Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie mam już siły z tym walczyć, wolałbym umrzeć.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
baraqs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 21:42

16 stycznia 2016, o 22:49

Wybaczcie, jeżeli ostro zacząłem, można usunąć ten temat gdybym kogoś uraził.
Mam 40 lat, choruję na nerwicę lękową od może 25 lat, na lekach jestem od około 12 lat.
Uważam się za bardzo silnego człowieka, byłem przez 4 lata w domu dziecka, z rodzicami nie mieszkałem od 6 roku życia, tylko z babką, która nie za bardzo mnie kochała.
Rodzice nadużywali alkoholu, nigdy nie miałem wsparcia, sądzę że właśnie dlatego mam nerwicę, bo nie miałem oparcia, nie miałem nikogo kto by mnie ochronił w dzieciństwie przed złym światem.
Jak moje dziecko cierpi to je przytulam, wspieram, staram się doradzić, osobiście nie miałem w swoim życiu żadnego wsparcia.
Pierwsze objawy nerwicowe zaczęły się wcześniej, ale mijały dość szybko, były rzadkie i o średnim nasileniu.
Mam partnerkę, która to dużo mi kłamała jak byliśmy w związku, a później zaszła w ciążę, a jako że jestem prawdziwym facetem nie porzuciłem jej pomimo, że już wtedy znałem jej złą naturę, kłamcy.
Mieliśmy córkę, były częste kłótnie, mordobicie, aż poszła sobie zabierając ode mnie dziecko.
Wtedy przeżyłem prawdziwy dramat, każda godzina bez moje córki to było gorsze niż gdybym dowiedział się że zostałem bezdomnym.
Po miesiącu jednak wróciła z dzieckiem, zostawiła mi ją, i odeszła ponownie.
Później dowiedziałem się, że zabrała dzieciaka bo babcia z USA obiecała słać jej dolary, myślała że to prawda, ale później jak to zwykle bywa prawda okazała się inna, i postanowiła mi ją oddać.
Po kilku miesiącach od jej odejścia zauważyłem, że moja córka ukrywa coś pod poduszką.
Wyprosiłem, żeby mi pokazała co tam ma i okazało się, że jest to fotografia jej matki.
Dziecko płakało, i ja płakałem, postanowiłem wtedy, że nie wiem jak mi będzie ciężko, to postaram się zwrócić matkę mojemu dziecku, ja się nie liczę, tylko i wyłącznie szczęście mojego 4 letniego maleństwa.

Rok czasu nie mieliśmy z nią żadnego kontaktu, aż później doszło do spotkania na sprawie sądowej o alimenty, o które ją podałem, i wyjaśniłem jej, że matką naszego dziecka będzie zawsze niezależnie jaką krzywdę mi wyrządzi, i że może ją nawet w środku nocy odwiedzić, jeżeli tylko miałaby na to ochotę.
Zaczęliśmy się ponownie spotykać, a po miesiącu przyszła do nas mieszkać.
Po kilku miesiącach niespodziewanie zaczęła rodzić, okazało się że była w ciąży, i cóż, w jej przypadku ciąża zawsze wyglądała bardzo mizernie, jak gdyby po prostu przytyła, bo nie było brzuszka tylko taka oponka.
Urodziła to dziecko u mnie w domu, w moim łóżku, po czym zabrano ją i dziecko do szpitala.
Powiedziałem jej, że nie chcę jej tu więcej widzieć, ale poznałem wcześniej taką Prawosławną Mniszkę z Prawosławnego Monasteru Żeńskiego w Wojnowie, która to zaprosiła mnie do monasteru abym tam się wyciszył i podjął właściwą decyzję.
Byłem tam tydzień i zrozumiałem, że Magda (matka mojej córki) nie powiedziała mi o ciąży ze strachu przed odrzuceniem, moją reakcją, i że w gruncie rzeczy nie mam o co jej winić, w końcu nie zaszła w ciążę mieszkając u mnie, tylko wtedy gdy nie byliśmy razem, nie stanowiliśmy pary.
Wróciła więc do mnie.
Zacząłem później miewać coraz silniejsze napady lęku, osłabienia, im dalej od domu tym większy strach, tym nogi bardziej miękkie, tym serce biło szybciej.
Trafiłem niestety na lekarza, który leczył alkoholików, i zamiast dać mi dobry lek przypisał zły, nie podał że należy go wprowadzać delikatnie, i lęki zamiast zmaleć wzrosły.
Miewaliśmy różne problemy z partnerką, jednak ja cały czas starałem się dla rodziny zmienić.
Miałem kilka pobytów w szpitalu, w tym jedna 1,5 miesięczna w psychiatrycznym, jakieś nieudane krótkie terapie, aż 1,5 roku temu postanowiłem wraz z Magdą, że się pobierzemy.
Jakiś czas mówiła mi że jej ciężko, mieliśmy pięcioro dzieci :pp w tym jedno którego nie byłem ojcem, ale dzieci kocham najbardziej na świecie, może właśnie dlatego, że sam nie byłem nigdy kochany, i postanowiłem stworzyć im dom jakiego sam nie miałem, bez alkoholu, bez przemocy, bez nienawiści.
Pozwoliłem więc iść do pracy, sam zostawszy w domu z dzieciaczkami.
Zbliżał się listopad 2014r gdy oznajmiła mi, że nie wyjdzie za mnie bo kogoś sobie znalazła.
Ślub był już w fazie przygotowań, goście zaproszeni itd....
01 grudnia 2014 roku zostawiła mnie z pięciorgiem dzieci, a sama wyprowadziła na stancję którą wynajmowała z tym.... człowiekiem.
Odwiedzała nas, rzadko, ale odwiedzała, a mnie wszyscy zaczęli straszyć, że dzieci mi odbiorą, że sam sobie nie dam rady....
Podupadłem na psychice, każdy dzień to płacz, gdyby zabrali mi dzieci straciłbym sens życia, zabiłbym się bez chwili namysłu.
01 styczeń 2015r zmywam talerze, na podwórku cisza, ludzie odsypiają, ja sam z pięciorgiem dzieci w domu, łzy płynął po policzkach jak deszcz po szybie.
Dziwna siła mnie dopada, staję przed najstarszą córką i pytam jej czy chce mieć matkę z powrotem, każę jej się ubrać, wziąć mniejszego brata 6 letniego Szymka i wsiadamy do starej zdezelowanej Toyoty Starlet, oraz udajemy się w miejsce w którym mieszka ich matka.
Dojeżdżamy do bloku wysiadamy idziemy, ja chowam się z boku drzwi, a dzieciom każę zastukać.
Wcześniej uprzedziłem dzieci, żeby gdy się otworzą zaczekali na klatce aż ich zawołam.
Otwierają się drzwi, wbijam się siłą, młody, bo ode mnie 13 lat młodszy "nowszy model" odchodzi w głąb pokoju, otwieram pałkę teleskopową i nie pamiętam już co się dzieje, wiem tylko że powiedziałem "nie będziecie się zabawiać kosztem moich dzieci"
Później dowiaduję się, że połamałem mu rękę i pękła mu też kość u nogi.
Nie wniósł oskarżenia, bał się, zobaczył we mnie coś co nie pozwoliło mu mieć nadziei że im się kiedykolwiek ułoży.
4 dni później za plecami Magdy przyjechała do niego mamusia, spakował rzeczy i uciekł do rodziny na wieś.
Magda wróciła po kolejnych trzech dniach, a ja tak się cieszyłem, że przypadkiem zrobiłem jej kolejne dziecko, na pewno moje, bo wedle kalendarza doszło do poczęcia 12-16 styczeń 2016r.
Ogólnie to mam przes... od 99 roku choruję na cukrzycę typ 1, astygmatyzm krótkowzroczny -5 dpi na każde oko, do tego od za wysokiego cukru mam problem z paznokciami, grzyby je żrą, i nie potrafię się ich pozbyć, a leki doustne nie można łączyć z SSRI, bo powodowały nasilenie objawów ubocznych w tym zawrotów głowy, za to maści działają jak działają, skoro od 3 lat mam z tym problem to sami rozumiecie.
Ostatnio byłem w szpitalu na oddziale dziennym, tam odstawiono Wenlafaksynę, i zastąpiono ją Sertraliną oraz Convulex-em.
Straciłem 5kg, bardzo źle się czułem, odstawiłem po cichu leki, bo nie dałem rady dojść do porozumienia z ordynator.
Wyszedłem ze szpitala i psychiatra kazała mi ponownie brać Sertagen, który znowu na mnie źle podziałał.
I convulex był zły, i Sertagen, obydwa leki zdestabilizowały mnie doszczętnie.
Mam bardzo silne uczucie jak gdybym chodził po kołyszącym się pokładzie statku, jak gdybym nie miał pełnej równowagi, i czasami "rzuca" mnie na ściany.
Płaczę kilka razy dziennie, jestem drażliwy, ale i lękliwy, boję się wszystkiego ale gdy męczę się kilka godzin zaczynam marzyć o śmierci i wpadam w płacz.
Mam zaburzenia widzenia, jak gdybym był po jakimś środku narkotyczynym, rzeczy wydają mi się nierzeczywiste, nierealne, obce.
Głowa mi ciąży, mam ciągle napięte mięśnie szyi.
Boję się wstawać z fotela, boję się gdziekolwiek samemu chodzić, miewałem tak silne napady lęku (dawniej) że przyrównuję ten strach do przystawienia przez kogoś lufy pistoletu do mojej głowy.
Od 2 tygodni nie biorę leków psychotropowych bo po pierwsze jak już pisałem to nietrafiony lek, po drugie chciałem w końcu pozbyć się grzybków lekami doustnymi, ale i tak czekam do pełnego miesiąca aż organizm oczyści się z nagromadzonych w nim leków.
Chciałbym nie musieć ich w ogóle brać, da się to w ogóle?
Zamówiłem nawet książkę Wycisz strach Jak przezwyciężyć lęk, panikę i agorafobię McKinnon Pauline
Doradzicie coś?
Przepraszam za chaotyczne pisanie, ale źle się czuję.
http://pokazywarka.pl/lv5zw4/
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

16 stycznia 2016, o 23:08

Witaj na forum , tak z nerwicy da się wyjść bez brania leków , trzeba tego chcieć uprzeć się z całego serca i postanowić , działaj korzystaj z forum pisz co Cię męczy wiele osób jest tu chętnych pomóc . Powodzenia i głowa do góry !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
baraqs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 21:42

16 stycznia 2016, o 23:17

Oto właśnie chodzi, że to męczą wydarzenia z ostatniego roku, teraz jest już ok, w domu może nie idealnie, ale źle też nie jest, rzekłbym jest dobrze.
Boję się żyć bez leków, że będę miał takie "schizy" które mogą mnie doprowadzić na oddział psychiatryczny zamknięty, że zawroty głowy nasilą się tak mocno, że nie będę dał rady chodzić.
Po prostu boję się po kilkunastu latach przyjmowania chemii żyć bez sztucznego wspomagania.
Boję się nasilenia objawów.
Teraz biorę tylko mieszankę ziołową i w stanach ataku lęku Hydroksyzynę.
kontousuniete
Gość

16 stycznia 2016, o 23:19

Na początek radziłbym Ci przeczytać artykuły adminów. Są bardzo pomocne, w świetny sposób tłumaczą mechanizmy myślowe. Znajdziesz tam wiele wskazówek jak wyjść z tego gówna. To co napisałeś jest... cholernie pogmatwane i trudne, ale nie przejmuj się. Wiem, że z pewnością brak Ci kompletnie nadziei na wyzdrowienie, bo tyle czasu trwa Twoja choroba, ale myślę, że trwała tak długo, bo przez cały ten czasu brałeś złe/słabo trafione leki i miałeś złych lekarzy. Jeśli znajdziesz odpowiedniego terapeutę (polecam terapię poznawczo-behawioralną), poświęcisz dużo czasu na studiowaniu artykułów na forum, będziesz brał leki (które tylko załagodzą objawy, nie wyleczą Cię) i kupisz sobie jakąś literaturę, która przybliży Ci temat nerwicy to wszystko będzie dobrze. Najważniejsze to nie poddawać się i nastawić się na ciężką pracę z samym sobą.

Tutaj na forum jesteśmy od tego żeby się wzajemnie wspierać, pocieszać i wymieniać doświadczeniem. Jakbyś czegoś potrzebował - wal na priv! :)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

16 stycznia 2016, o 23:23

Przecież nikt nie mówi że już od razu wszystkie leki wywal koniec brania leków ... wszystko spokojnie pomału odstawisz leki , lęki się nie nasilą po odstawieniu leków chyba że Ty sam sobie je nasilisz , zawroty głowy miną jeśli świadomie postanowisz wyjść z nerwicy ale na to wszystko trzeba czasu .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

17 stycznia 2016, o 12:56

Ciężko będzie wyjść z lęków jak nie zrobisz porządku ze swoimi sprawami i nie będziesz używał antykoncepcji z partnerką.
Właściwie nie wiadomo co powoduje Twoje lęki, czy bycie z partnerką do której nie masz zaufania czy sytuacja w jakiej się znalazłeś nie raz
będąc samotnym ojcem.
Na pewno powinienes sobie uświadomić że już masz to czego utracić się najbardziej bałeś - czyli rodzinę. Masz dzieci.
Już nigdy sam nie będziesz. Więc nie musisz się aż tak szarpać i walczyć z partnerką na każdym kroku.
Stworzyliście jakąś dziwną zależność i moim zdaniem żeby zrozumieć teraz samego siebie przydałaby Ci się terapia
a którą pójdziesz sam dla siebie.
Jakaś poradnia gdzie możesz wyskoczyć raz w tygodniu na godzinkę.

Da się nie brać leków i wyjść z lęków. Zresztą Twoje objawy to po prostu klasyka nerwicy i można nauczyć się do nich tak zdystansować
że w ogóle znikną.
Żyjesz w ciągłym napięciu, w ciągłej niepewności więc takie objawy sa zupełnie normalne.
Niepokojace jest to że mimo wszystko dalej brniesz w taką sytuację zamiast zrobić porządek z tym co już jest w chaosie
Broń Boże nie osądzam Ciebie tylko myślę że to co zrobiła dla Ciebie ta siostra było słuszne - bo ona chciała żebys się na chwilę
zatrzymał i przemyślał, odnalazł siebie.
Tylko niestety zamiast sie zatrzymać w tamtym miejscu pociagnąłes ta sytuację dalej, trochę też wygląda jak być był uzalezniony
emocjinalnie od partnerki która Ciebie rani. To wszystko jest do terapii, nie sposób tego ogarnąć tu na forum.
Musisz znaleźć sposób żeby odnaleźć jakieś poczucie bezpieczenstwa nawet w tej sytuacji. Ustalić sobie coś trwałego co będzie sybmolem
stabilnosci dla Ciebie. Np. Ty, dom, rodzina-dzieci.
Coś co jest i będzie.
A o lękach i nerwicy pisz - wesprzemy Cię.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
baraqs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 21:42

17 stycznia 2016, o 16:03

Widzisz masz typowo nowoczesne myślenie, ja ponad wszystko.
Ja mam stereotypowe myślenie, rodzina ponad wszystko, a w domu dziecka wytworzony instynkt który mi mówi, postaw się na miejscu osoby wobec której masz zamiar coś uczynić.
Związek był zakończony definitywnie gdyby nie córka chowająca zdjęcie pod poduszką.
Poza tym dlaczego mam nie pomagać osobie, która pomocy potrzebuje, która sama jest zagubiona i miała duże problemy w domu rodzinnym?
Tu nie chodzi o to, że mam dużo dzieci, bo kiedyś ludzie mieli po 8-12 i nikomu to nie przeszkadzało, pomimo biedy i ścisku w domu, każdy umiał się w tym odnaleźć.
Teraz masz 4 lub więcej dzieci to jesteś dzieciorobem, 500zł na dziecko nikt nie chce dać, bo mówią że patologie się powiększą, ale 1 tys euro na dorosłych uchodźców bez bez problemu chcą dać.
Mam zamiar jeszcze mieć jakiegoś szkaraba, zza 5-6 lat, bo dlaczego nie skoro traktuję je jako paliwo dla mojej osoby, dzięki któremu potrafię walczyć z każdym nowym wyzwaniem?
Dzieci nie są u mnie problemem, nie tędy droga, problemem jest dzieciństwo, i uczucie ciągłego zagrożenia jakie odczuwałem będąc dzieckiem.
Teraz radzę sobie dobrze, sytuacja ustabilizowała się, partnerka nabrała trochę rozumu do mózgu, a ja widzę w tym związku w końcu jakiś potencjał.
Jak twoja mama zachorowałaby na depresję też byś ją skazał na samotność?
Moja partnerka żyła pod batem, jej matka prawie każdego dnia tłukła swojego męża drucianą trzepaczką do dywanów, a i jej samej jako dziecko też się dostawało.
Miała matkę strasznie popierdzieloną, całe życia traktowana była jak małe dziecko, żadnych dyskotek, żadnego wychodzenia po 20 godzinie, nawet w wieku 19 lat, dlatego tak łatwo przychodzi mi wybaczanie jej, bo skoro ja chcę aby pewne rzeczy mi wybaczono, a przyczyną ich powstania jest moje popaprane dzieciństwo to muszę nauczyć się wybaczać też innym.
Nie mam prawa oceniać innych, bo sam nie jestem ideałem.
Po wyjściu z domu dziecka zacząłem popijać alkohol, siłą rozwiązywałem problemy, chodziłem z nożem, i wprawdzie nikogo nie skrzywdziłem, to jednak byłem takim zakapiorem na którego wystarczy krzywo spojrzeć aby dostać w "ryj"
Rzuciłem picie bo zrozumiałem, że nie będę miał rodziny, a brak rodziny to brak dzieci, czyli tego czego pragnąłem najbardziej.
Każde z moich dzieci kocham całym sercem i nie oddałbym żadnego nawet za największe luksusy świata i 100 mln euro.
Najcenniejsze co mam to dzieci i rodzina, a najgorsze to popaprana psychika.
Ja tam nie widzę problemów z ilością dzieci, mojej matki wujenka miała ich 13-cioro, więc daleko mi do niej :huh
Ludzie mają po 5 samochodów, 4 kochanki, ja mam sześcioro dzieci.
Każdy to co lubi.

-- 17 stycznia 2016, o 16:03 --
Nie mogłem już edytować :(
Moja 15 letnia córka, ostatniego lata wyjechała nad morze na kolonie.
Zawsze cicha, nie lubiła za bardzo okazywać uczuć, a po powrocie patrzę a na niej koszulka z napisem "Córeczka tatusia", a sama skacze mi na szyję płacząc i mówiąc, że strasznie z mną tęskniła.
Matki nawet nie przytuliła.
To była najpiękniejsza chwila od wielu, wielu miesięcy.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

17 stycznia 2016, o 17:05

Barags, z tego co piszesz wylania się straszny mentlik emocjonaony.Nie ocenim, ale prosze zastanów się co robicie swoim dzieciom?Piszesz że ty i twoja żona mieliście trudne dzieciństwo.A jakie dzieciństwo mają twoje dzieci.Piszesz że je kochasz, pewnie tak jest, ale dzieciom potrzebne jest poczucie bezpieczenstwa i stabilizacja emocjonalna.
Jesli chodzi o życie bez leków,to da się.Tak jak pisała Marianna,najpierw trzeba uporządkowac pewne sprawy, mieć wgląd w siebie.Zyczę powodzenia.

-- 17 stycznia 2016, o 18:05 --
Och i chcialam jeszce dodac,ze silny ty równa się silna rodzina.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

17 stycznia 2016, o 17:40

Dopisuję się do słów ery i chcę jeszcze powiedzieć że nikt Tobie nie każe rzucać partnerki ani nikt jej tu nie ocenia.
Ja nie mówię żebyś partnerkę zostawił i rozbił rodzinę.
Ale rodzina to nie ilość przecież tylko jakość.

Tak jak pisze era dla dobra dzieci warto to jakoś ogarnąć żeby było poczucie bezpieczństwa i jakaś stabilność w tym domu.
Nie oceniam partnerki ale jej zachowania znacznie wybiegają ponad depresję. Tworzycie trudne dla dzieci środowisko.
Brak poczucia bezpieczenstwa.
Nie możemy jej oceniać ani mówić wam co robić bo to jest zbyt delikatna sprawa ale myślę że terapia by wam dobrze zrobiła.
Bo na razie wygląda to jak być pędził w leku z przezłości przed siebie i na nic nie patrzył.

Jesli ja kochasz a ona ma depresję i problemy z którymi nie daje sobie rady to na miłość boską po co jej kolejne dziecko?
Ja do końca nie rozumiem o co w tym chodzi dlatego tyle ode mnie i trzymam za was kciuki.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

17 stycznia 2016, o 18:11

Brags, no ja jak zwykle z reszta, popłakałam się po przeczytaniu twojego postu, ale u mnie to normalka hehe, bardzo dużo przezyles, dużo złego, życie czasami tak potrafi dopiec i zniszczyć psychikę ze po tem są tego skutki i nie potrafimy sobie poradzić a po tem nic dziwnego że jest nerwica, bo nigdy się ona z powietrza nie bierze, dlatego bardzo dobrze ze tu trafiłeś jest tu bardzo dużo wiadomości jak pozbyć się nerwicy jak i również nagrania divovica które możesz odsłuchać, jesteś bardzo dobrym człowiekiem który dla miłości poświęca się dla dzieci i nawet potrafi przebaczyć swojej partnerce za to co ci zrobiła i jeszcze do tego zrozumieć ja bo również miała zle dzieciństwo, myślę jednak ze za dużo wzielas na siebie, nie chodzi mi o dzieci chociaż naprawdę jestem pełna podziwu ze dajesz sobie rade, chodzi mi o to ze mimo tego że twoja kobieta wyrzadzila ci krzywdy ty nadal jej dajesz szanse, to też się źle odbija na tobie bo żyjesz w stresie w obawie ze znowu odejdzie, a tak może być, dzieci pewnie też to przeżywają, nie jesteś dzieciorobem, jesteś człowiekiem który kocha swoje dzieci i to się liczy i jeszcze planujesz mieć, super, uważam że zasługujesz na kobietę która cię szczerze pokocha i która cię będzie wspierać i pomagać, leki można odstawic, jeśli się tego chce, życzę Ci powodzenia i tego żebyś nadal był tak kochającym ojcem jakim jesteś teraz, oczywiście wyjścia z nerwicy bo da się z niej wyjść, jeśli bedzuesz potrzebował pomocy to pisz na pw, pozdrawiam
COCO JUMBO I DO PRZODU
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

17 stycznia 2016, o 19:31

baraqs tylko nie odbieraj moich postów jako krytykę jakąś bo jestem od tego daleka. Sama też się w życiu nie raz pogubiłam.
Ja też jestem pełna podziwu dla Ciebie że to wszystko ogarniasz i uważam że to piękne że mimo wszystko nie utrudniasz
partnerce mozliwości widywania się z dziećmi, że jest w Tobie tyle empatii i wyrozumiałośći.
Na pewno jesteś fajnym tatą.
Ja chciałam zwrócić uwagę na coś innego ale naprawde trzymam za was kciuki.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
baraqs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 21:42

19 stycznia 2016, o 00:33

Drogie koleżanki, drodzy koledzy, prawda jest taka, że moi rodzice nadużywali nie tylko alkoholu, widziałem ich też nie raz gdy pili denaturat, matka nawet sikała pod siebie gdy była tym "specyfikiem" upojona.
Mając lat 11-13 przyjeżdżam odwiedzić "starych" wchodzę, a oni obydwoje pijani, całe mieszkanie jak pobojowisko, smród, silny odór moczu, po prostu przykry widok.
Miałem starszego brata, zapił się na śmierć, był bezdomnym, ale po tym gdy ucięli mu pół stopy bo ją sobie przypadkiem odmroził, wzięliśmy go (mieszkałem wtedy z matką) do siebie, ale wytrzymał zaledwie jakieś 2 miesiące po czym oznajmił, że idzie do siebie (barak/szopa) bo u nas nie można pić alkoholu.
Brat zawsze przychodził do nas po jedzenie, nigdy mu nie odmawialiśmy.
Ojciec zmarł na wylew krwi do mózgu, spowodowany właśnie nadużywaniem denaturatu.
Moja matka od wielu lat choruje na nerwicę lękową, od dłuższego czasu radzi sobie bez leków, od czasu gdy umarł jej mąż, który non stop ją tłukł, i syn, o którego wiecznie się martwiła.
Kiedyś wyglądała jak patyk, teraz to olbrzymia kobiecina, pełna radości z życia.
Wiem, że piła bo nie umiała się odnaleźć, straciła dzieci, mąż ją bił, nie raz groził jej śmiercią gdyby zechciała odejść, miała też trudne dzieciństwo, więc po śmierci mojego ojca wziąłem ją do siebie i powoli krzykami, prośbami, ale udało mi się zabić w niej chęć nadużywania alkoholu.
Teraz mieszka sobie z nowym partnerem jest szczęśliwa, czasami jak to nerwicowiec miewa ataki, ale radzi sobie z tym bez SSRI czy benzodiazepin, które kiedyś lekarze przypisywali jej każdego miesiąca.

Dzisiaj byłem u psychiatry.
Chciała mnie wysłać do szpitala, ale powiedziałem jej, że wolę zmagać się z problemami w domu, wśród kochających mnie dzieciaczków.
Przypisała Parogen i Deprexolet, oraz Hydroksyzyna doraźnie.
Wziąłem 1/4 Parogenu, Deprexolet na noc mam wziąć, podobno uspokaja i pomaga w zaśnięciu.
Muszę stanąć na nogi, żeby zacząć jakąkolwiek terapię, a później dopiero można myśleć o odstawieniu leków, według mnie schodzenie o 1/4 tabletki przez cały miesiąc, bo po Wenlafaksynie do tej pory mam prądy w głowie.

-- 18 stycznia 2016, o 20:22 --
Wziąłem 1/4 tabletki i po godzinie lepiej się poczułem.
Wprawdzie trochę przytępia, ale później poszedłem z partnerką i moim ukochanym psem Akitą, zakupionym po obejrzeniu filmu "Mój przyjaciel Hachiko" na spacer
Nawet trochę pobiegaliśmy, i wprawdzie zawroty głowy później wróciły, to jednak już dawno nie udało mi się tak zrelaksować.
Jestem dobrej myśli.
Poniżej przedstawiam wam mojego pieska i część mojej rodziny.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=BM_HyrnADeQ[/youtube]

-- 19 stycznia 2016, o 00:33 --
Zawroty głowy są mniejsze, czuje większą stabilność pomimo, że lek wziąłem około godziny 16 a jest już po północy. :)
Jakie cudowne jest życie, gdy człowiek po miesiącach zmagań z chorobą, zaczyna czuć się lepiej :)
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

19 stycznia 2016, o 09:22

Masz fajne dzieciaczki i pieska tez, ja miałam podobna sytuacje jak ty, mój brat tez pił razem z moim ojczymem, brat pił denaturat I również sial pod siebie, ćpal na moich oczach dawał sobie w zyle o pytał się czy też chcę, bił mnie i próbował się dobierać do mnie, miałam wtedy 12, 13 lat, w domu były bójki, uciekałam bo się bałam, do szkoły chodziłam z limami pod okiem, matka leżała w szpitalu bo miała tetniaka głowy, kiedy wróciła ze szpitala to już nie ta sama kobieta, nie miałam ani wsparcia w niej ani miłości która potrzebowałam, matka po tem zmarła na moich oczach i w moich ramionach miała raka, widzisz każdy z nas miał ciężko, jedni bardziej drudzy mniej, to wszystko się później odbija na nas, ale mimo wszystko trzeba żyć dalej i przebaczyć tym co nam życie zpieprzyli, ja niestety jeszcze nie potrafię, może kiedyś, masz wspaniałą rodzinę i to się liczy I teraz trzeba wszystko robić żeby nasze dzieci nie przechodziły przez to co my, to jest ważne, pozdrawiam
COCO JUMBO I DO PRZODU
baraqs
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 21:42

24 stycznia 2016, o 13:00

Dziękuję za wasze wsparcie, dobrze mieć kogoś kto uznaje ciebie za wartościową osobę a nie pasożyta :(
Dzisiaj po obudzeniu nasilony lęk, zaburzenia widzenia, brak ostrości wzroku, ból głowy, zawroty głowy, ale trochę lżejsze jak dotychczasowe.
Całe szczęście, że lek zacząłem wprowadzać od 1/4 tabletki, mam nadzieję że to minie.
A tak fajnie się wczoraj czułem. :(:

-- 24 stycznia 2016, o 13:00 --
Paroksetynę (Parogen) biorę do poniedziałku, czyli 6 razy ją zażyłem, a wczoraj w nocy miałem dziwny, przestraszliwy napad jakiegoś niepokoju.
Czułem się jak bym miał za chwilę zwariować, miałem chęć tłuczenia pięściami w ścianę, rozwalania wszystkiego, do tego niepokój ruchowy, chodzenie po mieszkaniu, machanie nogami i rękami, a po położeniu się do łóżka nadal nogi szalały jak nawiedzone, to samo ręce.
Mieliście kiedyś coś takiego?
Biorę Parogen dopiero po pół tabletki, teraz chyba zejdę do 1/4 bo strasznie się boję.
Wziąłem przy tym ataku 50mg Hydroksyzyny, słabo na mnie zadziałała, ale w rezultacie po 2 godzinach udało mi się zasnąć.
olga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 23 maja 2015, o 08:42

24 stycznia 2016, o 16:34

Prawdopodobnie dostałeś akatyzji https://pl.wikipedia.org/wiki/Akatyzja , po paroksetynie, to jeden ze skutków ubocznych leku.
ODPOWIEDZ