Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
imbireczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 99
Rejestracja: 29 marca 2016, o 09:13

27 października 2022, o 09:02

Mimi7 pisze:
26 października 2022, o 20:59
Cześć :papa
To mój pierwszy post na tym forum.
Chyba również zmagam się z tym problemem i utrudnia mi on strasznie życie. Jak tylko w moim życiu dzieje się coś fajnego, ekscytującego, powraca do mnie myśl i strach, że co z tego, skoro pewnie jestem chora na to czy tamto.
Imbireczka, też ostatnio na tapecie jest brzuch, a głównie trzustka i wątroba, bo chyba to mnie boli, chociaż już sama nie wiem. Mam tyle różnych bóli, że musiałabym zrobić ze 100 badań, żeby wykluczyć wszystkie choroby, których się boję. A najgorsze jest to, że panicznie boję się chodzić do lekarza, robić wyników i na nie czekać. Do tej pory robiłam USG brzucha, ale to było z 3 lata temu, gastroskopię i kolonoskopię. Na więcej badań boję się iść. Boję się, że coś będzie nie tak.
Sama się z siebie śmieję, że najlepszym prezentem na święta dla mnie byłaby tomografia całego ciała, żeby mieć w końcu spokój, chociaż pewnie i po tym wymyśliła bym sobie inną chorobę.
Mąż ma dosyć mojego wiecznego przygnębienia, bo coś mi dolega. Przestałam mu cokolwiek mówić i duszę to w sobie. Odbija się to niestety na moim dziecku, bo nie poświęcam mu tyle uwagi co powinnam, bo ciągle zadręczam się myślami i ciągle coś mnie boli.
Mogłabym napisać książkę o swoich objawach i zdiagnozowanych (przez siebie) chorobach.
Dużo dało mi odkrycie tego forum. Czuję się trochę lepiej wiedząc, że nie jestem z tym sama, zwłaszcza, że w realu nie mam z kim o tym porozmawiać, nikt by tego nie zrozumiał, a wręcz by mnie wyśmiał, jak to robił mój mąż czy mama.
Marzy mi się psychoterapia grupowa w temacie hipochondrii, czego pewnie nie ma, a mi akurat bardzo pomaga mówienie o tym i słuchanie doświadczeń innych osób.
Ściskam Was mocno i życzę powodzenia w walce z tym g... ;)
Och jak jak cię rozumiem 🐱 zarówno w kwestii nie mówienia mężowi, również z tomografią całego ciała 😹 jak i marzeniu o terapii grupowej hipochondrycznej... Kurcze tak. Dokładnie tak to wygląda. Też mam wyrzuty że skupiając się na sobie tracę tą energię i czas który powinnam poświęcić dzieciom. Taki człowiek głupi 💩 ja też już sama nie wiem co mnie boli. Bo to się przemieszcza po prostu 🥴 raz na sorze mi powiedzieli że przy tak niespecyficznych objawach mam po prostu jechać do domu i łyknąć hydrochzyne 😝
AngieNa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18

27 października 2022, o 10:08

Mimi7 pisze:
26 października 2022, o 20:59
Cześć :papa
To mój pierwszy post na tym forum.
Chyba również zmagam się z tym problemem i utrudnia mi on strasznie życie. Jak tylko w moim życiu dzieje się coś fajnego, ekscytującego, powraca do mnie myśl i strach, że co z tego, skoro pewnie jestem chora na to czy tamto.
Imbireczka, też ostatnio na tapecie jest brzuch, a głównie trzustka i wątroba, bo chyba to mnie boli, chociaż już sama nie wiem. Mam tyle różnych bóli, że musiałabym zrobić ze 100 badań, żeby wykluczyć wszystkie choroby, których się boję. A najgorsze jest to, że panicznie boję się chodzić do lekarza, robić wyników i na nie czekać. Do tej pory robiłam USG brzucha, ale to było z 3 lata temu, gastroskopię i kolonoskopię. Na więcej badań boję się iść. Boję się, że coś będzie nie tak.
Sama się z siebie śmieję, że najlepszym prezentem na święta dla mnie byłaby tomografia całego ciała, żeby mieć w końcu spokój, chociaż pewnie i po tym wymyśliła bym sobie inną chorobę.
Mąż ma dosyć mojego wiecznego przygnębienia, bo coś mi dolega. Przestałam mu cokolwiek mówić i duszę to w sobie. Odbija się to niestety na moim dziecku, bo nie poświęcam mu tyle uwagi co powinnam, bo ciągle zadręczam się myślami i ciągle coś mnie boli.
Mogłabym napisać książkę o swoich objawach i zdiagnozowanych (przez siebie) chorobach.
Dużo dało mi odkrycie tego forum. Czuję się trochę lepiej wiedząc, że nie jestem z tym sama, zwłaszcza, że w realu nie mam z kim o tym porozmawiać, nikt by tego nie zrozumiał, a wręcz by mnie wyśmiał, jak to robił mój mąż czy mama.
Marzy mi się psychoterapia grupowa w temacie hipochondrii, czego pewnie nie ma, a mi akurat bardzo pomaga mówienie o tym i słuchanie doświadczeń innych osób.
Ściskam Was mocno i życzę powodzenia w walce z tym g... ;)
Cześć,
ja również jestem nowa na forum, a czytając Twoją wiadomość mam wrażenie jakbym czytała o sobie.
Szczególnie o chęci badań, ale jednak strachu jak i zaniedbywaniu reszty sfer życia, przez skupienie na sobie i swoich obawach o zdrowie.
Świadomość, że inni również walczą z podobnym dziadostwem trochę podnosi na duchu. W sumie forum wygląda trochę jak terapia grupowa😅

Opisałam po krótce swoją historię w wątku o słabszym dniu, więc już nie będę dublować jej tutaj.
Ja akurat mam wsparcie w mamie i jeszcze w mężu, chociaż jego cierpliwość jest na wyczerpaniu. Zbieram się na psychoterapię, bo nie chce już ich obciążać swoimi wiecznymi "chorobami".
Od piątku bolało mnie gardło, więc bałam się, że to Covid/angina od razu z powikłaniami. Wczoraj nie wytrzymałam i poszłam do lekarza - zwykłe zapalenie gardła, a dziś już jestem prawie zdrowa. Brawa dla hipochondrii, która znowu mnie pokonała.
NowakowskaTeam64
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 20 grudnia 2022, o 10:37

21 grudnia 2022, o 10:16

Ja właśnie mam nawrót w takiej postaci. Najpierw miałam jelitówkę, po niej oczywiscie czytanie internetu, powolne nakręcanie raka jelita, odbytu, spraw kobiecych. Teraz dodatkowo dostałam zapalenia pęcherza, a co w necie piszą. Okres sie spóźnia. Rak możliwy. I chodzi trzesawka. Myśle o tym i zaczyna mnie boleć.
Dzisiaj do mojej lekarki już dzwoniłam, bo zaczęłam odstawiać Parogen na lęki.
NowakowskaTeam64
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 20 grudnia 2022, o 10:37

21 grudnia 2022, o 21:04

Czapla pisze:
1 lutego 2011, o 00:26
No i ja też jestem chora na całą masę chorób. Jeszcze dodam, że przez ostatnie dni wyobrażałam sobie, jak piszę na tym forum, że jednak okazało się, iż w przeciwieństwie do Was nie mam nerwicy, tylko naprawdę jakiegoś raka albo leżę w szpitalu po zawale albo wylewie i piszę jedną ręką :(: Albo że mam wyznaczony termin operacji, bo znaleziono u mnie złośliwego raka.. Mam też w głowie swoje oblicze po chemioterapii: bez włosów, blada, chuda jak śmierć.. :buu:
Wystarczy pypeć na języku, a zaraz wrzucam w google "rak języka".. Szkoda gadać, ale jak widzisz, nie jesteś sam..
Jakbym siebie czytała…też mam takie chore wizje na temat „swojego” raka. I one mnie najbardziej przerażają!!!!
Mesa13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 22 grudnia 2022, o 07:57

22 grudnia 2022, o 08:15

Hej. Na wstępie napisze, że ludzie na tym forum są dla mnie jak rodzina. Szkoda, że jest coraz mniejsza aktywność . Mam na imie Monika, mam 34 lata i codziennie diagnozowany przez siebie nowotwor innej części ciała. Plamy na wardze sromowej okazały się pękniętym naczynkiem, to samo z plamami na języku. Ostatnio szukając oznak nowotworu trafiłam na guza w prawej części szyi. Wizyta u laryngologa odbyła się wczoraj. Okazało się, że taką mam strukturę kości gnykowej, ale....no właśnie Pani doktor znalazła powiększoną sliniankę podjęzykową. Wiedziałam o tym, bo mam to od kilku lat i jakoś nawet mój stomatolog nie robił z tego dramy. Powiedziała, że to raczej kamienie w przewodzie, ale warto zrobić usg. No właśnie słowo "usg" zasiało ziarno niepewności. Znowu oglądałam buzię 5000 razy i wynalazłam kolejną krostę. Usg mam dopiero 3 stycznia. Oszaleje do tego czasu. Jest może na forum osoba, która ma ochotę "popisać"? Mąż mnie nie rozumie, rodzice już w ogóle. Wszyscy sie ze mnie śmieją, albo wyzywają od czubków.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

22 grudnia 2022, o 21:47

Mesa13 pisze:
22 grudnia 2022, o 08:15
Hej. Na wstępie napisze, że ludzie na tym forum są dla mnie jak rodzina. Szkoda, że jest coraz mniejsza aktywność . Mam na imie Monika, mam 34 lata i codziennie diagnozowany przez siebie nowotwor innej części ciała.
Fora dla znerwicowanych zawierają tysiące takich postów. Nerwica zawsze odpala w głowie najczarniejszy i statystycznie najrzadszy ze scenariuszy.

Jeśli ślinianka jest powiększona od lat, co zauważyłaś już wcześniej i słusznie nie budziło to Twojego niepokoju, to można mówić o przewlekłym stanie zapalnym, jeśli to w ogóle jest stan zapalny. Hipoteza kamienia w przewodzie (a więc i kamicy) wydaje się całkiem prawdopodobna, ale skoro nie wspomniałaś o bólu pojawiającym się w czasie posiłków - a na pewno zwróciłabyś na to uwagę - problem nie może być poważny czy zaawansowany. To się leczy w stosunkowo prosty sposób. Pomocne będzie badanie stężenia wapnia we krwi, może być ciut za wysokie. Jeśli raptownie zaczniesz taki ból teraz odczuwać, co może się zdarzyć, podziękuj znerwicowanej głowie i własnej predylekcji do autosugestii.

Rak zupełnie nie wchodzi w grę, w ogóle wyrzuć to z głowy - w tym przypadku przebieg choroby byłby właściwie błyskawiczny, okoliczne węzły chłonne miałyby wielkość mandarynek, odczuwalnych objawów (na czele z silnym bólem) byłoby całe mnóstwo. Zorientowałabyś się już dawno, dawno temu, bo też wydarzyłoby się to już dawno, dawno temu. USG wszystko ostatecznie wyjaśni i pozwoli zamknąć temat. Przynajmniej ten jeden, bo problem fantomowych nowotworów, odbijających się jak w ping pongu od odbytu po szyszynkę, będzie wracał.

Myślałaś może o jakieś psychoterapii? Wzmocniłaby Twoje mechanizmy obronne.
Mesa13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 22 grudnia 2022, o 07:57

23 grudnia 2022, o 23:11

Dziękuję serdecznie za odpowiedź.
Nie byłabym sobą, gdybym dziś nie skorzystała z wizyty u stomatologa. Oczywiście prywatnie. Odnośnie slinianki, Pani doktor stwierdziła, że nie ma znaczącej różnicy i bywają przypadki, że kamienie "nie bola" a moja budowa anatomiczną jest asymetryczna. Po drugiej stronie na slinianka mam "guzka" ciut większego niż ziarno piasku. Twardy, ostry. Stwierdziła, że to jakiś złóg i nie widzi w tym nic niepokojącego. Dla uspokojenia kazała zrobić tomografię. Bardzo ujęło mnie, to że zapisała mnie do siebie na wizytę "funduszową" żeby wydać skierowanie w ramach NFZ. To co mówiła, że rozumie mnie, że ma wielu takich pacjentów, że przykro jej gdyż stomatolodzy wykorzystują lęki pacjentów dla zarobków. Miała rację. Dla Pana doktora u którego wydałam 200zl, mój zlog to "afta". Uspokoiła mnie na 5 minut. Potem czytam w necie, że to lekarz w trakcie specjalizacji....I lampka "acha nie zna sie".
Przeżywam niesamowicie trudny czas. 3 dni świąt, brak dostępności lekarzy. W pracy jakieś combo. Dziś płakałam 3 razy, tak totalnie z du**. Paniczny lęk. O to, że mam dziecko, że nie wychowam jej... widziałam swój pogrzeb. Tak sie nie da żyć. Zapisałam się do psychiatry. Jak bardzo przykre jest to, że muszę zapłacić, za pół godziny rozmowy z obcą osobą a w najbliższych nie ma zrozumienia. Przepraszam za niespójność. Moje nowotwory właśnie mnie pokonują. Piszę to, zalewając łzami ekran.
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

23 grudnia 2022, o 23:55

Mesa13 pisze:
23 grudnia 2022, o 23:11
Dziękuję serdecznie za odpowiedź.
Nie byłabym sobą, gdybym dziś nie skorzystała z wizyty u stomatologa. Oczywiście prywatnie. Odnośnie slinianki, Pani doktor stwierdziła, że nie ma znaczącej różnicy i bywają przypadki, że kamienie "nie bola" a moja budowa anatomiczną jest asymetryczna. Po drugiej stronie na slinianka mam "guzka" ciut większego niż ziarno piasku. Twardy, ostry. Stwierdziła, że to jakiś złóg i nie widzi w tym nic niepokojącego. Dla uspokojenia kazała zrobić tomografię. Bardzo ujęło mnie, to że zapisała mnie do siebie na wizytę "funduszową" żeby wydać skierowanie w ramach NFZ. To co mówiła, że rozumie mnie, że ma wielu takich pacjentów, że przykro jej gdyż stomatolodzy wykorzystują lęki pacjentów dla zarobków. Miała rację. Dla Pana doktora u którego wydałam 200zl, mój zlog to "afta". Uspokoiła mnie na 5 minut. Potem czytam w necie, że to lekarz w trakcie specjalizacji....I lampka "acha nie zna sie".
Przeżywam niesamowicie trudny czas. 3 dni świąt, brak dostępności lekarzy. W pracy jakieś combo. Dziś płakałam 3 razy, tak totalnie z du**. Paniczny lęk. O to, że mam dziecko, że nie wychowam jej... widziałam swój pogrzeb. Tak sie nie da żyć. Zapisałam się do psychiatry. Jak bardzo przykre jest to, że muszę zapłacić, za pół godziny rozmowy z obcą osobą a w najbliższych nie ma zrozumienia. Przepraszam za niespójność. Moje nowotwory właśnie mnie pokonują. Piszę to, zalewając łzami ekran.
Wiem że jest tobie trudno, sami tu na forum to przechodziliśmy. Ale to że ona robi soecjaluzscje nie oznacza że Sue nie zna, pozatym wcześniej lekarz też nie widział nic niepokojącego. Dóbr,e że zapisałaś się fo psychiatry. Z mojego doświadczenia łatwiej było mi się wyżalić na terapi u obcej osoby niż bliskurj mi osobie. Także to dobra decyzja. Tak naprawdę tylko Ty sama możesz sobie pomóc i zawalczyć o siebie. Niestety nikt za Ciebie tego nie zrobi. Ale jak jyz wyjdziesz na prostą i przestaniesz szukać chorób zobaczysz że będziesz silniejsza. I dookkadnie zban to uczucie, kiedy wychodzisz od lekarza i po 5 min znów wracają straszne myśli i objawy. I tu musi pojawić się akceptacja, że Ty tak masz.....😁😁
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 386
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

24 grudnia 2022, o 00:30

Mesa13 pisze:
23 grudnia 2022, o 23:11
Potem czytam w necie, że to lekarz w trakcie specjalizacji....I lampka "acha nie zna sie".
Lekarz w trakcie specjalizacji jest na ogół świetnie otrzaskany z najnowszą literaturą przedmiotu i nierzadko w swojej strategii diagnostycznej bywa po prostu bardziej dociekliwy, co ma swoje oczywiste plusy. Dla odmiany lekarz ze stopniem doktora nauk medycznych czy tytułem profesorskim będzie nad nim górował rutyną wynikającą z tysięcy zdiagnozowanych przypadków, ale to właśnie ta rutyna sprawia, że nerwicowiec bywa błyskawicznie "zdemaskowany" jako...nerwicowiec i jako taki zostaje przekierowany do psychiatry/psychologa. Nie wiem, czy na obecnym etapie by Cię to uspokoiło; ostatecznie przyszłaś z konkretnym problemem i liczysz na możliwie precyzyjną odpowiedź, a nie na protekcjonalne poklepanie po pleckach i odesłanie po leki na lepszy sen i rozluźnienie napięcia w ramionach. Jesteś na początku pewnej drogi i doskonale Cię rozumiem: na tym forum niemal wszyscy przechodzili to w podobny sposób. Czujesz się niedodiagnozowana i dopóki nie osiągniesz pewnego progu pewności co do kondycji własnego ciała w wyniku kolejnych zapewnień, będziesz rozbijać skarbonę i nie zaznasz spokoju. Ważne, byś w pewnym momencie przerwała ten cykl i podjęła psychoterapię.

Odzywaj się tutaj jak najczęściej.
Mesa13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 22 grudnia 2022, o 07:57

26 grudnia 2022, o 19:22

Święta, święta i po.... nareszcie.
Wczoraj o poranku postanowiłam, że nie będę nikogo z rodziny zadręczać swoją osobą. Drinkowałam sobie, nie zważając na komentarze typu "jesteś jakaś dziwna, wyciszona" itd. Pełen chill. Poczułam swego rodzaju blogostan i byłam bardzo zadowolona, że rak jamy ustnej odpuścił mi z okazji Świąt. Wieczorkiem siedziałam z moim mężem i rodzicami. Nagle dostałam tak potwornego ataku paniki, jakiego nie miałam nigdy. Płakałam z dobra godzinę, pieprząc o tym w jakich sklepach mają ubierać moje dziecko, jak to mają okazywać jej zdwojną siłę miłości, wszak zostanie na wpół sierotą. Przerażenie w oczach rodziców było nie do opisania. Dziś oprócz tego, że mam kaca mordercę, nowotwór wypełnia każdy mm powierzchni mojej głowy.
Jest tak kurde beznadziejnie. Dodam, że znalazłam na jutro wizytę u 50 stomatologa. W sumie nie wiem po co tam idę. Bez tk nikt mi niczego nie powie. Moze znowu potrzebuje tych 5 minut, które są najlepsze, kiedy lekarze mowia, że nic się nie dzieje złego.
Pozdrawiam Was.
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 377
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

26 grudnia 2022, o 19:54

Mesa13 pisze:
26 grudnia 2022, o 19:22
Święta, święta i po.... nareszcie.
Wczoraj o poranku postanowiłam, że nie będę nikogo z rodziny zadręczać swoją osobą. Drinkowałam sobie, nie zważając na komentarze typu "jesteś jakaś dziwna, wyciszona" itd. Pełen chill. Poczułam swego rodzaju blogostan i byłam bardzo zadowolona, że rak jamy ustnej odpuścił mi z okazji Świąt. Wieczorkiem siedziałam z moim mężem i rodzicami. Nagle dostałam tak potwornego ataku paniki, jakiego nie miałam nigdy. Płakałam z dobra godzinę, pieprząc o tym w jakich sklepach mają ubierać moje dziecko, jak to mają okazywać jej zdwojną siłę miłości, wszak zostanie na wpół sierotą. Przerażenie w oczach rodziców było nie do opisania. Dziś oprócz tego, że mam kaca mordercę, nowotwór wypełnia każdy mm powierzchni mojej głowy.
Jest tak kurde beznadziejnie. Dodam, że znalazłam na jutro wizytę u 50 stomatologa. W sumie nie wiem po co tam idę. Bez tk nikt mi niczego nie powie. Moze znowu potrzebuje tych 5 minut, które są najlepsze, kiedy lekarze mowia, że nic się nie dzieje złego.
Pozdrawiam Was.
Ze swojego doświadczenia wiem że pójście do stomatologa jutro tylko pogorszy sytuację, przyniesie ulgę na 5 minut a głowa zapewne w ciągu jednego dnia znajdzie powód dla snucia podejrzeń wobec diagnozy, koło się zapętla. Spróbuj właśnie nie pójść, zmień cos w tej pętli. Ja tak samo biegałam po kardiologach, dopiero totalny szlaban i postanowienie koniec z badaniami był początkiem zmiany. Przez najbliższe pół roku każda dolegliwość zrzucam na nerwice nawet jeśli myśli nasuwają się o totalnej zagładzie postanowiłam że co ma być to będzie przez rok. Mija właśnie pół roku od tego postanowienia, miałam już zawały, udary, zatory i różne inne.. żyje, nie zemdlalam ani razu chociaż parę razy w tygodniu jestem na 100%przekonana że to zaraz się stanie! Od czasu mojego postanowienia jest ze mną o wiele lepiej, nadal źle się czuję ale już nie 24h 7 dni w tygodniu. Zaczynam dostrzegać miejsca w których mam już luz. Musisz podjąć ryzyko. Chociaż tak na serio nic nie ryzykujesz, bo jesteś zbadana i zdrowa.
Mesa13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 22 grudnia 2022, o 07:57

26 grudnia 2022, o 20:09

Nie jestem zbadana. Zbadana to będę po usg i tk. Mam coś w przewodzie sliniankowym. Tak mnie to wkur***. Sam fakt, że coś tam sobie jest a ja to wyczuwam językiem. Mam wrażenie, że rośnie. Moja hipochondria jest jakaś dziwna. Mnie martwia tylko guzy, narośla, i dziwne "krosty". Nie myślę o SMa, zawałach, udarach, boreliozie. Tylko guzy doprowadzają mnie do szału.
Masz rację. Nigdzie jutro nie idę. Wydałam na lekarzy w grudniu tyle kasy, że aż żal.
Nie chce mieć raka w buzi. Jestem żałosna. Sama się tego wstydzę...
Zumba
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 377
Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09

26 grudnia 2022, o 20:29

Mesa13 pisze:
26 grudnia 2022, o 20:09
Nie jestem zbadana. Zbadana to będę po usg i tk. Mam coś w przewodzie sliniankowym. Tak mnie to wkur***. Sam fakt, że coś tam sobie jest a ja to wyczuwam językiem. Mam wrażenie, że rośnie. Moja hipochondria jest jakaś dziwna. Mnie martwia tylko guzy, narośla, i dziwne "krosty". Nie myślę o SMa, zawałach, udarach, boreliozie. Tylko guzy doprowadzają mnie do szału.
Masz rację. Nigdzie jutro nie idę. Wydałam na lekarzy w grudniu tyle kasy, że aż żal.
Nie chce mieć raka w buzi. Jestem żałosna. Sama się tego wstydzę...
Nie jesteś żałosna!!!! Uległaś zaburzeniu jak my wszyscy tutaj, obudź w sobie bestie do walki z tymi straszakami! Za tą kasę kup coś sobie fajowego albo wydaj na cis dla dziecka, uciesz się jutro tym, daj sama sobie nagrodę, bądź dumna!
Mesa13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 30
Rejestracja: 22 grudnia 2022, o 07:57

27 grudnia 2022, o 09:23

No i nie poszłam :) :))

Mam natomiast pytanie z innej beczki.
Zmagam się z ciągłymi bólami głowy i o dziwo w tym nie doszukuje się raka. Powiedzcie mi jak u Was jest ze spaniem? Ja gdybym mogła, to 24h/7. Wiecznie śpiącą, zmęczona i wiecznie mi zimno.
basia123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14

27 grudnia 2022, o 11:54

Mesa13 pisze:
27 grudnia 2022, o 09:23
No i nie poszłam :) :))

Mam natomiast pytanie z innej beczki.
Zmagam się z ciągłymi bólami głowy i o dziwo w tym nie doszukuje się raka. Powiedzcie mi jak u Was jest ze spaniem? Ja gdybym mogła, to 24h/7. Wiecznie śpiącą, zmęczona i wiecznie mi zimno.
Jest dokładnie jak piszesz, też jeszcze do niedawna przez 1.5 roku byłam ciągle zmęczona. Gdybym mogła leżałabym całymi dniami w łóżku. Kładłam Sue spać zmęczona i wstawałam zmęczona, jakbym tonę węgla w nocy przerzuciła. Bóle głowy, takie napięciowe....tez. I ciągle mi zimno, zimne dłonie, nos, stopy. od jakiegoś czasu jest dużo lepiej, mam dobre dni przeplatane z gorszym dniami. Ale teraz już poprostu pozwalam sobie na gorsze dni, na zmeczenie. Ja diagnozę nerwicy dostałam w lutym tego roku, z Sor neurolog odesłał mnie do poradni zdrowia psychicznego i do dziś ciągle walczę o siebie. Z tym że oj nerwica u mnie pięknie kwitła już kilka lat wcześniej i wkoncu pękło na maksa. I wiem że ciężko porzucić badania i wizyty u lekarza, ale jak to zrobisz to będzie duży krok do przodu. Oczywiscie jeszcze duzo przed tobą, ale dasz radę....😁😁😁
ODPOWIEDZ