Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nowotwór w rodzinie i nerwica, czy ktoś jest w stanie pomóc?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 390
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

7 października 2019, o 16:37

Witam. Moim problemem jest to, że mój tata choruje na nowotwór, niestety wczoraj pogorszył mu się stan, czasami nie ma z nim kontaktu. Jest to wszystko tak przykre, tak niesamowicie bolesne patrzeć na to jak on nam gaśnie, jak choroba go zabiera. Dzisiaj w nocy nie mogłam spać, wybudzałam się co chwilę, śniły mi się koszmary, zęby, cuda, no tragedia, dostałam takiego ataku paniki w nocy, że szok. Z własnej winy, bo się nakręciłam oczywiście. Jednak proszę Was o poradę jak mam sterować myślami, jak uspokajać się wewnętrznie, gdy widzę tatę, mamę, która też bardzo cierpi. Kiedy nie jestem w stanie lękowym, bo mnie czasami puszcza w ciągu dnia, to myślę, że jest mi przykro, jest to trudne, ciężkie, ale stabilne. Wierzę w cud, że Bóg mu jeszcze da lata życia. Głęboko w to wierzę. Powiedzcie, jak uspokajać siebie, gdzie obok tyle czynników stresogennych, jak powoli wyjść z tego. Jestem załamana, bo już nie wiem z której strony szukać pomocy dla niego, a to wiąże się ze stresem wiadomo, chociaż staram się jak mam ochotę popłakać to płaczę, nie kumuluję tego. Jest mi poprostu bardzo ciężko.
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

7 października 2019, o 20:59

martynka pisze:
7 października 2019, o 16:37
Witam. Moim problemem jest to, że mój tata choruje na nowotwór, niestety wczoraj pogorszył mu się stan, czasami nie ma z nim kontaktu. Jest to wszystko tak przykre, tak niesamowicie bolesne patrzeć na to jak on nam gaśnie, jak choroba go zabiera. Dzisiaj w nocy nie mogłam spać, wybudzałam się co chwilę, śniły mi się koszmary, zęby, cuda, no tragedia, dostałam takiego ataku paniki w nocy, że szok. Z własnej winy, bo się nakręciłam oczywiście. Jednak proszę Was o poradę jak mam sterować myślami, jak uspokajać się wewnętrznie, gdy widzę tatę, mamę, która też bardzo cierpi. Kiedy nie jestem w stanie lękowym, bo mnie czasami puszcza w ciągu dnia, to myślę, że jest mi przykro, jest to trudne, ciężkie, ale stabilne. Wierzę w cud, że Bóg mu jeszcze da lata życia. Głęboko w to wierzę. Powiedzcie, jak uspokajać siebie, gdzie obok tyle czynników stresogennych, jak powoli wyjść z tego. Jestem załamana, bo już nie wiem z której strony szukać pomocy dla niego, a to wiąże się ze stresem wiadomo, chociaż staram się jak mam ochotę popłakać to płaczę, nie kumuluję tego. Jest mi poprostu bardzo ciężko.
Kochana to bardzo ciężkie patrzec na chorobe bliskiego ale nie masz wpływu na to jak potoczy się dalej sprawa.. Spróbuj zaakceptować aktualna sytuacje... Nie walcz.. Przyjmij też najgorszy scenariusz bo życie jest życiem... Tatę polecaj Bogu i tyle.. A co do Twoich lęków to człowiek bez nerwicy w takiej sytuacji się boi.. A Ty po prostu przyjmij to że się boisz, nie walcz i ignoruj czarne myśli bo one nie są rzeczywistoscia a tworem wyobrazni... Ja zawsze miałam okropny lęk na myśl o śmierci taty a potem musiałam się zmierzyć z taką sytuacją w życiu i bylo ciężko ale lęk w wyobraźni wcześniej był dużo gorszy niż w rzeczywistości....
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 390
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

7 października 2019, o 21:11

Fajnie, że mi odpisałaś, rozumiesz co ja przechodzę. Tylko wiesz co jest najgorsze ja się czasami nawet boje na Niego patrzeć, wczoraj miałam atak paniki przy Nim, pozwoliłam temu być, było mi słabo, gorąco, duszno, serce nawalało strasznie, a ja twardo siedziałam nie dałam poznać po sobie.
Ona28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 19 kwietnia 2019, o 14:23

13 października 2019, o 11:30

Witaj.
Moja mama chorowała na nowotwór, niestety już jej ze mną nie ma.
Rozumiem co przechodzisz. Przy nerwicy tak silny stres tylko pogarsza sprawę.
Jedyne co mogę Ci polecić to nie rezygnuj z dotychczasowych zajęć, pracy. Staraj się być dla taty, ale i zajmować się czymś by się odciągnąć od tych myśli.
Awatar użytkownika
Karolaaa_
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 50
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 21:58

13 października 2019, o 12:09

Moja mama zachorowała na nowotwór piersi 4 lata temu, rok później zaczęła się moja '' przygoda'' z nerwica. Było mi o tyle trudniej, ze niestety nie mogłam być z nią cały czas ponieważ mieszkam za granicą. Oczywiście przylatywalam do Polski tam często jak tylko mogłam. Na początku sierpnia stan mojej mamy się bardzo pogorszył, chemia przestała działać więc terapia została przerwana, bo kolejny wlew mógłby ja tylko zabić a nie poprawic stan zdrowia. Mama odeszła pod koniec sierpnia, na szczęście udało mi się z nią pożegnać ponieważ przylecialam dzień przed jej smiercia i byłam z nią do samego końca. I ja nie bałam się tak na prawdę tego jak ja przeżyje smierc mamy, tylko myślałam o tatcie, babci która traci jedyna córkę o swojej siostrze. To o nich bałam się najbardziej jak oni to przyjmą i jak przeżyja wiec doskonale Cię rozumiem. Mam nadzieję, ze u Ciebie będzie inaczej. Ze tato odzyska zdrowie. Postaraj się jednak zyc jak do tej pory, wiadomo, ze nerwica potęguje cały stres i obawy o tatę. Bardziej się bałam w głowie przed smiercia mamy. Jak odeszła poczułam dziwny spokój, poniewaz mama bardzo już cierpiała pod koniec więc ulzylo mi w pewnym stopniu, ze juz się nie męczy. To ciężki czas dla Was i całej rodziny ale musicie wierzyć też do końca.
Awatar użytkownika
maciek1985
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 368
Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01

13 października 2019, o 12:12

Hej. Mam identyczną sytację, niestety mój tato nie wytrzymał psychicznie tego, więc u mnie wielka kumulacja ... :/ ALe jakoś pcham wózek. Powodzenia!!! CO nie zabije to....?
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 390
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

13 października 2019, o 22:20

A ja Wam powiem tak, dzisiaj miałam kilka ataków paniki przy moim tacie, ale powiedziałam sobie ch**** dawaj, nawalaj nerwica i w tym czasie robiłam koktajl 🍹 antynowotworowy dla taty, przygotowałam mu jedzenie 🍲. Nerwica daje czadu, ale ja ją zlewam, nawala, a ja jej na to pozwalam. I powiem Wam, że poczułam spokój po tym ataku, że jednak mogę. Że jednak moge mu pomóc pomimo, że czuje się fatalnie. Lęk sobie, ja sobie. Walczymy do końca, jeszcze prócz lekarzy jest Bóg, a on nie zawodzi.
ODPOWIEDZ