Moim zdaniem to nie sama religia robi z mózgu papkę . Problem od początku tkwi w nas samych ,w błędnych przekonaniach, a tematyka religijna to często po prostu zarąbisty temat dla lęków/depresji itd.
Sama mam nerwice, głównie natręty dotyczące chorób psychicznychitd. jednocześnie mam zdrowe relacje z Panem Bogiem, udzielam się w Kosicele,a przy tym nie wykonuje dziwacznych natręctw typu - 5 razy znak krzyza, nie wkręcam sobie że na każdym kroku czeka na mnie szatan abo spadnie na mnie kara Boża

W zasadzie rzekłabym ze jestem bardzo szczęsliwa jako osoba wierząca, a wiara jeżeli jzu to mi pomaga w nerwicy a nie jest jej przyczyną, czy jej nie nasila.
Przede wszystkim, w mojej opinii, problem tez tkwi w tym ze społeczeństwo jest dość słabo wyedukowane religijnie- nie wie w co wierzy, nie rozumie, tez tylko powierzchownie interesuje sie tematem- wtedy łatwo wpaść w jakieś skrajne postawy
