczeli ukladac sobie zycie i miec wiecej pewnosci siebie. uwazam ze wtedy byloby duzo lepiej. bo te natrectwa wynikaja w glownej mierze z poczucia bycia gorszym i obaw o odrzucenie. trzymaj sie, kiedys zycie bedzie na pewno lepsze i do tego zmierzajmy chociaz wydaje sie to bez zadnego sensu
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

17 września 2013, o 13:09

Dzięki Goof, że napisałeś ! To daje sił, że nie jest się samemu, tylko jest się razem, w kupie siła w końcu. Tylko widzisz, u Ciebie wydaje mi się jest obecnie lepiej niż u mnie. Masz jakieś pocieszenie, nadzieję, że w przyszłości bedzie lepiej. Ja też staram się jakoś w to wierzyć ale jest mi bardzo ciężko w to uwierzyć. Mam takie złe i przykre myslenie, że po co mam myśleć o przyszłości skoro prędzej czy poźniej ta przyszłość stanie się przeszłością :(( To mnie dobija, że wszystko jest takie niestałe, przemijające, że coś np sobie planowałem, załóżmy przed wakacjami palnowałem sobie wycieczkę z dziewczyną w góry no i co ? wycieczka minęła, już nie ma jej, ok było spoko ale juz tyle, zostają tylko zdjęcia, obazki, nic więcej, a za jakiś czas w ogole zapomnę o tej wycieczce. I to się tyczy wszystkiego, planuje sobie teraz wyremontować samochod, przed zimą, żeby mi nie zgnił i co ? fakt wyremontuje go, pojezdzi jeszcze jakis czas i tyle, bedzie po nim. I tak wszystko, dosłownie wszystko przeminie :( to po co o tej przyszłości myśleć : ( taka jest prawda... dlatego cięzko mi znaleźć cos co chociażby w jakikolowiek sposób mnie pocieszyło. Staram się pocieszać tym, że mam dziewczynę ale nawet to mnie przeraża, że kiedys umrzemy będziemy musieli się rozstać ;/// nic nie jest trwałe, wszysko jest ulotne, i z czego się cieszyc ehhh :( Staram się wierzyć w Boga, zawsze chodziłem do koscioła i nadal chodze ale ta choroba nasuwa mi wątpliwości, wiele wątpliwości, czy na prawdę Bóg jest? Czy jest w co wierzyć ? :( czy tylko własnie ludzie sobie wymyślili Boga, wielu bogów, żeby nadać swojemu życiu jakiś sens. No bo skoro nie byłoby Boga to jakie to życie ma sens? Po co to wszystko robimy ? Zaspokajamy swoje potrzeby ? Jemy, pijemy, załatwiamy się ? ratujemy życie innych ? dbamy o swoje zdrowie ? po co ? I tak wszystko mi się pierdyli w tej głowie, patrze na tych innych ludzi i nasuwa mi się mysl za czym wszyscy tak biegną, gonią :( Mam jeszcze taką cichą nadzieję, że to tylko ta depresja nasuwa mi takie mysli, ze jesli ona przejdzie to nie bede sie zastanawiał nad tym po co żyje tylko zacznę życ ;/ ale czy depresja sama minie ? jesli bede miała nadal takie mysli to boje sie ze to nie minie :( i ze sie poddam. Ciezko mi jest przez cały dzien. Nie mam na nic ochoty, wszystko robie tak jakby z pustką, nie widząc w tym sensu.... nie cieszę się, nic mnei nie cieszy, jedyne co to czekam na spotkania z dziewczyną, to mnie trzyma, bo tak ją kocham, że ta miłość mnie trzyma mimo, mojego stanu, i jak sobie o niej myślę to mi się płakać chce, jak sobie pomysle że mógłbym ją zostawić, ze tak zraniłbym ją, nie mógłbym jej opuścić. Nie chce mi się nic jeść, nie mam na to ochoty, jem bo muszę, i wszystko robię bo musze, a tu tyle też na głowie obowiązków, teraz mnie czeka praca licencjacka, ten samochód na utrzymaniu, telefon itd... a tak mam mało sił na to, walczę ale mam czasmi ochotę pierdzielnąć tym, bo nie mam sił. Także, nie jestem w dobrym stanie, wiem, że nie powinienem się tak użalać, tylko walczyć, ale bardzo mi to potrzebne, żeby się wyżalić ;/ Piszcie, piszcie, potrzebuje rozmowy z wami, z Tobą goof,

-- 17 września 2013, o 13:09 --
Właśnie a mam do was takie pytanie jeszcze. Czy też macie albo mieliście tak, że wieczorem czuliście się trochę lepiej ? Że wtedy więcej mieliście czy macie ochoty na cos, nawet zaśmiać się, być bardziej aktywnym? Spokojnie pomyśleć o kolejnym dniu ? mimo że kolejny dzien okazuje sie jednak niespokojny ? Bo ja tak mam, że jedynie wieczorem, nie zawsze ale czesto trochę ten wewnętrzny lęk mija.
goof
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 16 września 2013, o 16:00

17 września 2013, o 15:13

Ja nie mam nadziei ze bedzie lepiej, ja po prostu uwazam ze w przyszlosci po skonczeniu szkol, nauki, wyrwaniu sie z tego kregu poczucia slabosci moze byc lepiej. Ale opieram to na tym ze wiele osob z nerwicami depresjami ma takie rozkminy i zdrowieja i ja w to tez wierze. Chce wierzyc bo zycie tak nie moze caly czas wygladac. Mysle ze po prostu mamy taki czas.
Witak w kubie z takim rozmyslaniem ;/ ja ciagle wiem ze przyszlosc jest przed nami ale ciagle zle mi z tym ze zaraz stanie sie wlasnie przeszloscia. Ze to minie, jak wszystko w zyciu, czasem mam ochote polozyc sie w lozku i lezec bo nic nie ma sensu dla mnie. Choroby ludzi dopadaja straszne, wypadki, zycie moze sie konczyc nagle, rodzina bliska moze odejsc i wszystko tak sie toczy bez zadnej litosci. Nie widze sensu w konczeniu szkoly, bo czuje sie jak mrowka w machinie, doze do czegos ale nie wiem po co bo to zaraz sie skonczy, tego nie bedzie i to nie bedzie mialo przeciez zadnego znaczenia. W Boga tez chcialbym wierzyc chyba by bylo latwiej i sam nie wiem czy wierze czy nie po prostu nie widze jakie miejsce on w tym wszystkim znajduje.
W takim bezsensie bog?
Przemijalnosc mnie nie tyle co przeraza ale bardzo bardzo smuci i doluje. Nie rozumiem tak to jaki sens ma zycie?
Nie wiem co z tym zrobic czy moze taka mamy nature filozofa i nie mozemy sie cieszyc zyciem? Czy po prostu nie mozemy w tym zyciu znalesc miejsca? Wiem ze czuje sie zdolowany i wszystko jest dla mnie nie na miejscu, zupelnie pozbawione sensu. Nie chce konczyc zycia ale tez momentami mam dosc bo nawet nie wiem po co walczyc...
ale musi nadejsc czas ze bedzie lepiej, tak sobie mowie tak wyglada moja walka ktora co rusz mam ochote rzucic w cholere
Mateusz90007
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 10 września 2013, o 14:05

17 września 2013, o 15:45

Goof,
Dzięki, że jesteś, jej jak dobrze mieć taką bratnią duszę. Wiem, że lepiej byłoby żebyśmy byli bratnimi duszami będąc zdrowymi, czego Tobie życzę i sobie. Goof Ty nie bierzesz żadnych leków? Miewałeś lub miewasz chwile, że płaczesz? Bo ja tak :/ Mimo, to raźniej jest iść przez chorobę mając kontakt z inną osobą o podobnych przykrościach. Cieszę się, że mogę tutaj pisać, rozmawiać, aż się dziwię, że się cieszę. Dobra i radość z tego. Powielę jeszcze pytanie odnośnie wieczorów. Jak u was jest z tym lub było podczas choroby?
ODPOWIEDZ