Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica, fobia społeczna a randki

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
natalis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 29 września 2014, o 14:16

15 października 2014, o 22:46

Witam wszystkich :)

Z nerwicą zmagam się około 10 miesiąc. Wraz z wybuchem objawów i lęków na początku roku pojawiła się u mnie fobia społeczna. Jednocześnie poznałam wtedy kogoś i zostałam zaproszona na randkę. Pójście na nią wiele mnie kosztowało, ponieważ miałam wtedy wielkie problemy ze swobodnym porozumiewaniem się z ludźmi, nawet rozmowy telefoniczne z przyjaciółmi powodowały przyspieszoną akcję serca. Przełamywałam się powoli, było ciężko, nawet wypicie herbaty w towarzystwie osób z którymi wypiłam jej wcześniej hektolitry było dla mnie przeżyciem. To już w większości minęło, chociaż nadal często nie czuję się swobodnie na luźnych spotkaniach ze znajomymi, a samo umówienie się powoduje lęki, chociaż potrafię sobie już z nimi jakoś poradzić.

Wracając do randkowania. Tak się wszystko potoczyło, że ze wspomnianym chłopakiem weszliśmy w związek. Nie wiem jakim cudem tego dokonałam, bo przed każdą randką miałam ogromne leki, chęć odwołania spotkania i ogólnie najlepiej napisanie mu smsa, że z nami koniec, bo jestem nienormalna i dłużej tego nie pociągnę. Można powiedzieć, że zmuszałam się do tego wszystkiego na maksa. Dlaczego to robiłam? Bo chłopak wydawał się bardzo bardzo fajny, czułam, że szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo ma tyle zalet, poza tym był tworzył doskonałą płaszczyznę do przełamywania lęku. Po pewnym czasie znajomości, w tym kilku miesiącach nazywanych przez nas oboje byciem w związku dowiedziałam się, że mnie zdradzał przewlekle, że tak to nazwę. Pomijając już wszystkie inne emocje związane z tego typu sytuacją życiową po prostu cieszyłam się z tego, że i tak mi się udało wejść w cokolwiek i to kontynuować przez tyle czasu. Inna sprawą jest pewna ulga jaką odczuwałam, że nie muszę już więcej się przełamywać na tym polu, mam spokój. Na dwa tygodnie minęły niemal wszystkie objawy związane z nerwicą.

Było, minęło, ale pytanie co dalej? Myślałam, że teraz będzie łatwiej. Wiem, że mogłam się już zupełnie zatrzasnąć na cztery spusty po tym jak on się zachował, stwierdzić, że wszyscy są tacy sami i gorzknieć sobie jako stara panna (czy tam bardziej poprawnie singielka z wyboru), udając, że to wcale nie przez lęki. Ale tego nie chcę. Chciałabym zacząć znowu chodzić na randki. Okazało się jednak, że nic nie jest łatwiejsze. Widmo przerabiania wszystkiego od początku, całego poznawania się dwójki ludzi przeraża mnie okrutnie. Na samą myśl poznawania czyichś znajomych mam ochotę zamknąć się w szafie :P Nie wiem jak mam zabrać się za zmianę myślenia w tej płaszczyźnie. Może ktoś miał podobne lęki i udało mu się je przełamać? Próbował chodzić na randki mimo wszystko... i wyszło lepiej niż mi za pierwszym podejściem? :P
"Nie szukaj zdrowia psychicznego, szukaj rozwoju, a znajdziesz jedno i drugie."
Awatar użytkownika
Pączek
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 14 października 2014, o 13:57

16 października 2014, o 12:59

Cześć!
Ja chodziłem na randki mimo lęku społecznego. Dużo mnie to kosztowało jednak zdałem sobie sprawę, że mimo iż odczuwam kolosalny lęk, nikt tego jeszcze nigdy nie zauważył. Sam nie wiem jakim cudem, ale to tylko nam się tak wydaje, że wszystko widać jak na dłoni. Z czasem się oswajasz i lęk wraca do normalnego poziomu. Tak czy siak bym go miał nawet siedząc w domu, więc wolałem wychodzić. Ważne jest w fobii, aby nie zaprzestać normalnego funkcjonowania i nie wypaść "z obiegu" i wciąż normalnie żyć. Umawiać się, mimo lęku i nie rezygnować. Jeśli się tego zaprzestanie, proces powrotu do normalności jest dużo dłuższy. Może uda Ci się spotkać kogoś kto zrozumie Twoją przypadłość i taką Cię właśnie pokocha. Każdy ma swoje za uszami przecież i nie ma c się wstydzić. Aby przełamywać te lęki trzeba poddawać się terapii. Można w necie znaleźć tzw. terapię Richardsa, nawet po polsku. Sam jeszcze nie mam opanowanej sytuacji, ale próbuję mocno. Życzę Ci też dużo wytrwałości.
Trzymaj się
natalis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 29 września 2014, o 14:16

16 października 2014, o 15:30

Dziękuję za odpowiedź Pączek :)

Tu masz całkowitą rację, że tego nie widać. W sytuacjach towarzyskich gdzie są obcy ludzie tylko moi wieloletni przyjaciele potrafią zapytać 'coś nie tak? co Ci jest?', bo widzą jakąś zmianę w mojej mimice, albo myślą, że nie odzywam się, bo mam zły humor przez jakąś sytuację. A ten mój były na pierwszej randce nie zauważył absolutnie nic, przecież mnie nie znał i nie widział jakiś drobnych zmian w moim zachowaniu spowodowanych lękiem, poza tym sam pewnie był zestresowany. To, że lęk mija z czasem też jest prawdą. Pewnie nie minie po pierwszej randce, ale będzie coraz lżejszy z każdą kolejną. Jest ogromny, przytłaczający i często paraliżujący, niestety. Ale na pewno trzeba działać pomimo jego, a niego pielęgnować. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić :) Trzeba pamiętać, że może nami trząść jeszcze np. w autobusie jadąc na randkę, ale w chwili spotkania większość albo wszystko puszcza i z czasem jest coraz lepiej. Tak czy inaczej pamiętam jak na początku roku sama szukałam wątków o tym czy jakiekolwiek randkowanie z fobią społeczną i nerwicą jest możliwie. I chciałabym też przekazać wszystkim, że tak :)

Nadal wszystko dzieje się jak w życiu bez nerwicy, czyli możemy trafić na ostatniego dupka, może nam nie wyjść, możemy się komuś nie spodobać albo sami chcieć zrezygnować. Trzeba o tym pamiętać, realnie oceniać daną osobę i nie pchać się na siłę w relację, bo nam się udało przełamać i spotkać z kimkolwiek.

Terapię Richardsa zaczęłam wczoraj. Dziękuję i Tobie również życzę wytrwałości Pączek :) Swoją drogą gratuluję Ci chodzenia na randki mimo lęku, wiem jakie to wyzwanie. Ale też jaka satysfakcja kiedy wraca się z udanego spotkania :) Dziś mam lepszy dzień i więcej wiary, że jeszcze mi się uda, dzięki :)
"Nie szukaj zdrowia psychicznego, szukaj rozwoju, a znajdziesz jedno i drugie."
Awatar użytkownika
Pączek
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 14 października 2014, o 13:57

17 października 2014, o 06:40

Cześć!
To wszystko bardzo fajnie.
Wiem, że czasem to wszystko wydaje się tak olbrzymie i przytłaczające, ale należy pamiętać, że jest przejściowe. Gorsze dni zapewne jeszcze będą, ale to wszystko mija. A później może w końcu uda nam się uwolnić ostatecznie?
Mi sporo czasu zajęło zaakceptowanie tego beznadziejnego uczucia, zrozumienie, że czas gdy czuję lęk i napięcie nie jest stracony, a i ja wtedy nie jestem gorszy. Nasze podstępne umysły nas tak oszukują. Teraz czuję się czasem jakbym zaraz miał umrzeć, ale wiem, że to nie nastąpi i wychodzę i robię swoje. Moje dobre samopoczucie to nie świętość i pozwalam sobie na tą kichę.
Pamiętaj, że musimy się nastawiać na dłuższy wysiłek i pracę nad sobą. Nie ma co oczekiwać cudów od jutra.
Ale damy radę nie?
Trzymaj się.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

18 października 2014, o 02:03

Pączek dobrze mówi ^^
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

18 października 2014, o 12:46

Zgadzam sie, nad takim podejsciem wlasnie pracuje :)
natalis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 29 września 2014, o 14:16

19 października 2014, o 13:07

Oczywiście, że damy radę Pączek :) Trzeba w sobie uaktywnić takie trochę podejście szurniętego optymisty, że jakby źle nie było i jak silne nie byłyby lęki to wszystko jest przejściowe i ostatecznie minie. Jednocześnie tak jak piszesz, ważne jest to, by spojrzeć realnie i zaakceptować, że to może być długi proces i ciężka praca. W porównaniu z tym co było u mnie kilka miesięcy temu różnica jest kolosalna, bo z tygodnia na tydzień sukcesywnie wracam do pełnego życia :) I już zaczynam dostrzegać to co na początku czytałam w zeznaniach innych i było dla nie niepojęte, ale uwierzyłam na słowo, czyli że nerwica może być potraktowana jako dar zmieniający nastawienie do świata i po wyjściu z tego można być za to wdzięcznym. Umiejętności pracy z własnymi emocjami jakich trzeba się nauczyć, by sobie z tym wszystkim poradzić są później przydatne przez całe życie :)
"Nie szukaj zdrowia psychicznego, szukaj rozwoju, a znajdziesz jedno i drugie."
ODPOWIEDZ