Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica lękowa - choroby psychiczne, mam już dość POMOCY!!

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
AreeQ
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 1 lipca 2018, o 12:16

9 sierpnia 2018, o 16:06

AreeQ pisze:
9 sierpnia 2018, o 15:52
Dixie pisze:
9 sierpnia 2018, o 14:18
AreeQ pisze:
8 sierpnia 2018, o 20:50
.Obawiam się ,że pewnego dnia obudzę się i będą objawy psychozy, albo schizy .Narazie omam ani halucynacji nie mam.
Zastanawiam się, czy to możliwe, dostać psychozy ot tak. Chyba coś by musiało się wydarzyć. Ja miałam taki epizod kiedyś, ale dlatego, że byłam złym towarzystwie, które mi coś wmówiło, a ja głupia uwierzyłam w nieracjonalne rzeczy. Też się czasem zastanawiam, czy będę miała znów epizod, ale z drugiej strony wiem, że lęki, niepokój to wynik stresu i obciążenia, więc nie dam się tak łatwo podejść.

Ktoś się wypowie? Podobno zdrowi ludzie też miewają psychozy.
No i lęk "napędzony". Rozumiem, że po zażyciu narkotyków/alkoholu?

Pewnie masz na myśli psychozę reaktywną - psychoza taka pojawia się jako reakcja na silny stres wywołany wypadkiem lub śmiercią bliskiej osoby. U ludzi zdrowych takie coś przechodzi samo
Awatar użytkownika
jagaaga
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 227
Rejestracja: 13 września 2014, o 19:02

9 sierpnia 2018, o 16:07

tez mnie zastanawia co Dixie miała na mysli...
Potrzeba CZASU. Tyle czasu- ile POTRZEBA
AreeQ
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 1 lipca 2018, o 12:16

9 sierpnia 2018, o 16:26

jagaaga pisze:
9 sierpnia 2018, o 16:07
tez mnie zastanawia co Dixie miała na mysli...
Już się ucieszyłem ,że dziś mam ja kontrole nad myślami a tu jeden taki post i koniec spokoju :D
Awatar użytkownika
jagaaga
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 227
Rejestracja: 13 września 2014, o 19:02

9 sierpnia 2018, o 16:49

hehehe dokładnie:)
Poczekajmy spokojnie jak autorka się wypowie:)
Potrzeba CZASU. Tyle czasu- ile POTRZEBA
Awatar użytkownika
waako
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 16 czerwca 2018, o 17:42

9 sierpnia 2018, o 22:54

Widzę, że muszę interweniować. Owszem, epizody psychotyczne czasem sie zdarzają u całkowicie normalnych ludzi. Ale są one krótkotrwałe i całkowicie mijają. Sama w sobie psychoza a schizofrenia to dwie różne bajki. W schizofrenii są psychozy, ale to wygląda całkowicie inaczej. Jest cały szereg różnych objawów, rozpad logicznego myślenia. Mam dalszą ciotke ze schizofrenia, to to, co wygaduje i jak się zachowuje przekracza ludzkie pojęcie. Np. Kiedyś poszła do lekarza agresywna i żądała, żeby lekarz zrobił testy genetyczne jej dziecku, bo chciała się upewnić, że jest jej. Aż lekarka zadzwoniła na policję, bo się do bicia rzucala. Autentyczna historia. Macie tak? Nie sądzę, więc się nie nakrecajcie na skomplikowana i poważna chorobę, jaką jest schizofrenia:)
Ostatnio zmieniony 9 sierpnia 2018, o 23:00 przez waako, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
waako
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 16 czerwca 2018, o 17:42

9 sierpnia 2018, o 22:55

Nie nakrecajcie się ludzie. Znowu bezpodstawnie wchodzicie w koło lekowe:)
Awatar użytkownika
weird_thoughts
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 300
Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57

10 sierpnia 2018, o 01:07

To mnie dopiero nakręciliście na psychozę.
Ostatnio mam nieciekawą sytuację rodzinną i obawiam się, że tak to się u mnie jednak skończy i ten stres złamie granicę nerwicy :(
Awatar użytkownika
waako
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 16 czerwca 2018, o 17:42

10 sierpnia 2018, o 03:39

Prędzej trafisz 6 w totka nuż dostaniesz psychozy w nerwicy.
Dixie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 11 marca 2018, o 08:57

10 sierpnia 2018, o 07:03

Och, nie chciałam nikogo straszyć! Po prostu może rozwinę na swoim przykładzie. Na studiach miałam problem z adaptacją wśród ludzi, chciałam gdzieś należeć, ale pech chciał, że trafiłam do grupy fanatyków religijnych o silnie konserwatywnych pokładach. Kilka tygodni przebywania wśród nich i słuchania dało mi w kość. Nie dość, że i tak byłam już po epizodach lęku, stresowałam się studiami, to Ci ludzie wmówili mi, że jestem grzeszna (nie byłam wtedy osobą trzymająca się zasad Kościoła)to opowiadali jak jestem wystawiona na działanie Szatana itd. że jedną koleżankę Szatan męczy w nocy, dusi ją i każe grzeszyć. Drugiej podobno wyginał różaniec. Siedziałam,, słuchałam. Zamiast chodzić na integrację, bawić się życiem studenckim,, ja siedziałam i chłonęłam,, jak głupia. zaczęłam miec lęki. Moja psychoza polegała na tym że np codziennie prawie byłam w kościele, spowiadałam się kilka razy w tygodniu, ciągle tylko chodziłam do komunii, ale tylko po to, żeby ten Szatan mnie nie opętał. Nie mogłam zasnąć, byłam wrażliwa na różne dźwięki, miałam wrażenie, że np nieochrzczone dziecko w mojej rodzinie już jestem opętane, bo nie ma chrztu. Uwierzyłam po prostu że coś takiego istnieje jak opętanie, robiłam wszystko, aby się nie dać, stąd modlitwy, kościół i tylko aby zjeść ten opłatek. Taki ochronny. Powstrzymywanie się od złych myśli, nagle taka święta się zrobiłam, ola boga. Bałam się przedmiotów i muzyki zakazanej przez kościół. Unikałam. Natrętne myśli ciągle o tym. No i trafiłam do psychiatry. Podsumowałam swoje życie, dostałam diagnozę zaburzeń depresyjno lękowych i musiałam się pogodzić, że miałam epizod psychozy. Po prostu to się tak szybko rozwinęło... Teraz mi wstyd i nie wiem jak mogłam w to wierzyć. Nie wierze że to się stało. Kilka tygodni rozmów, odcięcia od religii i powoli odchodziło. Teraz po prostu jestem niewierząca,nie interesuje się tą tematyką, gdy ktoś o tym opowiada, słucham ale nie biorę do siebie.

To był najgorszy okres w życiu. Nie wierze że to się stało. Byłam podatna, w stresie, nie wiedziałam nic o zaburzeniach. Panikowalam. Rajdy po forach katolickich. Ale teraz gdyby coś się działo dziwnego np coś stuknęlo w domu, spadło, wiadomo przestraszę się :p ale nie przypisuję tego jakimś działaniom.

Ale mimo wiedzy czasem się zastanawiam, czy to może wrócić. Po prostu. To zrobili na mnie takie wrażenie, że boję się nawrotu. Że wierzyłam w takie bzdury i na jakiś czas podporządkowałam się pod święte życie. Przeraża mnie że tak było i zastanawiam się czasem czy wróci. Z nadmiaru stresu czy coś. Wtedy właśnie z tego się wzięło.

Przepraszam jak kogoś zaniepokoiłam. Dziwnie mi teraz jak Wam to napisałam, malo kto wie co przeszłam.
Zalękniona25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 444
Rejestracja: 21 czerwca 2018, o 10:01

10 sierpnia 2018, o 07:08

Dixie pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:03
Och, nie chciałam nikogo straszyć! Po prostu może rozwinę na swoim przykładzie. Na studiach miałam problem z adaptacją wśród ludzi, chciałam gdzieś należeć, ale pech chciał, że trafiłam do grupy fanatyków religijnych o silnie konserwatywnych pokładach. Kilka tygodni przebywania wśród nich i słuchania dało mi w kość. Nie dość, że i tak byłam już po epizodach lęku, stresowałam się studiami, to Ci ludzie wmówili mi, że jestem grzeszna (nie byłam wtedy osobą trzymająca się zasad Kościoła)to opowiadali jak jestem wystawiona na działanie Szatana itd. że jedną koleżankę Szatan męczy w nocy, dusi ją i każe grzeszyć. Drugiej podobno wyginał różaniec. Siedziałam,, słuchałam. Zamiast chodzić na integrację, bawić się życiem studenckim,, ja siedziałam i chłonęłam,, jak głupia. zaczęłam miec lęki. Moja psychoza polegała na tym że np codziennie prawie byłam w kościele, spowiadałam się kilka razy w tygodniu, ciągle tylko chodziłam do komunii, ale tylko po to, żeby ten Szatan mnie nie opętał. Nie mogłam zasnąć, byłam wrażliwa na różne dźwięki, miałam wrażenie, że np nieochrzczone dziecko w mojej rodzinie już jestem opętane, bo nie ma chrztu. Uwierzyłam po prostu że coś takiego istnieje jak opętanie, robiłam wszystko, aby się nie dać, stąd modlitwy, kościół i tylko aby zjeść ten opłatek. Taki ochronny. Powstrzymywanie się od złych myśli, nagle taka święta się zrobiłam, ola boga. Bałam się przedmiotów i muzyki zakazanej przez kościół. Unikałam. Natrętne myśli ciągle o tym. No i trafiłam do psychiatry. Podsumowałam swoje życie, dostałam diagnozę zaburzeń depresyjno lękowych i musiałam się pogodzić, że miałam epizod psychozy. Po prostu to się tak szybko rozwinęło... Teraz mi wstyd i nie wiem jak mogłam w to wierzyć. Nie wierze że to się stało. Kilka tygodni rozmów, odcięcia od religii i powoli odchodziło. Teraz po prostu jestem niewierząca,nie interesuje się tą tematyką, gdy ktoś o tym opowiada, słucham ale nie biorę do siebie.

To był najgorszy okres w życiu. Nie wierze że to się stało. Byłam podatna, w stresie, nie wiedziałam nic o zaburzeniach. Panikowalam. Rajdy po forach katolickich. Ale teraz gdyby coś się działo dziwnego np coś stuknęlo w domu, spadło, wiadomo przestraszę się :p ale nie przypisuję tego jakimś działaniom.

Ale mimo wiedzy czasem się zastanawiam, czy to może wrócić. Po prostu. To zrobili na mnie takie wrażenie, że boję się nawrotu. Że wierzyłam w takie bzdury i na jakiś czas podporządkowałam się pod święte życie. Przeraża mnie że tak było i zastanawiam się czasem czy wróci. Z nadmiaru stresu czy coś. Wtedy właśnie z tego się wzięło.

Przepraszam jak kogoś zaniepokoiłam. Dziwnie mi teraz jak Wam to napisałam, malo kto wie co przeszłam.
Chyba Ci się pojęcia psychozy pomyliły. To najzwyklejszy lęk przed opętaniem i szatanem. Też to przerabiałam.
Dixie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 11 marca 2018, o 08:57

10 sierpnia 2018, o 07:14

Zalękniona25 pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:08
Dixie pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:03
Och, nie chciałam nikogo straszyć! Po prostu może rozwinę na swoim przykładzie. Na studiach miałam problem z adaptacją wśród ludzi, chciałam gdzieś należeć, ale pech chciał, że trafiłam do grupy fanatyków religijnych o silnie konserwatywnych pokładach. Kilka tygodni przebywania wśród nich i słuchania dało mi w kość. Nie dość, że i tak byłam już po epizodach lęku, stresowałam się studiami, to Ci ludzie wmówili mi, że jestem grzeszna (nie byłam wtedy osobą trzymająca się zasad Kościoła)to opowiadali jak jestem wystawiona na działanie Szatana itd. że jedną koleżankę Szatan męczy w nocy, dusi ją i każe grzeszyć. Drugiej podobno wyginał różaniec. Siedziałam,, słuchałam. Zamiast chodzić na integrację, bawić się życiem studenckim,, ja siedziałam i chłonęłam,, jak głupia. zaczęłam miec lęki. Moja psychoza polegała na tym że np codziennie prawie byłam w kościele, spowiadałam się kilka razy w tygodniu, ciągle tylko chodziłam do komunii, ale tylko po to, żeby ten Szatan mnie nie opętał. Nie mogłam zasnąć, byłam wrażliwa na różne dźwięki, miałam wrażenie, że np nieochrzczone dziecko w mojej rodzinie już jestem opętane, bo nie ma chrztu. Uwierzyłam po prostu że coś takiego istnieje jak opętanie, robiłam wszystko, aby się nie dać, stąd modlitwy, kościół i tylko aby zjeść ten opłatek. Taki ochronny. Powstrzymywanie się od złych myśli, nagle taka święta się zrobiłam, ola boga. Bałam się przedmiotów i muzyki zakazanej przez kościół. Unikałam. Natrętne myśli ciągle o tym. No i trafiłam do psychiatry. Podsumowałam swoje życie, dostałam diagnozę zaburzeń depresyjno lękowych i musiałam się pogodzić, że miałam epizod psychozy. Po prostu to się tak szybko rozwinęło... Teraz mi wstyd i nie wiem jak mogłam w to wierzyć. Nie wierze że to się stało. Kilka tygodni rozmów, odcięcia od religii i powoli odchodziło. Teraz po prostu jestem niewierząca,nie interesuje się tą tematyką, gdy ktoś o tym opowiada, słucham ale nie biorę do siebie.

To był najgorszy okres w życiu. Nie wierze że to się stało. Byłam podatna, w stresie, nie wiedziałam nic o zaburzeniach. Panikowalam. Rajdy po forach katolickich. Ale teraz gdyby coś się działo dziwnego np coś stuknęlo w domu, spadło, wiadomo przestraszę się :p ale nie przypisuję tego jakimś działaniom.

Ale mimo wiedzy czasem się zastanawiam, czy to może wrócić. Po prostu. To zrobili na mnie takie wrażenie, że boję się nawrotu. Że wierzyłam w takie bzdury i na jakiś czas podporządkowałam się pod święte życie. Przeraża mnie że tak było i zastanawiam się czasem czy wróci. Z nadmiaru stresu czy coś. Wtedy właśnie z tego się wzięło.

Przepraszam jak kogoś zaniepokoiłam. Dziwnie mi teraz jak Wam to napisałam, malo kto wie co przeszłam.
Chyba Ci się pojęcia psychozy pomyliły. To najzwyklejszy lęk przed opętaniem i szatanem. Też to przerabiałam.
Kochana, ale ja patrzyłam na dziecko w rodzinie i bałam się że jest opętane bez chrztu. Że jak coś stukało w domu, to na pewno Szatan. Latałam jak głupia do kościoła. Spałam obok w pokoju rodziców. Mówiłam chłopakowi że seksu przed ślubem nie będzie. Że figurka Buddy w domu rodziców powoduje konflikty, poszła na śmietnik. Ja wierzyłam w opętanie itd. chciałam iść nawet do egzorcysty. Byłam ostatecznie u księdza dobrego, który mi wybił to z głowy. Miałam natrętne myśli bluźniercze, modliłam się, spałam z różańcem.
Zalękniona25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 444
Rejestracja: 21 czerwca 2018, o 10:01

10 sierpnia 2018, o 07:29

Nadal upierałabym się, że to nerwica. :shock:
Awatar użytkownika
waako
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 16 czerwca 2018, o 17:42

10 sierpnia 2018, o 07:36

Dixie pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:14
Zalękniona25 pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:08
Dixie pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:03
Och, nie chciałam nikogo straszyć! Po prostu może rozwinę na swoim przykładzie. Na studiach miałam problem z adaptacją wśród ludzi, chciałam gdzieś należeć, ale pech chciał, że trafiłam do grupy fanatyków religijnych o silnie konserwatywnych pokładach. Kilka tygodni przebywania wśród nich i słuchania dało mi w kość. Nie dość, że i tak byłam już po epizodach lęku, stresowałam się studiami, to Ci ludzie wmówili mi, że jestem grzeszna (nie byłam wtedy osobą trzymająca się zasad Kościoła)to opowiadali jak jestem wystawiona na działanie Szatana itd. że jedną koleżankę Szatan męczy w nocy, dusi ją i każe grzeszyć. Drugiej podobno wyginał różaniec. Siedziałam,, słuchałam. Zamiast chodzić na integrację, bawić się życiem studenckim,, ja siedziałam i chłonęłam,, jak głupia. zaczęłam miec lęki. Moja psychoza polegała na tym że np codziennie prawie byłam w kościele, spowiadałam się kilka razy w tygodniu, ciągle tylko chodziłam do komunii, ale tylko po to, żeby ten Szatan mnie nie opętał. Nie mogłam zasnąć, byłam wrażliwa na różne dźwięki, miałam wrażenie, że np nieochrzczone dziecko w mojej rodzinie już jestem opętane, bo nie ma chrztu. Uwierzyłam po prostu że coś takiego istnieje jak opętanie, robiłam wszystko, aby się nie dać, stąd modlitwy, kościół i tylko aby zjeść ten opłatek. Taki ochronny. Powstrzymywanie się od złych myśli, nagle taka święta się zrobiłam, ola boga. Bałam się przedmiotów i muzyki zakazanej przez kościół. Unikałam. Natrętne myśli ciągle o tym. No i trafiłam do psychiatry. Podsumowałam swoje życie, dostałam diagnozę zaburzeń depresyjno lękowych i musiałam się pogodzić, że miałam epizod psychozy. Po prostu to się tak szybko rozwinęło... Teraz mi wstyd i nie wiem jak mogłam w to wierzyć. Nie wierze że to się stało. Kilka tygodni rozmów, odcięcia od religii i powoli odchodziło. Teraz po prostu jestem niewierząca,nie interesuje się tą tematyką, gdy ktoś o tym opowiada, słucham ale nie biorę do siebie.

To był najgorszy okres w życiu. Nie wierze że to się stało. Byłam podatna, w stresie, nie wiedziałam nic o zaburzeniach. Panikowalam. Rajdy po forach katolickich. Ale teraz gdyby coś się działo dziwnego np coś stuknęlo w domu, spadło, wiadomo przestraszę się :p ale nie przypisuję tego jakimś działaniom.

Ale mimo wiedzy czasem się zastanawiam, czy to może wrócić. Po prostu. To zrobili na mnie takie wrażenie, że boję się nawrotu. Że wierzyłam w takie bzdury i na jakiś czas podporządkowałam się pod święte życie. Przeraża mnie że tak było i zastanawiam się czasem czy wróci. Z nadmiaru stresu czy coś. Wtedy właśnie z tego się wzięło.
Jaka psychoza, dziewczyno. Psychozę miałabyś, gdybyś wiedziała, że jesteś opętana jak to, że niebo jest błękitne. A nie miała wrażenie. Zwykły, silny lęk nerwicowy, podatność na sugestie, także to nerwicowe. Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli, ale następnym razem pamiętaj, co piszesz i co deklarujesz, gdyż straszysz ludzi podczas procesu odburzania :). To, co opisałaś, to żadna psychoza. A jak stwierdził Ci to jakiś psychiatra, to chyba kończył medycynę na jakiejś 3 letniej, felczerskiej Sorbonie pod Sosnowcem.
Przepraszam jak kogoś zaniepokoiłam. Dziwnie mi teraz jak Wam to napisałam, malo kto wie co przeszłam.
Chyba Ci się pojęcia psychozy pomyliły. To najzwyklejszy lęk przed opętaniem i szatanem. Też to przerabiałam.
Kochana, ale ja patrzyłam na dziecko w rodzinie i bałam się że jest opętane bez chrztu. Że jak coś stukało w domu, to na pewno Szatan. Latałam jak głupia do kościoła. Spałam obok w pokoju rodziców. Mówiłam chłopakowi że seksu przed ślubem nie będzie. Że figurka Buddy w domu rodziców powoduje konflikty, poszła na śmietnik. Ja wierzyłam w opętanie itd. chciałam iść nawet do egzorcysty. Byłam ostatecznie u księdza dobrego, który mi wybił to z głowy. Miałam natrętne myśli bluźniercze, modliłam się, spałam z różańcem.
Awatar użytkownika
waako
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 16 czerwca 2018, o 17:42

10 sierpnia 2018, o 07:37

Dixie pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:14
Zalękniona25 pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:08
Dixie pisze:
10 sierpnia 2018, o 07:03
Och, nie chciałam nikogo straszyć! Po prostu może rozwinę na swoim przykładzie. Na studiach miałam problem z adaptacją wśród ludzi, chciałam gdzieś należeć, ale pech chciał, że trafiłam do grupy fanatyków religijnych o silnie konserwatywnych pokładach. Kilka tygodni przebywania wśród nich i słuchania dało mi w kość. Nie dość, że i tak byłam już po epizodach lęku, stresowałam się studiami, to Ci ludzie wmówili mi, że jestem grzeszna (nie byłam wtedy osobą trzymająca się zasad Kościoła)to opowiadali jak jestem wystawiona na działanie Szatana itd. że jedną koleżankę Szatan męczy w nocy, dusi ją i każe grzeszyć. Drugiej podobno wyginał różaniec. Siedziałam,, słuchałam. Zamiast chodzić na integrację, bawić się życiem studenckim,, ja siedziałam i chłonęłam,, jak głupia. zaczęłam miec lęki. Moja psychoza polegała na tym że np codziennie prawie byłam w kościele, spowiadałam się kilka razy w tygodniu, ciągle tylko chodziłam do komunii, ale tylko po to, żeby ten Szatan mnie nie opętał. Nie mogłam zasnąć, byłam wrażliwa na różne dźwięki, miałam wrażenie, że np nieochrzczone dziecko w mojej rodzinie już jestem opętane, bo nie ma chrztu. Uwierzyłam po prostu że coś takiego istnieje jak opętanie, robiłam wszystko, aby się nie dać, stąd modlitwy, kościół i tylko aby zjeść ten opłatek. Taki ochronny. Powstrzymywanie się od złych myśli, nagle taka święta się zrobiłam, ola boga. Bałam się przedmiotów i muzyki zakazanej przez kościół. Unikałam. Natrętne myśli ciągle o tym. No i trafiłam do psychiatry. Podsumowałam swoje życie, dostałam diagnozę zaburzeń depresyjno lękowych i musiałam się pogodzić, że miałam epizod psychozy. Po prostu to się tak szybko rozwinęło... Teraz mi wstyd i nie wiem jak mogłam w to wierzyć. Nie wierze że to się stało. Kilka tygodni rozmów, odcięcia od religii i powoli odchodziło. Teraz po prostu jestem niewierząca,nie interesuje się tą tematyką, gdy ktoś o tym opowiada, słucham ale nie biorę do siebie.

To był najgorszy okres w życiu. Nie wierze że to się stało. Byłam podatna, w stresie, nie wiedziałam nic o zaburzeniach. Panikowalam. Rajdy po forach katolickich. Ale teraz gdyby coś się działo dziwnego np coś stuknęlo w domu, spadło, wiadomo przestraszę się :p ale nie przypisuję tego jakimś działaniom.

Ale mimo wiedzy czasem się zastanawiam, czy to może wrócić. Po prostu. To zrobili na mnie takie wrażenie, że boję się nawrotu. Że wierzyłam w takie bzdury i na jakiś czas podporządkowałam się pod święte życie. Przeraża mnie że tak było i zastanawiam się czasem czy wróci. Z nadmiaru stresu czy coś. Wtedy właśnie z tego się wzięło.


Jaka psychoza, dziewczyno. Psychozę miałabyś, gdybyś wiedziała, że jesteś opętana jak to, że niebo jest błękitne. A nie miała wrażenie. Zwykły, silny lęk nerwicowy, podatność na sugestie, także to nerwicowe. Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli, ale następnym razem pamiętaj, co piszesz i co deklarujesz, gdyż straszysz ludzi podczas procesu odburzania :). To, co opisałaś, to żadna psychoza. A jak stwierdził Ci to jakiś psychiatra, to chyba kończył medycynę na jakiejś 3 letniej, felczerskiej Sorbonie pod Sosnowcem.
Przepraszam jak kogoś zaniepokoiłam. Dziwnie mi teraz jak Wam to napisałam, malo kto wie co przeszłam.
Chyba Ci się pojęcia psychozy pomyliły. To najzwyklejszy lęk przed opętaniem i szatanem. Też to przerabiałam.
Kochana, ale ja patrzyłam na dziecko w rodzinie i bałam się że jest opętane bez chrztu. Że jak coś stukało w domu, to na pewno Szatan. Latałam jak głupia do kościoła. Spałam obok w pokoju rodziców. Mówiłam chłopakowi że seksu przed ślubem nie będzie. Że figurka Buddy w domu rodziców powoduje konflikty, poszła na śmietnik. Ja wierzyłam w opętanie itd. chciałam iść nawet do egzorcysty. Byłam ostatecznie u księdza dobrego, który mi wybił to z głowy. Miałam natrętne myśli bluźniercze, modliłam się, spałam z różańcem.
Awatar użytkownika
waako
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 16 czerwca 2018, o 17:42

10 sierpnia 2018, o 07:37

@Dixie
Jaka psychoza, dziewczyno. Psychozę miałabyś, gdybyś wiedziała, że jesteś opętana jak to, że niebo jest błękitne. A nie miała wrażenie. Zwykły, silny lęk nerwicowy, podatność na sugestie, także to nerwicowe. Wiem, że nie miałaś nic złego na myśli, ale następnym razem pamiętaj, co piszesz i co deklarujesz, gdyż straszysz ludzi podczas procesu odburzania :). To, co opisałaś, to żadna psychoza. A jak stwierdził Ci to jakiś psychiatra, to chyba kończył medycynę na jakiejś 3 letniej, felczerskiej Sorbonie pod Sosnowcem.
ODPOWIEDZ