Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nawroty ROCD (mam dosyć)

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
oldeno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 21 grudnia 2020, o 00:06

24 marca 2021, o 15:33

Hejka, jakiś czas temu pisałem tutaj post o własnym przypadku ROCD. Jakiś czas później zdecydowałem się na leczenie u psychoterapaeuty z tym, że tam razem z panią doktor odkryliśmy, że moim największym problemem jest lęk wolnopłynący, który prawdopodobnie rzutuje na moim związku. Mówiąc najprościej kiedy się stresuje wszystko to prawdopodobnie odbija sie na moim odbieraniu związku, uczuć czy emocji. Z tym, że dla mnie nie jest to do końca zrozumiałe. Pani z jednej strony nawet dwa tygodnie temu powiedziała mi, że nie widzi absolutnie żadnych oznak, że miałbym się odkochać pomimo tego, że powiedziałem jej o swoich obawach o związku (wcześniej nawet po tym co opowiaadalem jej o swojej dziewczynie stwierdzila ze jest dla mnie skarbem), ale ja własnie tego nie rozumiem. Mam w głowie myśl, że przecież można się odkochać nagle, nieświadomie (mam wrażenie, że tego nie chce, ale sam już nie wiem), że to, że kochałem swoją partnerke wczoraj nie oznaacza, że dzisiaj też ją będę kochał. Dodatkowo w ostatnim czasie mam chyba jeden z bardziej stresujących momentów w swoim życiu, to wszystko zaowocowało chociażby myślami samobójczymi (o których oczywiście powiedziałem pani doktor). W ostatnim czasie identycznie mam wrażenie, że moja relacja z parnterką się pogorszyła. Nie czuje już takiej chęci na seks, pisanie mnie denerwuje (nie mówię tutaj o spotykaniu) tak samo jak i rozmowy telefoniczne. Oczywiście przez to co chwile zastanawiam sie czy na pewno kocham, przeciez rownie dobrze moglbym z nia byc juz tylko z przywyczajenia (niby jestesmy niecaly rok ale jednak) czy braku checi bycia samotnym. Naprawdę nie wiem już co mam myśleć, w ostatnim czasie z jednej strony co chwile nachodzą mnie myśli, że mogę być z nia już tylko z przywyczajenia a z drugiem na pytanie czy ja kocham odpowiadam tak (z tym ze tutaj jest kolejny problem poniewaz w tej kwestii mam problem do zaufania samemu sobie). Przepraszam jesli ten post jest w jakis sposob chaotyczny, ale naprawde ciezko mi to wszystko pozbierac w kupe zeby wyszylo w miare krotko i zrozumiale. Czy ktos moglby na to rzucic okiem z boku? W koncu to takie osoby najlepiej widza czy dana osoba faktycznie moze kochac czy nie. Nawet jesli nikt sie na to nie zdecyduje to chociaz moglem sie wyzalic, na pewno w jakis sposob mi to pomoze. Dziekuje za przeczytanie i zycze wszystkim milego dnia. :buu:
Awatar użytkownika
Kodi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 5 kwietnia 2019, o 20:53

25 marca 2021, o 00:00

Cześć Oldeno.

Daj sobie trochę czasu, np. pół roku.
W tym czasie chodź do psycholog, czytaj materiały na temat ocd i nie podejmuj poważniejszych decyzji w swoim związku.
Myśli pojawiają się i coś tam ci sugerują, ale czy to twoje myśli, czy podświadomości?
Wiesz, chodzi o to żebyś nauczył się to odróżniać, czyli oddzielać myśli lękowe od twoich świadomych przemyśleń.
To niestety przychodzi z czasem i z doświadczeniem.
Myślę że jeśli kogoś kochasz, to będziesz to po prostu wiedział, przecież nie musisz się sugerować wątpliwościami i lękiem.
I nie załamuj się, to tylko przejściowy stan :friend:.


P.S Nareszcie ktoś na forum, kto używa poprawnie dużych liter i przecinków :).
:dres:
oldeno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 21 grudnia 2020, o 00:06

25 marca 2021, o 00:33

Tak naprawdę najgorsze jest to, że ja naprawdę nie wiem już co mam myśleć. Na samym początku kiedy dowiedziałem się o ROCD poczułem się po prostu jakbym czytał o sobie, wszystko się zgadzało. Teraz mam wrażenie że przez to, że gdy było dobrze za bardzo sobie odpuściłem przez co jest jeszcze gorzej, ponieważ nie mam już czegoś na zasadzie "przebłysków większych emocji" ( tylko takie jestem w stanie odbierać, reszta jest dla mnie raczej mało widoczna) co mnie oczywiście dodatkowo nakręca. Jeszcze w lutym na myśl o tym, że mojej partnerce mogłaby się stać krzywda miałem łzy w oczach a teraz czuję się naprawdę jakbym był między młotem i kowadłem. Doskonale pamiętam jak ludzie pisali, że osoba z ROCD zatsanawia się czy kocha i to jest jeden z głównych wyznaczników, ale dopiero od niedawna towarzyszy mi myśl, że może po prostu nie chce być sam. Wydaje mi się że dalej jestem w stanie dużo bardziej zidentyfikować się z ROCD niż jako osoba, która się odkochuje, ale jest to dla mnie dużo trudniejsze niż te parę miesięcy temu. Teraz czuję się odcięty od emocji, wiele rzeczy mnie denerwuje, nie mam cierpliwości, ogólnie jest źle co tylko potęguje moje myśli o zakochaniu. W taki sposób mógłbym w sumie to podsumować, czuje się jeszcze gorzej i jeszcze bardziej nakręcam ponieważ nie czuje prawie nic. Od dziecka mam problem z opisywaniem emocji, które nie są namacalne więc nawet nie jestem w stanie stwierdzić czy przy tym wszystkim towarzyszy mi teraz lek jeśli nie czuje ścisku w żołądku albo klatce piersiowej.

Jeśli chodzi o ten czas to mam wrażenie, że kolejna rzecz, która mi tutaj bardo przeszkadza to niecierpliwość. Chciałbym wiedzieć na już co mi jest, czy to dalej ROCD czy już faktycznie odkochanie a perspektywa takiego pół roku trochę mnie przytłacza. Nie mniej jednak bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. To bardzo miłe, że obca osoba w jakikolwiek sposób zainteresowała się moim problemem, to naprawdę wiele dla mnie znaczy.

A co do do interpunkcji i dużych liter to chyba zbyt poważnie traktuje tego typu posty żeby pisać jak z koleżanką na Messengerze.
Awatar użytkownika
Alja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 15 sierpnia 2020, o 21:05

25 marca 2021, o 00:44

Hej, zgadzam się że myśli lękowe dużo tu działają. Sam fakt, że czujesz jakaś obawę na temat twoich wątpliwości i niezdecydowania sugeruje, że bardziej skupiasz się na swoim postrzeganiu całej tej sprawy, odczuciach, a nie na tym jak ten związek wygląda i co Ci w nim nie pasuje (taka chłodna kalkulacja, która pojawia się jak bierzesz pod uwagę możliwe rozstanie)

Mam nadzieję, że w miarę zrozumiale napisałam. Jeśli natomiast drażni Cię lub nudzi, frustruje seks, pisanie, telefony- to byłby znak, ze coś się skończyło

P.S. Przepraszam za te przecinki, ogonki i kropki, Ale sami rozumiecie na telefonie to kijowo pisać. :D
oldeno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 21 grudnia 2020, o 00:06

25 marca 2021, o 08:41

Jeśli chodzi o denerwowanie mnie tych róznych rzeczy to chyba mam na to argument. Pani psycholog sama mi powiedziala , ze w momencie kiedy jestem tak rozregulowany psychicznie nie oczekiwał od siebie, że będę potrzebował seksu/czy namiętnego całowaania (jednak warto dodac, ze jak ostatnio ciezko bylo mi sie w ogole podniecic tak na ostatnim spotkaniu sprawil to pocalunek ktory trwal zaledwie 30 sekund), ponieważ ja właśnie teraz potrzebuje zupełnie czegoś innego. Odnośnie pisania moja partnerka ma identycznie z tym, że u niej wszystko jest normalnie. Żadnego ROCD nie ma i mówi, że doskonale wie, że mnie kocha i nie potrzebuje zadawać sobie co chwile o to pytań (o mnie mówi w sumie to samo, że denerwują ją te myśli a nie sama moja osoba, że ona widzi jak bardzo ją kocham a i tak mam te wszystkie myśli). Ja osobiście podejrzewam, że to przez czas jaki poświęciliśmy na pisanie. Oboje się jeszcze uczymy a poznaliśmy się dokładnie rok temu pod koniec marca w kwarantanne, nie ciężko się domyślić, że spotkania były utrudnione więc my pisaliśmy DOSŁOWNIE od 10 do 2/3 w nocy bez jakiejkolwiek przerwy i to tak przez kilka dobrych miesięcy. Więc wydaje mi się, że może stąd u nas teraz taka niechęc do pisania. Jak to sie mówi miłość nie lubi przesytu a w tej kwestii ten przesyt na pewno był. Tak jak tez wspomniałem na pewno tym razem potęguje fakt, że jestem troche odcięty od uczuć i ogólnie całe życie w ostatnim czasie mnie irytuje. Najgorzej jest tak naprawdę wieczorem, rano tak jak teraz mogę powiedzieć, że dużo bardziej skłaniam się w kierunku ROCD, natomiast wiecczorem to wszysstko zaczyna być dużo bardziej nieznośne.

No nic mam nadzieje, że nie denerwują was za bardzo moje wypociny. Ja po prostu traktuje to wszystko jako dodatkową możliwość wyżalenia się. Oczywiście dziękuje, że się tym zainteresowałaś i życzę miłego dnia!
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

25 marca 2021, o 11:48

Hej,
Twój sposób opisywania sytuacji jest typowy dla osób OCD czy ROCD.
Drobiazgowe opisywanie każdego stanu, wkręcanie się w nieistostne szczegóły, analiza rzeczy których normalnie ludzie nie analizują i uporczywy lęk przed brakiem pewności w realcji są typowe dla ROCD. Sama przechodziłam przez to i mogę Cię zapewnić, że jak ktoś to przechodził to już po samym sposobie w jaki to opisujesz, po temacie analiz będzie wiedził, że to ROCD.
Ja mam czasem problem z rozmowami z osobami które mają ocd czy rocd bo znam dobrze ten tok rozumowania i wiem, że on jest bez sensu i wynika z lęku ( a głębiej często wynika z braku kontaktu ze swoimi emocjami ), ale ten tok myślenia jest tak męczący, że ciężko nawet przeczytać Twój post w całości a co dopiero z nim dyskustować. Myślę, że dlatego osoby z OCD czy ROCD gdy opisują swój problem to często pozostają tego typu wpisy bez odpowiedzi, bo człowiek czytając to widzi, że to jedna wielka bzdura, ale gdyby zacząć to wszystko tłumaczyć, każde zdanie to samemu można się nabawić OCD przez wikłanie się bezsensowne rozważania. :roll:
Istotą OCD jest nietolerancja dla niepewności i związanych z nią innych uczuć, jest nadmierna racjonalizacja emocji/uczuć i stawianie pytań, gdzie nikt nigdy nie może tego na 100% stwierdzić i oczekiwanie wyczerpujących odpowiedzi, jest wikłanie się w kolejne "ale" , "a dlaczego" , "a może" gdzie tak naprawdę sens jest tego taki, że nie umiesz dopuścić do siebie tego, że nie masz 100% pewności co do swojej realcji, bo żaden człowiek jej nie ma. Osoby z ROCD często mają bardzo kategoryczny stosunek do moralności, do prawdomówności itp spraw, a lęk powoduje, że nie tolerują nawet grama niedopowiedzenia w tych kwestiach. Albo bywa też tak, że dla osoby z ROCD związki są po prostu bardzo ważne w życiu i dlatego zaburzenie uderza w ten temat mnożąc nieustannie watpliwości i pytania na które nie sposób odpowiedzieć, a narastający w związku z tym lęk powoduje, że mózg tworzy coraz bardziej dziwne możliwości.
Piszesz, że czasem wierzysz w to, że to ROCD a czasem masz wątpliwości i tu jest rzecz w tym żebyś pomimo tych wątpliwości przystał jednak na to, że to jest ROCD i wytrwał w tej postawie..
Przy OCD czy ROCD nie ma innej możliwości jak zacząć zaprzestawać tych analiza pomimo, że w momencie gdy to będziesz próbował robić to wątpliwości będą walić drzwiami i oknami a napięcie i lęk będzie rosnąć czy wręcz szybować. Pomimo tego musisz się trzymać postawy nie wkręcania się w analizy, dobrze jest w takich momentach przypominać sobie z czym masz do czynienia żeby chociaż na poziomie logicznym wbić sobie to do głowy.

Pozdrawiam :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
oldeno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 21 grudnia 2020, o 00:06

25 marca 2021, o 20:31

Hmm mysle, ze to co piszesz ma jak najbardziej sens. Sam łapie się na tym, że mam cały czas jakieś wątpliwości i analizy a nie po prostu odchodzę od partnerki. Jednak tym razem jest to po prostu dla mnie gorzej zawazalne. Tak jak mowilem, mam wrazenie, ze sobie odpuscilem z tym wszystkim liczac, ze bedzie dobrze przez co nerwica zbiera swoje zniwa. Dziekuje bardzo za slowa wsparcia i otuchy, faktycznie musze znowu zaczac nad soba pracowac i robic tak jak napisałaś.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

29 marca 2021, o 03:31

Poprzednicy już dużo napisali szczególnie Katja, dlatego zobacz jedynie jeszcze mój wpis koniec-nerwica-natr-ctw-lowych-odburzony-t15202.html z nerwicy natręctw myślowych wychodzi się według mnie spore ilości czasu, bo nawyki wchodzą w grę i lęki. Trzeba się naprawdę postarać i w tym wytrwać mimo silnego napięcia więc bez akceptacji ani rusz. Powodzenia. Dodam tylko, że oglądam nawet teraz z dziewczyną film, który mnie nudzi i przysypiam a kiedyś nie mogłem się obok niej spokojnie położyć. Tylko to nie przyjdzie samo i jest trudne do zrobienia bo nie mija szybko.
oldeno
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 21 grudnia 2020, o 00:06

31 marca 2021, o 08:12

Od siebie mogę jeszcze dodać, że to faktycznie dalej ROCD. Widziałem się z dziewczyną w weekend (możemy widywać się tylko w te dni) i już dzień wcześniej zacząłem sobie układać znowu pomału coś w głwoie. Ja nie mówię, że nagle nic mi już nie jest bo oczywiście codziennie mam te myśli tylko staram się je akceptować i tłumaczyć, że to dla mnie normalnie i nie muszę się ich bać a wręcz przeciwnie: pokazują mi jak kocham swoją dziewczynę. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem czułem taką przyjemność będąc z nia (pewnie z parę tygodni temu), przytulając ją czy nawet seks znowu zaczął być dużo lepszy. Także tak to faktycznie dalej ROCD, na moje oko przynajmniej.
szpagat
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 436
Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30

31 marca 2021, o 10:26

No i super, masz dowód, ze to Rocd! Także dalej pracuj z myślami, przepuszczaj je i nie analizuj i zobaczysz, ze ten „nawrot” wcale nie okaze się taki straszny. Potraktuj to jako kryzys.
ODPOWIEDZ