Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne pytania do ozdrowieńców

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

23 grudnia 2013, o 19:07

No jest trudne, w sumie gdyby bylo latwe to bysmy dawno tego nuie mieli po dwoch dniach nerwicy czy czegos tam. Na tym trudnosc polega ale trzeba :)
Tak w ktoryms momencie sie zalapuje te momenty i wlasnie bardzo dobrze ze tak jest :)
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
saiga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 29 grudnia 2013, o 01:13

29 grudnia 2013, o 01:21

Witam jestem nowa ogolnie ale nie calkiem bo forum znam od kilku miesiecy. I ze stosuje sie do porad tu zawartych i w innych miejscach to chcialam zapytac jednak o cos. Cierpie na silna nerwice lekowa z problemami z wychodzeniem z domu, cierpialam na silna bo teraz jest lepiej o duzo.
Stosowalam rady tu osob ktore przezwyciezaly strach. Moim wielkim problemem byly objawy w domu ale poza nim to byl koszmar. Swiat zaraz po wyjsciu na ulice zlewal mi sie w jeden punkt, objawem glownym bylo pieczenie wszystkiego w moim ciele i prawie zero swiadomosci tego co sie dzieje. Siedzialam takl w domu prawie dwa lata czasu bo przestalam calkiem wychodzic. Ale przeciez zycie nie moglo sie tak skonczyc :( i postanowilam wzroujac sie na historiach ludzi wychodzic powoli z domu chocby codzienne dalej. Nie jestem w stanie opisac teraz tego ile mnie to kosztolwalo a robie to od lutego br. Ale obecnie postep jest bardzo duzy bo potrafie isc do sklepu bez takich atakow, potraie nawet isc do kogos w gosci. Dla mnie to jest niesamowite szczescie :) z kaleki zrobilam sie juz prawie zdrowym czlowiekiem ale niestety prawie.
Bo nadal nie moge niczym jechac, nie moge nadal dalej sie oddalic noz pare kilometrow bo zaraz mam objawy, to znaczy na pieszo moge ale jechac niczym bo od razu mam nasilenie objawow. W domu tez jeszcze mam objawy czasem codziennie ale ogolnie naprawde postep u mnie jest,
I teraz mam pytanie czy ja mam szanse do konca sie pozbyc swoich lekow, wsiade jeszcze kiedys w samochod chociaz jako pasazer? Czy nadal stosowac taktyke przelamywania? Mysle zeby isc do psychologa skoro moge juz gdzies wyjsc.
Czy moge w pelni wyzdrowiec?
wieslawpas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51

29 grudnia 2013, o 03:19

Myślę sobie, ze każdy tutaj zadaje sobie takie pytanie, na pewno nikt Tobie na nie nie odpowie. Ale słyszałem ze takie nerwice nie od dziecka są w pełni uleczalne. Mnie się wydaje, ze dużym sukcesem jest redukcja objawów, kiedy nie są one silne to mimo, że są daje się normalnie funkcjonować bez zbytniego przejmowania się nimi. Nie wiem czy bierzesz leki jeśli nie to pomyśl - one naprawdę potrafią pomoc.

Dwukrotnie wychodzilem z nerwicy do stanu takiego ze obawy byly minimalne na tyle zeby o nich nie myslec. Po prostu zajmowalem sie zwyklym życiem. Raz wyciagnelem sie dzieki psychoterapii. Tutaj zmiana byla najbardziej trwala i mialem 7 lat bez żadnych lęków. Za drugiem razem zadziałał
lek oraz psychoterapia, na ktora przestalem chodzić. Bo stan był OK. Mysle sobie, że i dla Ciebie też jest szansa - trzeba sprobować jednego albo drugiego, albo obdydwu rzeczy na raz.

Mysle sobie ze i za pierwszym razem nie wychodziłbym z mieszkania, ale trzeba bylo za coś życ wiec musiałem chodzic do pracy i tam wszytko
przetrzymywac. Za drugiem razem jeszcze latem tego roku, nie wychodziłem z mieszkania bo moglem pracować zdalnie. Ale po miesiacu
bylem zmuszony to przełamać bo musialem załatwić pewna sprawę. Mysle sobie, ze powinnas pomału to w sobie przelamywac i zapisac
sie na jakas psychoterapie.

Aha no jeszcze jedno ozdrownienicem nie jestem tylko mialem przerwy w nerwicy.
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

30 grudnia 2013, o 18:00

Drugi miesiąc "walczę". To i tak sukces, bo przez długi okres czasu nawet nie wiedziałam, co mi jest, byłam przekonana, że jestem ciężko chora i żaden lekarz tego nie odkrył, bo jak opisywałam swoje samopoczucie to dziwnie na mnie patrzyli. Teraz mam malutkie, krótkie chwile, że jest troche lepiej. Muszę jeszcze wbić sobie do głowy, że to trochę potrwa, tym bardziej, że moja nerwica trwa już dłłłłłłłługo... Na początku myślałam, że tak sobie to zignoruję i na raz będzie ok, ale to tak nie działa :( Teraz jak jest lepiej, to mam obawy, że znowu będzie tak jak tydzień, rok temu. Nie boję się tego samopoczucia (może trochę), powoli je akceptuje, tylko ta obawa. W czwartek wracam do pracy i znowu się obawiam, że będzie źle, że niepokój przyjdzie. Wiem, że dam radę, bo wiele razy dawałam ale...to nieprzyjemne samopoczucie. Nerwicowiec ma zawsze ALE. Czy na początku takie rozterki u was były? Czy w chwilach lepszych baliście się powrotu tego "gorszego"? Jak to "olać", bo do tego jeszcze nie doszłam :D
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

31 grudnia 2013, o 13:22

Saiga po pierwsze oczywiscie ze mozesz wyzdrowiec! Kochana nie traktuj z taka pokora tego co dokonalas :)) wyjscie z silnej agorafobii gdzie stopy nie mozna postawic poza domem do stanu gdzie mozna chodzic po miescie to nie przelom...to krok tak wielki ze opisac to trudno. Badz z siebie dumna i dalej tak postepuj, do jazdy autobusami itp tez sie w koncu przelamiesz.

Katka takie rozterki sa zawsze :) Gdyby nie one i to ALE nie mowilibysmy o tym w kategoriach nerwicy :) Rob dalej swoje i nie dawaj jej za wygrana ;)
behemotka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 20:51

11 stycznia 2014, o 22:24

witam
tez choruje na nerwice lękową z agorafobią, rok temu udało mi się prawie normalnie żyć, ale pewna sytuacja rodzinna i silny stres na nowo przywołał nerwice. Moim największym problemem jest zostanie samej w domu :( nie potrafie zostać na 5 minut jak mąż musi jechać do pracy, niestety jeżdżę z nim :( trochę to męczące dla nas obojga, cale dnie musi być ze mną, zero czasu wolnego tylko dla siebie. Oczywiście za każdym razem obiecuje sobie ze tym razem dam rade zostać sama, ze przecież nic mi się nie stanie, lęk przyjdzie i pojdzie, ale jak tylko on ma wyjść z domu wpadam w panike, placze i proszę żeby mnie znowu zabral ze sobą, to jakiś obled :((((
chodze na psychoterapie od 3 miesięcy, ale jakos nie widze poprawy zbytniej, oczywiście mysle bardziej racjonalnie, ale nie robie nic co terapeuta mi zaleca. Nawet zalecane ćwiczenia czy jakikolwiek ruch powoduje lęk ze będę się gorzej czuła. Relaks kojarzy mi się z gorszym samopoczuciem, osłabieniem, gorszym widzeniem.
Czy ktoś może mi poradzić czy poradził sobie z czyms takim? jak nauczyć się znowu zyć "normalnie". Nie musze wychodzić z domu ale zebym choć mogla spokojnie w nim zostawać sama, boje się ze mąż wkoncu nie wytrzyma tej presji i odejdzie, bo ile można słuchać ze cos boli, ze się boje i przebywać razem 24 godz na dobe :(
proszę pomózcie !!!
aryaK
Gość

12 stycznia 2014, o 01:08

behemotka może ja zdrowa jeszcze nie jestem, ale przechodziłam dokładnie to samo, bałam się 5 minut zostać sama a przez to ze nie wychodzę jeszcze nigdzie daleko to był dramat, chwilka samej w domu i atak więc doskonale cię rozumiem :( dzwoniłam po znajomych żeby wpadali i po prostu byli, bo nakręcalam się na samą myśl że musze zostać sama.. a teraz juz aż tak nie jest, trochę jakiśtam inepokój, ale te kilka h które czasem siedze totalnie sama przetrwam :) zastanawiam sie jak mi to przeszło i myslę ze raz, ćwiczenia. wiem ze ci ciężko, tez miałam problem z ćwiczeniem na poczatku, ale gdy logicznie pomyślałam, nerwy i strach powodują skok adrenaliny która ma pomagać w ucieczce, tylko nigdzie nie uciekamy, więc adrenalina nie ma gdzie się spożytkować i daje kopa z atakami, a gdy poćwiczysz z myslą ze w ten sposób pozbędziesz się jej nadmiaru z organizmu i łatwiej bedzie ci sie uspokoić no i ćwiczenia to ładna sylwetka, trzeba szukać plusów ;) po drugie telefon zawsze w kieszeni, świadomość ze jak coś to zawsze można zadzwonić po pomoc też pomaga. i pomogło mi też to że jedna laska która była dla mnie najlepszą przyjaciółką zostawiła mnie gdy jej własne problemy sie skończyły to obudziła isę we mnie duza złość z tego powodu, wielki żal, ale tez siła bo stwierdziłąm że skoro mnie tak zostawiła to jeszcze jej pokażę że dam rade i bez niej
a relaks ma działać w totalnie drugą stronę niż ci się kojaży, spróbuj tego po prostu :) i myslę że powinaś chodzić na terapie grupową taką co jest przez 5 dni w tygodniu, wtedy twój mąż mógłby normalnie pracować i nie musiałby sie o ciebie martwic ani ty sama o siebie bo była byś przez ten czas pod opieką :3 spróbuj też zamiast męża to prosic koleżanki o wpadanie na kawe, wieczór z filmami i pocronem, i zajmuj się czymkolwiek, sprzątanie ćwiczenie uczenie się cokolwiek, ble nie mysleć o tym co się może stać gdy będziesz sama, bo nawet jeśli by sie coś działo, to pamiętaj że od tego nie umrzesz, przechodziłam już takie stany i trwało to czasem nawet godzine czy dwie, ale jakoś żyję
behemotka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 20:51

12 stycznia 2014, o 08:31

dziękuje Ci za odpowiedz :)
niestety jest problem w tym że nikt nie może ze mną być oprócz męża, czasem syn może wpaść ale tez nie na długo :( sama nie wie dlaczego jestem od niego tak uzależniona. Czuje się jak uwieziona w domu, żadnych znajomych, żadnych ludzi :( obłęd.
Co do terapii nie mam takiej możliwości bo mieszkam w malej miejscowości, na terapie musze jezdzic (oczywiście mąz mnie zawozi) i to jest raz na tydzień lub rzadziej.
spróbuje ćwiczyć trochę, ale na sama myśl się boje ze będzie mi slabo znowu :P mój terapeuta twierdzi ze po prostu sama sobie zmieniłam sposób myslenia i to co dobre dla mnie zamieniam w mysleniu jako złe (zamiast pomoc mi szkodzi).
A co robisz jak atak nadchodzi? jak go opanować żeby się nie nasilil tylko złagodniał?
aryaK
Gość

13 stycznia 2014, o 01:30

odpisałam ci na pw, mam nadzieję że sposoby ktore mi pomogły pomoga i tobie :) powodzenia :)
behemotka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 20:51

13 stycznia 2014, o 16:27

dziekuje za wiadomość :) swietne porady, postaram się do nich dostosować. Tylko nie wiem jak mi się uda z tym zdrowym jedzeniem, jakos nie mam pomyslow co gotowac aby było zdrowo :P jem rano musli, ale w ciągu dnia to już roznie bywa. Najgorzej ze jak czuje lęk to zaczynam od razu cos jesc, nawkrecalam sobie ze to mi pomoze lęk zmniejszyć, a to się wiąże niestety ze zwiększeniem wagi :(
aryaK
Gość

15 stycznia 2014, o 13:38

to zamiast jedzenia przestaw sie na wode mineralną i soki, albo witaminy musujące np pluszzz, to bardziej pomaga niz jedzenie przy lęku :) i obczaj sobie stronę wegetarianie.pl, tam jest dużo fajnych zdrowych przepisów, a jeśli nie jesteś wege to zawsze możesz do przepisów dodac coś od siebie, np do spaghetii troche mięsa mielonego albo kurczaka itd :)

-- 15 stycznia 2014, o 13:38 --
to zamiast jedzenia przestaw sie na wode mineralną i soki, albo witaminy musujące np pluszzz, to bardziej pomaga niz jedzenie przy lęku :) i obczaj sobie stronę wegetarianie.pl, tam jest dużo fajnych zdrowych przepisów, a jeśli nie jesteś wege to zawsze możesz do przepisów dodac coś od siebie, np do spaghetii troche mięsa mielonego albo kurczaka itd :)
behemotka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 20:51

15 stycznia 2014, o 15:14

staram sie jeść mniej i rzadziej ale nie zawsze to sie udaje, mam wtedy taki stan jakby mi cukier spadał, takie osłabienie a jak coś zjem to oczywiście przechodzi :) wode lubie pić latem a teraz tez problem bo jest zimno :) widzisz jak ze mną jest ciężko :P obiecałam sobie ze zmienie nawyki (najlepiej od myślowych zacząć) bo inaczej sie chyba nic nie zmieni. Dziękuje Ci bardzo za porady będę sie starała dostosować :)
jak masz czas i ochote to możesz podać jakieś menu dzienne :) moze bedzie mi łatwiej wymyślić jakis plan działania :)moze byc na prv :)
aryaK
Gość

17 stycznia 2014, o 03:25

to oszukaj organizm np jedząc lizaki z witaminami np. pluszz, u mnie to działa na oszukanie organizmu że to słodkości *uzależnienie od słodyczy* :) albo przegryzaj sobie orzechy, owoce, zdrowsze i bardziej zapychają, a słodkie i nie ciążą na żoladku :) tez mam ten problem, zmarzluch jestem, to do przegotowanej wody wlewam po prostu troche syropu pomarańczowego albo malonowego zamiast cherbaty, albo jęcze matce żeby robiła kompot z jabłek bo mi nigdy nie wychodzi taki idealny :roll: heh skoro umysł potrafi wpędzać w nerwice to na pewno da sie do oszukać i zmienić myslenie :) nie ma sprawy, to jutro coś przeslę Ci, dziś miałam tragiczny dzień i nie mam juz sily sie rozpisywac x.x
behemotka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 stycznia 2014, o 20:51

17 stycznia 2014, o 08:52

Ty to masz fajne pomysły :) dzięki :)
ja dziś miałam super dzień, już dawnooo nie mogłam tego powiedzieć. Nie dość że byłam dużą część czasu sama w domu i to bez nerwów to jeszcze sama poszłam do okulisty i siedziałam sobie na poczekalni ze 2 godz :) i nawet rozmawiałam z ludźmi hehe
mam problem z oczami (oczywiście okazało się że to przez nerwy), dobrze ze to sprawdziłam bo denerwuje mnie ze nie mogę siedzieć przy kompie za długo a i tv ciężko ogladac wieczorem.
Niestety na wieczor w nagrodę za dobry dzień kupiłam sobie ptasie mleczko i się objadłam i w nocy już brzuch mnie mulił :( wiec jednak stres stresem a słodycze robią swoje, od dziś więcej owoców a mniej słodkiego :)
miłego dnia mam nadzieje ze dziś będziesz miała lepszy dzień :)
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

17 stycznia 2014, o 18:32

Kolejne pytanie do tych, którzy wyzdrowieli. Przez ostatnie 3 dni było całkiem spoko, nie normalnie, ale napewno lepiej. Cały czas rozmawiam z moją nerwicą (strasznie ją wyzywam przeklinając w myślach okropnie :) ) , gadam, olewam... ale dziś znowu jakby gorzej, choć obowiązków nie zaniedbałam, mówię jej: rób co chcesz, ja zrobię swoje. Ale rano mała wątpliwość i... Czy na początku tego procesu zdrowienia takie wahania są normą? Ja już odkryłam źródło lęku, boję się tago jak się będę czuła, lepiej powiedziawszy obawiam się. Nawet umiem wyłapać ten moment, w którym się wkręcam. Chyba za mało jej gadam :) Zdaję sobie sprawę, że to nie tydzień, ani miesiąc, ale dłużej, tylko takie słabe chwile przychodzą :(
ODPOWIEDZ