Nie wiem i szczerze, to mało mnie interesuje w tej chwili, ponieważ moja uwaga jest skierowana na życie zewnętrzne w większości.Prawdziwe szczęście może i dla mnie najprawdopodobniej jest zupełnie inne, niż je sobie wyobrażamy w drodze do niego.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ogólne pytania do ozdrowieńców
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1543
- Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
- niedowierzam
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 84
- Rejestracja: 15 grudnia 2017, o 20:37
Spokojnie Celine, ona powiedziała to w żarcie, musisz załapać trochę dystansu i nie atakować od razu, bo to przemiła kobieta . Mnie lęki zmusiły do natychmiastowego zatrzymania się w życiu i zastanowienia nad sobą i wszystkim dookoła, więc zadziałaly na mnie mozna powiedzieć .. bardzo pozytywnie. Mimo tego, że zgodzę się z tym, że to jest piekło i człowiek czuje się jakby byl zamknięty w klatce, a klatka to jego ciało.Celine Marie pisze: ↑31 stycznia 2018, o 15:11To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
Niestety to piekło sami sobie robimy, nikt inny, to nie jest choroba fizyczna, niezależna od nas. Więc będę tutaj powtarzać za Victorem, że nerwica lękowa może być epizodem i to prawda. Każdy z nas stoi na rozdrożu, jedna droga to droga wyjścia i ciężkiej pracy, druga to droga wygodna, pełna użalania się nad sobą, wiecznych pytań, niedowierzań i braku prawdziwej inicjatywy jeśli chodzi o pracę nad swoim ego. Ta druga niestety prowadzi do siedzenia w tej klatce latami. Podstawa to pozytywne podejście, mi na szczęście zawsze w życiu go nie brakowało i nie brakuje. Zawsze byłam fighterką i dlatego może łatwiej jest poradzić sobie z tą przypadłością. Dzięki niej wyciągam wnioski i doceniam jeszcze bardziej to co mam, a tego mi brakowało. Mózg mnie zmusil do refleksji nad tym, nad czym już chciałam podjąć refleksję dawno temu .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 191
- Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59
Ja doświadczałem tego piekła przez 4 lata i uważam, że pomimo ogromu cierpienia to najlepsze co mi się przydarzyło w życiu. Zmusiło mnie do uformowania się na nowo, poszukiwania wartości, poszukiwania sensu życia. Dzięki nerwicy zdobyłem szereg umiejętności. Bardziej rozumiem siebie i swoje potrzeby. Także podzielam zdanie pani psycholog, że wielu ludziom dla ich własnego dobra przydałoby się pierd***cie nerwicą i depresją.Celine Marie pisze: ↑31 stycznia 2018, o 15:11To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
- Lizzy
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 31
- Rejestracja: 30 stycznia 2018, o 08:36
Ja w dalszym ciągu nie jestem jeszcze całkowicie odburzona, ale zgadzam się totalnie. Nieraz coś musi się zburzyć, żeby mogło powstać coś nowego. Dzięki nerwicy i mojemu wewnętrznemu konfliktowi pomiędzy tym czego chcę od życia, a tym co powinnam chcieć, zdałam sobie sprawę, że nie tędy droga i że prawdziwe szczęście można osiągnąć tylko dzięki harmonii wewnętrznej. W dalszym ciągu jestem na etapie poznawania siebie i próby odszukania swojego prawdziwego ja, bo u mnie niestety wytworzyło się w dzieciństwie ja fałszywe, które stara się być nazbyt idealne.WWA pisze: ↑1 lutego 2018, o 11:07Ja doświadczałem tego piekła przez 4 lata i uważam, że pomimo ogromu cierpienia to najlepsze co mi się przydarzyło w życiu. Zmusiło mnie do uformowania się na nowo, poszukiwania wartości, poszukiwania sensu życia. Dzięki nerwicy zdobyłem szereg umiejętności. Bardziej rozumiem siebie i swoje potrzeby. Także podzielam zdanie pani psycholog, że wielu ludziom dla ich własnego dobra przydałoby się pierd***cie nerwicą i depresją.Celine Marie pisze: ↑31 stycznia 2018, o 15:11To niech ta baba weźmie sobie moje cierpienie,jak mnie wkurza takie gadanie osób które nie mają pojęcia o tym ,przeczytała coś z książek i się wymądrza ,że oto doświadczamy czegoś wyjątkowego,to lekcja życia ble ble ble ,ten kto nie doświadczy tego piekła niech się nie wypowiadaniedowierzam pisze: ↑31 stycznia 2018, o 10:20.
Jak to moja terapeutka wczoraj powiedziała, że każdemu przydałby się epizod zaburzenia lękowego, jeśli ma dawać takie skutki i przemyślenia, jak u mnie
W każdym razie, uważam że nerwica, pomimo cierpień które powoduje, sprawiła że w końcu sama się ze sobą próbuję pogodzić i to jest bardzo dobre.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 191
- Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59
Dokładnie i to potwierdza założenia teorii o dezintegracji pozytywnej.
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
w jaki sposób wychodziliście z głowy do świata zewnętrznego? ja sobie chyba za dużą presję na to robię i się frustruję, że mnie tylko własne myśli interesują, ale jak sama nic nie zrobię to się nic nie zmieni ot tak. Na razie przez 5 godzin pracuję, i tam przez większość czasu nie siedzę w głowie, ale jak stamtąd wychodzę to juz tak. Nie chcę sobie robić presji, dać sobie czas, a z drugiej strony jak nic nie zrobię to będzie jak jest.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:08Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)
- kasicka91
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 10 lipca 2016, o 22:09
Normalnie jakbym czytała siebie z początków nerwicy!agnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.
A co jak będę miała jakiś nowotwór?
A co jak mojemu mężowi coś się stanie?
A rozmyślanie jak przeżyję śmierć moich rodziców (w ogóle wrażenie jakby to miało być za moment!) to w ogóle chyba było najczęściej.
To wszystko jest ILUZJĄ.
Skoro ja przestałam o tym myśleć to i Ty możesz Wierzę, że dasz radę!
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Dlugo sie odburzasz? To normalne takie myśli w nerwicy mi tez ostatnio terapeutka powiedziała cos kapitalnego: Zawsze myślenie o przyszlosci będzie wywoływać lęk i wątpliwości, bo nikt przyszlosci nie zna takie proste, a takie genialne.agnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:08Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Oj tak, to jest tak męczące...Też mam wrażenie, że niedługo coś się złego stanie albo mnie albo bliskim. Zajmuje myśli,,mam malutkie dziecko, takze czasu "niby" na rozmyślanie też nie, ale jednak to siedzi w głowie. Nad mężem to też trzęsę się(fakt, ze ma kiepska sytuacje w pracy i jest tez znerwicowany), to i ja sie nakrecam. A jak ostatnio ksiadz chodzil po koledzie i stwierdzil, ze jest wiecej wdow niz wdowcow, to myslalam, ze padne... Koszmarne to wszystko jest, a somaty są przy tym takie, że ciężko funkcjonować. Jakoś muszę się pozbierać.kasicka91 pisze: ↑1 lutego 2018, o 19:29Normalnie jakbym czytała siebie z początków nerwicy!agnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.
A co jak będę miała jakiś nowotwór?
A co jak mojemu mężowi coś się stanie?
A rozmyślanie jak przeżyję śmierć moich rodziców (w ogóle wrażenie jakby to miało być za moment!) to w ogóle chyba było najczęściej.
To wszystko jest ILUZJĄ.
Skoro ja przestałam o tym myśleć to i Ty możesz Wierzę, że dasz radę!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
. No właśnie, masz racje, NIKT przyszłości nie zna, a ja jestem tą "wariatką";), która ma z tym problem. Obawy dotyczące przyszłości też mnie martwią, typu " co to będzie jeśli dożyje 60tki?", "czy bede samotna" itp. Generalnie lękam się o wszystko:zdrowie, przyszlosc, bliscy i wiele innych. Na psychoterapie chodze od miesiąca. To napięcie dotyczące tych lęków jest też straszne, czuję się jak bomba. No cóż, muszę pracować nad sobą:) Dzięki za wskazówki!:)Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 19:30Dlugo sie odburzasz? To normalne takie myśli w nerwicy mi tez ostatnio terapeutka powiedziała cos kapitalnego: Zawsze myślenie o przyszlosci będzie wywoływać lęk i wątpliwości, bo nikt przyszlosci nie zna takie proste, a takie genialne.agnefka28 pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:47Dzięki za odpowiedź:) Właśnie to jest tak jasne, ale tak ciężko poskromić ten lęk i przestać się tym zadręczać. Generalnie jak pisałam w innych postach obawiam się o życie i zdrowie bliskich, a też nie mam na to żadnego wpływu...Mam pewne błędne schematy myślowe np Obawiam się, że mąż przez stres w pracy umrze. Zastanawiam się jak przeżyje śmierć swoich rodziców itp. Ach, szkoda gadać, na psychoterapie od niedawna chodzę. Jestem tylko ograniczona czasowo ze względu na malutkie dziecko.Olalala pisze: ↑1 lutego 2018, o 18:08
Kochana uwierz mi, ze każdy boi sie nowotworów. Czy znasz kogoś kto by sie tego nie bal? Tylko ze większość ludzi nie myśli o tym, bo czyż myślami możesz zmienić swój los? Jedyne co możesz zrobić to robic regularne badania, nic więcej. Wyjście z hipochondrii nie polega na przestanie się bania pewnych rzeczy jak choroby tylko na życiu normalnym pomimo tego lęku. Tak zyje większość ludzi. Tobie potrzebna jest terapia ukierunkowana pod katem hipochondrii. Kiedys wklejałamtez na forum fajne materiały jak wyjść z hipo, świetne materiały z internetu. Szkoda, ze nie cieszyly sie większy zainteresowaniem tak jak niektóre tematy tutaj, głównie te dotyczące użalania się:-)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 464
- Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22
A ja wcale nie uważam, że nerwica była mi do czegoś potrzebna. Jeśli przez 5 lat męczy mnie skupianie się na połykaniu śliny, na mruganiu, na kręceniu karkiem, nieprzechodzeniu po liniach bo dyskomfort, zbytniej uwagi na skupianiu się odczuwania podłoża, ubrań, biżuterii.... No ja wcale nie uważam, że to mi było do czegoś potrzebne. Powoli udaje mi się iść do przodu, a chciałam już popełnić w styczniu samobójstwo i miało stać się to w lutym. Powoli odwrażliwiam się i żałuję, że mnie to spotkało. Niczego mnie to nie nauczyło i nic mi to nie dało.
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
William Jonas Barkley