Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

A co jeśli nie uwolnie się od DD...

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Aramis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 94
Rejestracja: 29 lipca 2011, o 16:12

10 czerwca 2015, o 10:27

Oczywiście chodziło mi, że martwiłem się co wydarzy się w pracy i bałem się tam iść. Chciałbym to zmienić, bardzo - ale czy można? Może już taki "bojaźliwy" charakter mam i wszystkim się przejmuję ;)
Kretu20
Gość

10 czerwca 2015, o 10:28

Aramis pewnie że można, polecam Ci książke "Jak przestać się zamartwiać i zacząć żyć" dużo jest tam przykładów osób dokładnie z takim samym zachowaniem jak Ty, to jedna z lepszych książek jaka wyszła według rankingu.
usunietenaprosbe
Gość

10 czerwca 2015, o 10:30

A co takiego może się stać w tej pracy? Nie zjedzą Cię. Wytłumacz sobie to racjonalnie, że im wcześniej położysz się spać, tym dłużej pośpisz (pewnie się nie wysypiasz ) i tym więcej siły będziesz miał do działania. Spać i tak trzeba. Więc jako wniosek? Nie obawiamy się snu, jednej z podstawowych potrzeb życiowych.
Awatar użytkownika
smutna123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 29 maja 2015, o 11:28

18 czerwca 2015, o 17:41

Dzięki za odpowiedź. Cóż u mnie każdy poranek jest taki sam. Zmiana widzianego koloru, wszystko ciemniejsze. Ogólnie mam tak, że źle się czuję w domu. Mój problem jest taki, że nie mam cierpliwości i w gorącej wodzie kąpana, dlatego chciałabym już mieć efekty. Może gdybym była sama inaczej bym to odczuwala, ale partner i dzieci robią swoje. Są moja motywacja, ale z drugiej strony denerwujące jest to, że mam ograniczona świadomość i koncentrację, dlatego się martwię. Jestem odpowiedzialna za moją dwójkę. Ach wiem, że pomyślicie wyolbrzymia, przesada...Wiem inni zmagają się z tym od długiego czasu. Myślę chwilami, że mogłam nie zaczynać z tabletkami tylko ewentualnie brać magnez i coś na.uspokojenie, skoro było to po zapaleniu marihuany. Nawet myślałam o odstawieniu, ale mogę pogorszyć...Właściwie pomaga mi lorafen, nawet pół tabletki dziennie. Wezmę i wycisza, a potem świadomość wraca. Z tym, że te tabletki uzależniają.
Macie rację, trafiłam tu szybko i wiem co mi jest. Wiem, że miałam DD wcześniej, ale nie skupialam się na tym, uważałam że to przez zmęczenie lub gorszy dzień
Właściwie lęk w postaci bólu żołądka, kolatania serca, już mnie nie dotyczy. To jest wyciszony. Więc mówię sobie, że świadomość tego co mi dolega , mam i zrobiłam już jeden krok. Najgorsze jest to., że czekam aż minie bo boję się, że coś mnie ominie. Córeczka jest wspaniała rośnie, rozwija.się, a ja nie chcę pamiętać tego jak przez mgle... :-(

-- 18 czerwca 2015, o 17:41 --
Witajcie. Minął miesiąc od zapalenia a więc od momentu leku,paniki i DP DD. Dzisiaj jest ponuro dzień i odczuwam wszystko jakby mocniej. Tabletki hmmm nie wiem łykam jak witaminka za 3dni kończy mi się opakowanie i nie wiem czy sens brać dalej. Moje nastawienie hmmm Przyzwyczaiłam się do tego stanu. Wieczory są najlepsze. A w ciągu dnia hmmm bywa różnie. Zależy od tego co gdzie i z kim. Czasem czuję się normalnie, a potem znowu przychodzą myśli typu co właściwie jest normalne, kiedy minie. Czy w ponura pogodę też macie gorsze momenty?
Be strong. For IT may be stormy now
But IT Cant Rain forever!!!
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

18 czerwca 2015, o 21:23

smutna123 pisze:Mój problem jest taki, że nie mam cierpliwości i w gorącej wodzie kąpana, dlatego chciałabym już mieć efekty.
Trzeba niestety troszkę ostudzić tę chęć do osiągnięcia cudu z dnia na dzień, żeby dzielnie przetrwać etapy wytaczania się z tego niemiłego stanu. Ale jest na to sposób, dostrzegac nawet minimalne poprawy- doceniać je. Te nawet najdrobniejsze sukcesy. I to na nie kierować swoją uwagę, zamiast podsumowywac tylko same złe momenty i gorsze samopoczucia. Wiesz, to jak z tą szklanką- może być albo do połowy pusta albo do połowy pełna, zależnie jak popatrzysz. I teraz pojawia się taka kwestia, że jeśli przez większość życia widzisz, że w tej szklance nie ma połowy zawartości, to musisz się pilnować jesli chcesz widzieć ją do połowy pełną. I to jest zadanie zdecydowanie aktywne - przygladanie się własnemu nastawieniu. Jeśli zaczniesz przyznawać się w głębi duszy do tych drobnych postępów, będziesz miała odczucie progresu, bo będzie się ono opierało na zauważaniu nawet najmniejszych zmian w drodze do takiej wielkiej. W końcu na tę diametralną pozytywna zmianę składac się będzie suma tych małych.
smutna123 pisze: Tabletki hmmm nie wiem łykam jak witaminka za 3dni kończy mi się opakowanie i nie wiem czy sens brać dalej. Moje nastawienie hmmm Przyzwyczaiłam się do tego stanu. Wieczory są najlepsze. A w ciągu dnia hmmm bywa różnie. Zależy od tego co gdzie i z kim. Czasem czuję się normalnie, a potem znowu przychodzą myśli typu co właściwie jest normalne, kiedy minie. Czy w ponura pogodę też macie gorsze momenty?
Tabletki "jak witaminka", to moim zdaniem nienajlepsza filozofia, same nie załatwią sprawy- zauważ , że jest coś czego nie są w stanie odmienić- Twojego myślenia. Żaden lek nie zacznie zmieniać sposobu, w jaki rozumujesz. Mogą zmieniać biologiczne działanie czegoś w Tobie, ale nie mogą dotknąć esencji Ciebie, czyli ścieżek jakimi porusza się Twój umysł w codziennym podejściu do życia. Celem leków jest ułagodzenie objawów na tyle, by możliwa była spokojniejsza praca nad tym jak to wszystko zrobić , żeby było lepiej. I to jest już połączenie dowiadywania się jak inni to zrobili, jakie są ogólne porady i główkowania jak to ma zadziałać indywidualnie dla Ciebie jako system, nowa filozofia, nazwij to jak chcesz. ;) Także przyzwyczajenie się jako wstępna akceptacja jest ok- trzeba zacząć od czegoś, musi być jakiś punkt wyjściowy na zasadzie- teraz jest jak jest, ale będzie lepiej z czasem , jeśli się do tego będzie dążyć. Ale akceptacja na zasadzie- "jest jak jest i utknęłam" sprawia, ze tkwisz w tym samym miejscu.

Jeśli chodzi o nastroje- to zawsze wpływają na to różne czynniki. Żyjemy w świecie uwarunkowań i nawet bez jakichkolwiek zaburzeń możemy odczuwać niskie ciśnienie, chandrę z powodu zachmurzenia, niechęć do czegoś "bo tak", mieć po prostu gorszy dzień. Jeśli doda się do tego nerwicę, to efekt się potęguje. A zmiany nastawienia typu- normalnie-nienormalnie, lepiej-gorzej, to taka "huśtawka", która pojawia się u osób, które starają się walczyć o poczucie normalności.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ