Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Myśli, ze nie kocham - ANHEDONIA

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Me and Me
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 13 grudnia 2016, o 20:21

18 grudnia 2016, o 18:59

WartaMarta pisze:Tez mam podobnie. Boje się ze nie będę umiała się cieszyć związkiem i nie będę szczęśliwa. Mogę problemy pojawiły się od kiedy ustaliliśmy datę ślubu z narzeczonym i od tamtej pory miały czy ja go kocham, lęki, strach czy ja go nie skrzywdze swoim gderaniem i wyrzutami o wszystko.. Ze go nie zaakceptuje, zaczęłam szukać dziury w całym.
Najgorzej jest jak zostaje sama z tymi myślami. Przy narzeczonym jest lepiej choć myśli się klebia i zawsze przypominają mi się jakiś gorsze nasze momenty i na nich bazuje i się nakrecam. Potrafilam mieć napady paniczne gdzie chciałam odwoływać ślub itd. Po rozmowie z narzeczonym na chwile jest dobrze. Tetaz biorę leki na lęki i jest trochę lepiej ale ahedonia nadal mnie twardo trzyma...ciesze się ze tu trafilam bo okazuje się ze nie tylko ja jestem sama z takim przypadkiem.. Jakby miał ktoś jeszcze taki problem to warto pisać bo może sobie nawzajem tym pomożemy. :))

Mam to samo...Do tego dochodzą problemy z zaakceptowaniem wyglądu mojego narzeczonego.jego stopniowe wczesne łysienie ( które jest genetyczne i o którym wiedziałam że nastąpi i jakoś sobie radzilamm z tym) strasznie mnie odpycha od niego. Pojawiły się natrętne myśli wokół sfery seksu - że za mało, że nie tak jak bym chciala. Mój poprzedni facet był świetny w łóżku i wyczuwal moje potrzeby. Był spontaniczny i nieokrzesany. Brakuje mi tych cech u mojego narzeczonego. Mimo że wiedziałam i akceptowalna, że ma inny bardziej spokojny charakter i nie jest tak napalony na mnie na każdym kroku. Jesteśmy razem 4 lata. Problem zaczął się jakoś rok 1,5 roku temu z przerwami...Decyzja o ślubie tak wyczekiwana kiedyś przeze mnie teraz pobudza moje negatywne myśli.
Walczę każdego dnia...Ale ciągle pojawia myśl że z kimś innym nieusialabym mieć tych wszystkich rozkmin. Wiem że to nie jest bo nikt nie jest ideałem. Ale mój umysł jest taki przebiegły, i przekonujący...
Może jest też tak że nie umiem pogodzić sie że strata miłości i sama siebie oklamuje...
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

20 grudnia 2016, o 11:05

Me and Me pisze:
WartaMarta pisze:Tez mam podobnie. Boje się ze nie będę umiała się cieszyć związkiem i nie będę szczęśliwa. Mogę problemy pojawiły się od kiedy ustaliliśmy datę ślubu z narzeczonym i od tamtej pory miały czy ja go kocham, lęki, strach czy ja go nie skrzywdze swoim gderaniem i wyrzutami o wszystko.. Ze go nie zaakceptuje, zaczęłam szukać dziury w całym.
Najgorzej jest jak zostaje sama z tymi myślami. Przy narzeczonym jest lepiej choć myśli się klebia i zawsze przypominają mi się jakiś gorsze nasze momenty i na nich bazuje i się nakrecam. Potrafilam mieć napady paniczne gdzie chciałam odwoływać ślub itd. Po rozmowie z narzeczonym na chwile jest dobrze. Tetaz biorę leki na lęki i jest trochę lepiej ale ahedonia nadal mnie twardo trzyma...ciesze się ze tu trafilam bo okazuje się ze nie tylko ja jestem sama z takim przypadkiem.. Jakby miał ktoś jeszcze taki problem to warto pisać bo może sobie nawzajem tym pomożemy. :))

Mam to samo...Do tego dochodzą problemy z zaakceptowaniem wyglądu mojego narzeczonego.jego stopniowe wczesne łysienie ( które jest genetyczne i o którym wiedziałam że nastąpi i jakoś sobie radzilamm z tym) strasznie mnie odpycha od niego. Pojawiły się natrętne myśli wokół sfery seksu - że za mało, że nie tak jak bym chciala. Mój poprzedni facet był świetny w łóżku i wyczuwal moje potrzeby. Był spontaniczny i nieokrzesany. Brakuje mi tych cech u mojego narzeczonego. Mimo że wiedziałam i akceptowalna, że ma inny bardziej spokojny charakter i nie jest tak napalony na mnie na każdym kroku. Jesteśmy razem 4 lata. Problem zaczął się jakoś rok 1,5 roku temu z przerwami...Decyzja o ślubie tak wyczekiwana kiedyś przeze mnie teraz pobudza moje negatywne myśli.
Walczę każdego dnia...Ale ciągle pojawia myśl że z kimś innym nieusialabym mieć tych wszystkich rozkmin. Wiem że to nie jest bo nikt nie jest ideałem. Ale mój umysł jest taki przebiegły, i przekonujący...
Może jest też tak że nie umiem pogodzić sie że strata miłości i sama siebie oklamuje...
Też miałm takie myśli, że może to wszystko się wypaliło, że może jakbym była z kimś innym to byłoby lepiej, mniej lęków, obaw, wątpliwości. Ze może znalazłabym kogoś bardziej przystojnego, inteligentnego.. Ale z drugiej strony nie mamy pewności czy ktoś inny nie miał by innych wad, które okazałby by sie po pewnym czasie nie do zaakceptowania.. No i czy nasze zaburzenie by sie równiez wtedy nie pokazało. Nerwica jest bardzo przebiegła, próbuje nas wplątac w niezłe bagno, jeżeli sie słucha jej podpowiedzi... Z jakiegoś powodu wybrałaś narzeczonego, na pewno ma cechy które sprawiły ze widziałas go jako męża. JA doszłam do wniosku że wybór przyszlego męża to nie uczucia i emocje, którymi sie kierujemy ( owszem sa one potrzebne, ale czesto sa złudne, oszukują nas, tak jak chociażby przez nerwicę), ale rozsądek, i właśnie decyzja że się z tą osobą dzieli życie! Na podstawie emocji nie potrafimy trzeźwo ocenić sytuacji, ale na poziomie rozsądku już tak. Ostatnio stosuję rad ludzi z forum i stusuję taktyke zaakceptowania mojego zaburzenia, to że nie czuję pozytywnych emocji, (cóż, przytrafiło sie to akurat mi, ale poradze sobie z tym gównem) i ignorowania myśli, że to nie takie, że tu łysieje, że tu mu podbródek wystaje albo brzuch... a także skupiania się na pozytywnych cechach. Ostatnio rozmawialiśmy o mojej nerwicy z mężem i zaczeliśmy sie smiac z niej, i ogólnie z całego zaburzenia. Przyznam że to bardzo pomaga. Takie przeświadczenie ze nie jestem sama z tym, to raz, a drugie że to zaburzenie (ROCD) nie przeszkodzi mi w drodze do szczęscia. Bo ona jest "jedna mała" a nas jest dwoje!
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 grudnia 2016, o 11:18

Dziewczynki, witajcie ;)

Też się zmagam z rocd i powiem Wam, że w poprzednim związku już to przechodziłam. Tylko wtedy nie miałam pojęcia, że to jakiekolwiek zaburzenie i zwyczajnie go zostawiłam po pewnym czasie, będąc pewną, że go nie kocham. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że to kiedykolwiek wróci. Wróciło... ze zdwojoną siłą co do obecnego Mężczyzny. Walczę i wiem, że muszę, bo jak to pokonam, to będę najszczęśliwszą osobą pod słońcem z moim Ukochanym. Coraz częściej zdarzają mi się przebłyski, a wtedy to na miliony milionów procent jestem pewna, że Go kocham. Także dużo siły i pamiętajcie, że to "tylko" nerwica i chore, zaburzone myśli ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

20 grudnia 2016, o 11:36

Mam nadzieje że jak to pokonamy to już nigdy nie wróci do nas, bo będziemy sobie zdawały sprawę ze to znowu nerwica i wszystko zmiazdżymy w zarodku. Ale póki co paskudne mysli się pojawiają.. A takie pytanie mam do Was, kiedy macie te gorsze dni, po jakich sytuacjach/ zdarzeniach? Ja zauważyłam ze wtedy kiedy jesteśmy wśród mojej rodziny, znajomych.. Nie wiem czemu ale zaczynam porównywać sprawdzać czy ludzie go lubią/ jak sie do niego odnoszą i wtedy się zaczynają pytania czy dobrze wybrałam, co do niego czuje... Chore to.:(
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 grudnia 2016, o 11:51

U mnie ciężko powiedzieć Marta. Mnie się wydaje, że myśli mam 24/7. Są dla mnie bardzo przykre. Jak mam błysk to widzę Go zupełnie inaczej niż kiedy jestem w objęciach lęku, tak jakby występował w dwóch osobach. Często Go pytam, czemu nie jesteś taki jak wtedy? Wiem, że to chore, irracjonalne, bo to nie on jest inny tylko mi się miesza w chorej głowie. Długo się z tym męczysz Marta?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

20 grudnia 2016, o 12:05

Mniej wiecej od sierpnia 2015... Wtedy zaplanowaliśmy date slubu i się zaczęło. Pojawaiła sie myśl, wcześniej dużo stresu i bach... Na początku myslałam że to wszystko co widze jest całkowita prawdą i to jest po stronie mojego faceta. Z czasem kiedy pretensji i negatywnych mysli miałam do niego więcej i więcej zaczęłam się zastanawiać czy to nie ze mna jest cos nie tak... Bo przcież chwile wcześniej wszystko było dobrze, akceptowałam go jakim był. Teraz jest lepiej,ale nadal Rocd trzyma sie mnie jak zawziete... ehh
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 grudnia 2016, o 12:06

Marta, piątka ;) I u mnie sierpień 2015... jakiś felerny czas chyba :D

A na kiedy macie wyznaczoną datę ślubu, jak przygotowania?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

20 grudnia 2016, o 12:12

Juz jesteśmy małżeństwem od lipca tego roku:) Mąż o wszystkim wiedział o tym zaburzeniu, wspierał, i nadał wspiera, duzo ze mną rozmawiał od początku, racjonalizował. Dziwne było to że mimo że straciłam do niego uczucia to przy nim czułam się lepiej, bezpieczniej.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 grudnia 2016, o 12:14

Łaaaał, to gratki moje ;) Musisz być meeega silna, widzisz, jak pięknie dałaś radę? Mimo rocd wyszłaś za niego za mąż. Pięknie, dumna jestem :)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

20 grudnia 2016, o 12:19

Wydaje mi sie ze jak mimo tych strasznych mysli nie uciekłam sprzed ołtarza to naprawde jestesmy sobie pisani i tak miało byc. Ale baaardzo dużo mnie kosztowalo to wszystko. Najgorsze było ze mało kto rozumiał moje rozterki, w zasadzie nikt, nawet psycholodzy, do których szybko sie zniechęciłam. Bo trzeba przez to przejśc anby zrozumieć o co w nim chodzi. A Wy chodzicie do psychologów?
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 grudnia 2016, o 12:20

Tym bardziej brawo TY ;)
Ja biorę leki, chodzę na terapię, choć ostatnio mam kryzys z terapeutą... heh. A Ty leczysz się jakoś czy sama dzielnie dajesz radę?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

20 grudnia 2016, o 12:27

poki co sama, ale zapisałam się w styczniu na wizytę. Mam nadzieje ze tym razem z psychologiem sie dopasujemy,.. ALe chyba i tak największą prace samej trzeba w to włożyć..
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 grudnia 2016, o 12:27

A w jakim nurcie odbywałaś już terapię? Bo ja myslę nad zmianą...
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

20 grudnia 2016, o 12:31

Nurcie to znaczy? byłam na kilku spotkaniach u psychologa, jeszcze na kilka miesięcy przed ślubem. Każdy mowił ze to stres przed ślubem, i to normalne... A można zapytac czy Twoje zaburzenie mogło mieć związek z dzieciństwem? Mi sie wydaje że tak. ( jestem DDA).:/
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

20 grudnia 2016, o 12:37

Ja jestem w terapii psychoanalitycznej. Są też inne, behawioralno-poznawacz, psychodynamiczna itp. Nie wiem, czy dobrze trafiłam z tą psychoanalizą. Ja choruję od 5 lat na depresję zdiagnozowaną, także u mnie to wynika z depresji na pewno. A w związku z DDA uczęszczałaś na jakąś terapię?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
ODPOWIEDZ