Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ogólne objawy somatyczne - jak sobie z nimi radzicie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
fred87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 12 listopada 2018, o 17:32

16 listopada 2018, o 22:51

Witajcie, jestem nowym członkiem na forum, grzebię, grzebię trochę chaotycznie, ale staram się jak najwięcej się dowiedzieć. Pomóc sobie.
Ogólnie mój problem nerwicy polega na strachu przed śmiercią, a co za tym idzie wszystkie choroby świata już miałem. Jestem typem, który panicznie boi się iść do lekarza. Bo diagnoza pewnie będzie druzgocąca. No i tak się bujam z tym. Rok temu zacząłem odczuwać dziwne zaburzenia samopoczucia. Mdłości, bóle stawów, rąk, zawroty głowy, totalny brak sił. Trafiłem do psychiatry i dostałem Fevarin. Pół roku z żadną poprawą. Dopiero drugi psychiatra (obecny) stara się pomóc. Zmieniamy leki, szukamy rozwiązania. Ufam mu, staram się brać do głowy to co mi mówi.
Natomiast mam nadal ogromny problem. Nie potrafię sobie dać rady z objawami somatycznymi. Mdłości mnie wręcz paraliżują. Nie potrafię funkcjonować. Robią się zaległości w pracy. Zupełnie nie mam odporności na żadne skutki uboczne leków. Nie potrafię się zebrać w sobie i pomimo złego samopoczucia iść do przodu. Ile razy słyszałem, że się nad sobą użalam... Otoczenie chyba nie do końca mnie rozumie, że ja na prawdę odczuwam taki dyskomfort. W sumie dyskomfort to mało powiedziane...
No i od tygodnia mam totalny zjazd. Mdłości, brak sił, apetytu, jakieś zawroty głowy. Żyć się nie da.
Macie na to jakieś sposoby?
PS. Chcę iść na terapię, ale nie do pierwszej lepszej osoby z ulicy tylko do kogoś konkretnego, ciągle czekam na jakieś namiary. Także nie mogę tego załatwić od ręki...
Awatar użytkownika
Ruda1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 178
Rejestracja: 2 sierpnia 2018, o 12:11

17 listopada 2018, o 08:12

Możesz załatwić od ręki! Wal do Wiktora, on prowadzi terapię na Skype. Polecam z całego serducha, sama korzystam i już dużo drogi za mną.

Sama zmagałam się z jadłowstrętem i mdłościami. Przez ponad 3 tygodnie nie jadłam nic oprócz papek, bo inne rzeczy stawały mi w gardle. Potem powoli odzyskiwała apetyt (bardzo powoli, bo dopiero po 5 miesiącach mogę powiedzieć, że jem w miarę normalnie) . Co do mdłości, w miarę dobrze sobie z nimi radzi metoclopramid i hydroksyzyna. Metoclopramidu nie mozna brać z antydepresantami. Ja kiedya, na samym początku (wierząc, że umieram i na bank to jakaś choroba a nie nerwica) wzięłam jedną tabletkę xanaxu. Po nim wszystkie mdłości, jadłowstręt puściły jak ręką odjął. Wtedy zrozumiałam, że to od nerwów. Co do mdłości to nic mądrego nie poradzę, oprócz hydroksyzyny(Xanax w wyjątkowych sytuacjach) hydroksyzyna działa silnie przeciwwymiotnie. Przeczekaj! Nie wmuszaj jedzenia na siłę, dogadzaj sobie z jedzeniem. Kup ulubione produkty. Ja miałam taki trik, że kupowałam (a raczej mi kupowano, bo ja leżałam i umierałam) rozne słodkie bułeczki, 7days(wtedy kiedy było naprawdę źle i byłam zablokowana, to naprawdę nie było różnicy co jem, byle cokolwiek do żołądka wsadzić) i zdarzało się , że na parę minut puszczała mi ta blokada w gardle i mdłości, no to leciałam i w te pędy jadłam taką słodką bułkę.
Awatar użytkownika
Ruda1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 178
Rejestracja: 2 sierpnia 2018, o 12:11

17 listopada 2018, o 08:18

Drogi Fredzie! Jeszcze jedno! Błagam Cię szoruj na badania. Ja wiem, że to okropne przeżycie, że się boisz itp. pomysl, chociaż spróbuj, jaka to może być ulga, jak dowiesz się, że np. masz refluks/coś drobnego, co idzie szybko wyleczyć i już więcej się nie męczyć. Nawet jeśli wyjdzie coś bardziej skomplikowanego, to będziesz.mogl się za to w końcu wziąć! Badania to podstawa, ja nawet na początku położyłam się do szpitala, gdzie mnie prześwietlili z góry do dołu. Wiesz jak ja płakałam, jak nic nie wykryli:-P? Te badania też dodatkowo Cię uspokoją, są osoby które po badaniach mają cudowne ozdrowienie, bo się po prostu uspakaja;-)
fred87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 12 listopada 2018, o 17:32

17 listopada 2018, o 10:03

Patowa sytuacja... Badań się boję. To wszystko jest zbyt popieprzone...
usunietenaprosbe
Gość

17 listopada 2018, o 10:13

fred87 pisze:
16 listopada 2018, o 22:51
PS. Chcę iść na terapię, ale nie do pierwszej lepszej osoby z ulicy tylko do kogoś konkretnego, ciągle czekam na jakieś namiary. Także nie mogę tego załatwić od ręki...
Wcale nie musisz iść do "pierwszej lepszej osoby z ulicy" i jak najbardziej możesz załatwić to od ręki. Masz tu dużą bazę lekarzy i opinie użytkowników o nich. Wybierz kogoś kto Ci odpowiada i umów się na wizytę. Na początku zawsze jest niepewność, ale to normalne.

https://www.znanylekarz.pl/psychoterapeuta/lodz
Awatar użytkownika
Ruda1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 178
Rejestracja: 2 sierpnia 2018, o 12:11

17 listopada 2018, o 10:30

A teraz się nie boisz? To lepiej żyć w ciągłym strachu, czy zrobić badania i mieć spokój?
fred87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 12 listopada 2018, o 17:32

17 listopada 2018, o 10:49

Ruda1990 pisze:
17 listopada 2018, o 10:30
A teraz się nie boisz? To lepiej żyć w ciągłym strachu, czy zrobić badania i mieć spokój?
Masz rację, ale to właśnie chyba jest ta pieprzona nerwica...
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

17 listopada 2018, o 12:03

fred87 pisze:
16 listopada 2018, o 22:51
Witajcie, jestem nowym członkiem na forum, grzebię, grzebię trochę chaotycznie, ale staram się jak najwięcej się dowiedzieć. Pomóc sobie.
Ogólnie mój problem nerwicy polega na strachu przed śmiercią, a co za tym idzie wszystkie choroby świata już miałem. Jestem typem, który panicznie boi się iść do lekarza. Bo diagnoza pewnie będzie druzgocąca. No i tak się bujam z tym. Rok temu zacząłem odczuwać dziwne zaburzenia samopoczucia. Mdłości, bóle stawów, rąk, zawroty głowy, totalny brak sił. Trafiłem do psychiatry i dostałem Fevarin. Pół roku z żadną poprawą. Dopiero drugi psychiatra (obecny) stara się pomóc. Zmieniamy leki, szukamy rozwiązania. Ufam mu, staram się brać do głowy to co mi mówi.
Natomiast mam nadal ogromny problem. Nie potrafię sobie dać rady z objawami somatycznymi. Mdłości mnie wręcz paraliżują. Nie potrafię funkcjonować. Robią się zaległości w pracy. Zupełnie nie mam odporności na żadne skutki uboczne leków. Nie potrafię się zebrać w sobie i pomimo złego samopoczucia iść do przodu. Ile razy słyszałem, że się nad sobą użalam... Otoczenie chyba nie do końca mnie rozumie, że ja na prawdę odczuwam taki dyskomfort. W sumie dyskomfort to mało powiedziane...
No i od tygodnia mam totalny zjazd. Mdłości, brak sił, apetytu, jakieś zawroty głowy. Żyć się nie da.
Macie na to jakieś sposoby?
PS. Chcę iść na terapię, ale nie do pierwszej lepszej osoby z ulicy tylko do kogoś konkretnego, ciągle czekam na jakieś namiary. Także nie mogę tego załatwić od ręki...
Hej Fred, pomalutku, wiem, że teraz chcesz jak najszybciej pozbyć sie tych fatalnych objawów. Nie słuchaj otoczenia, niestety raczej Cię nie zrozumieją. Nie mają pojęcia co się z Tobą dzieje. A Ty jesteś w najgorszej fazie zaburzenia - początek. Za kilka miesięcy trochę to ogarniesz, ale poprawa będzie szybciej. Niestety nerwica wywala nam życie do góry nogami i nikt jej nie chce i w końcu powoli się z tym pogodzisz. Im bardziej się pogodzisz tym ona będzie słabnąć, tzn objawy. A na razie zacznij powolutku od czytania i słuchania materiałów, no i myśl o sobie, jak się da to sam sobie pomagaj, nie krytykuj się, naprawdę jesteś w kiepskim stanie i trudno to znieść. Mi na początku wydawało się, że już dłużej nie pociągnę, waliłam głową w mur i błagałam żeby ktoś dał mi lepsze samopoczucie, ale to mija, obiecuję, tylko postaw na naukę na tym forum albo na terapię na skypie - ACT lub CBT.
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

17 listopada 2018, o 12:06

Acha poproś żeby ktoś zaprowadził Cię na badania. Jak mieszkasz na Mazurach to ja mogę :)
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

17 listopada 2018, o 12:20

Hej. Ja na poczatku mojej przygody z nerwica przez dwa tygodnie przechodzilam koszmar. Wymioty i brak apetytu. Co wlozylam do ust to zacisk i wypluwalam. Strasznie sie balam bo noe wiedzialam co to. Do tego napadowe uczucie leku i poranne lomotanie serca. Teraz to juz wiem ze to byla normalna reakcja np te wymioty pojawialy sie zeby napiecie moglo opuscic moje cialo. Po szpitalu gdzie mnie nawodnili przeszlo i zaczelam jesc. Teraz po 5 latach tez mi sie zdazylo ze jak chce jesc i nie moge to mowie sobie ok to pozniej moze zjem. I to faktycznie dziala bo sie nie nakrecam. Z waleniem serca jest ciezko ale jak ostatnio mnie zlapalo to powiedzialam: Ty mnie weteranke chcesz straszyc tym co juz znam? I tez przeszlo. Na wszystko potrzeba czasu i wiedzy. Ja juz sie 5 lat mecze i chodze na terapie ale dopiero dzieki forum mam wiedze ktorej moge uzyc. Mialam somatow mnostwo: dretwienie lewiej reki- zawal, objawy grypy- wyszlam na dwor i pewnie bede miala powiklanie i umre, mdlosci też i tu chyba pomaga ignorowanie tego uczucia, zawroty glowy codzienne- przyjelam jako norme i powoli przeszly choc czasem sie pojawiaja, zaburzenia widzenia, okropne mrowienie w nogach gdzie masz ochote je odrabac itp. Ja polecam metody relaksacyjne Jacobsona i joge. Mozesz w domu cwiczyc. Poza tym najlepiej ignorowac objawy ale wiem, ze czasem to niewykobalne. Powoli po nitce do klebka...
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

17 listopada 2018, o 12:27

Tez jakos tak we wakacje obudzilam sie i strasznie mi sie w glowie krecilo. Dodam,ze mam malego dzidziusia w domu i zawsze sie martwie ze w takich wypadkach nie bede sie mogla nia zajac. Choc powinnam wiedziec ze to tylko iluzja. Ale wracajac juz sie nakrecalam ale w koncu wstalam i mowie: no to teraz przewroc mnie.....rusz moja noga....pokaz swoja sile i zrob mi cos nerwico a jak nie to spierd....bo nie mam na to czasu. I pomimo wielkiego leku itp. po chwili odeszlo i spokoj juz 3mies. Czasami sie pojawia takie lekkie krecenie w glowie i to pewnie nerwica sprawdza czy sie zlapie. Bo jesli by sie tak stalo to pewnie by sie rozkrecila. No i jeszze z tym mrowieniem w nogach przez ktore spac nie moglam. Na pozatku oczywiscie sie zamartwialam i skupialam na tym uwage ale pozniej mowie: a w dupie z tym. No i przeszlo.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

17 listopada 2018, o 14:06

Skoro masz objawy już rok, a żyjesz to nie choroba śmiertelna czyż nie? Gdyby to było coś poważnego byś już chyba wykorkował lub Twój stan by się pogarszał,ja umieram od 3 lat i ostatnio do mnie neurolog " i coś Pani umrzeć nie może " także widzisz,to nerwa
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
ewagos
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 373
Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24

17 listopada 2018, o 16:36

fred ja mam podobnie.Z jednej strony boję się okropnej choroby, z drugiej strony wizyta u lekarza zawsze mnie stresuje i unikam ich jak mogę.Badania jakieś jeśli robię to wyniki i tak potem swoję muszą odleżeć w torebce,bo boję się otworzyć ,że zobaczę ,że są takie złe i co wtedy ;)
W dodatku mam tak od dawna i wątpie bym się kiedyś zmieniła ale nie mam jakiś nasilonych objawów i żyje normalnie .Pomóc w jakimś stopniu może terapia, ja chodziłam
fred87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 12 listopada 2018, o 17:32

17 listopada 2018, o 17:37

No ja od tygodnia mam mdłości, zwrotu głowy. Pewnie od odstawienia dwóch leków... Ale jakoś nie mogę się do tego przekonać. Może jednak jakoś problem z żołądkiem...
Metlik i źle samopoczucie...
szymon0791
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 44
Rejestracja: 24 czerwca 2015, o 20:11

17 listopada 2018, o 19:31

fred87 pisze:
17 listopada 2018, o 17:37
No ja od tygodnia mam mdłości, zwrotu głowy. Pewnie od odstawienia dwóch leków... Ale jakoś nie mogę się do tego przekonać. Może jednak jakoś problem z żołądkiem...
Metlik i źle samopoczucie...
Ja juz poltorej roku sie męczę z młościami i wymiotami , z tym że juz miałem dużą poprawę dzięki terapii chyba. Ale od jakiegoś czasu znów zaczęło , teraz już 3 tydzień się męcze. Teraz rozważam gastroskopie...
Ale generalnie to przechodzi, chociaż u mnie to czasem nie wiadomo czemu przechodzi i czemu wraca.
Dodatkowo jakiś ciągle zmęczony jestem spać mi się chce siły nie mam. A w nocy się wybudzam...
A te SSRI Ci nic nie pomogly? Bo rozważam pójście tą ścieżką.
ODPOWIEDZ