Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Odstawianie tabsów - pogłebia się :(

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
Madnessia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39

1 lutego 2019, o 23:22

Jako że to mój pierwszy post, nie wiem, czy w dobrym miejscu go zakładam, wiec z gory przepraszam

Generalnie zaburzenia mialam zdiagnozowane 14 lat temu, w wieku 20 lat. 3 lata broniłam sie przed lekami, az w koncu na nie wskoczylam i zaczelo mi sie zycie. Moge powiedziec, ze o lękach zapomnialam, zdarzaly sie epizody a potem dlugo cisza, wiec nie bylo powodow do zawieszania sie na temacie. Po 11 latach zazywania SSRI (9 lat sertralina, ostatnie 2 escitalopram) poczulam ze nie chce juz ich brac. Ze mam narzedzia, ze naprawde zanurzylam sie w psychologie, wiem wszystko i nie ma co sie bac. Nadal jestem na minimalnej dawce, ale juz nie terapeutycznej - od wrzesnia. Pierwsze 2 miesiace bylo znosnie. Liczylam sie z pogorszeniem, ale ostatnie 2 miesiace jest daleko od ok. W zasadzie, im wiecej czasu mija, tym ze "zle" robi sie "gorzej".

- Zaczely sie dziwne, naprawde dziwne somaty, ale tu staram sie nie swirowac
- Napady paniki i lęki - standard, zwlaszcza rano i przed snem
- Rzeczy, ktore kiedys byly dla mnie normalne budza we mnie paralizujacy lęk - mieszkam w Irlandii, i na swieta mialam leciec do domu. Nie spalam cala noc skuta lękiem i drgawkami, ze NIE DAM RADY DOJECHAC, zwyczajnie mialam lęk przed podroza, czego nigdy nie bylo... Oczywiscie caly stres na marne, bo i tak dalam rade. Ale to byl pierwszy taki moment, gdzie poczulam, ze naprawde jestem ponizej dawki terapeutycznej. Drugi, to kiedy mialam zaczynac nowa prace i dokladnie ten sam paraliz, panika i telepanie i mysl ze "ja nie dam rady tam isc". Na xanaxie ale poszlam...
- Dziwne mysli, absurdalne, np. jadlam obiad, bylo miecho, i pomyslalam sobie "te zwierzeta naprawde musialy sie bac przed smiercia" i od razu panika, ze ja bede odczuwac ich lęk. I w efekcie uciekam od miesa. A tu zaraz bedziecie mieli polew ze mnie - robilam jajecznice i z dupy mysl "no to teraz kurczaki ci wyjda z brzucha" - i panika, ze na krowie kopytko! jak ja moglam cos takiego pomyslec glupiego. Ba! jeszcze weszlam z ta mysla w dialog i odpowiedzialam "no ale przeciez te jajka byly roztrzepane" (tak jakby to mialo znaczenie!!!) A lek zatoczył kolo - i unikam jedzenia jajek. Przez to zaczelam sie obawiac ze odstawiajac leki, wlasnie nabawiam sie jakiejs psychozy...

I tak codziennie mi sie tworzy jakies nowe lękowe skojarzenie, codziennie!!
Dzis bralam prysznic i mialam jakis dziwny lęk i od razu mysl "no to teraz bedziesz sie bala prysznica wziac" - i znowu panika
- Sluchalam Divovica i to dosc glosno - i lęk, bo za glosno, bo jakos dziwnie ich slysze... poszlam sciszyc... :(
- Dzis mialam dola, i czulam jakas dziwna emocje, to nie byl smutek, nie mam slowa na ta emocje - i lęk, bo czuje nieznana emocje, a potem to juz byla panika, ze zaczynam tracic kkontakt z rzeczywistoscia... mysle ze mialam chyba nawet lekka DR
- uwielbialam lody jesc kiedys - teraz juz ich nie jem, bo serce mi po nich wali... (wiem ze to moze byc skok cukru, ale no ja p***le... unikam jedzenia lodow! przeciez ja je kochalam... :((
- filmy - bron boze jakies z cieza atmosfera, bo moge dostac leku, nie raz zreszta w ostanim czasie, ogladajac ze swoim film po prostu wyszlam - czyli znowu ucieczka...
- a dzis doszlam do wniosku, ze czytanie forum w zasadzie tez nakreca mi lęk
- kiedys chcialam sie nauczyc medytowac, dzis juz boje sie ze zaczne slyszec glosy...

Co ja mam robic??? Mialo byc fajnie, miala byc wolnosc, a tymczasem z dnia na dzien jest gorzej... To postepuje i czuje ze w ogole nie mam nad tym kontroli.
W zasadzie miedzy mysla a lękiem nawet nie wyczuwam zadnej przestrzeni zeby tam wskoczyc i zadzialac. Generalnie to ten lek juz sie ciagnie ponad 2 miesiace, i zaczynam sie zastanawiac czy on nie ma juz znamion PTSD...

Naprawde nie wiem co robic, bo obawiam sie ze konfrontacja w takim stanie tylko mnie jeszcze bardziej rozwali... Mysle o powrocie do lekow, ale ludzie... ile mozna zrec piguly... Pomozcie, bo naprawde upadlam :(
Karola94@
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 18:21

1 lutego 2019, o 23:30

Nie przejmuj się tu nikt nie będzie sie z Ciebie śmiał,ja tutaj jestem dopiero od tamtego wtorku więc świeżak na forum. Rozmawiałaś może z psychiatrą na temat tego co się dzieje po odstawieniu z tobą coś zaradził tłumaczył czemu tak jest ?

What if I fall?

Oh,my darling,
What if you fly?
Madnessia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39

1 lutego 2019, o 23:34

widzisz, jesli pojde do psychiatry to mi powie zebym wrocila na tabletki...Heh zeby tylko z tej samej grupy :( bo wszystko sie nasililo i to na grubo. Od 11 lat slyszalam "widocznie musisz je jeszcze troche pobrac" :(((
Karola94@
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 18:21

1 lutego 2019, o 23:35

Ja zażywałam paroksetyne 20mg na samym początku od początku listopada do hmm jakoś połowy stycznia. Teraz na obecną chwilę jestem na sertralinie (zoloft 25mg) z pregabaliną75mg. Brałam na początku sam zoloft 50 mg ale okazało się że to za duża dawka dla mnie bo mnie porządnie efekty uboczne sponiewierały. Więc zmniejszyła mi babka dawkę i dodała tam ten lek jeszcze który stosuje się na padaczkę też. Powiem tak też się wzbraniałam przed psychotropami,ale w końcu przyszedł taki moment w ubiegłym roku na jesieni,że pogarszała mi się ta nerwica lęki nasiliły się jeszcze dodatkowo więcej było płaczu smutku czułam bezsens. Miałam wątpliwości czy jeszcze w ogóle wyjdę z tego i ile będę jeszcze żyła.

What if I fall?

Oh,my darling,
What if you fly?
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

1 lutego 2019, o 23:35

To nie są po prostu tylko objawy odstawienne leku. To po prostu lęki, które były tłumione przez te wszystkie lata przez leki. Plus odstawienie. Trudno ocenić czy mamy narzędzia w głowie w praktyce kiedy bierzemy leki. Leki to można brać jak zmieniamy coś w osobowości. Na sam lęk się nie da, bo jak lęku nie ma, nie można ćwiczyć narzędzi. Tak więc przed Tobą terapia. To się tylko tak wydaje, ze w takim stanie jak teraz nic nie da rady. Tak wyglądają zaburzenia tylko ze na razie po długiej przerwie masz je 2 miesiące czyli tak jakbyś była zaburzona na początku.
Chciałbym Ci powiedzieć coś innego ale taka prawda. Trzymam kciuki mocno :friend:
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Karola94@
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 18:21

1 lutego 2019, o 23:41

U mnie nerwica zaczęła się w trakcie stażu w 2017 jesienią i do dziś ze mną jest..... wszystko się tak niewinnie zaczynało myślałam że jak zwieje z tam tej roboty to dolegliwości miną. Sądziłam że to przez robotę że to może tylko stres. A tu dupa nasilało się wszystko odczuwałam napięcie silne gdziekolwiek wyszłam z domu,miałam duszności,serce waliło jakbym miała miec zawał ,zawroty głowy,wrażenie że zemdleje że się przewróce,durne myśli że np nogi własne nie będą w stanie mnie utrzymać. Miałam schize na punkcie wagi bo jak tylko zaczęły się problemy i za nim byłam pewna tak na 100% że to nerwica to pojawiło się IBS i waga mi leciała w dół strasznie mnie to przerażało że jem normalnie a mimo to chudnę.
Ostatnio zmieniony 1 lutego 2019, o 23:43 przez Karola94@, łącznie zmieniany 1 raz.

What if I fall?

Oh,my darling,
What if you fly?
Madnessia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39

1 lutego 2019, o 23:42

hmmm to moze miec sens, ale wierzyc mi sie nie chce, jakiego potwora mam teraz we lbie... Dzieki za zainteresowanie tym postem w ogole. Balam sie ze nikt nie odpisze... Problem w terapii jest taki, ze tu w Irlandii nic nie ma, a o emocjach troche ciezko rozmawiac w obcym języku. jedna babka mnie prowadzila ale to byla psychodynamiczna... Gdzie ja przeciez mam problem tu i teraz
Karola94@
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 18:21

1 lutego 2019, o 23:45

A w Irlandii nie ma może polskich terapeutów? Czy tak niekoniecznie?

What if I fall?

Oh,my darling,
What if you fly?
Karola94@
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 18:21

1 lutego 2019, o 23:54

Właśnie a tak spytam(pytanie do każdego) czy im dłużej się bierze antydepresanty to tym jakieś większe ryzyko że te efekty odstawienne będą gorsze albo że w ogóle ta nerwica jakoś będzie gorsza niż na samym początku. Czy to jest zależne od organizmu i człowieka ogólnie ?

What if I fall?

Oh,my darling,
What if you fly?
Madnessia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39

2 lutego 2019, o 00:03

Karola94@ pisze:
1 lutego 2019, o 23:45
A w Irlandii nie ma może polskich terapeutów? Czy tak niekoniecznie?
No wlasnie niekoniecznie
Madnessia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39

2 lutego 2019, o 00:09

Karola94@ pisze:
1 lutego 2019, o 23:54
Właśnie a tak spytam(pytanie do każdego) czy im dłużej się bierze antydepresanty to tym jakieś większe ryzyko że te efekty odstawienne będą gorsze albo że w ogóle ta nerwica jakoś będzie gorsza niż na samym początku. Czy to jest zależne od organizmu i człowieka ogólnie ?
jak zaczynasz brac, jest nasilenie objawow, to nawet jest wspomniane w ulotce. Po ok 2 tygodniach wszystko wpada na swoje miejsce, jesli lek jest trafiony. Czas moze ale nie musi miec znaczenia. Sa ludzie ktorzy schodza z nich i nic im nie jest, sa ludzie ktorzy po latach jeszcze nie sa soba. Zasadniczo, z tego co czytalam to co jest wazne: czas, dawka i sposob w jaki sie z nich schodzi... Lekarze bardzo agresywnie schodza z dawek, przez co mozg szaleje... To powoduje symptomy dyskontynuacji, pacjent sie przestraszyl i leci do lekarza. A ci nie uznaja opoznionego syndromu odstawiennego jeszcze (choc nauka jasno juz o tym mowi) i rozpoznaja to jako nawrot nerwicy. Tak to w skrocie fotograficznym bylo u mnie. Ale jest wiele osob, ktore schodza i im sie udaje.
Karola94@
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 25 stycznia 2019, o 18:21

2 lutego 2019, o 00:29

No właśnie czytałam coś o tym,że jak stopniowo się schodzi to ludzie w zasadzie czują się w porządku. Terapeutka mówiła mi,że można wyjść z nerwicy,ale że nie ma gwarancji na to że się kiedyś jeszcze nie pojawi, że wystarczy jakiś silny długotrwały stres,np.też śmierć kogoś bliskiego i że to może znowu się na nowo uruchomić.

What if I fall?

Oh,my darling,
What if you fly?
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

2 lutego 2019, o 09:24

Witam jak sie bralo dlugo tabletki to nie jest kwestia 2-3 miesiace. Tu jest kwestia zaburzenia biochemii w mozgu plus oczywiscie objawy nerwicy i to moze sie potegowac.Moze kwestia schodzenia do pewnej dawki byc na niej 1-2 miesiace.I tak z rok zalezy od dawki az mozg zalapie swoj tryb pracy.Oczywiscie praca z nerwa i wdrazanie tego co na forum.I taka sprawa ze nam sie wydaje ze tabletki po pewnym czasie nie dzialaja ale one jednak troche dzialaja.I pozniej jak je szybko odstawimy to moze byc meksyk.
Madnessia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39

2 lutego 2019, o 15:57

menago49 pisze:
2 lutego 2019, o 09:24
Witam jak sie bralo dlugo tabletki to nie jest kwestia 2-3 miesiace. Tu jest kwestia zaburzenia biochemii w mozgu plus oczywiscie objawy nerwicy i to moze sie potegowac.Moze kwestia schodzenia do pewnej dawki byc na niej 1-2 miesiace.I tak z rok zalezy od dawki az mozg zalapie swoj tryb pracy.Oczywiscie praca z nerwa i wdrazanie tego co na forum.I taka sprawa ze nam sie wydaje ze tabletki po pewnym czasie nie dzialaja ale one jednak troche dzialaja.I pozniej jak je szybko odstawimy to moze byc meksyk.
Alez ja tak wlasnie schodzilam. Co 2 mce obnizanie o 2.5mg. Czekalam az bylo stabilnie i schodzenie postepowalo dalej - Zajelo to ponad rok. Bonanza zaczela sie na 2.5mg, po 2 miesiach bycia ponizej dawki terapeutycnej. Wczesniej tego nie bylo.. Nie z taka sila!!! z takimi somatami przedziwnymi, no i sieczka w glowie... Bronie sie przed wejsciem na leki znowu, ale z drugiej strony, taki przedluzajacy sie stres tez moze mnie doprowadzic do takiego stanu gdzie nie bedzie nic zbierac... Mam dzis konsultacje przez Skype z naszym guru :D
Madnessia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 27 stycznia 2019, o 16:39

2 lutego 2019, o 19:24

Ok, po rozmowie z Hewadem skumalam w koncu, ze w tym momencie, w jakim jestem, NIE MA PRAWA BYC DOBRZE. I juz czuje, ze sama swiadomosc tego faktu, obnizy cala spine, frustracje, walke ze soba i nakrecanie sie... Mam wiare!! Aa, no i psychozy oczywiscie nie mam :D jak kazdy tutaj [taki update]
ODPOWIEDZ