Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ogólne pytania do ozdrowieńców
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
Ozdrowieńcy, tym razem ja potrzebuję porady.
Przeszły mi obsesje i natrętne myśli związane z opętaniem itd., to przeszło. Jeszcze jakiś czas temu odczułam, że żyję. No. I teraz nie rozumiem tego co się stało.
Przestraszyłam się pewnego dnia, że mogę się łatwo uzależnić od seksu (miałam sen erotyczny w nocy). Przyszła ta myśl, przeraziła, została.
Dzień w dzień mam wrażenie, że cały czas czuję podniecenie (nie wiem już czy je czuję, czy nie). Mam dziwne myśli odnośnie kobiet i mężczyzn. Różne dziwne kombinacje, czy jestem w autobusie czy na mieście. Wróciły mi płacze po 2-3 razy dziennie i te lęki, że się uzależnię i będe już zawsze czuć te uczucie podniecenia.
To dla mnie straszne co pisze, rozumiem że to nerwica, ale... Nie wiem jak mogę olać te myśli, skoro cały czas czuję/mam wrażenie/ skupiam się na tym odczuciu podniecenia...
Czy to jakiś nowy etap nerwicy natręctw?
Psycholog za miesiąc... Pomocy...
Przeszły mi obsesje i natrętne myśli związane z opętaniem itd., to przeszło. Jeszcze jakiś czas temu odczułam, że żyję. No. I teraz nie rozumiem tego co się stało.
Przestraszyłam się pewnego dnia, że mogę się łatwo uzależnić od seksu (miałam sen erotyczny w nocy). Przyszła ta myśl, przeraziła, została.
Dzień w dzień mam wrażenie, że cały czas czuję podniecenie (nie wiem już czy je czuję, czy nie). Mam dziwne myśli odnośnie kobiet i mężczyzn. Różne dziwne kombinacje, czy jestem w autobusie czy na mieście. Wróciły mi płacze po 2-3 razy dziennie i te lęki, że się uzależnię i będe już zawsze czuć te uczucie podniecenia.
To dla mnie straszne co pisze, rozumiem że to nerwica, ale... Nie wiem jak mogę olać te myśli, skoro cały czas czuję/mam wrażenie/ skupiam się na tym odczuciu podniecenia...
Czy to jakiś nowy etap nerwicy natręctw?
Psycholog za miesiąc... Pomocy...
- Kamień
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1458
- Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47
To kolejne natręctwa i lękowe myśli.. nie widzisz tego? POLECAM: nerwicowy-worek-czyli-jak-sie-nie-rozdr ... t5954.html
- Kamień
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1458
- Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47
No i co z tego, że non stop? Takie już są natręctwa. Mogą być ciągłe albo co chwile
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 2216
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00
A dlaczego nie zalezy jak ty na to reagujesz jezeli ty boisz sie tego podniecenia to nerwicowe a napiecia miesniowe to bardziej niz normalne nawet bym powiedzial standardowe i u 90 procen nerwicowcow wiekszosc nawet nie wie ze jest spieta
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
- JohnnyEDM
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 318
- Rejestracja: 20 maja 2015, o 23:28
Mam pytanie do ozdrowieńców. Jak długo u was trwał proces regeneracji z dd? Czy po wyjściu z zaburzenia lękowego dd wam minęło, czy wcześniej, czy jeszcze później. No wiem, że różnie to bywa bo ludzie są różni ale u mnie to jest taka pętelka z racji też właśnie samego zaburzenia bo przychodzi jakaś stresująca sytuacja jak np. egzamin i potem dd się znów jeszcze bardziej nasila i znów potrzebuje czasu, nawet i pare dni, żeby chociaż trochę się unormować i tak się trzyma i trzyma w zaburzeniu Nawet myśl, wyobrażenie lękowe potrafi łatwo nasilić ten stan, choćby nawet głupi wysiłek
- ddd
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 2034
- Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54
proces wychodzenia z dd trwa roznie
leczenie-derealizacji.html tu masz przykladowe historie xd
leczenie-derealizacji.html tu masz przykladowe historie xd
(muzyka - my słowianie)
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 995
- Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45
Od jakiś 3 tyg. jest u mnie lepiej. Nie , nie jest tak kolorowo bo nadal mam objawy ale nie są to trwające lęki z objawami 24 g na dobę. co mnie zastanawia???. Mam dobry dzień np. i jakiś tam objaw się pojawi to jakby z automatu zaczynam łapać stare przyzwyczajenia i wpadam w lęk i analizę tzn. jest troche inaczej bo dość szybko z tego wychodzę np. po połowie dnia lub czasem godzinie, dwóch. Jakieś to takie wydaje mi się łatwiejsze albo już po prostu nie chce mi się z tym tak pieprzyć. Druga sytuacja , po której mi się "chwilowo" pogarsza to duży stres. Gdy wystąpi jakaś sytuacja stresowa lub czymś się przejmę to dostaje objawu, czasem doła lub na chwile mnie odcina (dd). Zaznaczam na chwilę bo dawniej to jak się wkręciłam to było tylko gorzej i gorzej i ciężko mi się było odbić znów od dna. Teraz te odbicia są jakieś dużo łatwiejsze i dość szybkie. To znaczy ,że to jest jakiś kolejny etap i generalnie jestem bliżej wyleczenia czy to nic nie znaczy????
-- 16 grudnia 2015, o 17:09 --
Wiecie co mi zaczęło pomagać??
Logiczne myślenie. np. gdy mam zaczynam mieć objaw np. potykania, świrowanie serca, puls wysoki, palpitacje, kręcenia w głowie, uczucie słabości, bóle brzucha itd. (dużo tego miałam), nie mówiąc o objawach myślowych. to pytam sama siebie? Gdzie były te objawy gdy nieświadomie z tego wyszłaś na ponad 2 lata? poprzez urodzenie dziecka zapomniałam o wszystkim lub drugim razem gdy brałam leki?? Gdzie były wówczas te objawy??? No gdzie???? Nie było nic...Czyli jaki wniosek?? to wszystko nerwicowe bo gdyby to były objawy chorobowe to pourodzeniu dziecka lub podczas brania leków SSRI objawy by nadal były. Tu mam niezbity DOWÓD. Przemyślcie to u siebie.
-- 16 grudnia 2015, o 17:09 --
Wiecie co mi zaczęło pomagać??
Logiczne myślenie. np. gdy mam zaczynam mieć objaw np. potykania, świrowanie serca, puls wysoki, palpitacje, kręcenia w głowie, uczucie słabości, bóle brzucha itd. (dużo tego miałam), nie mówiąc o objawach myślowych. to pytam sama siebie? Gdzie były te objawy gdy nieświadomie z tego wyszłaś na ponad 2 lata? poprzez urodzenie dziecka zapomniałam o wszystkim lub drugim razem gdy brałam leki?? Gdzie były wówczas te objawy??? No gdzie???? Nie było nic...Czyli jaki wniosek?? to wszystko nerwicowe bo gdyby to były objawy chorobowe to pourodzeniu dziecka lub podczas brania leków SSRI objawy by nadal były. Tu mam niezbity DOWÓD. Przemyślcie to u siebie.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
A ja mam takie pytanie do ozdrowieńców - czy po odburzeniu się wraca takie normalne podejście do chorób? Czy mimo wiedzy wchłoniętej w czasie zaburzenia na różnych stronach internetowych można po odburzeniu podejść do tego naprawdę zdroworozsądkowo?
Nie chcę się do końca życia zadręczać chorobami :/ chce mieć takie zdrowe podejście do tego, takie jak kiedyś - że jak coś mnie zaboli to nie oznacza to od razu raka. I konieczności lecenia do lekarza. Takie normalne podejście do tematu, mimo wiedzy jaką się niestety wchłonęło w czasie zaburzenia - czy jest to możliwe? Czy już generalnie ta wchłonięta wiedza zawsze będzie zapalać w głowie takie czerwone światło przy jakimś bólu, a jedyne co można zrobić jako bycie odburzonym to zlać to? Czy ta pamięć, ta cała wiedza gdzieś się rozpłynie?
-- 29 stycznia 2016, o 12:41 --
Nie chcę się do końca życia zadręczać chorobami :/ chce mieć takie zdrowe podejście do tego, takie jak kiedyś - że jak coś mnie zaboli to nie oznacza to od razu raka. I konieczności lecenia do lekarza. Takie normalne podejście do tematu, mimo wiedzy jaką się niestety wchłonęło w czasie zaburzenia - czy jest to możliwe? Czy już generalnie ta wchłonięta wiedza zawsze będzie zapalać w głowie takie czerwone światło przy jakimś bólu, a jedyne co można zrobić jako bycie odburzonym to zlać to? Czy ta pamięć, ta cała wiedza gdzieś się rozpłynie?
-- 29 stycznia 2016, o 12:41 --
betii, wiesz, że ja się do tego czasami też odwołuję? Że coś nie bolało mnie jak brałam leki, nie było tego jak byłam na lekach. Stąd np. wiem, że bezsensu jest robić badania na boreliozę skoro wszystkie objawy niweluje u mnie paroksetyna.betii pisze:
-- 16 grudnia 2015, o 17:09 --
Wiecie co mi zaczęło pomagać??
Logiczne myślenie. np. gdy mam zaczynam mieć objaw np. potykania, świrowanie serca, puls wysoki, palpitacje, kręcenia w głowie, uczucie słabości, bóle brzucha itd. (dużo tego miałam), nie mówiąc o objawach myślowych. to pytam sama siebie? Gdzie były te objawy gdy nieświadomie z tego wyszłaś na ponad 2 lata? poprzez urodzenie dziecka zapomniałam o wszystkim lub drugim razem gdy brałam leki?? Gdzie były wówczas te objawy??? No gdzie???? Nie było nic...Czyli jaki wniosek?? to wszystko nerwicowe bo gdyby to były objawy chorobowe to pourodzeniu dziecka lub podczas brania leków SSRI objawy by nadal były. Tu mam niezbity DOWÓD. Przemyślcie to u siebie.
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Uważam, że takie hipochondryczne podejście jest elementem zaburzenia, choć są ludzie, którzy zaburzenia nie mają, a ciągle narzekają, na to, że na pewno są chorzy. Ale jak można się domyśleć, jest to też wyolbrzymianie rzeczywistości, które nie służy osobie, która je praktykuje. Odburzenie uważam przynosi duży dystans do takich spraw. Nie wierzę w to, ze komuś by to miało przy prawdziwym odburzeniu zostać. Takie coś jest przejawem lęku pielęgnowanego na co dzień, że coś się człowiekowi stanie. A osoba odburzona jest od silnych lęków wolna, umie się do pomniejszych leków ustosunkować, zazwyczaj z dystansem (w końcu mało który człowiek nie ma absolutnie żadnego lęku, jest on elementem instynktu samozachowawczego- gdyby nie on wbiegalibyśmy pod samochody na drodze ).Olalala pisze:A ja mam takie pytanie do ozdrowieńców - czy po odburzeniu się wraca takie normalne podejście do chorób? Czy mimo wiedzy wchłoniętej w czasie zaburzenia na różnych stronach internetowych można po odburzeniu podejść do tego naprawdę zdroworozsądkowo?
Nie chcę się do końca życia zadręczać chorobami :/ chce mieć takie zdrowe podejście do tego, takie jak kiedyś - że jak coś mnie zaboli to nie oznacza to od razu raka. I konieczności lecenia do lekarza. Takie normalne podejście do tematu, mimo wiedzy jaką się niestety wchłonęło w czasie zaburzenia - czy jest to możliwe? Czy już generalnie ta wchłonięta wiedza zawsze będzie zapalać w głowie takie czerwone światło przy jakimś bólu, a jedyne co można zrobić jako bycie odburzonym to zlać to? Czy ta pamięć, ta cała wiedza gdzieś się rozpłynie?
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Dziękuję Ciasteczko za rozjaśnienie sytuacji wewnętrznie czuję I czułam, że jest tak jak piszesz, ale chciałam to jakoś rozumowo podeprzeć bo przecież już widzę różnicę w moim podejściu - hipo złagodniało jak przestałam wywierać na sobie taka presję, że zawsze muszę być zdrowa.No I terapia, która wydobywa problemy na zewnątrz, a dla których hipo jest często zasłoną dymną.Ciasteczko pisze:Uważam, że takie hipochondryczne podejście jest elementem zaburzenia, choć są ludzie, którzy zaburzenia nie mają, a ciągle narzekają, na to, że na pewno są chorzy. Ale jak można się domyśleć, jest to też wyolbrzymianie rzeczywistości, które nie służy osobie, która je praktykuje. Odburzenie uważam przynosi duży dystans do takich spraw. Nie wierzę w to, ze komuś by to miało przy prawdziwym odburzeniu zostać. Takie coś jest przejawem lęku pielęgnowanego na co dzień, że coś się człowiekowi stanie. A osoba odburzona jest od silnych lęków wolna, umie się do pomniejszych leków ustosunkować, zazwyczaj z dystansem (w końcu mało który człowiek nie ma absolutnie żadnego lęku, jest on elementem instynktu samozachowawczego- gdyby nie on wbiegalibyśmy pod samochody na drodze ).Olalala pisze:A ja mam takie pytanie do ozdrowieńców - czy po odburzeniu się wraca takie normalne podejście do chorób? Czy mimo wiedzy wchłoniętej w czasie zaburzenia na różnych stronach internetowych można po odburzeniu podejść do tego naprawdę zdroworozsądkowo?
Nie chcę się do końca życia zadręczać chorobami :/ chce mieć takie zdrowe podejście do tego, takie jak kiedyś - że jak coś mnie zaboli to nie oznacza to od razu raka. I konieczności lecenia do lekarza. Takie normalne podejście do tematu, mimo wiedzy jaką się niestety wchłonęło w czasie zaburzenia - czy jest to możliwe? Czy już generalnie ta wchłonięta wiedza zawsze będzie zapalać w głowie takie czerwone światło przy jakimś bólu, a jedyne co można zrobić jako bycie odburzonym to zlać to? Czy ta pamięć, ta cała wiedza gdzieś się rozpłynie?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 995
- Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45
Co za bezsens.Siedze w pracy ,pracuje ale cały czas myślę o tym jak się czuję.Analizuje.Nie potrafię zmienić myśli.Nie chcę o tym myśleć i chcę sobie powiedzieć niech się dzieje co chcę ale z tyłu głowy cały czas ta analiza.Jak zająć się praca w 100 proc.I przestać myśleć nad samopoczuciem?Im bardziej myślę tym bardziej pojawiają się objawy.Czuję się trochę jak w pułapce myslowej?
-- 5 lutego 2016, o 10:43 --
Co za bezsens.Siedze w pracy ,pracuje ale cały czas myślę o tym jak się czuję.Analizuje.Nie potrafię zmienić myśli.Nie chcę o tym myśleć i chcę sobie powiedzieć niech się dzieje co chcę ale z tyłu głowy cały czas ta analiza.Jak zająć się praca w 100 proc.I przestać myśleć nad samopoczuciem?Im bardziej myślę tym bardziej pojawiają się objawy.Czuję się trochę jak w pułapce myslowej?
-- 5 lutego 2016, o 10:43 --
Co za bezsens.Siedze w pracy ,pracuje ale cały czas myślę o tym jak się czuję.Analizuje.Nie potrafię zmienić myśli.Nie chcę o tym myśleć i chcę sobie powiedzieć niech się dzieje co chcę ale z tyłu głowy cały czas ta analiza.Jak zająć się praca w 100 proc.I przestać myśleć nad samopoczuciem?Im bardziej myślę tym bardziej pojawiają się objawy.Czuję się trochę jak w pułapce myslowej?
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
- Yayatoure
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 266
- Rejestracja: 12 lutego 2014, o 15:29
Rób swoje mimo objawów, mówi sobie spokojnie to tylko nerwica, no dobra to teraz zemdleję, umrę, dostanę zawału i co tam jeszcze Ci wpada do głowy - powtarzaj to sobie i pracuj starając się skupić, po kilkunastu minutach powinno napięcie się zmniejszyć. Gadaj do siebie w myślach cały czas, ośmieszaj to co wpada Ci do głowy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 6 lutego 2016, o 18:12
Kochani, bardzo Was proszę o parę słów otuchy i światełko w tunelu. Przeczytałam już tyle różnych książek na temat nerwicy, chodziłam do terapeutki, biorę leki, staram się jak mogę nauczyć się żyć z nerwicą, bo mimo starań ona cały czas ze mną jest. Po bardzo dobrym styczniu mój stan się pogorszył, mój lekarz zwiększył lekko dawkę leku (75mg zotral) i ma być lepiej. Zrozumiałam już co było przyczyną nerwicy w moim przypadku (oczywiście tylko poniekąd, bo wiadomo że składowych jest wiele, w tym uwarunkowania biologiczne), ale jest to jak z każdą inną chorobą: np. rozumiesz co doprowadziło do bólu zęba, ale to wcale nie znaczy że ból jest mniejszy. Bardzo potrzebuję nadziei, że leki można po jakimś czasie odstawić, wrócić do stanu umysłu, w którym żyłam i z którym było mi dobrze, eliminując oczywiście te negatywne czynniki zjadające mnie od środka jak przerost ambicji czy perfekcjonizm. Proszę napiszcie odburzeni co miało największy wpływ na Wasz powrót do zdrowia i spokoju ducha, którego mnie tak bardzo brakuje. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i wierzę, że wspólnymi siłami wiele zdziałamy.