Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Sylwia2023!
Nowy Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 27 listopada 2023, o 19:59

27 listopada 2023, o 20:15

Polecam
należy wpisać w YouTube :
UCISZYĆ WEWNĘTRZNE MYŚLI, KTÓRE CIĄGLE KRZYCZĄ - STOICYZM | STAROŻYTNA MĄDROŚĆ
Polecam, ten skuteczny sposób. Posłuchaj, wypisz na kartce kolejne porady i wdroż je w życie 💪
Sylwia2023!
Nowy Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 27 listopada 2023, o 19:59

27 listopada 2023, o 20:19

Polecam wpisać w YouTube :
UCISZYĆ WEWNĘTRZNE MYŚLI, KTÓRE CIĄGLE KRZYCZĄ - STOICYZM | STAROŻYTNA MĄDROŚĆ
Polecam, ten skuteczny sposób. Posłuchaj, wypisz na kartce kolejne porady i wdroż je w życie 💪
jareckI123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 12 października 2023, o 12:01

13 grudnia 2023, o 23:36

Witam mam 22lata moja historia zaczęła się 5lat temu od zapalenia powroska od treningów na siłowni(martwy ciąg) lekarz który robił mi usg przepisał mi leki przeciw zapalne i nie kazał ćwiczyć przez 3 miesiące ja wróciłem do treningów po 1.5 miesiąca ból odczuwałem ale nie taki w końcu przeszło jakieś 3 miesiące później moja mama zachorowała na nowotwór piersi i węzłów chłonnych ja po diagnozie mamy przypadkowo wyczułem powiększony węzeł chłonny pod żuchwą byłem z tym na usg węzeł nie nowotworowy po jakimś czasie węzły miałem powiększone już pod cała żuchwa tez usg morfologia która była taka sama jak przy powrosku czyli 12 odchyleń do dnia dzisiejszego węzły mam pod cała żuchwa na szyi w obojczykach pod pachami i w pachwinach jest ich z 30-40 z wszystkimi byłem na usg razem chyba z 6-7 razy oprócz powiększenia wszystko z nimi git morfologię robiona miałem z 5-6 razy przez te 5lat ostatnia morfologia która robiłem miła 8 odchyleń z których 4-5 wracają do normy tak twierdzi lekarz cały czas od zachorowania mamy wmawiam sobie ze to nowotwór a teraz nawet sm ponieważ od jakichś 2 miesięcy nie wiem jak to opisać skaczące mięśnie nie widać tego gołym okiem to tak jak by w środku na łydkach najczęściej czuje to tylko w spoczynku lekarz mówię ze gdybym był chory na jakaś chorobę to bym tak tutaj nie siedział od zachorowania mamy nie mam już takiej energi jak kiedyś nw już mam dosyć tego wszystkiego gdy pojawił się pierwszy węzeł przestałem mieć anginy które miałem 2-3 razy do roku nw co mam z tym robić i czy wierzyć lekarzowi ze problem leży w psychice a nie w stanie fizycznym proszę was o radę 😔
Lenny100
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 22:14

15 grudnia 2023, o 22:39

Cześć wszystkim. Postanowiłem opowiedzieć swoją historię, jeszcze bez zakończenia. Być może w formie terapii, być może dlatego że potrzebuje sygnału że może jest dla mnie jakaś nadzieja.

Otóż zawsze byłem typem osoby o nadmiernych stanach lękowych. Pamiętam kiedy żona w drugiej ciąży miała niejednoznaczne wyniki dotyczące ewentualnych chorób płodu, to w ciągu kilku dni wysyłaliśmy już próbkę badań do Chin do analizy genetycznej. I dzień w dzień , godzina w godzinę odtwarzałem stronę w poszukiwaniu wyników. To tylko jeden z przykładów historycznych, bo było ich dużo więcej. Każda nawet najdrobniejsza choroba dawała mi odczucie chorób ciężkich. W dobie covidu pulsoksymetr miałem na palcu niemal cały czas.

Wracając do sytuacji obecnej.

Ponad dwa miesiące temu po trzykrotnych dziwnych epizodach widzenia ( rozmyty obraz i drganie obrazu przez pół godziny) trafiłem na oddział neurologii. Przebadali wzdłuż i wszerz, wykluczyli zakrzepice zatok, wypuścili do domu do dalszej obserwacji. Miałem wykonany rezonans głowy ( najdokładniejszy, bo z opcją angio) , EEG, echo serca, USG Dopplera tętnic i punkcję lędźwiowa.

Po wypisie ze szpitala dopiero się zaczęło. W oczekiwaniu na wynik punkcji ( w kierunku SM) myślałem że zniosę jajo. Jednocześnie skierowano mnie do reumatologa bo miałem dziwnie słabo dodatni wyników testów Ana.

Kiedy dowiedziałem się że w płynie mózgowym znaleziono białko, ale nie związane ze stwardnieniem tylko z hematologicznym schorzeniem być może szpiczakiem plazmocytowym, zapadłem w lek koszmarny. Do tego ciągle przybywało mi objawów neurologicznych. W nocy zaczęły mi drętwieć całe dłonie, pociły się straszliwie, w prawej ręce miałem parestezje, osłabienie prawej kończyny itd.

Chodziłem od lekarza do lekarza i jako dorosły chłop płakałem z bezsilności i mojej nerwicy lękowej że umieram.

Na różnych sorach w ciągu dwóch miesięcy byłem już chyba z 12 razy. Za każdym razem odsyłany do domu a to z propozycją zrobienia sobie gastroskopii bo refluks żołądkowy, a to z zaleceniem konsultacji neurologicznych, a to z zaleceniem konsultacji hematologicznych itd.

Oczywiście wszystko to robiłem i jak dotąd nie postawiono mi żadnej diagnozy.

A pisze to na tym forum bo gdzie bym już nie był wszyscy widzieli u mnie silne problemy natury psychicznej. Obecnie leżę na oddziale chorób wewnętrznych z próbą dalszej diagnostyki jako że pojawiły się u mnie zwiększone parametry CK czyli kinazy kreatynowej świadczącej o czymś niedobrym co dzieje się z miesniami.

I tu dochodzimy do sedna. Mój dziadek w wieku 85 przed śmiercią usłyszał będąc już w stanie bardzo daleko posuniętej demencji starczej że ma stwardnienie zanikowe.

Ja w całym napięciu stresowym i lękowym od dwóch miesięcy nie śpię, nie jem tyle co jadłem, w zasadzie nie mam żadnego apetytu. Więc chudnę w szybkim tempie. Kiedy przychodziłem tu na oddział wydawało mi się że nie mam fascykulacji ( miałem jeden pojedynczy epizod miesiąc temu krótkotrwałych drgan na ręce po nieprzespanej że stresu nocy).

Tutaj zacząłem się tak fiksować na SLA że nie mając żadnych fascykulacji zacząłem ściągać w szpitalnym łóżku spodnie i obserwować mięśnie czy się nie napinają. I po dwóch dniach takich obserwacji oczywiście zaczely się napinać. Co chwilę czuje jak coś się napina, mam nagrane filmy dla lekarzy żeby uwierzyli że tak jest.
Lekarze wzywają do mnie póki co psychiatrów, psychologów, starają się dla mojego spokoju zrobić mi badanie EMG.

Ręka która rzeczywiście od miesiąca wydawała mi się jakaś obca, taka nie do końca moja, od kilku dni wydaje mi się słaba. Trzymam tace że szpitalnym obiadem i czuje jaki mi to sprawia ciężar.

Nie mam problemów z chodzeniem ( nie opada mi jeszcze żadna stopa) nie mam problemów z mięśniami palców, uchwyt prawidłowy, może przedramię wydaje się delikatnie słabsze.

Wiele tłumaczyłem sobie do tej pory zaburzeniami hematologicznymi. Sam doktor hematolog powiedział że ryzyko posiadania dwóch powaalznych chorób zawsze jest ale jest prawdę mówiąc niewielkie.

Do rodziny wydzwaniam już w zasadzie z pożegnaniami.

Na zdjęcia dzieci (6 latka i 3 latka) ciężko mi nawet patrzec. Kiedy rozmawiam z psychologami czy psychiatra oddziałowa to wszystko jest w miarę ok tak długo jak nie wchodzę na temat dzieci. Wtedy rozklejam się straszliwie bo panicznie boję się ich zostawić.

Na razie tyle.

Nie wiem cze będę w stanie wam później napisać jakie są dalsze losy tej historii. Chciałbym móc.

Pozdrawiam was serdecznie - nerwicowiec pierwszej maści.
Lenny100
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 22:14

15 grudnia 2023, o 22:40

Cześć wszystkim. Postanowiłem opowiedzieć swoją historię, jeszcze bez zakończenia. Być może w formie terapii, być może dlatego że potrzebuje sygnału że może jest dla mnie jakaś nadzieja.

Otóż zawsze byłem typem osoby o nadmiernych stanach lękowych. Pamiętam kiedy żona w drugiej ciąży miała niejednoznaczne wyniki dotyczące ewentualnych chorób płodu, to w ciągu kilku dni wysyłaliśmy już próbkę badań do Chin do analizy genetycznej. I dzień w dzień , godzina w godzinę odtwarzałem stronę w poszukiwaniu wyników. To tylko jeden z przykładów historycznych, bo było ich dużo więcej. Każda nawet najdrobniejsza choroba dawała mi odczucie chorób ciężkich. W dobie covidu pulsoksymetr miałem na palcu niemal cały czas.

Wracając do sytuacji obecnej.

Ponad dwa miesiące temu po trzykrotnych dziwnych epizodach widzenia ( rozmyty obraz i drganie obrazu przez pół godziny) trafiłem na oddział neurologii. Przebadali wzdłuż i wszerz, wykluczyli zakrzepice zatok, wypuścili do domu do dalszej obserwacji. Miałem wykonany rezonans głowy ( najdokładniejszy, bo z opcją angio) , EEG, echo serca, USG Dopplera tętnic i punkcję lędźwiowa.

Po wypisie ze szpitala dopiero się zaczęło. W oczekiwaniu na wynik punkcji ( w kierunku SM) myślałem że zniosę jajo. Jednocześnie skierowano mnie do reumatologa bo miałem dziwnie słabo dodatni wyników testów Ana.

Kiedy dowiedziałem się że w płynie mózgowym znaleziono białko, ale nie związane ze stwardnieniem tylko z hematologicznym schorzeniem być może szpiczakiem plazmocytowym, zapadłem w lek koszmarny. Do tego ciągle przybywało mi objawów neurologicznych. W nocy zaczęły mi drętwieć całe dłonie, pociły się straszliwie, w prawej ręce miałem parestezje, osłabienie prawej kończyny itd.

Chodziłem od lekarza do lekarza i jako dorosły chłop płakałem z bezsilności i mojej nerwicy lękowej że umieram.

Na różnych sorach w ciągu dwóch miesięcy byłem już chyba z 12 razy. Za każdym razem odsyłany do domu a to z propozycją zrobienia sobie gastroskopii bo refluks żołądkowy, a to z zaleceniem konsultacji neurologicznych, a to z zaleceniem konsultacji hematologicznych itd.

Oczywiście wszystko to robiłem i jak dotąd nie postawiono mi żadnej diagnozy.

A pisze to na tym forum bo gdzie bym już nie był wszyscy widzieli u mnie silne problemy natury psychicznej. Obecnie leżę na oddziale chorób wewnętrznych z próbą dalszej diagnostyki jako że pojawiły się u mnie zwiększone parametry CK czyli kinazy kreatynowej świadczącej o czymś niedobrym co dzieje się z miesniami.

I tu dochodzimy do sedna. Mój dziadek w wieku 85 przed śmiercią usłyszał będąc już w stanie bardzo daleko posuniętej demencji starczej że ma stwardnienie zanikowe.

Ja w całym napięciu stresowym i lękowym od dwóch miesięcy nie śpię, nie jem tyle co jadłem, w zasadzie nie mam żadnego apetytu. Więc chudnę w szybkim tempie. Kiedy przychodziłem tu na oddział wydawało mi się że nie mam fascykulacji ( miałem jeden pojedynczy epizod miesiąc temu krótkotrwałych drgan na ręce po nieprzespanej że stresu nocy).

Tutaj zacząłem się tak fiksować na SLA że nie mając żadnych fascykulacji zacząłem ściągać w szpitalnym łóżku spodnie i obserwować mięśnie czy się nie napinają. I po dwóch dniach takich obserwacji oczywiście zaczely się napinać. Co chwilę czuje jak coś się napina, mam nagrane filmy dla lekarzy żeby uwierzyli że tak jest.
Lekarze wzywają do mnie póki co psychiatrów, psychologów, starają się dla mojego spokoju zrobić mi badanie EMG.

Ręka która rzeczywiście od miesiąca wydawała mi się jakaś obca, taka nie do końca moja, od kilku dni wydaje mi się słaba. Trzymam tace że szpitalnym obiadem i czuje jaki mi to sprawia ciężar.

Nie mam problemów z chodzeniem ( nie opada mi jeszcze żadna stopa) nie mam problemów z mięśniami palców, uchwyt prawidłowy, może przedramię wydaje się delikatnie słabsze.

Wiele tłumaczyłem sobie do tej pory zaburzeniami hematologicznymi. Sam doktor hematolog powiedział że ryzyko posiadania dwóch powaalznych chorób zawsze jest ale jest prawdę mówiąc niewielkie.

Do rodziny wydzwaniam już w zasadzie z pożegnaniami.

Na zdjęcia dzieci (6 latka i 3 latka) ciężko mi nawet patrzec. Kiedy rozmawiam z psychologami czy psychiatra oddziałowa to wszystko jest w miarę ok tak długo jak nie wchodzę na temat dzieci. Wtedy rozklejam się straszliwie bo panicznie boję się ich zostawić.

Na razie tyle.

Nie wiem cze będę w stanie wam później napisać jakie są dalsze losy tej historii. Chciałbym móc.

Pozdrawiam was serdecznie - nerwicowiec pierwszej maści.
0Lena_
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 10 października 2019, o 13:02

17 grudnia 2023, o 17:32

Czy ktoś ma też taki problem, że bardzo boi się lekarzy i badań? Bo boi się, że odkryje coś bardzo złego, a jednocześnie unikanie tego powoduje wyrzuty sumienia i większy stres, bo co jeśli przez takie zaniedbanie np. nie zdiagnozuje problemu kiedy jeszcze coś można z nim zrobić? Moje zdrowie często wywołuje u mnie lęk, ale nigdy nic z tym nie robię w kontekście zadbania o to zdrowie, regularnych wizyt u lekarza itd. W październiku w badaniu krwi wyszły mi podwyższczone limfocyty (53%) i obniżone neutrofile, i zamiast coś z tym zrobić, dalej się diagnozować to wyparłam to z umysłu i ignorowałam ostatnie dwa miesiące.
BellaLena
Nowy Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 19 grudnia 2023, o 15:21

19 grudnia 2023, o 15:55

Cześć jestem nowa na forum.
Mam 27 lat. Napisze, że moje życie (zapewne jak życie wielu osób tutaj) nie było usłane różami. Kiedy miałam 9 lat mój tata zachorował na SLA, wraz z mamą i dwiema siostrami zostałyśmy same z chorym ojcem, który był głową rodziny. Choroba taty postępowała szybko, a zaczęła się w wieku 36 lat. Po półtora roku tata zmarł.
Przeważnie w życiu nie przejmowałam się chorobami. Jakoś nigdy nie chorowałam i nie czułam lęku.
Jednakże miesiąc temu, będąc u swojego chłopaka zaczęła boleć mnie lewa ręka w barku. Dziwne uczucie, jakby drętwienie, mrowienie, lekki ból.
Na początku mało się bałam. Dopiero w nocy, kiedy poczułam że dalej mnie boli sprawdzialam w internecie i są to objawy SLA. Oczywiście wybrałam się do lekarza POZ. Powiedział, że to na pewno nie jest ta choroba bi jestem za mloda i skierował na RTG kręgosłupa odcinka szyjego. Mimo to ręką mi doskwierała w barku i ramieniu. Wynik RTG spłycenie lordozy szyjnej, niewielkie zwężenie międzykręgowego C4/C5. Tydzień po wizycie u lekarza wracając z pracy w mój samochód uderzył samochód osoby. Ból w ręce nasilił się, tyle że był rwący i kłujący. Wystraszyłam się bardziej, ponieważ w nocy dostałam pierwszych fascykulacji, na początku trwały one kilka sekund i nie udało mi się ich zauważyć. Później obserwowała je dokladnie i widzialam jak się poruszają po ręce i nogach. Nie spałam, mało jadłam, płakałam, załamałam się. W końcu to kolejny objaw SLA. Dodatkowo przeczytałam, że SLA może może dziedziczne do 10% i wówczas zaczyna się 10 lat wcześniej, wszystko się zgadza. Dramat.
Umowilam się prywatnie na wizytę u neurologa specjalista od SLA. Przebadał mnie, sprawdził odruchy, wysłuchał. Przyznał, że nie miał nigdy do czynienia genetycznym SLA, a dodatkowo to bardzo rzadką choroba i objawia się inaczej.
Dwa dni później, zaczęła boleć mnie ręką, dretwiec i mrowić. Miałam wrażenie wbijania igieł w opuszki palców, oczywiście fascykulacje na dloni, stres, płacz, w nocy niektrolowane spięcia mięśni. Nic nie sprawia mi radości, nawet święta.
Uczucie bólu i mrowienia zniknęło, a dzisiaj pojawiło się jakby osłabienie całej lewej ręki, plus dziwne uczucie zmęczenia w nogach, jestem senna ale nie mogę spać. Nie wiem co mi jest, co się ze mną dzieje.
Umowilam się prywatnie na EMG w diagnostyce SLA, ale dopiero 4 stycznia jest badanie.
Boje się że zachoruje na to co mój ojciec, że umrę mając 30 lat i niczego nie przeżyje, Boje się tej choroby. Boje się wszystkiego.
Aleczka23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: 14 grudnia 2022, o 12:17

20 grudnia 2023, o 22:25

Hej czy ktoś to jeszcze wchodzi? Postanowiłam znowu odwiedzić forum bo ostatnio kiepsko z moja głowa a zawsze tu znajdowałam zrumienienie wiec może ktoś tu jednak czyta jeszcze posty i trochę podniesie na duchu w kiepskim czasie… Otóż ostatnio znowu zaczęła mnie nękać nerwica na tle onkologicznym… Od początku zaczęłam się trochę odchudzać i kg pięknie spadały bez większych wyrzeczeń trochę zmieniłam dietę i styl życia i za chwile było widać efekty wtedy pierwszy raz zapukała nerwica do mojej głowy na nowo i potpowoedziala ze spadaj e kg to napewno nie zmiana stylu życia i dieta tylko gdzieś czaji się coś złego w moim organizmie No i tak gdzie mnie biało tam już myślałam ze to właśnie tam wiec szlam do lekarza znowu… W ostatnim tygodniu niestety dopadł mnie bardzo popularny wirus No i się zaczęło na początku normalne objawy brak smaku zapachu ból gardła jakieś tam bóle mięśni… i o ten bol gardła się rozchodzi biało kilka dni w różnych miejscach w końcu przeszło na jeden dzień i kolejnego ni z gruchy ni z pieteuchy bol gardła jak cholera przy przełykaniu No i dostałam w twarz bo pewnie to nie infekcja która przechodzę tylko coś gorszego bol trochę przeszedł ale jednak przy jedzeniu czy przełykaniu czuje taki jakby ucisk w dolnej części szyji kiedy przechodzi pokarm wiec co tak przełyku… I znowu wróciłam do tego paskudnego stanu… co gorsza weszłam na Google… Może ktoś to przeczyta i jakiegoś racjonalnie mi wytłumaczy ze wszystko jest Ok… Miałam gastroskopię w maju wszystko było dobrze. W sumie miałam dwie w tym roku i żadna nie wykazała nieprawidłowości… Czytalm ze ten rak przełyku rozwija się bardzo długo… Może ktoś jeszcze czyta te moje wypociny i się odejdzie. Pozdrawiam was wszystkich. I życzę dużo siły do walki z tym dziadostwem
Dorras
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 21 grudnia 2023, o 08:50

21 grudnia 2023, o 09:51

Cześć jestem na forum nowa ale niestety nerwica to "stara koleżanka"
Mam 31lat na nerwice choruje od przeszło 3 a tak mi się zawsze wydawało bo po głębszej analizie doszłam do wniosku że objawy towarzyszą mi od dziecka a wybuch nastąpił w 2 ciąży. Zawsze bałam się śmierci, wypadków i chorób... Wyobrażenia że mama nie wróci do domu bo rozjedzie ja auto itd... jestem też dzieckiem DDA ojciec pół całe dzieciństwo, awantury nie raz dostało się pasem itd. zawsze było mówione " jak będziesz chora będziesz zdychać pod plotem' wtedy tego nie rozumiałam teraz zbieram tego żniwo. Ale do rzeczy zaszłam w 2 ciążę w marcu 2020 więc sam początek covidu każdy wie jak straszyli więc zaczęłam się bać że urodzę wcześniej, że zabiorą mi mała, że nie będe mogła przy niej być itd... na początku ciąży krwotok więc zaczęła się obsesja o poronienie, uciekające wody itd w końcu doszła cukrzyca ciążowa więc spirali ciąg dalszy... Młoda urodzona w terminie kawał zdrowej duzej baby 😅 6mac spokoju i pojawił się on .. pan znamię 🥴 oczywiście naczytałam się o czerniaku, potem była białaczka, rak piersi, rak płuc, rak kości, rak jelita grubego, rak trzustki. Przestałam funkcjonować tylko wyłam, problem w stawaniem do młodszej starsza już 5letnia siedziała że mną i płakała. Ja ze strachu że będę umierac a ona bo mama płacze... Wtedy coś mnie tknęło pogadalam że szwagierka (ratownik medyczny) namówiła mnie na psychiatrę.... Poszłam dostałam leki 1.5 roku błogości. Odstawiłam leki twierdząc że jest ok i było prawie rok teraz aktualnie mam raka gardła 🤦 oczywiście nie latam już po lekarzach nie wydaje setek na badania ale myśl się tli... Mimo tego że wiem że mój stan zgotowalam sobie sama to mimo wszystko... Eh fajnie się jest wygadac
Dorras
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 21 grudnia 2023, o 08:50

21 grudnia 2023, o 09:51

Cześć jestem na forum nowa ale niestety nerwica to "stara koleżanka"
Mam 31lat na nerwice choruje od przeszło 3 a tak mi się zawsze wydawało bo po głębszej analizie doszłam do wniosku że objawy towarzyszą mi od dziecka a wybuch nastąpił w 2 ciąży. Zawsze bałam się śmierci, wypadków i chorób... Wyobrażenia że mama nie wróci do domu bo rozjedzie ja auto itd... jestem też dzieckiem DDA ojciec pół całe dzieciństwo, awantury nie raz dostało się pasem itd. zawsze było mówione " jak będziesz chora będziesz zdychać pod plotem' wtedy tego nie rozumiałam teraz zbieram tego żniwo. Ale do rzeczy zaszłam w 2 ciążę w marcu 2020 więc sam początek covidu każdy wie jak straszyli więc zaczęłam się bać że urodzę wcześniej, że zabiorą mi mała, że nie będe mogła przy niej być itd... na początku ciąży krwotok więc zaczęła się obsesja o poronienie, uciekające wody itd w końcu doszła cukrzyca ciążowa więc spirali ciąg dalszy... Młoda urodzona w terminie kawał zdrowej duzej baby 😅 6mac spokoju i pojawił się on .. pan znamię 🥴 oczywiście naczytałam się o czerniaku, potem była białaczka, rak piersi, rak płuc, rak kości, rak jelita grubego, rak trzustki. Przestałam funkcjonować tylko wyłam, problem w stawaniem do młodszej starsza już 5letnia siedziała że mną i płakała. Ja ze strachu że będę umierac a ona bo mama płacze... Wtedy coś mnie tknęło pogadalam że szwagierka (ratownik medyczny) namówiła mnie na psychiatrę.... Poszłam dostałam leki 1.5 roku błogości. Odstawiłam leki twierdząc że jest ok i było prawie rok teraz aktualnie mam raka gardła 🤦 oczywiście nie latam już po lekarzach nie wydaje setek na badania ale myśl się tli... Mimo tego że wiem że mój stan zgotowalam sobie sama to mimo wszystko... Eh fajnie się jest wygadac
Aleczka23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: 14 grudnia 2022, o 12:17

21 grudnia 2023, o 10:54

Dorras wiem co czujesz ja tez już kilka ładnych lat borykam się z tym dziadem. Najgorsze jest to ze tak jak teraz mam objawy pochodzące z innej choroby ale jestem przekonana ze mój bol przy połykaniu jedzenia jest z jakiegoś dziadostwa a nie ze zwykłego wirusa… masakra
Dorras
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 21 grudnia 2023, o 08:50

21 grudnia 2023, o 12:07

Aleczka 23
No właśnie najgorsze jest to że wiemy doskonale skąd pochodzą bóle czy somaty ale i tak ciągle ta myśl " a może tym razem to już ma serio jakaś choroba" i tak się kręci spirala
Aleczka23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 235
Rejestracja: 14 grudnia 2022, o 12:17

21 grudnia 2023, o 12:13

Tak jest to trudne. Dorras bierzesz jakieś leki?
Dorras
Nowy Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 21 grudnia 2023, o 08:50

21 grudnia 2023, o 18:35

Brałam 1.5roku parogen ale lekarz odstawił na próbę w marcu tego roku. Było ok przez w sumie od marca do końca października potem się zaczęło coś dziać z gardłem i się posypało wszystko 😔
BellaLena
Nowy Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 19 grudnia 2023, o 15:21

21 grudnia 2023, o 18:48

Mam pytanie. Mam wrażenie że lewą ręką jest mniej umięśniona niż prawa. Czy to normlane? Czy mam jakieś zaniki miesni w dłoni?
ODPOWIEDZ