Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nawrót objawów czy tylko chwilowy kryzys w drodze do wyleczenia?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

27 maja 2019, o 07:31

Leków nie biorę od początku maja. Zejście z nich było całkiem nieźle i praktycznie bezproblemowe. Czułem się znacznie lepiej, bo branie leków tak długi czas samo w sobie mnie nakręcało i stresowało. Po prostu bez nich poczułem się zdrowszy, szczęśliwszy i pewniejszy siebie.

Został mi praktycznie tylko jeden objaw, który właściwie miałem cały czas (czy brałem leki czy nie). Katastrofalne, straszne myśli w stylu wariowania, przemocy, wypadków, etc. Radzę sobie z nimi coraz lepiej. Są rzadsze i znacznie słabsze. Czasami zanikają nawet na 2-3 tygodnie, gdy mam mało stresów, a jak już wracają trwa to w miarę krótko (lepsze 2-3 godziny, niż kiedyś całe dni). Nie uciekam też od sytuacji, które w nich mam. Gdy mam "wizję", że będę mieć wypadek olewam ją, wsiadam i jadę. Nic się nie dzieje i zapominam. Niestety te myśli są strasznie frustrujące, denerwują mnie, że wracają i przygnębiają.

Postanowiłem sobie z nimi ostatecznie poradzić dzięki książce "Umysł ponad nastrojem. Zmień nastrój poprzez zmianę sposobu myślenia". I tu zaczęła się zabawa na nowo. Przeczytałem, że OCD najlepiej leczyć dużymi dawkami leków i terapią, a ja nigdy nie brałem dużych dawek. Do tego zaczęło się googlowanie... i znalazłem informacje (na stronie psychologa) o ciężkich przypadkach (nie wychodzenie z domu przez rytuały, etc.), hospitalizacjach, o tym, że OCD to zaburzenia serotoniny w mózg i , że wychodzi z tego tylko 60-75%.

Najbardziej dobiła mnie właśnie informacja, o tych 60% i, że to zaburzenia w hormonach. Kładłem się tak nabuzowany, że zasnąłem dopiero po 3. Oczywiście atak paniki, serce biło mi jakby miało wyskoczyć, zimne nogi i ręce. Jedyny plus, że już to znam - zrobiłem sobie medytacje, regularnie oddychałem, nie pojawiły się myśli jak kiedyś, że to zawał i zaraz umrę. Po prostu przetrwałem to w miarę normalnie.

Teraz mam wrażenie jakbym się staczał na nowo w zaburzenie i cofał do tego co miałem jeszcze w listopadzie-grudniu 2018. Mam dolinę i wątpliwości czy to się uda pokonać. Miałem iść do lekarza na kontrolę i boję się, że zacznie mnie namawiać na powrót do leków, co znając mnie na pewno jeszcze bardziej mnie dobije.

Znam wiedzę, wiem, że nie powinienem się użalać nad sobą tylko działać, ale to piekielnie trudne w takich chwilach. Może macie jakieś porady lub pomysły jak to przetrwać?
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

27 maja 2019, o 10:22

Nerwowy pisze:
27 maja 2019, o 07:31
Leków nie biorę od początku maja. Zejście z nich było całkiem nieźle i praktycznie bezproblemowe. Czułem się znacznie lepiej, bo branie leków tak długi czas samo w sobie mnie nakręcało i stresowało. Po prostu bez nich poczułem się zdrowszy, szczęśliwszy i pewniejszy siebie.

Został mi praktycznie tylko jeden objaw, który właściwie miałem cały czas (czy brałem leki czy nie). Katastrofalne, straszne myśli w stylu wariowania, przemocy, wypadków, etc. Radzę sobie z nimi coraz lepiej. Są rzadsze i znacznie słabsze. Czasami zanikają nawet na 2-3 tygodnie, gdy mam mało stresów, a jak już wracają trwa to w miarę krótko (lepsze 2-3 godziny, niż kiedyś całe dni). Nie uciekam też od sytuacji, które w nich mam. Gdy mam "wizję", że będę mieć wypadek olewam ją, wsiadam i jadę. Nic się nie dzieje i zapominam. Niestety te myśli są strasznie frustrujące, denerwują mnie, że wracają i przygnębiają.

Postanowiłem sobie z nimi ostatecznie poradzić dzięki książce "Umysł ponad nastrojem. Zmień nastrój poprzez zmianę sposobu myślenia". I tu zaczęła się zabawa na nowo. Przeczytałem, że OCD najlepiej leczyć dużymi dawkami leków i terapią, a ja nigdy nie brałem dużych dawek. Do tego zaczęło się googlowanie... i znalazłem informacje (na stronie psychologa) o ciężkich przypadkach (nie wychodzenie z domu przez rytuały, etc.), hospitalizacjach, o tym, że OCD to zaburzenia serotoniny w mózg i , że wychodzi z tego tylko 60-75%.

Najbardziej dobiła mnie właśnie informacja, o tych 60% i, że to zaburzenia w hormonach. Kładłem się tak nabuzowany, że zasnąłem dopiero po 3. Oczywiście atak paniki, serce biło mi jakby miało wyskoczyć, zimne nogi i ręce. Jedyny plus, że już to znam - zrobiłem sobie medytacje, regularnie oddychałem, nie pojawiły się myśli jak kiedyś, że to zawał i zaraz umrę. Po prostu przetrwałem to w miarę normalnie.

Teraz mam wrażenie jakbym się staczał na nowo w zaburzenie i cofał do tego co miałem jeszcze w listopadzie-grudniu 2018. Mam dolinę i wątpliwości czy to się uda pokonać. Miałem iść do lekarza na kontrolę i boję się, że zacznie mnie namawiać na powrót do leków, co znając mnie na pewno jeszcze bardziej mnie dobije.

Znam wiedzę, wiem, że nie powinienem się użalać nad sobą tylko działać, ale to piekielnie trudne w takich chwilach. Może macie jakieś porady lub pomysły jak to przetrwać?
Myślę, że ta pogoda ciągnie nas trochę w dół, bo to nawet widać ostatnio po ilości osób zaglądających na forum. Ja też jakbym ostatnio straciła siły i chęci. Moje nastroje i siły zmieniają się z godziny na godzinę, ale staram się po prostu żyć z tym. Trzeba trzymać się postawy normalnosciowej i pozwolić być temu wszystkiemu.
Masz wrażenie jakbyś staczał się znów w zaburzenie, a to jest normalne przy kryzysach. Nierwicy o to chodzi, aby straszyć, aby gubić nas w tych naszych działaniach. Pamiętaj, że musisz trzymać się tego co zaplanowałeś, bo to przyniosło skutki. Teraz jest kryzys i musisz z nim żyć, bo inaczej zaczniesz walczyć z nerwicą. Zobacz ile ona podsuwa ci wątpliwości.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

27 maja 2019, o 11:01

życie pisze:
27 maja 2019, o 10:22

Myślę, że ta pogoda ciągnie nas trochę w dół, bo to nawet widać ostatnio po ilości osób zaglądających na forum. Ja też jakbym ostatnio straciła siły i chęci. Moje nastroje i siły zmieniają się z godziny na godzinę, ale staram się po prostu żyć z tym. Trzeba trzymać się postawy normalnosciowej i pozwolić być temu wszystkiemu.
Masz wrażenie jakbyś staczał się znów w zaburzenie, a to jest normalne przy kryzysach. Nierwicy o to chodzi, aby straszyć, aby gubić nas w tych naszych działaniach. Pamiętaj, że musisz trzymać się tego co zaplanowałeś, bo to przyniosło skutki. Teraz jest kryzys i musisz z nim żyć, bo inaczej zaczniesz walczyć z nerwicą. Zobacz ile ona podsuwa ci wątpliwości.
Dzięki za odpowiedź! Trochę się przebudziłem po ciężkiej nocy i już czuje się lepiej :) Też ostatnio mam straszne wahania nastroju. Raz jest super i nastawienie bojowe do walki, a potem chwilowy brak wiary i zmęczenie. Będę starał się robić wszystko dalej jak sobie zaplanowałem i walczył z nerwicą. Źle zrobiłem, że znowu zacząłem szukać w sieci. A z psychologami i psychiatrami to jak loteria - każdy ma swoje poglądy i opinie, a każdy człowiek jest inny.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
martaa1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 6 listopada 2018, o 21:31

27 maja 2019, o 11:04

Nerwowy tak ja dziś ugryzłam się w rękę aby nie zacząć szukać czy na pewno to co mi się ostało to depersonalizacja :) Szukanie po sieci to dramat i to tak po czasie widać tę zależność dopiero.
A tak zgadzam się z tym co napisała życie.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

27 maja 2019, o 11:23

martaa1 pisze:
27 maja 2019, o 11:04
Nerwowy tak ja dziś ugryzłam się w rękę aby nie zacząć szukać czy na pewno to co mi się ostało to depersonalizacja :) Szukanie po sieci to dramat i to tak po czasie widać tę zależność dopiero.
A tak zgadzam się z tym co napisała życie.
Długo nie czytałem w sieci artykułów, wczoraj się niestety złamałem, bo chciałem uzupełnić informacje z książki... Myślałem, że jak skupie się na artykułach od lekarzy i psychologów nie będzie takich zonków ;) Niestety wyszło jak wyszło, a mogłem wczoraj zamiast tego się zrelaksować i obejrzeć serial.

Ten kryzys jest chyba taki ciężki dla mnie, bo dawno nie miałem takich większych załamek. Były jakieś chwilowe, ale nie atak paniki.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

27 maja 2019, o 11:54

Takie to już są kryzysy. Zwłaszcza jak wracają po długim czasie, a my zapominamy jak to było. Wtedy często nerwica przy nich lubi zafundować nam coś nowego, a czasami starego. Człowiek mimo tego, że kryzys może trwać dzień, lub pół ma wrażenie, że się cofa i tak naprawdę to jest w czarnej d*pie w odburzaniu.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
martaa1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 6 listopada 2018, o 21:31

27 maja 2019, o 15:26

Nerwowy pisze:
27 maja 2019, o 11:23
martaa1 pisze:
27 maja 2019, o 11:04
Nerwowy tak ja dziś ugryzłam się w rękę aby nie zacząć szukać czy na pewno to co mi się ostało to depersonalizacja :) Szukanie po sieci to dramat i to tak po czasie widać tę zależność dopiero.
A tak zgadzam się z tym co napisała życie.
Długo nie czytałem w sieci artykułów, wczoraj się niestety złamałem, bo chciałem uzupełnić informacje z książki... Myślałem, że jak skupie się na artykułach od lekarzy i psychologów nie będzie takich zonków ;) Niestety wyszło jak wyszło, a mogłem wczoraj zamiast tego się zrelaksować i obejrzeć serial.

Ten kryzys jest chyba taki ciężki dla mnie, bo dawno nie miałem takich większych załamek. Były jakieś chwilowe, ale nie atak paniki.
A ja znowu doszłam do wniosku że im więcej informacji tym gorzej. Bo nie wiadomo czego się trzymać. Ograniczyłam dlatego rady i porady do niezbędnego minimum bo to co ktoś to inna teoria lub inne wyjaśnienie. Gdzie w gruncie rzeczy o jedno chodzi :)
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

27 maja 2019, o 19:47

Nerwowy pisze:
27 maja 2019, o 07:31
Leków nie biorę od początku maja. Zejście z nich było całkiem nieźle i praktycznie bezproblemowe. Czułem się znacznie lepiej, bo branie leków tak długi czas samo w sobie mnie nakręcało i stresowało. Po prostu bez nich poczułem się zdrowszy, szczęśliwszy i pewniejszy siebie.

Został mi praktycznie tylko jeden objaw, który właściwie miałem cały czas (czy brałem leki czy nie). Katastrofalne, straszne myśli w stylu wariowania, przemocy, wypadków, etc. Radzę sobie z nimi coraz lepiej. Są rzadsze i znacznie słabsze. Czasami zanikają nawet na 2-3 tygodnie, gdy mam mało stresów, a jak już wracają trwa to w miarę krótko (lepsze 2-3 godziny, niż kiedyś całe dni). Nie uciekam też od sytuacji, które w nich mam. Gdy mam "wizję", że będę mieć wypadek olewam ją, wsiadam i jadę. Nic się nie dzieje i zapominam. Niestety te myśli są strasznie frustrujące, denerwują mnie, że wracają i przygnębiają.

Postanowiłem sobie z nimi ostatecznie poradzić dzięki książce "Umysł ponad nastrojem. Zmień nastrój poprzez zmianę sposobu myślenia". I tu zaczęła się zabawa na nowo. Przeczytałem, że OCD najlepiej leczyć dużymi dawkami leków i terapią, a ja nigdy nie brałem dużych dawek. Do tego zaczęło się googlowanie... i znalazłem informacje (na stronie psychologa) o ciężkich przypadkach (nie wychodzenie z domu przez rytuały, etc.), hospitalizacjach, o tym, że OCD to zaburzenia serotoniny w mózg i , że wychodzi z tego tylko 60-75%.

Najbardziej dobiła mnie właśnie informacja, o tych 60% i, że to zaburzenia w hormonach. Kładłem się tak nabuzowany, że zasnąłem dopiero po 3. Oczywiście atak paniki, serce biło mi jakby miało wyskoczyć, zimne nogi i ręce. Jedyny plus, że już to znam - zrobiłem sobie medytacje, regularnie oddychałem, nie pojawiły się myśli jak kiedyś, że to zawał i zaraz umrę. Po prostu przetrwałem to w miarę normalnie.

Teraz mam wrażenie jakbym się staczał na nowo w zaburzenie i cofał do tego co miałem jeszcze w listopadzie-grudniu 2018. Mam dolinę i wątpliwości czy to się uda pokonać. Miałem iść do lekarza na kontrolę i boję się, że zacznie mnie namawiać na powrót do leków, co znając mnie na pewno jeszcze bardziej mnie dobije.

Znam wiedzę, wiem, że nie powinienem się użalać nad sobą tylko działać, ale to piekielnie trudne w takich chwilach. Może macie jakieś porady lub pomysły jak to przetrwać?
Nic się nie martw!!!!!! Po długim dobrym czasie w grudniu 2018 zaliczyłam taki kryzys jak nigdy wcześniej. Choć wydawało mi się że byłam na finiszu. Teraz jest znowu b. dobrze. Ale chwilę trwało zanim wróciłam równowagi. Przeczekaj !!!!! Ale po co do leków???. To kolejny test Twoich umiejętności. Chyba jeszcze nie nabrałeś wystarczających umiejętności i tyle. Psy szczekają karawana idzie dalej!!!!! Jedni się odburzaja po kilku miesiącach inni po kilku latach. Dlaczego ? Bo tak😂😂😂;-😜. Nie wracasz do początku. Bzdura. Przecież Wiesz że to nic strasznego. Przecież to wiesz. Trzymaj się tego. Trzymaj się wiedzy i Twojej zdrowej Świadomości.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

28 maja 2019, o 10:01

Gafa pisze:
27 maja 2019, o 19:47
Nic się nie martw!!!!!! Po długim dobrym czasie w grudniu 2018 zaliczyłam taki kryzys jak nigdy wcześniej. Choć wydawało mi się że byłam na finiszu. Teraz jest znowu b. dobrze. Ale chwilę trwało zanim wróciłam równowagi. Przeczekaj !!!!! Ale po co do leków???. To kolejny test Twoich umiejętności. Chyba jeszcze nie nabrałeś wystarczających umiejętności i tyle. Psy szczekają karawana idzie dalej!!!!! Jedni się odburzaja po kilku miesiącach inni po kilku latach. Dlaczego ? Bo tak😂😂😂;-😜. Nie wracasz do początku. Bzdura. Przecież Wiesz że to nic strasznego. Przecież to wiesz. Trzymaj się tego. Trzymaj się wiedzy i Twojej zdrowej Świadomości.
Dzięki za słowa wsparcia :) U mnie najgorsze jest to, że pogrąża mnie stres (sam się nakręcam) i mój styl pracy (praca zdalna w domu). Próbuje to zmieniać, ale na razie idzie słabo. Gdy nie ma napięcia i stresu, znikają głupie myśli i całkowicie objawy.

Stresu się nie da całkowicie wyeliminować i muszę sobie jakoś to wszystko ułożyć. Wiem, że leki nic tu nie dadzą, bo może przyniosą ulgę, ale tylko chwilową. Wyleczę się tylko wtedy gdy sam się zmienię.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Julcia66
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 17 stycznia 2019, o 08:44

28 maja 2019, o 19:21

Czy ktos oprócz nerwicy miał jakąś chorobę fizyczna somatyczna np chore serce płuca zatoki alergie ?
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

28 maja 2019, o 19:41

Byłem dziś u psychiatry na kontroli po odstawieniu leków. Myślałem, że będzie kazał mi wbijać kolejny raz, a on mówi, że mi idzie świetnie i muszę dalej nad tym pracować, a na pewno dam radę :)
Julcia66 pisze:
28 maja 2019, o 19:21
Czy ktos oprócz nerwicy miał jakąś chorobę fizyczna somatyczna np chore serce płuca zatoki alergie ?
Ja miałem kontuzję kolana i od tego się to zaczęło ;) Nie mogłem zaakceptować kontuzji i wkręciłem sobie, że to zakrzepica, a potem to już taki standard - ataki paniki, duży stres, no i wreszcie przeciążenie organizmu.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

28 maja 2019, o 20:18

Nerwowy pisze:
28 maja 2019, o 19:41
Byłem dziś u psychiatry na kontroli po odstawieniu leków. Myślałem, że będzie kazał mi wbijać kolejny raz, a on mówi, że mi idzie świetnie i muszę dalej nad tym pracować, a na pewno dam radę :)
Widzisz jesteś super bohaterem, a z tego kryzysu jeszcze będziesz się śmiać. I jeszcze nie jeden kryzys przyjdzie, ale będziesz zawsze wychodził mocniejszy, choć nerwica i tak będzie podpowiadać ci co innego. Baw się dobrze.
Super, że lekarz zauważył zmiany i nie dał ci leków.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Tove
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 610
Rejestracja: 30 stycznia 2016, o 14:55

28 maja 2019, o 23:23

Ja tylko dodam, ze z tymi statystykami odnośnie ile osób wychodzi z nerwicy jest tak, ze np jeżeli ty masz czworo dzieci a ja wcale to statystycznie mamy po dwoje😂
Więcej dystansu nabierz
Everything will be ok in the end. If it’s not ok, It’s not the end.
Ed Sheeran
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

29 maja 2019, o 13:21

Tove pisze:
28 maja 2019, o 23:23
Ja tylko dodam, ze z tymi statystykami odnośnie ile osób wychodzi z nerwicy jest tak, ze np jeżeli ty masz czworo dzieci a ja wcale to statystycznie mamy po dwoje😂
Więcej dystansu nabierz
Hehe dobre :) Ważne aby się nie utożsamiać z tym właśnie co napisała życie. Czyli wystarczy dzień naprawdę zły i już mamy przekonanie, że się cofamy lub gorzej być nie może. A to tylko na daną chwilę się tak czujemy i warto spróbować wzruszyć ramionami wtedy i powiedzieć ale jutro może być tak jak przed wczoraj. A jak nie jutro to za tydzień. Nie jest to lekkie w wykonaniu ale lepsze niż tylko uczepianie się czarnych wizji.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

29 maja 2019, o 22:33

życie pisze:
28 maja 2019, o 20:18
Widzisz jesteś super bohaterem, a z tego kryzysu jeszcze będziesz się śmiać. I jeszcze nie jeden kryzys przyjdzie, ale będziesz zawsze wychodził mocniejszy, choć nerwica i tak będzie podpowiadać ci co innego. Baw się dobrze.
Super, że lekarz zauważył zmiany i nie dał ci leków.
Tove pisze:
28 maja 2019, o 23:23
Ja tylko dodam, ze z tymi statystykami odnośnie ile osób wychodzi z nerwicy jest tak, ze np jeżeli ty masz czworo dzieci a ja wcale to statystycznie mamy po dwoje😂
Więcej dystansu nabierz
martinsonetto pisze:
29 maja 2019, o 13:21
Hehe dobre :) Ważne aby się nie utożsamiać z tym właśnie co napisała życie. Czyli wystarczy dzień naprawdę zły i już mamy przekonanie, że się cofamy lub gorzej być nie może. A to tylko na daną chwilę się tak czujemy i warto spróbować wzruszyć ramionami wtedy i powiedzieć ale jutro może być tak jak przed wczoraj. A jak nie jutro to za tydzień. Nie jest to lekkie w wykonaniu ale lepsze niż tylko uczepianie się czarnych wizji.
Dziękuje mocno Wam wszystkim :) Dziś zaczynam wracać do formy po ataku paniki, zaczynam znowu panować nad natrętami i zanika to nieznośne napięcie. Niepotrzebnie jak zwykle spanikowałem i się sam nakręciłem. Ale plus jest taki, że kryzys zmobilizował mnie do mocniejszej pracy nad sobą :)
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
ODPOWIEDZ