Witam, jestem tu nowy i postanowiłem po przeczytaniu kilku artykułów sam napisać mój problem od samego początku. W zasadzie nie wiem od czego zacząć, lecz wszystko chyba to wszystko zaczęło się w gimnazjum (aktualnie mam 20lat) u mnie w domu bywało ciężko, dziadek i babcia z którymi mieszkałem byli alkoholikami, ale wydawało mi się że mnie to totalnie nie rusza ze wszystko mam pod kontrolą i prowadziłem życie jak zawsze, jakos nie zwracałem uwagi czy tam sie kłócą czy tam do mnie coś mają uwazalem sie za osobe twardą i mocną psychicznie i reszta ludzi tez oprócz tego zawsze ludzie lubili ze mną przebywać byłem jakby duszą towarzystwa, przebywałem rowniez w innym towarzystwie (tym przed którym rodzice zawsze ostrzegali) przyznam sie wprost paliłem marihuane, ok 3 lat i pewnego razu po zapaleniu zemdlałem dwa razy i w jednej sekundzie totalne zejście czułem się jakbym umierał, moje serce nawalało chyba z 200 na minute, nagle czułem każdy przepływ krwi w sobie, czułem jakby mi sie świat na głowe zawalał, powiedzialem koledze zeby dzwonil po karetke bo umieram, totalna schiza, sam nie mialem swiadomosci tego co robie co mowie, to tak jakby samo ze mnie płynęło, ale no okej dwa dni po tym zacząłem dziwnie sie czuć tak jakby taki odrealniony robiłem jakąś czynność (przykładowo myłem zęby) i po chwili dopiero zdawałem sobie jakby sprawe że to robie tak jakbym się ocknął, do tego ciągłe uczucie lęku zacząłem sie wkręcać że coś jest ze mna nie tak az niewiedziałem co sie ze mną dzieje do tego stopnia ze byłem w wieku 15 lat u psychiatry ktory zapisał mi Sertagen (serotonina) ( lecz to zbytnio mi nie pomagało a wręcz czułem sie senny oszołomiony i siedząc w szkole po pierwszej lekcji wychodziłem do domu poniewaz tak mi źle było) po pół roku sam z siebie zostawiłem te leki, i takie stany lękowe minęły w miare upływu czasu, lecz jakos po 3 latach zaczęły sie znowu problemy, tym razem związane z moim zdrowiem i sercem, moje biegunki niemożność wypróżnienia sie w normalny sposób przez rok czasu ja czytałem o rakach jelita grubego itd co pogarszało sprawe i zmuszało mnie do dalszych badań (kolonoskopie,gastroskopie wszystko wyszło dobrze) zdiagnozowano jedynie co to przy gastroskopii przepuklina rozworu przełykowego( lecz mysle ze to nie to bylo powodem) i po tych badaniach Zdiagnozowali mi "Zespół jelita drażliwego" lecz ja w to nie wierzyłem no i seria kolejnych badań, na grzyby, pasozyty, bakterie, wszystko wychodziło dobrze, lecz to jakoś minęło,po tym zaczęły sie bóle na wysokosci serca, ja czując ból nakręcałem sie do tego stopnia że serce waliło jak oszalałe, (jestem po tacie hipochondrykiem więc odrazu kazdy objaw wpisywałem w internet) co chyba tylko pogarszało sprawe, dwa razy lądowałem na SOR-ze, nawet w zasadzie nie umiejąc wytlumaczyc co mi sie stało (echo,ekg wszystko wzorowo) ale jakoś to było, w miare funkcjonowałem miałem wszystko pod kontrolą i czułem nadal że jestem sobą, jesli bywało źle z serduchem to zazywalem positivum na noc i jakos szedlem spać a rano to juz bywało lepiej, ogólnie mam i miałem częste problemy z dziewczyną (niewyjasnione sytuacje ) ja jestem osobą zamkniętą na uczucia i nie lubie o nich wprost mówic i wszystko tłumie w sobie bo mam take jakby nastawienie że ludzie potem to wykorzystują wobec mnie i bardziej sie "spouchwalają" czuje sie jakby "gorszy" po jakimś szczerym wyznaniu, nie wiem tak poprostu mam, ale ciągle uważałem że jest wszystko okej i mnie to w ogóle nic nie rusza i tak w sumie było.
Ponad miesiąc temu wszystko wymknęło mi sie spod kontroli pewnego dnia obudziłem się z nogami jakby z "waty" nie mogłem nic totalnie zjeść dziennie jadłem kromke chleba do tego fascykulacje w miesniach nóg dziwnego rodzaju parestezje w rękach drętwienia CZUŁEM SIE OKROPNIE,oczywiscie jak to ja zacząłem czytać na internecie I oczywiscie wyczytałem "Stwardnienie zanikowe boczne" , "Stwardnienie rozsiane" kazdy moj objaw sie zgadzał, więc pogorszyło i tak OKROPNY stan czułem sie najgorzej na świecie, ciągle w głowie uczucie dobicia ciągle lęk przed tym ze zaraz będe umierał, potem dzowni do mnie babcia że jej sie źle śniło o mnie co już w ogóle wywołało apogeum moich mysli w glowie "Ja umieram " pomyślałem. Więc zaczęły sie wizyty u lekarzy, na początek rodzinny, wszystkie podstawowe badania zlecił , wszystko w normie oprócz trzech wartosci które są podwyższone "PDW Norma 9,8- 16,1 (ja mam 20,5) " "MPV Norma 9,4 - 12,6 Ja mam 13,4) i "P-LCR Norma 19,2 - 47,0 Ja mam 53" lecz to ponoć jakieś wartości w krwinkach , tarczyca, wątroba wszystko okej, to zaczęły sie dalsze moje poszukiwania i poszedłem do neurologa, codziennie nakręcając sie to nowymi rzeczami poniewaz codziennie czytałem, moje zycie to był obłęd i dramat, przeczytając np "Stwardnienie zanikowe boczne osłabienie miesni nóg, wypadanie przedmiotów z rąk, pogorszenie wzroku" potem coś przeczytałem o stwardnieniu rozsianym i identycznie działo sie u mnie wszystko no nie byłem w stanie funkcjonować w żaden sposób, dla mnie wysiłkiem było wstać do toalety i oddać mocz

i ja wiedziałem że to mam. Więc zapisałem się odrazu na rezonans magnetyczny głowy prywatnie ponieważ mój stan nie pozwolił mi dłużej czekać a terminy są dość odległe, Stwardnienie i wszelkie zmiany w głowie również wykluczono, panie z recepcji widząc mój słaby stan załatwiły mi badania na borelioze poniewaz powiedziały że objawy są bardzo podobne, i zebym sie zbadał lecz no jak sie juz domyslacie wynik ujemny czyli rowniez wykluczono, więc udałem sie do psychiatry nadal nie wierząc w to że to jest problem na tle psychicznym ponjieważ ja nie byłem w stanie ustać pięciu minut na nogach, plus zaburzenia takie jak zaniki pamięci, pogorszenie wzroku, ciągły lęk w sobie, prądy przez ciało itd. No poprostu moiwlem sobie NIE to napewno NIE to. Po kilku dniach przemyśleń w mojej głowie pomyślałęm sobie że jeśli to nie fizyczne objawy to może coś ze mną jest nie tak ,więc zacząłem znowu czytać tym razem o chorobach psychicznych, ponieważ objawy fizyczne ustały i nasiliły sie objawy psychiczne zdawało mi się że jestem nienormalny. Zaburzenia totalne pamięci,
zaburzenia osobowości, Analizowanie każdego mojego zachowania i zastanawianie sie czy zrobiłbym tak kiedys przed "tym wszystkim" dziwne natrętne myśli "co jak zeświruje, co jak będe chciał popełnic samobójstwo i nie będe miał nad tym kontroli, więc zaczęły sie analizowania na internecie chorób psychicznych i zaczęło sie "SCHIZOFRENIA, PSYCHOZA" czytając o objawach schizofrenii przykładowo słyszenie dzwięków, widzenie dziwnych rzeczy, Moje uszy naglę wytężały sie i wsłuchiwalem sie we wszystko zastanawiając sie czy mi sie to tylko wydaje, kazdy obiekt ktory gdzieś kątem oka został zauwazony odrazu sprawdzałem czy to naprawde tu jest czy mi sie tylko wydaje, przeczulice na kazdym punkcie i w głowie " OO Ktoś mi daje picie, może jakiś narkotyk jest tam wsypany, niee lepiej tego nie pije" I po dzień dzisiejszy tak jest, przez chwile bałem sie tak że zaczne sobie wyobrażać coś nawet nie będąc chorym i ze wtedy zeswiruje dopiero, no i te myśl icodziennie sie powielały przez to nie mogłem sie na niczym skupić ani niczym zająć to było poprostu mocniejsze, między czasie odwiedziłem psychiatre który zapisał mi Seronil, pozniej prywatnie poszedłem poniewaz nie czułem ulgi i zmieniłem lek na "Coaxil" poniewaz poprostu wiedzialem ze bez tego sobie nie poradze, to zwyciezalo pod kazdym wzgledem ze mną te lęki przed tymi rzeczami, pani mnie nieco uspokoiła co do moich obaw ze schizofrenią, ze ludzie to poprostu mają i zaburzenia lękowe nie zmienią sie w schizofrenie, ale wlasnie po tych slowach zaczelo mi sie brac do glowy ze zaczne sobie tak dobierać do głowy ze zaczne cos widziec i slyszec jednak, teraz jest nieco lepiej, są gorsze dni gdzie wszystko mnie schizuje, męczą mnie okropne sny o chorobach, poce sie w nocy, często budze, mając przed soba długopis szukam długopisu, i te wyzej objawy tez sie utrzymują tylko w mniejszym stopniu, tak jakby jest lepiej jak juz wyzej pisałem, ale to nadal jest bardzo zle, Unikam wszystkiego teraz czym boje się ze sie nakręce nawet nie oglądam horrorów bo sie boje, każdy temat o chorobach -> wychodze z pokoju, drażni mnie bardzo wiele rzeczy na które kiedyś nie zwracałem uwagi, było nawet tak że bałem sie drzewa, ale te stany lękowe jakby przechodzą co jakiś czas (nawet boje sie teraz że ktoś z was mi napisze " TO JEST CHOROBA PSYCHICZNA" i naprawde bym w to uwierzył XD . jestem zapisany na za tydzień na psychoterapie, jak myślicie to wszystko jest "GŁOWA" i te zaburzenia lękowo - depresyjne ? Poniewaz ja wysiadam .....

Mam nadzieje ze jakas dobra duszyczka doda słowa otuchy, być może ktoś borykał sie z podobnym problemem, troche chaotycznie napisałem, lecz jestem po całym dniu pracy i wybaczcie za błędy
POZDRAWIAM MIŁEGO WIECZORKU DLA WSZYSTKICH
tak wiem trochę się rozpisałem, ale chciałem w większości opisać wszystko od A do Z, mam nadzieje że wybaczycie .