Otóż zauważyłam, że od pierwszego dlugotrwalego epizodu nerwicy w 2016 roku (trwal ponad 3 miesiace) strasznie ...zbrzydłam. Badania tarczycy, krwi (w tym żelaza) mam w normie. Od tamtego czasu nerwica regularnie pojawia sie w moim zyciu, teraz od 2 miesiecy mam znowu zaostrzenie i nie moge patrzec w lustro, bo widze tam maszkarona, bladego (lub zaróżowionego, bo ciągle w nerwach sie robie czerwona ostatnio), ze zwiotczałą skórą, mega worami pod oczami (ktorych nigdy nie mialam), przekrwionymi oczami (popękane naczynka) i mocno przerzedzonymi, suchymi wlosami. No koszmar. Zrobiły mi się ogromne bruzdy pod oczami, "doliny łez" jesli ktos kojarzy.
Serio kiedys uważałam, że jestem nawet ładna, podobałam się sobie i innym. Teraz slysze komentarze czy sie dobrze czuje bo wyglądam źle... No widzę tego smutnego muflona w lustrze i nijak nie wiem jak mu pomóc. To dodatkowo mnie dołuje a i tak jestem kapciem po ostatnich przeżyciach

Dzięki wszystkim za udzielanie się!