czy miewaliście/miewacie takie myśli, że fakt to, co się dzieje z wami to nie schizofrenia, nie jakaś psychoza itd, może nawet nie depresja, ale może "coś" w kierunku zaburzeń osobowości? I tak naprawdę jeśli skupiam się na nerwicy, a to nie to, to wtedy nic się nie zmieni. Natknęłam się tutaj na wpis o borderline i jakoś tak się zapętliłam, że sama już nie wiem, co myśleć. Początkowo bałam się, że mam depresję, a nie nerwicę, a teraz czuję strach, że to coś bardziej zagmatwanego, że to coś jest we mnie, że ja taka jestem... Taka skomplikowana, złożona. Nie wiem, jak to określić
