Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica zepsuła mój związek

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

13 października 2015, o 17:20

Kierowałem się przebłyskami, w których wracały mi uczucia i wszystko, co pozytywne i co dawało mi nadzieję. Tych beznadziejnych dni w których nie czułem kompletnie nic jest oczywiście więcej, ale zawsze w tym lepszym momencie byłem pewien. Teraz nerwica wykorzystała, że nie mogę się dogadać ze swoją dziewczyną, dowaliła mi kolejne natręty i potrzebuję czasu, żeby było lepiej...
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
Awatar użytkownika
wiedzmak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 8 października 2015, o 12:31

20 października 2015, o 10:30

zgadzam sie z przedmowcom, milosc czujemyw sobie, czasem jak jej nie ma to wtedy mowimy, ze nie umiemy kogos pokochac
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

21 października 2015, o 08:10

Jak u mnie? Staram się być z dziewczyną ;) Choć można teraz powiedzieć, że natręty nie grają tak dużej roli, bo pomimo tej całej sytuacji i tego, że nie odchodzi mi czasami zanik uczuć, nerwowość, apatyczność i skłonność do obrażania wiem, że muszę walczyć o tę dziewczynę, bo ona jest skarbem. Po ostatnich wydarzeniach czuję większą motywację do działania, do walki z nerwicą, to forum pomaga mi w tym szczególnie. Uważam osobiście, że może to oznaczać zmianę w związku, umocnienie go i dalsze rozwijanie, bo do tego pragniemy dążyć z moją dziewczyną. Efektem tego jest jednak pogorszenie sytuacji mojej lubej - sama zaczęła mieć wątpliwości, przez stresy dnia codziennego czuje, że sobie nie radzi, twierdzi czasem, że z tego wszystkiego próbuje coś do mnie poczuć tak jak wcześniej i boi się przyszłości i czuje że się od siebie oddaliliśmy, że się zdystansowała i że nie chce, żeby tak było. Ani jej się śni rozstawać, bo wiem, że tak jak ja pragnie ze mną być. Mimo tego, że nie jesteśmy ze sobą długo, poważnie podchodzimy do sprawy. Bardzo dużo dała nam tutaj rozmowa, która pokazała nam, jakie mamy podejście do związku, do naszej relacji i czego tak naprawdę chcemy.

Nie mogę sobie jednak poradzić z dobrym podejściem do natrętnych myśli (jednak mam nadzieję wyrobić sobie odpowiednie podejście do nich), z czarnowidzeniem (myśli - i tak się rozstaniemy, to wszystko na nic, to się nie uda) - to łączy się z kolei z natrętnymi myślami (że ona mnie denerwuje, że nie będziemy mogli się dogadać, że nie wytrzymamy razem ze swoimi "charakterami") oraz różnymi typu ("czy to, co przechodzę, co czuję, co poczuję można nazwać miłością?", "czy za parę lat będę patrzył na te posty z pogardą, bo już wtedy z nią nie będę i nie będzie mnie to obchodziło?"). Z zanikiem uczuć jest różnie - jest taka sinusoida, kiedy wracają uczucia znowu jestem szczęśliwy (natręctwa są, ale po prostu mam w sobie coś z dobrego podejścia) i mam w głowie gdzieś ukryte przekonanie i zawierzenie, że będzie dobrze. Z kolei gdy wyjdzie jakaś sytuacja stresująca - zdenerwuję się na coś, za dużo zacznę myśleć, albo kiedy coś mi w niej znowu nie spasuje, wszystko znika i znowu czuję się otępiały, wraca wszystko co u mnie jest związane z nerwicą (poza objawami somatycznymi, których już nie odczuwam).

Wiem że ważna jest praca nad sobą i mam w głowie obrazy które mogą mi pokazać jak będzie dobrze, jednak oczywiście ze względu na sytuację nie jest łatwo wierzyć, szczególnie że takie coś pokazuje mi, że miałem błędne przekonanie o sobie - kiedyś myślałem o sobie, że jestem optymistą, że na luzie do wszystkiego podchodzę, że z takim podejściem nie zranię nikogo, teraz widzę że te cechy były nieco przekłamane. Mam problem z kontrolowaniem swojego zachowania, wciąż mam to zakrzywione wyobrażenie, że myśli wrócą i odbiją się na mojej dziewczynie, że zrobię coś głupiego i znowu ją zranię. I nieco mniej myśli o jej stronie - że sobie nie poradzi, że będzie miała dość wszystkiego i że to też odbije się na nas... na ten moment jednak muszę się skupić na walce, bo to ważny etap w moim życiu, pojawił się w trudnym momencie wejścia w dorosłość i chcę dla szczęścia własnego i osób obok pokonywać te złe konsekwencje nerwicy i samą nerwicę. Wierzcie we mnie :)
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
capslock666@o2.pl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 17 czerwca 2015, o 08:13

24 października 2015, o 14:16

To nie nerwica a Ty zepsules swoj związek. Moim zdaniem powinieneś dać tej dziewczynie spokój. Jesteście tylko pół roku razem. Pomyśl co będzie za 2 lata! Daj jej spokój. Zakochanie minie a ty nie będziesz miał jej nic do zaoferowania. Albo idziesz do psychologa albo dajesz jej odejść. Wszystkiego mieć nie można.
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

24 października 2015, o 14:32

Nie wiem, czy czytałaś mojego posta powyżej. Bynajmniej nie mam zamiaru się rozstawać. To nie są moje zachowania ani odczucia, poza tym szczerze trudno byłoby mi się z tym pogodzić, pewnie wszystko by się powtórzyło w ewentualnym następnym związku. Wierzę, że to minie, dużo wyobrażam sobie nas w przyszłości. Poważnie podchodzimy do sprawy i dużo rozmawiamy. Co masz na myśli mówiąc "nie będziesz miał jej nic do zaoferowania"?
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
ODPOWIEDZ