Niestety ciężko jest olac temat serca....shadow pisze: ↑6 listopada 2018, o 19:02Z tym sercem to jest kiepska sprawa do ogarnięcia. Ja już byłam na całego odburzona, napisałam nawet esej w dziale "sukces" i po 3 latach spokoju walnęło z siłą wodospadu i właśnie w serducho, gdzie wcześniej nigdy z tym nie miałam problemu w nerwicy. Sądziłam po wyjściu z nerwicy, że w życiu mnie już to nie spotka bo mechanizmy znam na wylot i nigdy się w to nie wkręcę, ale niestety przeliczyłam się ;/ U mnie to się zmienia, bo zaczęło się od napadowych ataków palpitacji, później weszło w schizę, że serce chore, po badaniach okazało się że nie chore i wtedy zaczęłam czuć to znajome uczucie w splocie słonecznym-lęk. Już 3 miesiące się męczę, serce wali, w dzień da się wytrzymać, ale przez wysoki puls nie śpię w nocy, nie pomagają ani słabe ani silne leki (nawet xanax) i dziś stwierdziłam, że jakbym miała mieć operację to też by mnie nie dali rady uśpić, bo nic nie działa. Z bezsennością przylazła dd/dp, jestem w oku cyklonu, teraz o serce się już nie boję tylko o konsekwencje braku snu i tego że im mniej snu tym cięższy lęk i koło zamknięte. Takiej bezradności nie czułam jeszcze nigdy w życiu. Nie nakręcam się na sen, ale z pulsem ok 100 nie da się zasnąć choćby człowiek robił 1000 medytacji i innych cudów. Akceptację wdrażam, ale objawy swoje, mam totalną schizę na punkcie snu, bo od zawsze musiałam spać ok 9 h żeby żyć normalnie a od 3 tygodni śpię po 2, góra 3h. Mam wizje tego jak umieram z wyczerpania brakiem snu i nikt nie jest w stanie mi przetłumaczyć, nawet Hewad ;/
To jest mój główny problem w zanurzeniu od którego się zaczęło.Potrafi dac nieźle w palnik i ograniczyć życiowo jak wiele innych smomatow czy myśli.Ja już powiem że wątpię w to że to minie u mnie Ale staram się z tym żyć nie panikujac choć ostatnio było to bardzo ciężkie.Pisałam tu ostatnio.
Bez snu potem ciężko funkcjonowaćZawsze mało śpię Ale nie po 2H jak ostatnio.
Dasz radę z tym sobie.Akceptuj i do przodu.Mile nie jest to co się dzieje Ale do przeżycia