Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

To już nie jest zabawne...

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

18 maja 2017, o 20:57

Witam, to znowu ja i znowu z poważnym pytaniem. Od jakiegoś czasu staram się to jakoś powoli układać, zauważam, co robię i robiłam nie tak w swoim nastoletnim życiu. Ciągle dochodzą nowe problemy, nie zawsze sobie z nimi radzę i tak się zastanawiam nad różnymi rzeczami. Doszłam do wniosku, że za bardzo się wszystkim przejmuję. Ale nie tak, że czyjeś słowa mnie ranią, czy obawiam się choroby. To już przybrało kolosalny rozmiar, przez 17 lat się nawarstwiało i teraz sobie z tym nie mogę poradzić. Jestem w stanie tak okropnej hipochondrii, walki o życie (przy czym jestem pewnie zdrowa, bo miałam podstawowe badania), przejmuję się dosłownie wszystkim. Ubolewam, że nie potrafię już się zrelaksować, wziąć wszystkiego na luz, po prostu żyć. Najbardziej zależy mi na nauce. Jestem w 1 klasie liceum, od nowego roku zaczynam jeden z najtrudniejszych profilów, nauki będzie masakrycznie dużo (podobno prawie jak na studiach). Ale to nic. Potem będzie matura, studia, w końcu praca. Zależy mi na tym, nie chcę z tego rezygnować, bo "sobie nie poradzę". Jestem dobrą uczennicą, zawsze wszystko wchodziło mi łatwo, interesowało mnie to co czytam, czytałam masę książek. I nadal chcę to robić, ale nie potrafię. Jestem kłębkiem nerwów i nie mogę się nawet skupić na czytanej książce. Doszło nawet do tego, że unikam tego i "boję się", bo będę musiała się skupić i w konsekwencji mój lęk będzie narastał. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale boję się skupiać w ciszy nad czymś. Ale nie ważne. Moja nauka wygląda tak:
- chwila czytania zeszytu, czytanie niektórych zdań podwójnie, a w głowie ciągle myśli o czym innym
- przepytywanie przez kogoś, zapominam połowy słów, nie mogę się wysłowić
- ktoś mnie poprawia, ja się denerwuję, rzucam zeszytem, krzyczę, płaczę
- biorę zeszyt pod nos cała spięta i zestresowana i okazuje się, że pamiętam to co czytałam
I potem znowu to samo i znowu i koło się zamyka. Tak mam praktycznie codziennie. Nie potrafię się na niczym skupić, wszystko biorę na poważnie, wszystko mnie stresuje. A to dopiero 1 klasa i nauki nie ma jako takiej żadnej. Co to będzie, jak będę miała naukę przed maturą? Boję się tego. Boję się, że mogę tego nie znieść. Od tego wszystkiego, od codziennego stresu o wybuchowości ciągle ciśnie mnie głowa, ciśnienie i tętno skaczą (czasami do dużych wyników), całe ciało mam spięte. W chwilach dużego stresu nie daję rady jeść, mdli mnie, boli mnie brzuch. Chodzę jak jakiś wrak. Boję się, że nerwica mnie powoli wykańcza. No i co najgorsze - zawalam szkołę. Zamiast się uczyć, robić notatki to ja siedzę w internecie i w napięciu czytam o nerwicy i chorobach. Oceny mam dobre, ale wiem, że mogę mieć lepsze. Każda jedna kartkówka mnie przerasta. Nie potrafię się wyluzować, uspokoić, nie myśleć o objawach. Mam zaniki pamięci, dłuższą chwilę zajmuje mi powtórzenie kilku zdań notatki czy jakiegoś elementu z przeszłości. Oczywiście nie tak, że zapominam kto jest kim, tylko po prostu nie mogę się na niczym skupić. Doszła też derealizacja. Mam wrażenie, że nie znam bliskich mi osób, że są jacyś dziwni. Wydaje mi się ciągle, że to inni mają mnie za psychiczną, inną, że zauważają moje dziwne zachowanie. Boję się, że w przyszłości całkowicie odetnę się od ludzi, od świata i pozostanę taka zamknięta w sobie i zdana tylko na siebie albo całkiem zwariuję. Albo co gorsza od samego dzieciństwa coś jest ze mną nie tak, bo jestem nieśmiała i mam hipochondrię i tak powoli się zamykam i potem będę jak jakieś warzywo, zapomnę jak się rozmawia z ludźmi, nie będę potrafiła nic sama zrobić. Naprawdę mam taką wizję przyszłości. No nie wiem, jakby mi się we łbie klepki poprzestawiały. Raz mam plany na przyszłość, a potem dopada mnie takie dziwne DD i nie czuję nic. Nie chcę zawalić szkoły przez swoje problemy. To najważniejsze lata mojego życia, a ja wykończona siedzę i drżę z zeszytem w ręce i zapłakaną twarzą. Pomimo, że uwielbiam się uczyć to teraz sprawia mi to wielką trudność. Nie wiem, jak sobie poradzić. Boję się, że nie dam rady i z tego ciągłego stresu zniszczę sobie całkowicie zdrowie, życie, przyszłość. Nie wiem, co mam robić. Są jakieś materiały na forum o takich problemach? Czy to nadal jest nerwica i mój lęk, czy już jakaś fobia czy coś... Nawet nie wiem, jak mam to opisać, już zapomniałam o czym pisałam na początku. Tak mi się pamięć i skupienie osłabiło. Pomocy, proszę. Cokolwiek :(:
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

18 maja 2017, o 20:59

O i dodam coś jeszcze. Na wszystko reaguję skrajnymi emocjami. Jakiś film, dramatyczna scena to u mnie od razu wyższe ciśnienie, tętno. Nie potrafię się już nawet śmiać, tylko ciągle strach i spięcie i objawy. Wszystko wyprowadza mnie z równowagi, czuję się jak na skraju emocji.
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

18 maja 2017, o 22:39

Młoda. Wiem jakie to trudne i jak ci źle ale tak działa nerwica. Im bardziej w to brniesz, tym większe napięcie a co za tym idzie objawy. To samonapędzające sie koło które tylko ty możesz przerwać mocnymi postanowieniami o których juz tak wiele napisaliśmy ci na forum. Mam pytanie - czy rozmawiałaś o tym z rodzicami? Może rozważysz psychologa. Napewno ci to nie zaszkodzi a byc może pomoże powalczyć z hipochondria, która jest tez normalna w nerwicy i mam ja za sobą.

Tak na teraz to nie daj sie wciągnąć w te myśli o przyszłości w której jest tak źle ze juz sie nie da. To iluzja. Zakładam ze słuchałas materiałów i wiesz o tym tylko nie dopuszczasz tej wiedzy do siebie. Tez to przechodziłem.

Jeśli chcesz z tego wyjść to masz tylko jedno wyjście - przyjąć najgorsze: straszna chorobę, zawalenie szkoły, zapomnienie wszystkiego. To straszne co pisze ale to są Twoje skarby które Twój umysł chroni wywołując lęk. Jeśli te skarby staną sie dla Ciebie obojętne to wtedy lęk minie. Nie znaczy to jednak ze cos sie faktycznie wydarzy. Zapewniam cię ze nadal będziesz dobra uczennica, ciesząca sie zdrowiem. Wiem bo umarłem i zapomniałem juz wiele razy.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

19 maja 2017, o 07:11

Mam łzy w oczach jak czytam takie wiadomości. Nie mogę uwierzyć, że sama to rozkręciłam i jestem w takim stanie. Doszło już do tego, że wszystko jest dla mnie trudne, nieosiągalne, wszystkiego się boję. Moi rodzice na to nie mówią nic specjalnego, wiedzą o nerwicy, mówię im wszystko, ale oni nie bardzo wiedza co to i jak sobie radzić. Myślą, że z dnia na dzień przejdzie, jak się "ogarnę". A do psychologa mam iść w ostateczności, jest to na tą chwilę trochę trudne, więc zamierzam iść w wakacje jak już sama nie dam rady. Materiałów na youtubie słuchałam pobieżnie, nawet na tym nie potrafię się skupić i zapominam początek zanim dojdę do końca. To wszystko jest takie trudne...
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

19 maja 2017, o 09:22

mlodanerwica pisze:
19 maja 2017, o 07:11
Mam łzy w oczach jak czytam takie wiadomości. Nie mogę uwierzyć, że sama to rozkręciłam i jestem w takim stanie. Doszło już do tego, że wszystko jest dla mnie trudne, nieosiągalne, wszystkiego się boję. Moi rodzice na to nie mówią nic specjalnego, wiedzą o nerwicy, mówię im wszystko, ale oni nie bardzo wiedza co to i jak sobie radzić. Myślą, że z dnia na dzień przejdzie, jak się "ogarnę". A do psychologa mam iść w ostateczności, jest to na tą chwilę trochę trudne, więc zamierzam iść w wakacje jak już sama nie dam rady. Materiałów na youtubie słuchałam pobieżnie, nawet na tym nie potrafię się skupić i zapominam początek zanim dojdę do końca. To wszystko jest takie trudne...
Mysle ze Twoim rodzicom przydaloby sie poczytac jakis porzadny, dobry material o nerwicy :) Podsun im cos, inaczej nigdy nie zrozumieja, ze dla Ciebie to jest powazny problem, komplikujacy zycie i utrudniajacy najprostsze czynnosci. Wsparcie rodzicow na pewno podniesie Cie na duchu i byc moze sprawi, ze wizyta u psychologa szybciej dojdzie do skutku.
Wyjscie z zaburzenia zalezy jednak wylacznie od Ciebie, Twojego.nastawienia i dzialania. Wiem ze to trudne, ale stosuj sie.do rad z forum.na tyle, na ile na razie potrafisz. Z czasem zacznie wychodzic. Samym pisaniem postow niestety niczego nie zmienisz. Nie poddawaj sie, ale tez.nie rob.samej.sobie presji, odburzenie to czasochlonny proces. I przede wszystkim konfrontuj sie z lekiem. Nie martw sie, uszy do gory, wszyscy tutaj kiedys byli w dupie :DD
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Aleksandra188
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 11 kwietnia 2017, o 21:03

19 maja 2017, o 09:41

Kochana to tak samo jak ja , wszystko nawet najdrobniejsza rzecz sprawia u mnie lek , podam taka sytuacje , kupiłam kota który miał pchły ,a ja już chodziłam całą zestresowana, bałam się ze jakąś pchla będzie chora i ugryzie mi dziecko i ono zachoruje( chociaż wystarczyło tylko zamówić krople i podać kotu ) a jeszcze pół roku temu by mnie to nie ruszyło , nie mogę oglądać moich serialow czasem bo jest w nich jakiś problem a ja czuję się tak jak by mnie to dotyczyło , co do zanikow pamięci , tez to mam , wszystkie dni mi się zlewają nie potrafię czasem określić co robiłam w dany dzień bo wszystko się zlewa , czasem kiedy jestem w takim mega stresie to zapominam co się wtedy dzialo , np. Kilka dni temu , analiza , myśli po co to robie i na co , dolujace myśli itd itd i rano pytałam się chłopaka kto tak przesunął laptopa , a kilka godzin później wchodzę do pokoju i patrze ze ten laptop tam dalej stoi gdzie nie powinien i zastanawiam się kiedy to było , czy wczoraj czy dzisiaj , a może wogole mi się to śniło i tego wogóle nie było .
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

19 maja 2017, o 10:18

Nie jestes sama.Mi tez ciezko opanowac emocje.Czasem jak nawet czytam posty to czuje ze nerw mi rusza i czego?Podswiadomie ale staram sobie przemowic co nieco.Trudne jest zycie z nerwica a co do rodzicow to znajdz im cos na temat nerwicy i sama im przeczytaj.Bo ogolnie osoby Ci najblizsze powinny wiedziec z czym sie zmagasz i powiem Ci ze u mnie w rodzinie qiedza a nawet doawiadczaja nerwicy osobiscie czego bym nie chciala a jest.
Tata moj od 20 lat cierpi na to po smierci tescia swojego a mojego dziadka bo byl z nim zzyty.Siostra mlodsza moja od 2 lat bo jej chlopak powiesil sie gdy mieli juz corke 1.5 roczna.A lat miala ledwo 18cie. Byly ciezkie aytuacje zyciowe i nie wytrzymali ale radzimy sobie bo sie wspieramy jak mozemy.Oni biora leki a ja nie bo chce miec dziecko.
Musi Cie ktos wspierac i dasz rade.
Mow sobie ze to Cie nie zabije a tylko wzmocni mimo wszystko :hercio:
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

19 maja 2017, o 13:36

Tak bardzo Wam dziękuję. :buu: Dzisiaj znowu nowe objawy i znowu nie mam na nic siły, ale jakoś się trzymam. Nie chcę się poddać, ale czasami mam tego wszystkiego serdecznie dosyć..
A i co do rodziców. Niby wiedzą, że mam nerwicę, sami czasami mieli takie epizody, bo są strasznie nerwowi, ale twierdzą, że u mnie to już za daleko zaszło i sobie wymyślam. Jak boli mnie głowa lub mam coś z ciśnieniem to pewnie od siedzenia przy komputerze albo kłótni, która wcześniej miała miejsce. Jak mam atak paniki to mama mnie wspiera, ale potrafi też krzyczeć, co ja odwalam. Jak pokażę im co to nerwica to nie uwierzą i będzie "ale dzieciaku, ty tego nie masz, nie wymyślaj już, dzieci tego nie mają". Wiele razy darłam się i wygarniałam im wszystko, nawet próbowałam wzbudzić choć trochę współczucia, że "ja już tak nie mogę żyć", ale patrzyli się na mnie jak na głupią. Wszyscy wokół mnie uważają, że niemożliwe jest to, że od wieku 13 lat mam nerwicę, to nie jest choroba dzieci. Jak widać można. Nie chcą chodzić ze mną na badania, miałam jedynie rozbudowaną morfologię i kardiologa. Musiałam udawać ból ucha, żeby iść do laryngologa, bo napieprzały mnie zatoki. Zatoki - co tam, to od komputera. Ale jak powiedziałam, że uszy to od razu poszliśmy, bo raz już miałam takie zapalenie. Po prostu nie rozumieją, że mam problemy od samej podstawówki, że mam koszmarną hipochondrię i masę zaburzeń lękowych, depresyjnych, DD i inne. Odkąd dotarło do mnie, że nie przekonam ich to postanowiłam walczyć sama z pomocą forum, nagrań, pisałam już nawet do psychologów, lekarzy. W życiu nie pójdą ze mną do psychologa, to jest dla psychicznych. Nie poradzę nic na takie ich myślenie, niestety. Próbowałam, ale nie da się. Czekam tylko aż skończę 18 lat i będę mogła w każdej chwili na badania, czy do psychoterapeuty, jeśli będzie jeszcze taka potrzeba. Pochodzę z naprawdę kochającej i opiekuńczej rodziny, ale sądzę, że sytuacje rodzinne po części miały wpływ na mój stan psychiczny teraz.
No i ogólnie to ludzie z mojej bliższej i dalszej rodziny też mieli różne przejścia nerwicowe. Tak jak mówiłam, rodzice mają coś w stylu nerwicy żołądka, dziadek też miał, ciocia do tej pory się leczy. Ale ja nie mogę mieć. Dlatego tu jestem i chcę walczyć sama. Już raz sama z tego wyszłam na półtora roku, ale pewne wydarzenia sprawiły, że to powróciło ze zdwojoną siłą. Teraz sobie też jakoś poradzę, ale potrzebuję Waszego wsparcia. W rodzicach jako takie oparcie mam, ale nikt mnie tak nie zrozumie jak ludzie, którzy przeżywają to piekło na codzień.
Przepraszam, że długie, ale musiałam się wygadać. Psycholog u mnie to nie taka prosta sprawa. A leków nie chcę nawet zaczynać.
Aleksandra188
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 11 kwietnia 2017, o 21:03

19 maja 2017, o 14:28

Kochana , kto nie doświadczy nerwicy nigdy jej nie zrozumie , niestety ... mój facet to samo , mama to miała i ona mnie akurat rozumie wspiera ale facet to mówi czasem nie wymyślaj, sama sobie pod górkę robisz i tak wkoło a ja tylko potrzebuje jego wsparcia ... i postanowiłam walczyć o samą siebie , o lepszą siebie , dla mojego dziecka . W takich sytuacjach wiem ze jest to dolujace bo czujemy się sami z tak ogromnym ciężarem ,ale popatrz na to z innej strony , ile tu jest ludzi z takimi objawami , strachem jak my ? Myślę że jest tu ponad połowa ludzi którzy są sami ze wszystkim , my tutaj zawsze cie pocieszymy i porozmawiamy jeśli będzie taka potrzeba , wiec głową do góry ;) ja to forum trochę nazywam nerwicowa rodzina bo tylko tutaj każdy mnie rozumie jeśli chodzi o moją cholerna nerwice :) trzymaj się ! Jak by coś to pisz :) jesteśmy w podobnym wieku ;)
mlodanerwica
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: 13 stycznia 2017, o 22:22

19 maja 2017, o 15:05

Bardzo, bardzo dziękuję. Chętnie z kimś porozmawiam, jeśli Wy byście mieli również jakiś problem to śmiało piszcie, powspierajmy się razem. Dziękuję kochani cmok
ODPOWIEDZ