Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie umiem dorosnąć

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
kikamika
Świeżak na forum
Posty: 1
Rejestracja: 31 grudnia 2015, o 15:07

31 grudnia 2015, o 15:33

Wszystko było w porządku dopóki nie wyprowadziłam się z domu w wieku 19 lat. Od tego czasu czuję się jak cofnięta w rozwoju. Wcześniej byłam wesołą dziewczyną, która potrafiła wszędzie pójść i sama sobie poradzić. Teraz jestem wrakiem. Sytuacja wygląda tak, że od samego początku liceum jasne było dla mnie to, że się wyprowadzę na studia. W moim mieście uczelnia nie stoi wysoko w rankingach, a ja zawsze chciałam czegoś więcej, byłam ambitna. Czekałam na to i nigdy mnie to nie przerażało aż do momentu, gdy wynajęłam mieszkanie w obcym mieście. Wracając do domu rodzinnego na miesiąc wakacji czułam w sobie coś, co mówiło mi : "nie jesteś gotowa, nie jesteś gotowa", ale ignorowałam to, stwierdziłam, że po prostu obawiam się nowej sytuacji, ale będzie fajnie, wyjadę, poznam przyjaciół, może jakiegoś chłopaka. To, czego nie oczekiwałam to fakt, że będę koszmarnie tęsknić za domem i tak mi już zostanie. Pierwszego dnia po wprowadzeniu poleciało mi parę łez, ale otarłam je jakoś i przeszłam do misji - budowanie swojego życia w nowym mieście. Nie płakałam ponownie aż do początków grudnia rok temu. Od tego czasu są lepsze i gorsze momenty, ale nawet w tych lepszych czuję się po prostu źle. Brakuje mi domu, mojego pokoju, moich bliskich, mojego miasta. W zeszłym roku chciałam już wracać do domu, ale z drugiej strony myślałam sobie, co powiedzą ludzie, że to porażka, że nie dałam rady, poza tym chciałam skończyć dobry uniwersytet - zostałam. W tym roku wróciłam do miasta studenckiego, bo po tym jak czułam się w maju i w czerwcu tego roku tam, wywnioskowałam, że chyba już się przyzwyczaiłam. Niestety, okazuje się, że był to tylko stan ekscytacji spowodowany tym, że tak mało mi zostało i wrócę do domu na wakacje. Teraz płaczę od połowy października, boli mnie brzuch, czuję się źle ze sobą. W chwili, w której to piszę, jestem w domu, ale jak pomyślę sobie, że muszę wracać zaraz na początku stycznia to chlipię po kątach, żeby nikt nie widział. Tak bardzo nie chcę tam wracać, tak bardzo nie chcę zostawiać domu, mojego pokoju, rodziców, miasta. Czuję się na to kompletnie nieprzygotowana, mam wrażenie, że to dla mnie za wcześnie, przeraża mnie to. Robię się chora, gdy pomyślę, że mam tam siedzieć do wakacji. Nie mam pojęcia, co powinnam ze sobą zrobić, w tamtym mieście nic mi nie brakuje, mam znajomych, mam studia, które lubię, fajną współlokatorkę, ale... to nie jest dom, najlepiej czuję się u siebie. Czuję się strasznie, bo mam wrażenie, że to nie jest normalne, tyle ludzi wyjeżdża i sobie radzi, i tak nie tęskni, a ja mam wrażenie jakbym jechała i była tam za karę. Mam wrażenie, że się wykończę psychicznie jeżeli tam zostanę. Jestem taka bezużyteczna...
kataryna86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 26 października 2015, o 15:09

31 grudnia 2015, o 16:51

Hej;)Nie wiem czy to można podciągnąć pod kategorie nerwic ;) Moim zdaniem to ty po prostu nie odcięłaś jeszcze pępowiny od rodzinnego domu. Wiem coś o tym bo mam prawie 30 lat od 3 lat jestem mężatką, mieszkam ok 100 km od rodzinnego domu. jak nie odwiedzę mojego rodzinnego domu przynajmniej na kilka dni w miesiacu to jestem chora z tęsknoty :buu: . A to dlatego, że u moich rodziców czuję sie jak w prawdziwym domu. Wiesz rodzinny dom kojarzy nam sie z bezpieczeństwem , schronieniem przed problemami tego świata. czujemy się znów prawie jak male dzieci pod skrzydłami i opieka naszych rodziców . Rozumiem, że uczysz się i nie chcesz rezygnować z nauki, i bardzo dobrze, . Powinnaś kontynuować naukę bo to jest twoja przyszłość, w pewnym momencie życia zrozumiesz, że rodzicę nię będą mogli zaspokoić twoich potrzeb, a wtedy będziesz musiała liczyć na siebie. proponuje udaj sie do jakiegoś psychologa i przerób ten problem, jeśli bardzo CIĘ TRAPI :)
https://www.youtube.com/watch?v=sDKhOgc9Xq0
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

5 stycznia 2016, o 14:06

Widzisz, ja jestem taka sama tylko... nie odważyłam się na wyjazd. Jest w moim rodzinnym mieście uniwersytet, więc poszłam na niego z myślą, że nie dorosłam jeszcze do wyjazdu. Dałam sobie czas. Byłam pewna że wyjadę na magisterkę. W miarę jak zbliżał się czas składania papierów ja coraz bardziej panikowałam, a na samo wyobrażenie mnie "na obczyźnie" dosłownie wpadałam w histerię. A dodam, że jestem w miarę samodzielna, potrafię załatwić swoje sprawy, cos tam ugotować. Chodziło tylko o psychikę. Jak "pozwoliłam sobie" zostać na mojej uczelni to po prostu kamień spadł mi z serca. Myślę, że z czasem powinno sie u Ciebie poprawić. Daj sobie czas, moze na razie traktuj to jako sytuację tymczasową, w koncu studia kiedyś się skończą i, jeśli bedziesz chciała, będziesz mogła wrócić do domu. Myślę, że nie będziesz bo przyzwyczaisz sie do nowej sytuacji :) Bardzo dobrze rozumiem jak Ci teraz ciężko, bądź dzielna - stawiasz czoło swojemu problemowi, to wymaga odwagi.
ODPOWIEDZ