Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie wiem jak to nazwać..

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
pixie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 18 sierpnia 2011, o 21:35

18 sierpnia 2011, o 22:05

Hej, nie wiem, czy to dobry dział, nie wiem nawet czy to dobry pomysł.
Bardzo mnie to boli i przypominanie sobie tego wszystkiego zaboli mnie jeszcze bardziej, gdyż mam na to cudowne lekarstwo, o czym zapewne napomknę później.
Ale teraz od początku, ech..

Związałem się z dziewczyną [19lat] w czerwcu - od razu było to coś, mimo, iż raczej jestem nieśmiały w kontaktach damsko-męskich, czego nie moge powiedzieć o innych dziedzinach życia, ha !
Przez 2 miesiące było jak w bajce - naprawdę! Nigdy czegoś takiego nie czułem, widzieliśmy się codziennie, po kilka godzin. Wiem to nawet teraz, że nigdy nikogo tak nie kochałem i już nigdy nie pokocham.
Cóż mogło się popsuć, nie ?

Ona, bo tak będę mówił, poszła do pracy, na ponad 2 tygodnie, do jednego z nadmorskich kurortów, i tu się zaczęło.
Mieliśmy bardzo ograniczony kontakt, praktycznie zero rozmów, zero smsów, widzieliśmy się co 2,4 dni, różnie, i to po godzinie. Gdy byliśmy razem wszystko wracało do normy, ale...
Prosiłem, dosłownie BŁAGAŁEM ją o kontakt ze mną. Nawet gdy miała przerwę nie odzywała się do mnie, gdzie ja dzwoniłem po kilkadziesiąt razy, nie odbierała.
Pracowała do nocy, rana, prosiłem, by odezwała się po pracy, napisała głupiego smsa, że skończyła, i wszystko jest ok. Nie napisała..
Będąc na imprezie [chociaż co to za impreza, siedzieliśmy w pubie] nie mogłem skupić się na niczym, myślałem tylko o niej. Cały czas. Ona się nie odzywała, może raz rozmawialiśmy przez 30sekund, to tyle.
Gdy wróciliśmy do domu, zadzwoniłem do niej 'nie mogę teraz rozmawiać, bo idę na rozmowę do szefa'. Mówię ok, daj mi znać jak od niego wyjdziesz to zadzwonię i porozmawiamy.
Zadzwoniłem po 10 minutach, nikt nie odebrał. Bałem się, że coś się stało. Dzwoniłem od... 4 ? gdzieś do 9.
Wtedy naszedł mnie ów pomysł - zawsze byłem przeciwnikiem, ba! gardziłem ludźmi, którzy się tną.
Wziąłem z kuchni nóz i zacząłem się ciąć. Dzwoniłem, dzwoniłem, wyłem, ryczałem, ciąłem. Nóż był tępy, pozostały same kreski.
Dalej się nie odzywała.
Wróciłem do domu pierwszym pociągiem, kupiłem żyletkę.
Pomijając to, co zrobiłem, jedno cięcie poszło zbyt głęboko - musiałem pojechać do szpitala.

Wchodzę do rejestracji, mówię: przepraszam, ze wam glowe zawracam, ale chyba musze zostac opatrzony. i przepraszam raz jeszcze, bo zrobilem sobie to na wlasne zyczenie.
ratownik: próba samobójcza?
ja: niekoniecznie, aczkolwiek chyba w tym wypadku mozna to tak nazwac. Od tej chwili zacisnieta szczeka, lzy z oczu. nigdy nie bylo mi tak wstyd.
nigdy nie czulem sie bardziej niz szmata, niz teraz, gdy napisalem jej [wstala juz], ze jestem w szpitalu, ze potrzebuje jej, ten jeden jedyny raz. .
A, dlaczego nie odezwala sie jak wyszla od 'szefa' ? Zapomniała..

Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy, zobaczyła moje ramie, rozpłakała się. Przepraszała... Spytałem dlaczego, dlaczego tak się zmieniła. Odpowiedź? 'nie wiem'.
Potem przez cały czas było tak samo.
Dziś wróciła na 4 godziny [zostały jej 2 dni pracy], było cudownie, jak przedtem.
Pojechała do pracy, pisała mi w drodze smsy.

Właśnie, najważniejsze: przed wyjazdem powiedziala, ze nie chce w urodziny isc na zadna impreze, tylko chce ze mna pojechac na weekend. Gdzie, dokad, po co ? Niespodzianka.
kobieta luźna w udach! Żyłem tym, odliczałem dni. Od czasu jak pojechała rzadko o tym wspominała, gdy ja wspominałem było suche ok, tak, dobra, brak entuzjazmu.
Napisałem smsa: Kochanie, nie masz dostepu do kompa, to moze ja poszukam jakiegos miejsca?
odp: ok.
[rece mi sie trzesa].
Piszę: Kochanie, nie chcesz już jechać, nie ? Powiedz mi szczerze, nie będę się złościł, przecież Cię kocham..
Ona: Bo ta miesiączka teraz i w ogóle... może w następny weekend?
Ja: Kochanie, nie. Ani ja ani Ty nie będziemy już mieli pieniędzy, żeby wybrać się gdziekolwiek. Zapomnijmy po prostu o tym.
Ona: Nie, bo to jest niespodzianka od Ciebie dla mnie..
Ja: Kochanie, nie. Nawet nie wiesz jak mi przykro z tego powodu. Marzyłem o tym, odliczałem dni od czasu, jak mi o tym powiedziałaś..
Ona: Przepraszam...
Ja: Ja rozumiem, ze nie chcesz.. .Pojade sam nad morze, na noc..i bede myslal, ze jestem tam z Toba. Jak mowie, ze Cie kocham, jak wyjmuje gowniany pierscionek i oswiadczam Ci sie...
Ona: Mysia moja! ;*
Ja: Przykro mi.
Ona: Kocham Cię.
Ja: Kochanie, proszę, nie pisz już do mnie. Tak mnie boli, ze nie poradze sobie z tym normalnie. Tak bardzo chcialem Ci sie oswiadczyc a Ty nie chcesz...
Ona: Kotku jedziemy!

Bilans?
Nie śpię przez całe noce, nie jem, chudnę [yeah!], trzęsą mi się ręcę. A, na moim lewym ramieniu brak już miejsca.

uuuuu stop!
where is my mind ?
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

22 sierpnia 2011, o 18:40

... czy to wielkie plonace uczucie z serca Twojego jest z taka sama sila odwzajemniane?
Czy kiedykolwiek wyjasnila dlaczego tak postepowala?

Wybierasz zla droge - w srodku tak silny mezczyzna, tyle uczuc, emocji w Tobie, a jednak gdzies gleboko tkwi w Tobie ktos taki kto potrzebuje pomocy... i tego aby wkoncu przestac - bo ciecie nie jest rozwiazaniem, to oznaka slabosci, a przeciez nie jestes taki... zastepujesz bol-bolem.... i tylko tyle, to nie pomaga, wrecz przeciwnie - bardzo Ci szkodzi....
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
pixie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 18 sierpnia 2011, o 21:35

23 sierpnia 2011, o 23:17

Wiesz...nie wiem.
Teraz wróciła, jest tak jak przedtem, iście bajkowo.
Ale nie wiem czy ja nadal taki jestem.
Po tym całym pocięciu, wycięciu się nie jestem już taki jak przedtem. Owszem, kocham ją, bardzo, nad życie, zrobiłbym dla niej wszystko ale... czuję się taki..wyprany z uczuć?
Bo właśnie to było ogromnym plusem w tym całym śmiesznym cięciu się - gdy przestawało boleć serce, a zaczynała skóra - czułem się świetnie. Obojętnie. Taki..nowy, świeży, bez negatywnych i pozytywnych uczuć.
Obiecałem jej, że nigdy tego więcej nie zrobię. Ale nie mogę jej powiedzieć, że mam ochotę to zrobić...
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

24 sierpnia 2011, o 18:34

Zastanawia mnie jedno...
Dlaczego gdy wraca - to jest pieknie, a na odleglosc zmienia sie nie do poznania... Mysle, ze tym bardziej powinna "utrzymywac" ten zwiazek razem z Toba poniewaz zycie takie gdzie dwoje ludzi zyje osobno - kilometry ich dziela powinni tym bardziej starac sie aby uczucie bylo nadal silne i rownie mocne jak na poczatku...
Przezylam dwa zwiazki na odleglosc - za jednego mezczyzne dawalam sobie reke uciac, milosc bardzo wielka, do dzis takiej nie bylo - niestety po paru latach tego "wszystkiego" rozstalismy sie i wiesz co? Gdybym tak naprawde przysiegla to bym dzisiaj tej reki nie miala....
Oczywiscie nie sugeruje, ze ona ma cos na sumieniu i ciesze sie, ze masz do Niej tak wielkie zaufanie, ale czasami warto porozmawiac szczerze i otwarcie - bo lepiej uslyszec prawde niz zyc w klamstwie.... A niestety to jest dziwna historia i ktos kto tak Kocha naprawde nie krzywdzilby tak mocno czlowieka, a Ty jednak - przepraszam, ze tak pisze, ale dostajesz od Niej mocne ciosy...
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
ODPOWIEDZ