Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

OCD a schizofrenia

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Pierce
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 2 września 2019, o 18:42

2 listopada 2019, o 03:20

Mi z lękiem przed schizofrenią bardzo pomaga akceptacja najgorszego scenariusza, znika szczególnie ta analiza, szukanie omamów i paranoi(pamiętaj, że już ci się nawyk pewnie wyrobil z tym sprawdzaniem). Co do śniegu optycznego, powidoków itp. to mam już z 10 lat, idzie się przyzwyczaić :D. Do tego widać, że nie możesz się pogodzić ze swoją obecną sytuacją materialną.... No wiesz, jeśli się człowiek uprze to wszystkiego dokona!!
Awatar użytkownika
Sasuke
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 481
Rejestracja: 5 marca 2014, o 15:11

3 listopada 2019, o 14:20

Natalie1208 pisze:
1 listopada 2019, o 13:15
Ja przeszłam przez naprawdę chyba cały wachlarz nerwicowych możliwości ;) Masę lat zmarnowałam na nieustanne obawy o schizofrenię,chad, depresje, smaobójstwo i tego typu rzeczy.
To wszytsko jest tylko w Twojej głowie, zlękniony umysł produkuje całą tą fikcję, a Ty ciągle pozawalasz się wciągać w te gierki :)
Słuchaj, narawdę już dawno byś się rozchorował psychicznie, gdybys miał się rozchorować. Skoro tyle lat tkwisz w lękach i dalej nic realnie sie nie dzieje,t o naprawdę czas skońćzyć to życie obawami bo szkoda czasu:)
Wydaje mi się, ze wciąż bardoz uciekasz od siebie samego, od lęku, od myśli, a Ty masz przestać uciekać i po prostu żyć normalnie.
Moja droga ja też mam obawy, potężne obawy, ale teraz doszły całkowicie nowe objawy ze strony psychiki, w ogóle mam teraz calkiem inne postrzeganie rzeczywistości, takie nierealne i jakbym nie należał do tego kosmosu. Cały czas gadam sam do siebie w głowie, mam mętlik w myślach, mętlik to może za mało powiedziane, potężny chaos, myśli skaczą z jednej sprawy np. jazdy na rowerze do jakiś niestworzonych rzeczy czy tematu np. II Wojny światowej. Jest to przerażające, czasami nie odpowiadam na pytanie tylko w głowie odpowiadam. Od jakiegoś czasu (znacznego pogorszenia) bliscy ludzie mówią mi, że stałem się jakiś inny, wycofany, cichy. O płaczliwości nie wiedzą bo się z tym ukrywam. Jadąc autem mózg tak jakby mi się zacina i nie przetwarza dalej obrazu, muszę próbować się opamiętać żeby dalej zaczął przetwarzać, chociaż i tak nie robi tego jak kiedyś jak byłem normalny, tylko dalej jest wszystko inne, dziwne, straszne. Boje się, że w każdej chwili mogę stracić świadomość, bo i tak już mam jej bardzo mało tak jakby, tak czuje.
W środku klatki piersiowej ściska mnie tak mocno z lęku, że chce mi się wymiotować.
Czasami rozmawiam sam ze sobą w głowie, albo nagle jakiś głos(tak jakby mój) mi coś mówi, tzn. tylko jakby jedno zdanie, ale nie wiem czy to głos czy natrętna myśl. Czekam tylko na wizytę u psychiatry 14 listopada żeby postawił mi jeszcze raz diagnozę, może to jakiś lęk psychotyczny (nigdy nie miałem urojeń ani psychozy ani nikt nigdy mi nie powiedział, że dziwinie się zachowuje czy mówię od rzeczy, nie czułem również zapachu ani nie widziałem czegoś co ktoś normalny by nie widział),wstęp do urojeń ponieważ mam takie potężne powidoki, że ostatnio jak byłem w kościele to obraz mi rozdwoił jak patrzyłem na ołtarz, wielkie czarne powidoki jakbym przed obrazem na normalny świat miałem jeszcze przed nim nałożony taki filtr z czarnymi kropkami, łunami, ciężko mi to wytłumaczyć, ale tak właśnie czuję jakby takie czarne łuny nachodziły na normalny obraz świata. Oprócz potężnych powidoków, próbuję sobie wyobrazić co w świecie rzeczywistym, tak jakby z czegoś wyobrażonego w głowie, próbuję na siłę żeby to się pojawiło przede mną np. jakaś twarz. A co do twarzy to często mam tak, że wyszukuję twarze na drodze, płytkach, kafelkach, domach, płotach, próbuję sobie wyobrazić te twarze, połączyć np. kropki na płytkach żeby tworzyło to twarze, no czy to nie brzmi jak psychoza ? Sam siebie przerażam pisząc to.. Do tego dochodzi jeszcze ogromny stan depresyjny, może przeradza się to właśnie w depresję psychotyczną i dlatego jest wstęp do jakichś psychoz. Nie umiem się na czymś skupić chociażby przez 15 sekund bo od razu przeskakuje z jednej rzeczy do drugiej, nie potrafię przeczytać do końca 8 zdań bo mi już wzrok ucieka a to niżej a to wyżej. Może jednak jest możliwość dostać psychozy od nerwicy, albo ją miałem i nie wiedziałem nawet o tym, bo teraz jak pomyślę to jak byłem mały to byłem bardzo nadpobudliwy i podejrzewano nawet ADHD, ale psycholog to wykluczył, miałem również problem z koncetracją, może faktycznie już kiełkowała jakaś choroba psychiczna. Boję się, że zaraz zacznę wymyślać jakieś religie czy mówić o jakichś wiadomościach z NASA już mam na tym punkcie natręty.
Oddałbym 10 lat życia za powrót do mojego pięknego, normalnego życia, przed 5 marca 2013, oddałbym na prawdę wiele, cały swój dobytek, 10 lat życia, nawet nerkę. Żeby chociaż jeszcze te 20,25 lat w spokoju pożyć bez codziennego cierpienia.
Miałaś jakieś objawy z tych, które ja wypisałem ? Jeżeli udało Ci się wyjść to można wiedzieć czy jakąś inną drogę obrałaś ?

W ogóle teraz cały czas mam dziwne zbiegi okoliczności, że trafiam na tematy związane z psychozami itp. Przypadkowo czytając komentarze na pewnej stronie z memami (które uwielbiam) znalazłem gościa, który od rzeczy zaczął pisać, i mówić, że miał psychozę i co najlepsze napisał książkę pod jej wpływem, którą oczywiście z ciekawości pobrałem i poczytałem wybiórczo, tak mocno się nakręcając, że zaczeło mi się chcieć wymiotować, myślałem, że pojadę już do szpitala psychiatrycznego bo lęk i strach mam tak mocny, że nie daje rady wytrzymać samemu ze sobą, już pomyślałem, czy ja sobie tego nie wyobraziłem, czy to wszystko co teraz robię nie jest wymyślone i tak na prawdę tego nie piszę, nie robię ? Dla odburzonych i z dystansem podaję link do mema, na dole jest komentarz, to gość o nicku "cotylkoco", ale trzeba się zarejestrować https://jbzdy.cc/obr/1167361/tak-to-jes ... rz-4032026 lub podaję bezpośredniego linka do tej jego książki, powiedzccie czy też to widzcie czy ja mam urojenia ? Książka http://hostuje.net/file.php?id=0abd4996 ... 940deed341 , plik jest sprawdzony przez antywirusa, więc nie ma co się bać o jakieś wirusy, bo sam się bałem na początku to pobrać czy to nie wirus, ale zaryzykowałem, chyba niepotrzebnie.
Juliaaa78569 pisze:
1 listopada 2019, o 14:39

Czytam Cię już od dłuższego czasu i jest mi Cię po prostu szkoda :)
Nie dlatego, że masz nerwicę, ale dlatego, że Ty - niby - wszystko o niej wiesz, wiesz co robić, wszystko już rozumiesz, wiesz jakie są objawy etc. a Twoje wypowiedzi świadczą o czymś kompletnie innym. Świadczą o tym, że Ty w ogóle nie wiesz czym jest nerwica :) Przepraszam, ale taka prawda. Wierzysz w każdy jej najmniejszy podstęp a nerwica śmieje Ci się prosto w twarz ;)

Nie będę się odnosić do każdego pojedynczego objawu, który wypisałeś, bo KAŻDY jest od nerwicy. Kiedy odpuścisz i w końcu to zrozumiesz? Miałeś badania? Jesteś zdrowy? TO ODPUŚĆ. To tylko psychika. Zauważyłam, że Ty w ogóle nie doceniasz układu emocjonalnego, że może dawać takie objawy. A MOŻE. KAŻDY NAWET NAJDZIWNIEJSZY BÓL MOŻE BYĆ OD NERWICY.

Napisałeś o dusznościach i astmie. Masz astmę - okej. Napisałeś również, że astma jest zaleczona. Miałeś może jakieś badania kontrolne odnośnie tej Twojej astmy? Skoro nie wierzysz, że te duszności mogą być od nerwicy - to zrób sobie. Spirometria bodajże i rtg klatki piersiowej, ale nie jestem lekarzem, tylko spekuluje na podstawie własnych doświadczeń.

Mówisz również, że u Ciebie to już przechodzi w chorobę psychiczną czy też fizyczną. Nie obraź się, ale powiem to dosadnie - co Ty pierdolisz powiedz mi :) Nerwica NIGDY nie przechodzi bezpośrednio w chorobę psychiczną czy fizyczną. Masz nerwicę, więc nie możesz już dostać choroby psychicznej, bo Twoje kable już się przegrzały i spowodowały nerwicę. A mogły właśnie chorobę psychiczną, jeżeli nie spowodowały od razu to już jej nie spowodują. Tak samo choroby fizyczne. Owszem, nie będę kłamać, stres mocno wpływa na funkcjonowanie organizmu człowieka i chroniczny może spowdować jakieś tam szkody kiedyś, bo witaminy się wypłukują. Ale nie teraz i nie w taki sposób, w jaki sobie myślisz - typu udar, zawał serca itp. Wbrew pozorom reakcja walcz bądź uciekaj to reakcja obronna, więc z nazwy wynika, że ma CHRONIĆ organizm, więc organizm sam sobie krzywdy nie zrobi. Ale, że robi to długotrwale i niepotrzebnie z uwagi na pierwsze stresy, a Ty się przestraszyłeś jej objawów, to ona trwa nadal, bo sam ją sobie przedłużasz :)

Co do samobójstwa. Proszę Cię....Naprawdę chcesz odebrać sobie życie, bo nerwica robi Cię w ch*ja tworząć iluzję, ILUZJĘ! To nie jest prawdziwe. Naprawdę chcesz się zabić, bo boisz się czegoś co jest nieprawdziwe? Jak to sobie wyobrażasz? Twoje cierpienie się może skończy, ale powiedzieć Ci coś? Cierpienie nie zniknie. Nie będzie dokuczać Tobie, ale przejdzie na Twoją rodzinę, bliskich itp. Naprawdę chcesz być takim egoistą i przestać cierpieć, ale będą cierpieć Twoi bliscy? Przepraszam, że tak dosadnie mówię, ale mój tata był takim egoistą i ja przez niego cierpiałam/ cierpię, dlatego złość się we mnie zbiera, kiedy czytam takie rzeczy jak Twoje. Nie chcę Cię absolutnie obrażać, bo wiem, że nerwica to ogromnie cierpienie, przez które przechodziłam i czasem przechodzę i wiem do jakiego stanu może doprowadzić człowieka, ale na litość boską, kiedyś trzeba powiedzieć STOP.

Chcesz mieć cały czas takie życie? Pełne cierpienia z powodu iluzji nerwicowych? Nie lepiej rzucić to w piz*u i po prostu ŻYĆ? Nawet jakby się miało walić i palić. Musisz odpuscisz WSZYSTKO. Musisz porzucić swój skarb - jak mówią chłopaki i Szaffer. Bo inaczej nigdy z tego nie wyjdziesz. Porzuć wartości, na jakich żeruje Twoje nerwica. Mają być Ci obojętne, a Ty masz zacząć żyć. Wtedy nerwica odpuści. Ale to nie jest takie hop siup. To trwa miesiącami, ale trzeba być upartym, bo w końcu walczysz o swoje życie, prawda? Co jest ważniejsze od życia wolnego od lęku nerwicowego? NIC. Mówię Ci, żadne z wartości typu zdrowie, bliscy, majątek, kariera - nic nie jest ważne od tego. Zrozum to w końcu.

Ty nie masz tylko tego czytać. Ty masz zacząć to robić do upadłego. Bo ja ci codziennie mogę pisać takie kazania pełne mądrości, ale co z tego? Co z tego? Jak ty nie będziesz tego stosował.
Możesz się oczywiście wspomóc lekami, nikt Ci nie zabrania, terapia poz-beh też jest super. Próbuj wszystkiego, ale pamiętaj, że koniec końcó wszystko zależy od Ciebie :) :lov:

I powiem Ci na koniec. Wiem, co czujesz. Bo jeszcze kilka miesięcy temu czułam się TAK SAMO. Poczytaj mój post "Liskowy dołek". I wiesz co? Teraz żyję prawie normalnie. Mam objawy czasem, mam lęk, mam nerwicę, ale kompletnie inne podejście, na które zapracowałam sama bez leków z pomocą terapii i przede wszystkim forum :) A mam 16 lat :D

Mi też się jest szkoda droga Julko, nawet nie wiesz jak, bo ja tak bardzo kocham życie, ale nie w takiej postaci.
Staram się ją pokonywać, poprzez niereaktywność na jej objawy, stawiając codziennie nowe kroki, robiąc wszystko jak normalny człowiek, ale to co przeżywam nie idzie opisać słowami, bo nawet jak puszczam kontrolę to mnie po prostu tak odcina, że praktycznie tracę świadomość, ostatnio w kościele tak zrobiłem i zaczeło mi się kręcić w głowie, prawie upadłem, nie potrafiłem wziąć oddechu musiałem uciec.
Badam się co miesiąc u pulmonologa, powiedział, że jest niewielka obturacja, około 10% gorsze oddychanie od zdrowego człowieka. Spirometria co miesiąc to powierdza.
Właśnie co do rozwoju nerwicy w chorobę psychiczną, może nerwica jest maską od kilku lat a ja miałem chorobę psychiczną, w sumie zawsze byłem dziwny, łatwo się obrażałem na wszystkich, nawet na przyjaciół, których przez to potraciłem, byłem narcystyczny i jestem, szukam atencji, lubię być chwalony, to są przymioty schizofreników. To zacinanie się mojego mózgu, które teraz następuje to właśnie pierwsze kroki wdrażające mnie w chorobę psychiczną.
Właśnie to mnie trzyma przy życiu jeszcze, to, że nie chce przerzucać tego cierpienia na rodzinę, wolę sam nosić swój krzyż a porąbać go na kawałki i rozdać po większym czy mniejszym kawałku rodzinie czy przyjaciołach. Wiem też o twoim ojcu bo też Cię czytałem, więc słabo, że musisz czytać takie moje przemyślenia.
Ty jeszcze jesteś młoda, masz mocniejszy mózg , niezniszczony alkoholem czy innymi używkami, natłokiem informacji, więc trzymam za Ciebie kciuki żebyś się całkowicie odburzyła :) Mój mózg już jest zbyt słaby żeby się podnieść :)
Pierce pisze:
2 listopada 2019, o 03:20
Mi z lękiem przed schizofrenią bardzo pomaga akceptacja najgorszego scenariusza, znika szczególnie ta analiza, szukanie omamów i paranoi(pamiętaj, że już ci się nawyk pewnie wyrobil z tym sprawdzaniem). Co do śniegu optycznego, powidoków itp. to mam już z 10 lat, idzie się przyzwyczaić :D. Do tego widać, że nie możesz się pogodzić ze swoją obecną sytuacją materialną.... No wiesz, jeśli się człowiek uprze to wszystkiego dokona!!
Wiesz, że mi w sumie zaakceptowanie tego, że mam schizofrenie czy psychozę faktycznie, czasami troszkę mi pomaga ? Aż dziwne. Po prostu godzę się z tym, że jestem już mocno chory, najlepsze jest to, że może ta schiza czy psychoza nie jest aż tak straszna jaki czuje lęk przez nerwicę i obawy, bo ten lęk wywalił u mnie w apogeum, tak mocno, że chce mi się wymiotować. Na troszkę pomaga ta akceptacja, ale nie umiem się skupić na niczym, przeskakuje z jednej rzeczy na drugą, mam mętlik "zachowaniowy" z jednej rzeczy na drugą, z jednej na drugą.

Coś czuję, że podczas kolejnej wizyty u psychiatry, jak mu powiem o tych "niby głosach" doszukiwania się urojeń, potężnych powidoków, duszności, próba przenoszenia obrazów myślowych na rzeczywistość, wielkie odcięcie, zacinanie się mózgu, nie przetwarzanie na biężąco zmiany lokalizacji itp. to po prostu dostanę diagnozę "depresja psychotyczna" lub zalążki psychozy albo osobowości paranoidalnej i tak się skończy moja "niby" nerwica :(
Ja nawet jak patrzę na w prost to czasami w kąciku wzroku widzę jakby coś się np. przesunęło albo migało. Boję się, że siedząć z kimś zaraz go czymś obleję albo krzyknę tak jak mój głos w głowie chce.
Tylko śmierć może przynieść ukojenie..
Pierce
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 2 września 2019, o 18:42

3 listopada 2019, o 15:39

Dla mnie te wszystkie objawy i myśli, które opisujesz to ewidentna nerwica, tak samo mam "Ja nawet jak patrzę na w prost to czasami w kąciku wzroku widzę jakby coś się np. przesunęło albo migało" moim zdaniem to powidoki+męty+drganie powieki i to wszystko daje taki efekt, ze niby cos sie poruszyło, a że masz wyostrzone zmysły to zwracasz uwagę na każde najmniejsze zakłócenie w obrębie wzroku i nerwica kładzie wisienkę w postaci lęku przed omamem. Ogólnie z tego co piszesz to moim zdaniem masz dosyć mocną derealizacje. Dziwi mnie to, że będąc już tyle czasu na tym forum dalej wałkujesz podstawowe błędy w odburzaniu, mógłbyś przeczytać jeszcze raz wszystkie posty Hewada i Victora oraz innych administratów i zobaczysz, że te wszystkie twoje objawy większość z nich przechodziła....

nerwica nie jest straszna jak ją malują :D
ODPOWIEDZ