Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica, derealizacja, brak kontroli nad własnym ciałem - koszmar życia, wasze sposoby?

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
Hydra33
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 26 lutego 2022, o 01:15

26 lutego 2022, o 01:32

Witam wszystkich użytkowników. Przechodząc do sedna tematu od dzieciństwa miałem w życiu dużo stresu, nerwów przez dosyć nieciekawą sytuację rodzinną dzięki czemu od wczesnych lat towarzyszyły mi nerwobóle i czasami częściowa derealizacja. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest to spowodowane atakami paniki i po prostu myślałem, że jestem przeziębiony i po pewnym czasie mijało. Potem doszła jeszcze nerwica natręctw, którą mam do dzisiaj (potrafię czasami stać nad kranem jak idiota i patrzeć czy woda nie leci, muszę wykonywać czynności przez określoną w mojej głowie liczbę razy itp). Dotychczasowo żyło mi się nie najgorzej i dawałem sobie z tym gównem radę, ale od paru lat jest równia pochyła. Rok temu byłem u psychiatry opisałem mu swoje objawy i na ataki lęku dostałem pramolan, po braniu tego czułem się jeszcze gorzej więc jak odstawiłem to znacząca poprawa była. Życie w tych "chorobach/schorzeniach" nie jest kolorowe co pewnie doskonale wiecie. Z takich typowych objawów to to co wymieniłem, dodatkowo dodając czarne plamki przed oczami, derealizacje, kołatania serca, problemy z pamięcią, bezsenność, uczucie ogłupienia, ciągłe zamyślenie (chodzę jak zombie i tworzę jakieś nierealne scenariusze, przez co czasami sam nie wiem co się dzieję wokół mnie) i czasami chroniczny smutek spowodowany bezradnością. Od pewnego czasu nawiedza mnie coś co totalnie zaburza mój rytm życia, a mianowicie poczucie braku totalnej kontroli nad moim ciałem. Tzn. to wygląda tak jak by w moim życiu działały automatyzmy, czuję jak by części kończyn nie były moje, gadam jak byłbym pijany bez sensu bo moje myśli nie pracują i nie jestem w stanie nawet przetworzyć tego co chcę powiedzieć. Walczę z tym gównem jak mogę, biorę codziennie na uspokojenie vallidol po kilka razy dziennie, do tego ziółka gotu kola, ćwiczę sztuki walki by poprawić psychikę, staram się na siłę wychodzić do ludzi, nawet niedawno zacząłem brać lodowate prysznice by zacząć łamać bariery psychiczne. Jakie wy macie sposoby radzenia sobie? Teoretycznie jak mi się nic nie poprawi może niedługo znowu wybiorę się do psychiatry co bardzo chciałbym uniknąć. Słyszałem o ludziach, którzy z tego wyszli sami i mam nadzieję, że mi też się uda. Teoretycznie wiem, że wizyta u psychiatry + częste wizyty u psychologa mogły by dać skutki, ale to się niesie z kosztami na które teraz sobie nie mogę pozwolić, a leczenie na nfz dobrze wiemy jak wygląda w Polsce. Czasami mam tak, że czuję się przez dwa/trzy dni bardzo dobrze - potem przychodzi lekka dawka stresu/nerwów i rollercoaster przez następny miesiąc. Tak jak mówiłem chętnie przyjmę wasze porady.
ODPOWIEDZ