Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie czuję siebie

Tutaj znajdziesz informacje dotyczące poniższych działów z materiałami, jak i wpisów tak i nagrań.
Możesz tu wyrazić potrzebę stworzenia jakiejś konkretnej tematyki wpisu czy nagrania bądź wyrazić ochotę stworzenia swojego.
ODPOWIEDZ
Ally3124
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 7 lutego 2024, o 15:12

7 lutego 2024, o 15:26

Cześć, to mój pierwszy post, napisałam go już trochę zmęczona swoim stanem, gdyż to co tutaj zawarłam męczy mnie od wielu wielu lat. Jestem studentką, mam 23 lata, tak żeby było wiadomo z kim macie do czynienia.
Coś jest że mną nie tak i nie wiem co, długo i często nad tym myślę ale nie wiem w czym jest problem. Nie potrafię być sobą, nie wiem co to znaczy jak mam się zachowywać. Nie czuję już prawie żadnych emocji, nic mnie nie obchodzi, tylko teoretycznie wiem jak powinnam się czuć w danej sytuacji. Nie wiem o czym rozmawiać z ludźmi, bo nic nie wywołuje we mnie większych emocji. Całą moją edukację tak naprawdę byłam cicha, nawet nie to że cicha tylko po prostu nie wiedziałam co mówić jak reagować, a nie że się wstydziłam. Na dzień dzisiejszy mam problem w kontaktach z innymi, nie potrafię opowiadać niczego o sobie powiedzmy dalszym znajomym, wszystko co mówię i robię jest okropnie neutralne, bo boje się pokazywać siebie, zrobić cokolwiek co dałoby im wskazówkę jaka jestem. I to nie chodzi o to, że chciałabym np. zareagować w bardziej emocjonalny sposób np gdy się cieszę, nie. Po prostu w środku mnie coś zmraża i nagle w głowie mam pustkę i nie czuję nic. Jak już się muszę odezwać to coś mówię, ale traktuję to jako "właściwą adekwatną i przemyślaną reakcję", a nie coś co czuję i chcę powiedzieć. We wszystkich relacjach czuję że nie mają one sensu, mogłoby ich nie być, nie cieszą mnie. Nie cieszy mnie żadne wyjście ze znajomymi, z nikim nie jestem blisko i nie czuję takiego flow w rozmowie, że chce się spotkać żeby z kimś rozmawiać. Jak bardzo bym się nie starała być otwarta, odgonić od siebie lęki, to zazwyczaj wszystko wychodzi niezręcznie, w porywach do neutralnie. Utrzymywanie kontaktów podyktowane jest u mnie bardziej strachem przed byciem samemu, np na studiach lub ogólnie w życiu. Nie wiem o czym ciągle można rozmawiać, każdego dnia. A jednocześnie chciałabym, jest mi okropnie przykro, chciałabym mieć własne życie, własne sprawy, śmiać się, kochać ludzi, kłócić się. Nie potrafię, trudno jest mi wyrażać moje myśli, są one zresztą powtarzalne prawie każdego dnia. Długo myślę nad doborem słów, przecież to przytłaczające moc powiedzieć dosłownie wszystko, a nie wiedzieć co. Serce mi się kraja jak Idę na studia i wszyscy żywo dyskutują, na dosyć ciekawe tematy, a mi nic nigdy nie przychodzi do głowy. Też trudno mi poradzić sobie z samotnością, nie kumam tego. Czasem jestem sama cały dzień i nie mam się do kogo odezwać, zamyślam się, czuję jakby mnie nie było. Często śpię, bo nie potrzebuję wtedy "żyć", później na studiach spotykam koleżanki. Jak mam się przestawić z niemowienia niczego nagle na żywe dyskusje? Jest to dla mnie ogromnie mylące. A gdy już jestem z kimś to chce jak najszybciej uciec, bo nie mam co mówić i jest niezręcznie. Do tego dochodzą ataki paniki i lęku, ale staram się mimo to. Tylko że okropnie się boję, tego stanu który mam, a jednak żeby być w stanie o czymś z kimś rozmawiać, nie mogę się bać bo rozmowa wtedy nie wychodzi. Chodzę do psychologa od 8 miesięcy nie czuję za bardzo poprawy. Ciężko opowiadać o takich nienamacalnych sprawach i bardziej o tym że dziwnie i niekomfortowo czuję się we własnym ciele. Dziwnie brzmi dla mnie mój głos, często zapominam że jestem w jakiejś sytuacji (gdy słucham czyiś rozmów)
Co o tym sądzicie, chce nadal próbować, ale to męczące i często przerażające że mogę nie być w stanie się tego pozbyć.
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

7 lutego 2024, o 16:57

Cóż powodów tego stanu może być kilka. Może to być zespół aspergera, mutyzm wybiórczy (pozostałość z dzieciństwa) lub zaburzenie osobowości (unikające bądź schizoidalne), a nawet wszystko razem. Jeżeli dobrze rozumiem te ataki paniki i lęku, to także nerwica, ale nerwica ma swoje źródło gdzie indziej. Jeżeli chodzi o aspergerowców, to podobnie do osób schizoidalnych mają ograniczoną ekspresje mimiczną, brak potrzeby kontaktu z rówieśnikami, nieumiejętność jego nawiązywania, skarżą się też na intensywne poczucie lęku, a także uciekają w swój świat wewnętrzny. Aspergerowcy tak jak i osoby z mutyzmem wybiórczym (szczególnie w dzieciństwie) mają zupełnie inną osobowość w domu, a inną poza nim, szczególnie ma to miejsce w nowych nieznanych sytuacjach. Jeżeli osoba taka ma jedno albo drugie, albo oba naraz (chodzi o zespół aspergera i mutyzm), to wtedy finalnie może rozwinąć w dorosłości zaburzenie osobowości, gdyż ma do tego konkretne podstawy. Oczywiście ważne też jest nasilenie, bo tak jak ma to miejsce z innymi zaburzeniami, „to coś” może kompletnie uniemożliwiać funkcjonowanie lub tylko nieznacznie je utrudniać. Wrócę może jeszcze do tego co mam na myśli pod postacią „konkretnych podstaw”. Cechy zespołu aspergera bądź mutyzm, może dziecku kompletnie uniemożliwić rozwinięcie osobowości. Dobrze wiemy jak działają instynkty stadne i co się dzieje kiedy ktoś odstaje. No właśnie. Kiedy jest na tyle źle że dziecko boi się bardziej niż jest w stanie znieść, następuje nie tyle co głębokie wycofanie, ale podział osobowości (jaźni) na dwie części, mamy podwaliny pod przyszłe zaburzenie osobowości. Skoro dziecko nie mogło sobie poradzić ze światem zewnętrznym, zabiera ten świat do środka (wewnątrz siebie) i to tam „radzi sobie” z problemami, gdyż nie było w stanie w żaden inny sposób wpłynąć na rzeczywistość. Potem to dziecko jako osoba dorosła zmaga się z brakiem rozwiniętej osobowości. W głębi jego nieświadomości utrzymuje się przerażone i wycofane dziecięce „prawdziwe ja”. Wycofane dlatego, że tak naprawdę nie uczestniczy w życiu, można by powiedzieć, czeka jakby zamrożone na odrodzenie w lepszych warunkach, a życiu stawia czoła fałszywa persona, najczęściej mówi się o niej, że to „fałszywe ja”. Taki podział na „ja prawdziwe” i „ja fałszywe”, skutkuje tym, że wszelka aktywność jest ukryta, ma ona miejsce w świecie wewnętrznym, jaźń zewnętrzna jest pozbawiona żywotnych uczuć i działań. Jej postawa wobec świata zewnętrznego jest następująca: niezaangażowanie i obserwacja na odległość bez żadnych uczuć, niczym reporter opisujący spotkanie, którego nie jest częścią. Jeżeli chodzi o „leczenie”, to wszystko zależy od problemu, nie ma jakiejś konkretnej drogi, która zadziała na każdego. Jeżeli do gry wchodzi jeszcze nerwica, to mamy kolejny głęboki problem. Może zamiast do psychologa udaj się do psychoterapeuty, porozmawiaj z nim o teście MMPI-2 i ADOS-2.
misi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 15 kwietnia 2024, o 11:40

15 kwietnia 2024, o 11:49

znajdź dobrego specjalistę, to będzie najlepsza opcja
ODPOWIEDZ