Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nowy rok i nowy ja...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 10 listopada 2021, o 20:25
Nadchodzi nowy rok a co za tym idzie postanowienia noworoczne , nowe nadzieję, plany itp. Jednak ja już w zasadzie nie wiążę żadnych nadziei wobec nowego roku. Robiłem to od kilku lat i zawsze myślałem " w tym roku będzie lepiej" jednak tak nie było, co rok to gorszy. Dlatego nie liczę na to, że w 2022 i nastepnych latach moja egzystencja zmieni się w życie, bo to nie ma sensu. Zmieniłem swoje podejście do życia i stałem się okropnym realistą. Ma ktoś podobnie?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 28 grudnia 2021, o 12:52
Ja z kolei boję się nowego roku, bo w styczniu przez własną głupotę nabawiłam się przepukliny lędźwiowej, w marcu miałam operację i generalnie całe to wydarzenie stało się dla mnie traumą, z którą cały czas walczę. Dlatego też boję się tych konkretnych miesięcy, konkretnych dat, bo źle mi się kojarzą i czuję obawę, że to się może powtórzyć
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1034
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Cześć Sylwia też mam przepuklinę ledzwiowa mimo operacji mikrodisectomia to bol się pojawia, myślę że jak nie będziesz podnosić nic ciężkiego i szaleć to kolejne segmenty są bezpieczne nie wiem jak rezonans, ale jeżeli miałaś jeden poziom to powinno być Oki.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 283
- Rejestracja: 19 września 2021, o 15:34
A ja mam nadzieje i zycze tego rownkez Wam, ze ten rok bedzie lepszy. Mam juz dosc tego leku, mysli egzystencjaknych, braku poczucia siebie i calego innego gowna. Mam dosc obawy choroby psychicznej, ze wszyscy mnie zostawia i strate kontakt z rzeczywistosca. Narazie nerwica wziela nade mna kontrole ale stawie jej czola. Mam dosc ciaglego zamartwiania sie i obawy przed wszystkim. Zycze Wam wytrwalowci i zlosci na to gowno. Damy Rade!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 301
- Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52
A kto tez ma lekki kryzys dzisiaj z powodu ze konczy sie rok, zaczynamy kolejny a niestety dalej tkwimy jeszcze w tym go*nie? Ja dzisiaj nawet nie czuje wielkiego leku, ale za to wielki smutek i zamiast cieszyc sie „sylwestrem” mimo ze nawet nigdzie nie wychodze, to siedze i placze, bo az zal mi siebie samej za to ze jestem w takim syfie…
DD to najgorsze co moze byc
DD to najgorsze co moze byc
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 8 sierpnia 2020, o 18:56
Ja zacznę od tego, że według mnie 1 stycznia to kiepski czas na postanowienia - pizga, mało światła, no generalnie szaro i smutno (ale i tak lepiej niż 1 listopada
) i jeszcze wtedy sobie coś obiecywać gdy za pasem "Blue Monday" to wygląda to na misje na poziomie: hardcore. Ten Nowy Rok to taka sztuczna data w sumie, ktoś kiedyś ustalił, że rok będzie miał 12 miesięcy i początek się zaczyna 1 stycznia... Jednego się kiedyś nauczyłem dzięki sportowi - jeśli chcesz coś zmienić to nie szukaj magicznych dat i rozpoczęcia czegoś w stylu "od przyszłego miesiąca biore się za siebie", "od 1 stycznia zaczynam się odchudzać" itp. Jeśli serio coś chcesz zmienić to zaczniesz za chwile albo już to robisz tylko za chwile przyciśniesz żeby szło lepiej. W sumie to olać ten "Nowy Rok".
Ale przejdzmy do adremu (he he): jesteśmy w gównie, jedni większym, inni mniejszym. Fajnie było by być "normalnym", najlepiej jak najszybciej. Ale co jak się szybko nie da? Nawet wolno kiepsko idzie. Przecież nie rezygnować, bo to każdy przyzna: głupota, bo wtedy to już na pewno lepiej nie będzie. Trzeba coś robić, próbować to zmienić. I już dzięki temu samemu próbowaniu powinniśmy być dumni z siebie że walczymy. I na niespodziewany koniec (bo zaczynam się wczuwać hehe) dodam, że zawsze drażniło mnie hasło "póki walczysz jesteś zwycięzcą", według mnie powinno być mniej optymistyczne ale prawdziwsze: "póki walczysz masz szanse na zwycięstwo". I tego wam życze

Ale przejdzmy do adremu (he he): jesteśmy w gównie, jedni większym, inni mniejszym. Fajnie było by być "normalnym", najlepiej jak najszybciej. Ale co jak się szybko nie da? Nawet wolno kiepsko idzie. Przecież nie rezygnować, bo to każdy przyzna: głupota, bo wtedy to już na pewno lepiej nie będzie. Trzeba coś robić, próbować to zmienić. I już dzięki temu samemu próbowaniu powinniśmy być dumni z siebie że walczymy. I na niespodziewany koniec (bo zaczynam się wczuwać hehe) dodam, że zawsze drażniło mnie hasło "póki walczysz jesteś zwycięzcą", według mnie powinno być mniej optymistyczne ale prawdziwsze: "póki walczysz masz szanse na zwycięstwo". I tego wam życze

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 10 listopada 2021, o 20:25
No właśnie ja mam taki problem że nic z tym nie robię bo nie mam siły a nawet jak już coś zrobię to nie sprawia mi to satysfakcji i tak się błędne koło zamyka.... (mam fobię społeczną)Luk pisze: ↑31 grudnia 2021, o 18:47Ja zacznę od tego, że według mnie 1 stycznia to kiepski czas na postanowienia - pizga, mało światła, no generalnie szaro i smutno (ale i tak lepiej niż 1 listopada) i jeszcze wtedy sobie coś obiecywać gdy za pasem "Blue Monday" to wygląda to na misje na poziomie: hardcore. Ten Nowy Rok to taka sztuczna data w sumie, ktoś kiedyś ustalił, że rok będzie miał 12 miesięcy i początek się zaczyna 1 stycznia... Jednego się kiedyś nauczyłem dzięki sportowi - jeśli chcesz coś zmienić to nie szukaj magicznych dat i rozpoczęcia czegoś w stylu "od przyszłego miesiąca biore się za siebie", "od 1 stycznia zaczynam się odchudzać" itp. Jeśli serio coś chcesz zmienić to zaczniesz za chwile albo już to robisz tylko za chwile przyciśniesz żeby szło lepiej. W sumie to olać ten "Nowy Rok".
Ale przejdzmy do adremu (he he): jesteśmy w gównie, jedni większym, inni mniejszym. Fajnie było by być "normalnym", najlepiej jak najszybciej. Ale co jak się szybko nie da? Nawet wolno kiepsko idzie. Przecież nie rezygnować, bo to każdy przyzna: głupota, bo wtedy to już na pewno lepiej nie będzie. Trzeba coś robić, próbować to zmienić. I już dzięki temu samemu próbowaniu powinniśmy być dumni z siebie że walczymy. I na niespodziewany koniec (bo zaczynam się wczuwać hehe) dodam, że zawsze drażniło mnie hasło "póki walczysz jesteś zwycięzcą", według mnie powinno być mniej optymistyczne ale prawdziwsze: "póki walczysz masz szanse na zwycięstwo". I tego wam życze![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 209
- Rejestracja: 25 października 2021, o 19:11
Ja nawet nie wiem czy chce dozyc 2022. Od trzech miesiecy mam zniszczone zycie i mam juz szczerze dosc tego wszystkiego
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 178
- Rejestracja: 8 sierpnia 2020, o 18:56
Ja 2 lata temu w Sylwestra miałem takie somaty że ledwo wstałem z łóżka, bo rodzina przyjeżdzała na impreze. Gdy się zawinęli to do niego wróciłem. Po paru miesiącach somaty ogarnąłem i funkcjonowałem.
Rok temu w Sylwestra miałem doła, bo zrezygnowałem z kolejnej roboty przez jebaną nerwice, ale fizycznie czułem się ok.
W tego Sylwestra przeszedłem do kontrataku w stosunku do nerwicy i mam już całkiem ciekawy plan na walke, ale jak to mówią: jak nie urok to sraczka, bo od października zachorowałem (ale już na serio, fizycznie) i co mi po tym, że podjąłem rękawice przeciwko nerwicy skoro dobija mnie choroba oraz jeszcze jakby problemów było mało to się zakochałem w lasce która nawet nie wie, że się zakochałem i już nawet nie przez nerwice ale chorobe o której nie chce pisać to się nigdy nie dowie. Znów troche pocierpie, a potem mi przejdzie, bo to nie pierwszy raz. W ostatnich tygodniach nawet sobie mówiłem: jak mam żyć tak jak teraz to po co w ogóle żyć, się męczyć? Ale na samobójstwo zawsze jest czas, na co jak na co ale to się zawsze jeszcze zdąży załatwić bo wystarczy tylko chwila, a na chwile zawsze znajdzie się czas

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 28 grudnia 2021, o 12:52
To już była moja druga operacja na tym samym odcinku, tylko że w 2014 roku mialam po prawej stronie a teraz w marcu po lewej. Przeżyłam traumę, od czasu tej operacji zrobilam już trzy rezonanse bo pojawiały się bóle, które potrafiłam spotęgować. Na szczęście wyniki były w porządku. Teraz też mam dolegliwości w nodze i znowu sie nakręcam i sobie wmawiam że to nawrót. Delikatnie nachylilam sie 6 tygodni temu żeby pomóc sobie zasunac buta i delikatnie zabolało mnie w miejscu operowanym. Ale ból ten zniknął od razu i nie wszedł w nogę, dopiero za kilka dni zaczęło mnie delikatnie boleć i ten ból zaczął powoli wzrastać. Generalnie się nie schylam ani nic nie dźwigam, bo bardzo się boję że znowu spotka mnie to samo.DamianZ1984 pisze: ↑31 grudnia 2021, o 16:43Cześć Sylwia też mam przepuklinę ledzwiowa mimo operacji mikrodisectomia to bol się pojawia, myślę że jak nie będziesz podnosić nic ciężkiego i szaleć to kolejne segmenty są bezpieczne nie wiem jak rezonans, ale jeżeli miałaś jeden poziom to powinno być Oki.