Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - nasze historie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

5 sierpnia 2014, o 23:29

Hej Moni,
Dobrze, że trafiłaś na to forum. Przeczytaj sobie artykuły i nagrania , bo są bardzo pomocne w odburzaniu i zacznij pracę nad sobą i będzie dobrze. Najważniejsze jest to żeby ignorować objawy i żyć pomimo lęku- trzeba wykształcić w sobie taką umiejętność. Świenie , że chcesz działać bez leków, bo leki zazwyczaj wyciszają nerwicę , a właśnie poprzez samodzielność i własną wytrwałość można się odburzyć na dobre.
MALAIMRUCZEK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 12 sierpnia 2014, o 18:45

20 sierpnia 2014, o 18:29

Witam wszystkich :P mam prawie 34 lata....z nerwicą wlczę już od podstawówki,tyle,że w podstawówce to nawet nie wiedziałam,że to nerwica...pamiętam jak taka mała siedziałam na fotelu i oglądałam komedie i nagle dziwnie mi się zaczeło oddychac-powietrze wciągałam,ale czułam się tak jakby ono nie dochodziło do płuc....tak jakbym sie miała udusic -poleciałam do rodziców,zawiezli mnie do lekarzy ekg itp.nic mi nie wykazało i tak zostałam ze swoimi objawami...na lekcji nie mogłam wysiedziec...tylko odliczałam aż się skończy bo mnie dusiło...i tak żyłam w sumie aż do szkoły średniej...w szkole mnie dopadło na dobre,że przestałam do niej chodzic z jakieś pare tygodni-leżałam na polówce przed domem,bałam sie wyjsc z domu(dusznosci,ciemno przed oczami,nie jedzenie,bóle,zgaga,szybkie męczenie się)bałam się ze sie gdzieś wykoncze na ulicy-wolałam w domu....nigdy nie wezwałam pogotowia...to też mnie jakoś przerażało...w końcu jakiś lekarz zasugerował psychiatrę....dostałam pamiętam lorafen i pramolan-jak wykupywałam te leki w aptece-to się dziwili,że to dla mnie w takim wieku takie leki-troche sie przestraszyłam-ale pomogły mi praktycznie odrazu....myślałam,że to choroba którą się wyleczy lekami...nikt mnie nawet nie poinformował,że tak nie jest....pobrałam je ze trzy miesiące i odstawiłam i ze dwa lata miałam spokój :P myślałam,że już jestem zdrowa...po dwóch latach od nowa-tyle,że gorzej,znowu unieruchomienie w domu,psychiatra,leki tyle ,że już tamte nie pomogły...próbowanie jakiś nowych,które nie pomagały,ziołowe nie ziołowe... aż dali mi rexetin plus wspomagacz afobam...przeszło po jakimś czasie,znowu myslałam,że już na pewno wyzdrowiałam,nikt nie mówił,że to trzeba leczyc innaczej...brałam je z 2 lata,potem na 2 lata spokój,potem to samo i coraz gorzej i znowu rexetin,i wtedy mi zasugerowali terapie...pochodziłam do psychologa i zrezygnowałam,tylko wypytywał i nic więcej...i tak ciągle tyle,że przerwy ozdrowienia po lekach robiły się coraz krótsze a dawki większe...potem jakiś psychiatra mnie wysłał na 3miesięczną terapie poznawczo-bechawioralną na oddziale dziennym...brałam wtedy leki....na terapii odstawiłam...po terapii zrozumiałam na czym to polega,czułam się taka silna,wiedziałam ,że dam radę jak mnie znowu złapie...taka byłam pewna dopóki mnie nie złapało-wtedy siły odeszły i abarot to samo-mimo,że wszystko na ten temat wiem,ile jak książek przeczytałam na ten temat...jak mi nic nie dolega to siłę mam ,gorzej jak to nadejdzie...w sumie od 16tu lat przyzwyczaiłam się,że jak to mnie łapię to od razu biorę leki i przechodzi...nawet już jak mnie skóra zapiekła i poczułam nieregularny oddech i lęk to od razu gnałam po leki....aż do teraz...postanowiłam już ich nie brac do puki tylko dam radę nie biorę nic od listopada 2013r.odrazu już po odstawieniu ich czułam się zle...ale nie mogę już ich brac z paru powodów...dawki coraz większe,ozdrowienia coraz krótsze,tycie...i planowanie dziecka(tyle,że najpierw muszę schudnąc,ponieważ mam dyskopatie,przepukline ledzwiową i wogóle nie zaciekawy kręgosłup,plus refluks z przepukliną wślizgową)lekarze przed ciążą każą schudnąc,bo i refluks i bóle kręgosłupa się powiększą w ciąży tak ,że będę musiała tylko leżec....schudłam już 5kg w przeciągu 2 miesięcy-jakoś opornie mi to idzie...jeszcze co najmniej z dychę musze zgubic...chce miec dziecko ale oczywiście się boję,że skoro tak się koszmarnie codziennie od czasu nie łykania leków czuje-to co będzie w ciąży...jak ja dam radę...na ile ja się chorób od listopada przebadałam(chirurg szczękowy-przez bóle twarzy, zebów,rzuchwy-wszystko zdrowe,rentgeny zębów, płuc, zatok, kęgosłupa ,rąk,rezonans ręki,kęgosłupa-potem strach,że przez tyle rentgenów co zrobiłam,że się za bardzo napromieniowałam....wszystkie badania w normie-oprócz kręgosłupa,okulista(bo kiedyś miałam laserowe sklejanie siatkówek)gorzej coś widziałam-to sobie wmówiłam,że ślepne-oczywiście wszystko dobrze,krew,mocz-dobre-tylko ob zawsze podwyższone i oczywiscie strach dlaczego podwyższone...co dzien walcze z objawami...co dwa trzy tygodnie nowymi,chodze do pracy...ja w niej po prostu trwam,męczę się w niej przez moje objawy....teraz np jestem na zwolnieniu,aby trochę odpocząc-wiem,że sama sobie tym szkodzę,że powinnam chodzic i walczyc ,bo teraz jeszcze bardziej się boje do niej isc i gdzie kolwiek wyjśc...ale w domu mi tak dobrze -choc nie zawsze-wczoraj nie spałam bo mam uczucie w przełyku-krtani,że mi tam coś puchnie-drętwieje w raz z całą klatką i się duszę...ledwo wytrzymałam....oczywiście moje objawy pasują do raka krtani przełyku-laryngolog badał mnie dwa razy lusterkiem krtaniowym i nic tam nie widzi-ale ja oczywiście myśle ,że co tym lusterkiem można zobaczyc,że pewnie widzi tylko kawałek krtani a mi to się dzieje od jej połowy w dół...i tak w kółko...prywatnie zrobiłam badania krwi na tarczyce-zdrowa...ciągle mnie dławi w gardle i nie wierze,że to nerwy,,,,że to pewnie też przez refluks,że mam zapalenie przełyku itp.oczywiście jak bede rodzic dziecko to bede miała cesarkę przez tą dyskopatię i juz się boje uczucia sparaliżowania po znieczuleniu...nawet jak u dentysty dawali mi znieczulenie i nie czułam nosa i pół twarzy to już miałam uczucie dusznosci ze nieczuje oddechu itp,boje się,że jeszcze bardziej mi zniszczą kręgosłup przy tym znieczuleniu przy cesarce....boje się ze refluks mi się pogorszy...boje się,że jak dziecko będzie w brzuchu to mi będzie zle oddychac...i ciągle te obawy-zwariowac można....czasami sobie pomysle-oj tam co ma byc to będzie nie panikuj-ale potem znowu wszystkie obawy wracają...teraz będe za 2tyg miała rezonans kręgosłupa i juz się boję ,że mnie do tej tuby aż pół h wsadzą a mnie tak dławi i co chwila muszę pic,jak ja tam wyleże,,, jak mnie to wszystko męczy....nie podoba mi się takie życie...codzienne przetrwania-w pracy itp,chciałabym sobie normalnie pracowac bez tych objawów....naszczęście pracę mam od zawsze mimo mojej choroby...i szołę też ukończyłam mimo wszystko....przepraszam za tak długi tekst i dziękuje jak ktoś to przeczytał

-- 13 sierpnia 2014, o 22:18 --
jeszcze napiszę,że tą nerwicę chyba odziedziczyłam genetycznie-babcia nie raz leżała w psychiatryku-tylko u niej inaczej ta nerwica się objawiała...mama też kiedyś zle się czuła,ale jakoś jej przeszło,moja chrześnica ma 16 lat -też już lata po psychiatrach bo zle się czuje-innaczej jej się to objawia niż mi, ale objawia...jestem też od 16 lat uzależniona od kropli do nosa....przez te moje duszności-wydawało się ,że ona mi pomagają,ale teraz nie mogę się bez nich ruszyc,ciągle musze nawilzac nos olejkiem,bo błona nie działa,jestem teraz na etapie odstawiania przy pomocy laryngologa,bo ile można...ale ciężko idzie zwłaszcza jak człowieka dusi a tu nos jeszcze zapchany

-- 13 sierpnia 2014, o 22:23 --
mam też całą aptekę w domu i w torebce...był czas ,że cokolwiek coś mi się nie zadziało to już brałam jakiś lek...teraz jakoś się boje ich brac- no ale miec je muszę...na wszelki wypadek...nie mogę przez to wszystko normalnie życ i cieszyc się zyciem..ciągle tylko choroby i ganianie po lekarzach...już zmęczona jestem tym

-- 20 sierpnia 2014, o 18:29 --
nie mam już do samej siebie siły...poszłam po zwolnieniu na dwa dni do roboty,ledwo tam wysiedziałam i znowu musiałam wziązc zwolnienie...już sama nie wiem czy to od nerwów,boli mnie brzuch aż do kręgosłupa,łamie mnie w kościach,gorące poty mnie zalewają,już się na jutro zapisałam do gastrologa,bo co nie zjem to mi się unosi do gardła,nie wiem czy to mój refluks czy może coś innego,czuje się też jak bym miała gorączkę,ale mam tylko 37'2,37 a czasem w ogóle....w pracy musiałam wymyślec kolejną historyjkę czemu mnie nie ma,żałosne to jest,teraz się boję,że jak wrócę to mnie wywalą,bo kto mi uwierzy w to co im nawymyślałam,aż się wstydzę tam iśc....bo ciągle coś mi się przytrafia,rodzice się na mnie wkurzają,abym zaczeła brac te swoje leki na nerwy,bo każdego tylko męcze...kiedy ja ich nie chce brac...i wątpie ,że to co mi się teraz dzieje z żołądkiem to nerwy....może się czymś zatrułam,a może się przeziębiłam....ale dziwne też,że po każdym objawie mam następną chorobę,męczy mnie to strasznie,co ja mam robic,teraz siedzę i płaczę ...
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

2 września 2014, o 12:56

oczywiście moje objawy pasują do raka krtani przełyku-laryngolog badał mnie dwa razy lusterkiem krtaniowym i nic tam nie widzi-ale ja oczywiście myśle ,że co tym lusterkiem można zobaczyc,że pewnie widzi tylko kawałek krtani a mi to się dzieje od jej połowy w dół...i tak w kółko...prywatnie zrobiłam badania krwi na tarczyce-zdrowa...ciągle mnie dławi w gardle i nie wierze,że to nerwy,,,,
Witaj Malaimruczek
Wydaje mi się, że Twój problem polega na tym, że Ty wciąż nie wierzysz, że Twoje objawy to tylko nerwica. Zobacz ile badań przeszłaś, które potwierdzają wciąż od nowa, że jesteś zdrowa. Dopóki nie uwierzysz, że nic ci nie jest, nie ruszysz z miejsca. Będziesz robić te badania do końca świata, za każdym razem kiedy przyjdzie nowy objaw. A nerwica lubi serwować różnorakie objawy.
MALAIMRUCZEK pisze:.jak mi nic nie dolega to siłę mam ,gorzej jak to nadejdzie...w sumie od 16tu lat przyzwyczaiłam się,że jak to mnie łapię to od razu biorę leki i przechodzi...nawet już jak mnie skóra zapiekła i poczułam nieregularny oddech i lęk to od razu gnałam po leki....aż do teraz...postanowiłam już ich nie brac do puki tylko dam radę nie biorę nic od listopada 2013r. .
Piszesz , że nie bierzesz leków od listopada. Jednocześnie zaś przyznałaś , że wciąż łykasz pramolan, poza tym masz w pogotowiu apteczkę. Nie dajesz sobie szansy doświadczyć, że poradzisz sobie z tymi objawami bez leków. Prawdopodobnie więc wciąż wierzysz, że nie udusiłaś się jeszcze tylko dlatego, że łyknęłaś pramolan.
....teraz np jestem na zwolnieniu,aby trochę odpocząc-wiem,że sama sobie tym szkodzę,że powinnam chodzic i walczyc ,bo teraz jeszcze bardziej się boje do niej isc i gdzie kolwiek wyjśc...ale w domu mi tak dobrze -choc nie zawsze-wczoraj nie spałam bo mam uczucie w przełyku-krtani,że mi tam coś puchnie-drętwieje w raz z całą klatką i się duszę...ledwo wytrzymałam....
Ucieczka do domu nic nie da oprócz chwilowego wytchnienia. Objawy nerwicy zaatakują Cię i tutaj, bo problem tkwi w tobie. Nie uciekniesz przed sobą. Akurat ja jestem doskonałym przykładem na to. Rezygnacja z pracy to najgorsza opcja.
oczywiście jak bede rodzic dziecko to bede miała cesarkę przez tą dyskopatię i juz się boje uczucia sparaliżowania po znieczuleniu...nawet jak u dentysty dawali mi znieczulenie i nie czułam nosa i pół twarzy to już miałam uczucie dusznosci ze nieczuje oddechu itp,boje się,że jeszcze bardziej mi zniszczą kręgosłup przy tym znieczuleniu przy cesarce....boje się ze refluks mi się pogorszy...boje się,że jak dziecko będzie w brzuchu to mi będzie zle oddychac...i ciągle te obawy-zwariowac można....czasami sobie pomysle-oj tam co ma byc to będzie nie panikuj-ale potem znowu wszystkie obawy wracają...teraz będe za 2tyg miała rezonans kręgosłupa i juz się boję ,że mnie do tej tuby aż pół h wsadzą a mnie tak dławi i co chwila muszę pic,jak ja tam wyleże,,,
Zobacz co robisz - katastrofizujesz. Cały czas układasz w swojej głowie czarne scenariusze, nieustannie straszysz samą siebie. To jest siła napędowa Twojej nerwicy.
Na marginesie - mam duże zmiany zwyrodnieniowe kregosłupa, przechodziłam znieczulenie, którego się obawiasz i nic mi to nie uszkodziło. ;) To nie działa w ten sposób.
co ja mam robic,teraz siedzę i płaczę ...
Dobrze wiem jak się męczysz. Mam zupełnie inne objawy, ale to nie o rodzaj objawu tu chodzi. Każdy z nas ma coś , co go przeraża na tyle, że dał się wkręcić w błędne koło nerwicy.
Powiedz w końcu STOP i zacznij pracować nad tym, by odkręcić to błędne koło. Na początek przestań biegać po lekarzach. Uwierz całą sobą, że naprawdę nic ci nie jest, że ta kula w gardle to tylko niegroźny skurcz mięśni na tle nerwowym.
A żeby w to uwierzyć, musisz min. odstawić wszelkie koła ratunkowe typu apteczka w pogotowiu, bo to one podtrzymują twoją wiarę w choroby. Daj sobie szansę, by doświadczyć , że ta duszność przyjdzie , przejdzie po tobie i minie. Rozluźnij wtedy mięśnie i po prostu pozwól temu być, nie walcz. Wiem, wiem, to cholernie trudne. Jednak jeśli łykniesz lek w chwili paniki nigdy się o tym nie dowiesz. Wzmacniasz tylko błędne przekonanie - muszę to wziąć, bo inaczej się uduszę.
Jak pokazują historie ludzi, którzy z tego wyszli, nie będzie to tak, że wystarczy raz to przetrzymać i już to się nie zacznie zdarzać. To jest praca na dłuższy czas. Przede wszystkim praca nad swoimi myślami, którymi non stop się straszysz i napędzasz trwanie objawów. Ja właśnie jestem na tym etapie, więc nie będę się wymądrzać, bo jeszcze cienko mi idzie.
Może powinnaś jeszcze raz poszukać dobrego terapeuty, który pomoże Ci przede wszystkim zauważyć te błędne mechanizmy myślowe i ukierunkuje jak z tym pracować.
MALAIMRUCZEK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 12 sierpnia 2014, o 18:45

2 września 2014, o 16:52

dziękuje za odpisanie:) pramolan łykam od 7miu dni na noc-wolałam to niż aciprex lub xanax przepisany przez psychiatre....nic nie łykałam od listopada 2013,aż do tego pamolanu...bo już nie dawałam rady...z dnia na dzien coś nowego gorszego...teraz siedzę w domu na zwolnieniu miesiąc-wiem,że to żadne rozwiązanie,,boje się nawet dalej do sklepu wyjśc,dziś mi się udało ze 2 h czułam sie w miarę dobrze,tak sie ucieszyłam ,ale z powrotem wrócił ucisk krtani,ulewania się pokarmu razem z resztkami jedzenia do gardła(przepraszam za obrzydliwy opis),gastroskopia parę dni temu wykazała przepukline wslizgową,refluks i zapalenie błony śluzowej...oczywiscie przeczytałam,że takim ulewaniem i resztkami pokarmu ,które sie cofają można sie zaksztusic,dostac astmy lub zachłystowego zapalenia płuc-wiec te ulewanie mnie stresuje-nic prawie nie jem ,schudłam 7 kg ale to akurat na plus bo mam nadwagę

-- 2 września 2014, o 16:49 --
czasami myślę,że fajnie by było w ogóle nie pracowac,że by mi łatwiej było...teraz wszystkie moje objawy pasują do raka krtani lub coś w tym stylu,mecze się z nią od 1 lipca...i wymyślam,że laryngolog tylko widzi górę a nie dół,oczywiście tez to w necie znalazłam ,że on wiecej zobaczyc nie może...i tak trudno uwieżyc,że to nerwy,wydaje mi sie ,że jakby mnie dokładnie przebadali i by nic nie wyszło to może by mi przeszło wtedy...męczy mnie już to strasznie

-- 2 września 2014, o 16:52 --
czytałam tyle już książek na temat nerwicy,przechodziłąm terapie poznawczo behawioralną a jak przychodzi co do czego to kaplica...
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

2 września 2014, o 17:51

Malaimruczek mam wrażenie, że na czytaniu skończyłaś. Ale czy wdrażasz to w życie? Tu na tym forum choćby, non stop powtarzają - przestać googlować każdy objaw, przestać się wkręcać. Ty kochana nadal to robisz, nadal się straszysz, więc jakim cudem ma być z Tobą lepiej?
Zrobiłaś gastro, wyszły pewne nieprawidłowości - to się leczy odpowiednimi lekami. Bardzo możliwe, że Twoje ostatnie objawy to wina tych schorzeń. Jednak normalny człowiek (w znaczeniu bez nerwicy) skupi się na przyjmowaniu leków na owe schorzenie i żyje dalej. Nie zamyka się w domu, nie wkręca sobie udławienia z racji refluksu , raka itp Próbuję Ci pokazać to, że wciąż się sama nakręcasz.
czasami myślę,że fajnie by było w ogóle nie pracować,że by mi łatwiej było...
Kolejny raz ci napiszę, nie byłoby... Jeśli nie zmienisz podejścia to i w domu przestaniesz czuć się bezpiecznie. Wkrótce przestraszysz się kolejnego, nowego objawu. Odpocznij na tym urlopie, ale potem wracaj do pracy. Nie szukaj wymówek. Chcesz skończyć tak jak ja - agorafobik z 24-letnim stażem?
Myślałam podobnie do Ciebie. Po maturze byłam tak wykończona ciągłym bieganiem w panice po ulicach , że ważyłam tylko 40kg. Stwierdziłam - nie mam siły, robię sobie rok wolnego, nie idę na studia, muszę odpocząć. Zostałam i od tamtej pory nie wyszłam już samodzielnie z domu. Dość szybko zaczęłam mieć napady paniki także w domu... Bo problem jest w nas, nie w zewnętrznym świecie.
i tak trudno uwieżyc,że to nerwy,wydaje mi sie ,że jakby mnie dokładnie przebadali i by nic nie wyszło to może by mi przeszło wtedy...męczy mnie już to strasznie
Jeśli ma ci to pomóc się obudzić, to się przebadaj kolejny raz. Jednak czytając to, co piszesz mam wrażenie, że to ci pomoże tylko na chwilę. Do kolejnego objawu. I tak będziesz tkwiła w tym kole. Po raku krtani wymyślisz sobie raka żołądka, potem kolejnego itp, itd. Tak to się dzieje w hipochondrii, którą na moje oko przejawiasz.
Wiem, nie to chcesz usłyszeć... Ale przecież nie o to chodzi, żeby się głaskać po główkach, ale o to, by coś z tym zrobić. Piszesz, że jesteś tym zmęczona, nic dziwnego, bo wciąż się sama nakręcasz. Zacznij pracę nad sobą. Wykonałaś już wielki krok moim zdaniem - odstawiłaś leki :P Szkoda, że wróciłaś na ten Pramolan, bo na nowo zabierasz sobie szansę, o której pisałam wyżej. (Poza tym leki trójpierścieniowe to dużo gorsza opcja niż SSRI.)

Czy przyswoiłaś sobie czemu dany objaw się dzieje w nerwicy ( od strony fizjologicznej) ? Jak przebiega ten mechanizm? Może to by ci pomogło uwierzyć ?
MALAIMRUCZEK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 12 sierpnia 2014, o 18:45

2 września 2014, o 18:07

chyba sobie nie przyswoiłam,a gdzie bym mogła o tym poczytac?
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

2 września 2014, o 18:43

Bardzo przystępnie opisuje to Claire Weeks "Kompletna samopomoc dla twoich nerwów" albo Baker Roger "Strach i paniczny lęk: mity a rzeczywistość"
Tu na forum poczytaj o reakcji walcz lub uciekaj. Nie orientuję się jeszcze dokładnie co tu gdzie jest. Może jakiś bywalec Cię przekieruje.
MALAIMRUCZEK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 12 sierpnia 2014, o 18:45

3 września 2014, o 08:21

Dziękuję:))) jeszcze dodam,że mnie bardziej niż ataki paniki męczą objawy od rana do wieczora,moje ataki trwają dośc krótko i je wytrzymuje,bo wiem,że zaraz przejdą-oczywiście są okropne,ale to te całodniowe objawy mnie wykańczają
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

3 września 2014, o 13:32

inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

3 września 2014, o 20:21

Efekt błędnego koła nie odnosi się tylko do ataków paniki. Cały czas się nakręcając, żyjesz w stanie tzw zagrożenia, podczas którego jesteś wyczulona na to czego się obawiasz - u Ciebie na wszelkie doznania w ciele.
MALAIMRUCZEK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 12 sierpnia 2014, o 18:45

5 września 2014, o 09:06

miałaś racje inke....nerwica dopadła mnie też w domu...czuje się tak fatalnie,że ledwo funkcjonuje...noc cała w złym samopoczuciu i koszmarnych snach...zastanawiam się nad braniem leków...tego aciprexu,bo normalnie nie wyjdę z domu....książki które mi poleciłaś już zamówiłam...dziękuje aneta za linki do poczytania...wiecie,az sie wstydzę pisac tu na tym forum...bo wszystko jest napisane a ja dalej swoje ...jak zacznę łykac leki to będę miała wyrzuty sumienie,że nie dałam rady bez nich...jak ich nie wezme to nie wiem kiedy i czy sie w ogóle ogarne-a przecież trzeba wrócic do normalnego funkcjonowania...wiem ,że jak wezme ten lek to gdzies przez tydzień będę się jeszcze gorzej czuc ,tez się tego boje...trzeba go brac co najmniej pół roku,i znowu mi się przesunie zajście w ciąże,będę miała w tedy 34lata z kawałkiem-czy to nie za pózno...zawsze mi powtarzano,że dziecko trzeba miec do 30 góra 35 roku życia ,bo potem trudno zajsc w ciąże lub dzieci mogą urodzic się chore....psychiatra chce mi dac skierowanie na 3 miesieczną terapie poznawczo-behawioralną-tyle,że nie wiem czy iśc,bo przecież ja już na takiej byłam...
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

5 września 2014, o 20:23

Malaimruczek, bo to co nas męczy, pójdzie z nami gdziekolwiek będziemy. Tak jak pisałam - nie da się uciec przed sobą...

Myślę, że dobrze Cię rozumiem... Coraz częściej czuję się na granicy wytrzymałości.
Pisałaś, że zmagasz się z tym 16 lat. To, podobnie jak u mnie , szmat czasu. Chyba musimy mieć więcej cierpliwości i dać sobie sporo więcej czasu, niż ktoś, kto ma to krócej. Tym bardziej, że to nie działa tak, że np. dziś przeczytałaś wszystkie porady forum i za tydzień zobaczysz poprawę (zakładając, że wdrażasz te rady w życie)

Co do leków - tylko Ty sama wiesz ile jesteś w stanie wytrzymać. To tak jak z progiem bólu, każdy ma inny. To, co zniosę ja, niekoniecznie zniesiesz ty i odwrotnie. Myślę, że powrót do leków nie jest porażką o ile łączy się on z dalszą, solidną pracą nad sobą.
Zastanów się tylko, czy nie warto jeszcze powalczyć? Czy nie jest prawdopodobne,że gdy za pół roku odstawisz leki, znów nie będziesz w tym samym miejscu? Tak pokazuje Twoja historia. A czas nam - kobietom ucieka...
To prawda, że najbezpieczniej jest urodzić dziecko do 35 r. życia. Nie wyklucza to jednak bezpiecznej ciąży co najmniej do 40-tki.

Terapia jak najbardziej tak. Moim zdaniem oczywiście. Co z tego, że byłaś, skoro z tego, co opisujesz wynika, iż nadal nie bardzo stosujesz się do jej zasad. Poza tym za każdym razem można się dowiedzieć czegoś wartościowego.

Nie wstydź się pisać
bo wszystko jest napisane a ja dalej swoje
Pisz, pisz, tylko jednocześnie pracuj nad wiarą w to, co tu napisane ;)
MALAIMRUCZEK
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 12 sierpnia 2014, o 18:45

8 września 2014, o 17:46

niestety dziś rano zażyłam aciprex naraziem mam brac pół tabletki(0,5mg) przez 4 dni potem całą...bałam się bo jeszcze go nigdy nie brałam,bałam się,że może będę na niego uczulona-ale chyba nie jestem skoro od rana mi nic nie jest..dziś na razie jeszcze nie czuje się po nim jakoś zle,i mam nadzieje,że się nie poczuje...i tak jutro znowu bede sie cykac przed wzieciem kolejnego,ze może jutro sie gorzej poczuje,ale ze mnie cykor-ale jak se przypomne jak sie czulam na poczatku po rexetinie to aż się boje,czy teraz i po tym leku tez tak bedzie...
Awatar użytkownika
korek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 154
Rejestracja: 19 lipca 2014, o 19:25

8 września 2014, o 17:48

Leczysz się na własną odpowiedzialność, jeżeli boisz się brać leków to powiedz to lekarzowi albo psychologowi, może pomóc ci odstawić, bądź zmniejszyć dawkę.
Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła.
~Dmitry Glukhovsky (z książki Metro 2033)
Awatar użytkownika
Kamień
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1458
Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47

8 września 2014, o 17:49

skoro piszesz "niestety" to po co zażyłaś :P ?
ODPOWIEDZ