Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica czy NIEnerwica

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

4 marca 2016, o 18:59

Witam,
Od 2 tygodni straciłem apetyt. Tzn. mogę zjeść nawet ze smakiem, ale jakoś straciłem takie uczucie głodu, że muszę zjeść. Właściwie nie jem nic pół dnia i nie czuję się głodny. Do tego kłuje mnie w żołądku. Niestety biorąc pod uwagę że mam nerwicę z którą jeszcze walczę, chodzę na wizyty psychologiczne, to wątpię że to jakieś schorzenie powoduje u mnie brak apetytu a właśnie ta nerwica. Właściwie nic by nie było, gdyby brak apetytu był konsekwencją stanów lękowych, obniżonego nastroju, chwilową infekcją, czy ogólnie taki okres. No niestety ani nie miałem infekcji, ani stanów lękowych. Pojawił się zwyczajnie brak apetytu nie wiedzieć czemu. Dopiero po tygodniu się zorientowałem że przez ten cały czas w ogóle jadłem na siłę. A przecież wcześniej nie zjadłem 3 godziny i już mnie zaczynało ssać w żołądku. Teraz nie jem nic od rana nawet 5 godzin to nie głodnieje, po obiedzie nie jem nic 6 godzin i nie głodnieje. Mógłbym w ogóle nie jeść.
Właściwie nie przejmowałbym się, gdyby chociaż na moment apetyt się pojawił, albo gdyby nie było innej rzeczy która mi zniknęła. A 4 lata temu zaniknęło albo raczej bardzo mocno się osłabiło moje libido i do dziś się nie poprawiło. Z rozmów z psychologiem wynika że to psychika. Ok ale ja nie mam żadnej traumy. Świadomie nie mam żadnch zahamowań ani lęków z tym związanych. Podświadomie ? No ok psycholog wyznaczyła mi możliwe hipotezy dlaczego straciłem libido - ma to sens co mówiła, ale co z tego ?
Nie było żadnego "łał" nie było żadnego wyjścia "demona" z podświadomości i nagłego samouświadomienia. Stwierdziłem, że może tak mogło być a może i nie mogło, no skąd mam to wiedzieć jak tego nawet nie czuje a na logike biore że może to to spowodowało brak libido a może tamto i co mam z tym zrobić ?
I to samo z tym apetytem, zmartwiłem się bo jedna potrzeba mi zniknęła, druga zniknęła, ta pierwsza permanentnie. Co więc można zrobić jeśli nerwica powoduje jakiś objaw w sposób trwały ?
Jak się tego objawu pozbyć jak nawet znając możliwe przyczyny, nawet mając zrelaksowany umysł objawy nie ustępują ?
Przepraszam, że tu pytam, ale bede mial sporą przerwę w wizytach z powodu reorganizacji godzin pracy.
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

4 marca 2016, o 19:18

Brak apetytu to mój pierwszy objaw nerwicy. Nawet jak teoretycznie siedzialam w domu i niczym się nie stresowalam to i tak nie mogłam jeść. Jadlam na siłę, no bo jeść trzeba. Ze swojej strony polecam jakieś ziółka, np meliske, owoce, np banany, jakas aktywność fizyczna, na pewno coś pomoże ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

4 marca 2016, o 19:22

Nie bardzo wiem czy trzeba szukac gleboko tkwiacych w tym teorii, bo jesli masz nadal nerwice to spadek libido moze po prostu wynikac wlasnie z tego, nerwica pozera ogromne zapasy energii i nie tylko objawia sie to w formie takie, ze mozemy byc zmeczeni.
Trudno jasno sie wypowiedziec nie znajac dokladnie tego jak sobie realnie radzisz z nerwica, problemami zyciowymi bo czesto czlowiek mysli ze jest zrelaksowany a tak wcale moze nie byc.
Moze to byc takze od lekow jesli jakies bierzesz, szczegolnie od antydepresantow.

Natomiast z apetytem odczekaj troche, moze jakis czasowy problem z zoladkiem? Mysle ze dwa tygodni eo niczym nie swiadczy, ja rowniez pamietam mialam kiedys utrate apetytu tak po prostu i trwalo to jakis czas.
Ale moze to wynikac z nerwicy, trudno jednoznacznie stwierdzic bo jak mowie nie znam twojego zycia i nerwicy :)
Nie piszesz o tym za wiele :)
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

4 marca 2016, o 19:28

Brak apetytu to jeden z wielu objawów nerwicy, każdy z nas to przeszedł. Ja np potrafiłam nie być głodna przez kilka tygodni. Każdy kęs wciskałam do ust na siłę, żeby przeżyć :P Jeśli masz nerwicę to niech Cię to nie dziwi, tylko nie nadawaj temu wartości, a zobaczysz że prędzej czy pózniej minie...
Bo jak nie my to kto ????????
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

4 marca 2016, o 19:33

No ja się zacząłem nakręcać przez ten brak apetytu i niedawno wyszły dodatkowo (ale to jako wtórne objawy) bezsenność, natrętne myśli, stany lękowe lekko obniżony nastrój. Te objawy są mi dobrze znane więc się nimi nie przejmuje, akurat one się pojawiały nie raz ale później ustępowały, później znów wracały i znów ustępowały. Jedynie ten zaniżony popęd minął i nie wrócił, tylko w momencie kiedy minął nie miałem żadnych innych objawów nerwicowych.
Justi, a tobie co pomogło ?
Aneta mi nie przeszkadza sam w sobie ten brak apetytu, straszy mnie tylko to że kiedyś coś mi zniknęło od dawna tego nie ma i nic się nie zmienia, teraz kolejna rzecz, boję się że dojdą nowe rzeczy które znikną i nie wrócą, tak jak ten popęd.
Ale masz racje odczekam trochę, może wróci. No ale jeśli to z powodu nerwicy to jak to u siebie włączyć ?
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

4 marca 2016, o 19:51

wiesz co, ja sie chwilowo wspomagałam Pramolanem, nie wiem czy on miał na to jakiś wpływ, czy nie, ale zaczęłam po nim normalnie jeść i spać. Teraz już go nie zażywam, ale jem normalnie. Wcześniej miewałam ataki, własnie związane z układem pokarmowym, mdłości i później ten brak apetytu potrafił sie długo utrzymywać pomimo że np siedziałam w domu. Teraz mam objawy bardziej myślowe i te sprawy żołądkowe już przestały mnie nękać, a jak czasem mam mniejszy apetyt to już się tym tak nie przejmuje jak dawniej:) Tak jak napisałam wcześniej, piłam ziółka, jadłam banany, bo one mi jeszcze w miare smakowały:)
No i najważniejsze to się tym nie nakręcać, ja sobie mówiłam, że nie zawsze muszę mieć apetyt i każdy człowiek czasami ma, czasami nie:)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

5 marca 2016, o 07:44

Jasne, no postaram się i tak myśleć. No niestety jakoś tak się nakręciłem, że o ile wcześniej źle sypiałem tylko w dni w tygodniu poza sobotą i niedzielą, tak teraz już każda noc jest koszmarem. Dorobiłem się natrętnych irracjonalnych myśli, ciągłego uczucia lęku :p Nawet jak poszedłem biegać to w czasie i po godzinnym biegu odczuwałem silny lęk :P
No a dziś pobudka z krzykiem w nocy (śniło mi się że to stałem jakiegoś ataku złości). Niby nic złego, ale ktoś z was w ogóle tak miał ?
Średnio sobie wyobrażam budzić się z krzykiem jeśli np pojadę gdzieś ze znajomymi...
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

5 marca 2016, o 07:54

Kiedys nie mając nerwicy pamiętam,ze śniło mi się cos głupiego i strasznego i wtedy nie mogłam się obudzić.a jak się obudziłam to z krzykiem. Wiec uważam,ze to nic złego a nie każde sny sa kolorowe. A nie ma co się wstydzić jak stanie Ci się cos takiego przy znajomych. Zawsze można powiedziec,ze miałeś koszmar :) to nic złego.
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
Kasia1977
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 250
Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31

5 marca 2016, o 08:39

U mnie też przy braku apetytu banany zdawały egzamin na szóstkę i mój żołądek oprócz bananów przyjmował tylko płynne pokarmy. Pamiętam , że wystarczyło, ze zobaczyłam jakiekolwiek inne pożywienie, albo nawet tylko poczułam i kibelek murowany. Zastanawiałam się czy długo jeszcze będę miała czym wymiotować, to naprawde nie było fajne. Moze to śmieszne, ale po zupach było ok ;) Spróbuj wspomagac się zupami, owocami, herbatkami i witaminami w suplementach diety. To tyle w temacie zywienia, nad resztą musisz pracować sam. Wybrać najlepiej odpowiadający Twojemu organizmowi schemat odburzenia. Pamietaj, że to nie koniec świata. My wszyscy tutaj zmagaliśmy się, albo zmagamy z dokładnie takimi samymi problemami. Pozdrawiam i trzymam kciuki ;)
Bo jak nie my to kto ????????
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

26 marca 2016, o 22:44

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Mogę się pochwalić, że pojawiają się ostatnio momenty gdy mam apetyt. Faktycznie więc to może i jest tło nerwicowe.
Ostatnio przez ostatnie 2 lata (ponad nawet) borykam się z nerwicą, bo wcześniej to były tylko takie rzadkie epizody. W sumie powodów ku temu może być wiele (abstrahując od tego że jestem hipochondrykiem i mam skłonności do nerwicy).
Powód pierwszy który moim zdaniem wyzwolił nerwicę to kolejny nieudany związek (na szczęście mam go za sobą) oraz problemy z popędem seksualnym na które nikt mi nie umiał pomóc.
W dalszym ciągu wkręcanie sobie kolejnych objawów, czytanie i wygenerowałem sobie pierwsze natręctwa myślowe do tego stopnia że myślałem że mi odbiło na dobre.
Potem nie najlepszy stan podtrzymał we mnie lekarz który mi zapowiedział, że raczej tak już bede miał i że za wiele z tym nie da się zrobić (lekarz psychiatra), no na szczęście dziś już wiem że się chłop mylił.
Na dzień dzisiejszy moją nerwicę non stop generuje moja praca (tak myślę) bo nie lubię jej. Wręcz nie znoszę. Nie podobała mi się już od pierwszych godzin jak tam poszedłem i później było tylko gorzej.
Nie lubię jej bo:
-zupełnie mnie ona nieciekawi, a moje stanowisko wymaga zaangażowania i wręcz pasji
-osoby które mnie otaczają czyją się w niej jak ryby w wodzie i są zadowoleni ponadto strasznie wychodzą przed szereg...
-szefowie mnie nie lubią co widać na każdym kroku - nie lubią mnie jako pracownika i nie lubią mnie jako osoby, nie jestem traktowany jak wartościowy pracownik a raczej jak 5 koło u wozu i podejrzewam że i tak za jakiś czas mnie zwolnią
I w sumie czuje sie tam jak 5 koło u wozu, mam wrażenie że wszystko co robie robie nieudolnie i źle nie mam żadnej satysfakcji z tego co robie i pomimo że praca sama w sobie nie jest ciężka (chociaż trudna bo wymaga multi-wszechstronności) i wymiar godzinowy jest rajem dla wielu osób.

W sumie frustracja u mnie narasta z dnia na dzień coraz bardziej...
Zapytacie mnie: czemu więc jej nie zmienisz ?
Odpowiem że są rzeczy które mnie pasjonują w których czułbym się spełniony, niestety praca w tych gałęziach jest co najwyżej za 1500 zł miesięcznie. Są prace które chociaż minimalnie by mi się podobały - zarobek równie mały. Zaś prace które są dobrze płatne akurat te mi nie odpowiadają. Więc muszę wybierać między kasą a spełnieniem.
Jak gadam co chciałbym robić to reakcja KAŻDEGO jest taka sama: wyśmianie mnie że chyba jestem niepoważny chcieć pracować za takie psie pieniądze albo złość ze strony bliskich, że mam nie wymyślać, wziąć się w garść i pracować tam gdzie pracuje i cieszyć się że mam prace. Ale ja już nie daje rady, ja pierdolca dostane, cały czas czuje że żyje w sprzeczności z sobą. Jestem absolutnie niespełniony w zawodowej części życia...
Nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem, mam takie poczucie bezsensu...
Robie drugie studia zaocznie oprócz tego że pracuje, studiuje dla fanu bo mnie to kręci co studiuje ale co z tego skoro nic z nich mieć nie będę, bo prace po nich które by mnie kręciły są za psie pieniądze i nigdy sie nie usamodzielnie, a prace dobrze płatne będą dla mnie równie "fajne" jak ta obecna...
Miałem potrzebe wyładowania swojej frustracji, bo rodzinę wkurzam tym tematem, a znajomi mnie wyśmiewają
ODPOWIEDZ