Kardiolog skierowała mnie do hematologa, ponieważ miałam obniżony poziom ferrytyny, żelazo w normie.
4 lata temu bywałam osłabiona i brałam już żelazo z uwagi na niedobór ferrytyny, poziom się podniósł.
Byłam u hematologa. Mam obniżony poziom ferrytyny. Brałam dwa miesiące żelazo ale poziom lekko się podniósł. Oprócz tego mam podwyższony poziom płytek krwi - zdarzało się, że wcześniej już miałam ten poziom podniesiony ale żaden lekarz nie zwrócił na to uwagi. Do tego mam podwyższony hematokryt i hemoglobinę i PCT w morfologii. Mam brać dalej żelazo i za 4 miesiące zrobić ponownie morfologię, ferrytyne i dodatkowo LDH. Czytałam że to LDH się robi przy nowotworach krwi. Lekarz mi nic nie mówił że coś podejrzewa. Mówiłam mu, że martwią mnie te podwyższone wartości ale to powiedział że mam zwracać uwagę na strzałki ale te na ulicy a nie na wynikach badań.
Dość mocno się tym stresuje.. Boje się, że wyjdzie, że jestem chora, tym bardziej że ferrytyna słabo się podniosła. Chyba zrobię prywatnie te badania szybciej. Też czytałam w internecie, że takie podniesione wartości mogą być przy nowotworze, czerwienicy prawdziwej. Lekarz też mówił że mogę mieć nadpłytkowosc ale że to się leczy w wieku 60 lat - a czytałam, że to też nowotwor..
Lekarz powiedział, że nerwica nie ma nic do tego. Kołatania serca mogą być od nerwicy jak i od niedoboru ferrytyny.
Czy ktoś z Was również wykonywał takie badania?