Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nawrót nerwicy po 3 latach

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
kunoichi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 24 lutego 2019, o 19:01

23 kwietnia 2019, o 23:12

czesc wszystkim .Na wstepie chce powiedziec ze to co ludzie robia na tym forum jest nieocenione . Wasze wsparcie I zdrowe podejscie wiele znaczy .Do tej pory czytalam forum ,sluchalam nagran ,napisalam do kilku uzytkownikow na priv.(chce
tez porozmawiac z Victorem na skype ). Dzis chce opisac swoje objawy ,ktore mnie niepokoja .Jednak zaczne od poczatku.

Od 4 lat mieszkam w uk.Pierwszy atak paniki mialam ponad 3 lata temu.Ksiazkowo zakonczyl sie pogotowiem I tak jeszcze z 4 razy. Ogolnie ataki paniki po kilka razy na dzien trwaly przez okres 8 miesiecy.Ogarnelam je na tyle ze teraz zaden atak paniki(mam na mysli wszelkie somatyczne objawy z nim zwiazane) nie bedzie mi obcy.Po prostu wiem jak to ,,przezyc" I jak sie w niego nie wkrecac.
Dzieki temu ze wprowadzila sie do mnie siostra z Polski moj stan sie polepszyl I ataki odeszly .
Zaczelam ukladac sobie zycie , wszystko zaczelo isc w dobra strone .I znow po 3 latach zaczelo sie pieklo.
Ataki paniki ale bardziej na tle psychicznym?Nie potrafie tego okreslic.Po prostu 3 lata temu wszystko dzialo sie z cialem(wariacje serca,wrazenie zemdlenia,dusznosci,robilo sie slabo ,,umieranie") a teraz siadlo na mysli ,leki ,bezsennosc ,rozczarowanie ,stress,straszne mysli ,strach.Poczatkiem bylo odczuwanie leku ,czasem caly dzien .Czulam sie jakas niespokojna .Placzliwosc,emocjonalnosc.Pamietam pierwsza mysl lekowa jaka mnie przerazila bylo to czy ja sie nieswiadomie nie powiesze w nocy.Nie dawalo mi to spokoju .Zaczelam szukac pomocy w necie i tak natrafilam na to forum.Nawet nie wiecie jaka ulge poczulam wiedzac ,,ze nie tylko ja swiruje " ;)
Uspokoilo mnie to bardzo,postanowilam walczyc z moja nerwica. I popelnilam blad bo zaczelam czytac tematy innych uzytkownikow o ich doswiadczeniach.Pamietam jak dziwila mnie roznorodnosc tych objawow.Najgorsze byly tematy o schizach,schizofreni,psychozie.

Mysle ,ze gdzies to ruszylo moje nakrecanie bo wszytsko nabralpo tempa.Moje objawy sie rozkrecily :(
Nie biore lekow bo wiem ze sie uzaleznie ,badz bedzie jeszcze gorzej gdy odstawie

Chce wymienic to co mnie bardzo niepokoi :
czasem budzi mnie ze snu pukanie do drzwi , badz wolanie mojego imienia glosem moich bliskich -czy to rodzaj hipnagogi?

widze snieg optyczny ,ale procz niego gdy sie skupiam szybko przelatujace male migocace iskierki ,plamki

jestem swiadoma tego ze moje pole widzenia jest rozszerzone i zauwazam rzeczy na ktore nie zwracalam pewnie wczesniej uwagi ,ale czesto katem oka widze przeblyski ,szare plamy ,cos sie poruszy .To bardzo klopotliwe,staram sie tlumaczyc tym ze moj umysl szuka zagrozenia ale czy tak jest?Meczy mnie nadwrazliwosc na dzwieki (kiedys w pracy radio mi nie przeszkadzalo a teraz czasem nie moge sie na niczym skupic,wywoluje we mnie stres)
Czesto gdy chce kogos zawolac ,na jezyk przychodza mi inne imiona niz imie tej osoby
Problemy z pamiecia .np po5 minutach siegam po banana ktorego juz zjadlam :D
Czeste rozkminki w stylu czy to co zrobilam przed chwila bylo naprawde? Czemu moi znajomi mi sie przygladaja?Czy wygladam na normalna?
Czasem Boje sie rozmawiac z ludzmi z pracy ,bo obawiam sie ze jest ze mna cos nie tak a ja tego nie widze ,plus mam straszny natlok mysli
straszny lek o rozwiniecie sie jakiejs choroby ,badz silne napiecie polaczone z atakiem paniki i myslami ze zaraz zwariuje (raz prawie wybieglam z kantyny).

i te ciagle scenariusze ,ktore automatycznie naplywaja mi do glowy ,byle jaka sytuacja a ja juz mam dziesiatki mozliwych rozwiazan

czesto mysle ze wiem o czym ktos mysli na moj temat ,choc wiem ze to nieprawda.Czasem mam takie dni ze czuje sie zmeczona psychicznie tym stanem i placze .Najgorsze ze wszystko sie dzieje w glowie .
Wychodze do miejsc publicznych ,szkoly ,pracy . Staram sie nie powstrzymywac .jednak przychodza takie dni ze zalamuje sie i nie wiem co ze soba zrobic.

Mam malo wymagajaca prace przez co potrafie stac godzinami i odplywac gdzies myslami .Bylam na paru sesjach u polskiej psycholog .Pomaga mi w sferze wydarzen z mojego zycia ale mysle ze nie ma duzego doswiadczenia w zakresie nerwicy lekowej :(Niestety wyjechala na jakis okres do Polski wiec zostalam z tym sama. Rodzina nie za bardzo mnie rozumie .Traktuja to jako chorobe psychiczna :(Jedynie moj chlopak wie o wszystkim ale tez czasem mam wrazenie ,ze go to przeraza co mu mowie .Brakuje mi wsparcia . Boje sie o tym mowic innym zeby nie patrzyli na mnie jak na wariatke .
Prosze niech ktos mi poradzi
:buu:
kunoichi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 24 lutego 2019, o 19:01

25 lipca 2019, o 20:44

Hej wszystkim z powrotem :)
Minely 3 miesiace od napisania postu powyzej.Chcialabym sie podzielic z wami moimi postepami w odburzaniu:)
Pierwsze co zrobilam to rzucilam prace.Kupilam bilety do Polski na 2 tygodnie by odpoczac.Z dala od toksycznej pracy zaczelam czuc sie lepiej. W Polsce mialam mase zajec dzieki czemu moglam zapomniec o moim zlym samopoczuciu.Nieprzespane noce zaakceptowalam .Postanowilam zmienic wiele rzeczy w moim zachowaniu .Po pierwsze gdy nachodzily mysli lekowe na temat tego co inni sobie mysla itp. powtarzalam glosno ,ze to nie sa ich mysli tylko moje.Przestalam wierzyc w swoje przeczucia. Przerozne mety I snieg optyczny zaakceptowalam. Kiedy mam slabszy dzien I nachodza mnie moje rozkminki -szybko trzezwieje I przestaje rozmyslac ,analizowac I prognozowac. Mysle ,ze najwazniejsze jest to by znalesc sobie zajecie ,ktore oderwie nas od skupiania sie na sobie. Gdy wrocilam poszlam do nowej pracy ,poznalam nowych ludzi ,zmienilam otoczenie. Zauwazylam ,ze zdarzaja sie stare objawy nerwicy ,ale sa o polowe slabsze ,a gdy uswiadamiam sobie ze nerwiczka probuje starych sztuczek to sie smieje do siebie :)

Finalnym punktem bylo wybaczenie sobie wielu rzeczy . Przeszlosci nie zmienie a na rozmyslanie nad tym niczego nie wniesie. Przestalam wymagac zbyt wielu od siebie .Zrozumialam ,ze daleko zaszlam I zaczelam sie cieszyc z malych rzeczy.Kazdego dnia gdy wstaje pierwsza rzecz jaka robie (mam juz to w nawyku) to powtarzanie sobie na dzien dobry ze jestem zdrowa w ciele I na umysle I ,ze to bedzie piekny dzien.kazdy nowy dzien to nowa szansa nie?:)
Zmienilam podejscie do ludzi.Czesciej walcze o swoje ,daje kazdemu po jednym kredycie zaufania" .Odnosi sie to do tego ze kiedys bylam za mila I pomocna, przez co I wykorzystywana .
Wciaz przechodze ,,metamorfoze " siebie I walcze. Gdy przychodzi slabszy dzien nie wkrecam sie w stare nawyki.Samodyscyplina jest najwazniejsza.Wtedy akceptacja przyjdzie sama:)
Trzymam za was kciuki I nie traccie nadzieji . Mialam naprawde wysoki poziom leku I najgorsze scenariusze. I jesli to powroci ,tym razem bede gotowa by przyjac wszystko na klate :)
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

1 sierpnia 2019, o 10:53

Hej Kochana. Bylam tak zaburzona ze jak odnajdziesz gdzoes tu moje posty to pomyślisz ze pisala to osoba nienormlana.1wszy atak mialam w pracy,wytrzymalam 2 godziny i wsiadlam w auto i zawiozlam sie do szpitala choc nie wiedzialam gdzie mam jechac (mieszkalam w tym miescie nie cale dwa lata,nie znalam go zbyt dobrze,, ) dostalam relanium ale nie pomoglo. Gdy wszyscy wyszli z sali podszedl do mnie mlody przystojny lekarz a ja juz na sam ten fakt bylam jeszcze bardziej roztrzesiona. Ja upocona bez makijazu mialam wrazenie ze pomysli o mnie ze jestem chora na umysle..spokojnie dobieralam slowa bo juz wtedy wkrecilam sie w poczatki schizofrenii. Lekarz ten sciszinym tonem zasugerowal mi zaburzenia lekowe i plecil psychiatre (ja juz dwa dni wczesniej umowilam sie z najlepszym specjalista w mieście ) bo juz dwa dni przed atakiem czulam sie conajmniej dziwnie. Ten mlody lekarz kiedys sam zmagal sie z tym zaburzeniem przez natlok pracy i duze wynagania wzgledem siebie. Bylam brygadzistka i mialam pod soba 15stu ludzi noe do konca normalnych (pojaki,cpuny) pelno pretensji, skarg,itp. Wykonczylam sie. Rzucilam prace i wrocilam do rodzicow na wies. Nic nie pomoglo. Bardzo dlugo zmagalam sie z nerwica.
Przechodzę do sedna. Wypisze Ci moje objawy
Lęk,podczas zzasypiana rozowy w glowie o barwie glosu moich znajomych,hipnagogi,obrazy z przeszłości, derealizacje, dretwienie twarzy, klucie w oczach, wyzywalam w glowie najblizsze osoby od kur...,szmat,itp a pozniej plakalam przez to, w biedronce obracalam sie za siebie bo mialam wrazenie ze ktos mnie moze zabic, moj glos w glowie mowil uderz kota,oblej go woda,
Wstawalam o 5 rano i musialam szybkim tepem chodzić po wsi bo nie moglam znieść uczucia leku podczas siedzenia, wymioty, biegunka,natretne mysli na temat schizfrenii,mysi samobojcze,realne sny,koszmary o psychopatach,porwaniach,mutantach
Wydzwanialam do psychiatry by sie upewnic ze nie mam schizofrenii, wciaz w glowie mialam myśli o schizie.
Mowilam rodzinie ze jak zwariuje juz calkiem to uciekne i bede zyla dalekl od nich zeby im krzywdy nie zrobic.
Wypisywalam w zeszycie wszystkie objawy schizy i z boku pisalam czy je mam czy nie.
Katem oka widzialam jak sie cos rusza itd itd
Meczylam sie dlugo. Z czasem sie odburzylam. Teraz tylko przy silnym stresie mam drgawki,jest mi zimno,czuje lek i wymiotuje ale to raz na rok jak np mam wyjechac za granice do nowej pracy. A tak to sobie zyje cala i zdrowa. Pracuje sezonowo,remontuje mieszkanie i jestem szczęśliwa. Zdiagnozowano u mnie padaczke skroniowa co przybilo mnie ale nie lecze tego. Teraz mam 14 miesięcy bez zadnego objawu tej padaczki. Wierze ze bedzie dobrze. Mam 27 lat a chcialam umrzec . Ciesze sie ze odzyskalam zycie
:lov:
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 418
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

1 sierpnia 2019, o 11:29

JestemNadzieja pisze:
1 sierpnia 2019, o 10:53
Hej Kochana. Bylam tak zaburzona ze jak odnajdziesz gdzoes tu moje posty to pomyślisz ze pisala to osoba nienormlana.1wszy atak mialam w pracy,wytrzymalam 2 godziny i wsiadlam w auto i zawiozlam sie do szpitala choc nie wiedzialam gdzie mam jechac (mieszkalam w tym miescie nie cale dwa lata,nie znalam go zbyt dobrze,, ) dostalam relanium ale nie pomoglo. Gdy wszyscy wyszli z sali podszedl do mnie mlody przystojny lekarz a ja juz na sam ten fakt bylam jeszcze bardziej roztrzesiona. Ja upocona bez makijazu mialam wrazenie ze pomysli o mnie ze jestem chora na umysle..spokojnie dobieralam slowa bo juz wtedy wkrecilam sie w poczatki schizofrenii. Lekarz ten sciszinym tonem zasugerowal mi zaburzenia lekowe i plecil psychiatre (ja juz dwa dni wczesniej umowilam sie z najlepszym specjalista w mieście ) bo juz dwa dni przed atakiem czulam sie conajmniej dziwnie. Ten mlody lekarz kiedys sam zmagal sie z tym zaburzeniem przez natlok pracy i duze wynagania wzgledem siebie. Bylam brygadzistka i mialam pod soba 15stu ludzi noe do konca normalnych (pojaki,cpuny) pelno pretensji, skarg,itp. Wykonczylam sie. Rzucilam prace i wrocilam do rodzicow na wies. Nic nie pomoglo. Bardzo dlugo zmagalam sie z nerwica.
Przechodzę do sedna. Wypisze Ci moje objawy
Lęk,podczas zzasypiana rozowy w glowie o barwie glosu moich znajomych,hipnagogi,obrazy z przeszłości, derealizacje, dretwienie twarzy, klucie w oczach, wyzywalam w glowie najblizsze osoby od kur...,szmat,itp a pozniej plakalam przez to, w biedronce obracalam sie za siebie bo mialam wrazenie ze ktos mnie moze zabic, moj glos w glowie mowil uderz kota,oblej go woda,
Wstawalam o 5 rano i musialam szybkim tepem chodzić po wsi bo nie moglam znieść uczucia leku podczas siedzenia, wymioty, biegunka,natretne mysli na temat schizfrenii,mysi samobojcze,realne sny,koszmary o psychopatach,porwaniach,mutantach
Wydzwanialam do psychiatry by sie upewnic ze nie mam schizofrenii, wciaz w glowie mialam myśli o schizie.
Mowilam rodzinie ze jak zwariuje juz calkiem to uciekne i bede zyla dalekl od nich zeby im krzywdy nie zrobic.
Wypisywalam w zeszycie wszystkie objawy schizy i z boku pisalam czy je mam czy nie.
Katem oka widzialam jak sie cos rusza itd itd
Meczylam sie dlugo. Z czasem sie odburzylam. Teraz tylko przy silnym stresie mam drgawki,jest mi zimno,czuje lek i wymiotuje ale to raz na rok jak np mam wyjechac za granice do nowej pracy. A tak to sobie zyje cala i zdrowa. Pracuje sezonowo,remontuje mieszkanie i jestem szczęśliwa. Zdiagnozowano u mnie padaczke skroniowa co przybilo mnie ale nie lecze tego. Teraz mam 14 miesięcy bez zadnego objawu tej padaczki. Wierze ze bedzie dobrze. Mam 27 lat a chcialam umrzec . Ciesze sie ze odzyskalam zycie
Super kochana to czytać! Wyszłaś z tego przez akceptację i ignorowanie objawów i myśli tak?
kunoichi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 24 lutego 2019, o 19:01

1 sierpnia 2019, o 17:09

JestemNadzieja pisze:
1 sierpnia 2019, o 10:53
Hej Kochana. Bylam tak zaburzona ze jak odnajdziesz gdzoes tu moje posty to pomyślisz ze pisala to osoba nienormlana.1wszy atak mialam w pracy,wytrzymalam 2 godziny i wsiadlam w auto i zawiozlam sie do szpitala choc nie wiedzialam gdzie mam jechac (mieszkalam w tym miescie nie cale dwa lata,nie znalam go zbyt dobrze,, ) dostalam relanium ale nie pomoglo. Gdy wszyscy wyszli z sali podszedl do mnie mlody przystojny lekarz a ja juz na sam ten fakt bylam jeszcze bardziej roztrzesiona. Ja upocona bez makijazu mialam wrazenie ze pomysli o mnie ze jestem chora na umysle..spokojnie dobieralam slowa bo juz wtedy wkrecilam sie w poczatki schizofrenii. Lekarz ten sciszinym tonem zasugerowal mi zaburzenia lekowe i plecil psychiatre (ja juz dwa dni wczesniej umowilam sie z najlepszym specjalista w mieście ) bo juz dwa dni przed atakiem czulam sie conajmniej dziwnie. Ten mlody lekarz kiedys sam zmagal sie z tym zaburzeniem przez natlok pracy i duze wynagania wzgledem siebie. Bylam brygadzistka i mialam pod soba 15stu ludzi noe do konca normalnych (pojaki,cpuny) pelno pretensji, skarg,itp. Wykonczylam sie. Rzucilam prace i wrocilam do rodzicow na wies. Nic nie pomoglo. Bardzo dlugo zmagalam sie z nerwica.
Przechodzę do sedna. Wypisze Ci moje objawy
Lęk,podczas zzasypiana rozowy w glowie o barwie glosu moich znajomych,hipnagogi,obrazy z przeszłości, derealizacje, dretwienie twarzy, klucie w oczach, wyzywalam w glowie najblizsze osoby od kur...,szmat,itp a pozniej plakalam przez to, w biedronce obracalam sie za siebie bo mialam wrazenie ze ktos mnie moze zabic, moj glos w glowie mowil uderz kota,oblej go woda,
Wstawalam o 5 rano i musialam szybkim tepem chodzić po wsi bo nie moglam znieść uczucia leku podczas siedzenia, wymioty, biegunka,natretne mysli na temat schizfrenii,mysi samobojcze,realne sny,koszmary o psychopatach,porwaniach,mutantach
Wydzwanialam do psychiatry by sie upewnic ze nie mam schizofrenii, wciaz w glowie mialam myśli o schizie.
Mowilam rodzinie ze jak zwariuje juz calkiem to uciekne i bede zyla dalekl od nich zeby im krzywdy nie zrobic.
Wypisywalam w zeszycie wszystkie objawy schizy i z boku pisalam czy je mam czy nie.
Katem oka widzialam jak sie cos rusza itd itd
Meczylam sie dlugo. Z czasem sie odburzylam. Teraz tylko przy silnym stresie mam drgawki,jest mi zimno,czuje lek i wymiotuje ale to raz na rok jak np mam wyjechac za granice do nowej pracy. A tak to sobie zyje cala i zdrowa. Pracuje sezonowo,remontuje mieszkanie i jestem szczęśliwa. Zdiagnozowano u mnie padaczke skroniowa co przybilo mnie ale nie lecze tego. Teraz mam 14 miesięcy bez zadnego objawu tej padaczki. Wierze ze bedzie dobrze. Mam 27 lat a chcialam umrzec . Ciesze sie ze odzyskalam zycie
Dziekuje Ci bardzo za twoj post...Wiele dla mnie znaczy :)
Dzis mam slabszy dzien ,ktory sklonil mnie do zajrzenia na forum.Niedawno tez sie dowiedzialam ,ze mam torbiel w mozgu co mi nakrecilo panike.Pierwszy tydzien mialam wyciety z zycia. Przerobilam konsultacje z lekarzami ,pogodzilam sie z tym .Z poczatku bylo ciezko ,ale teraz juz prawie wogole o nim nie mysle.Wiem ze mozna normalnie z nim zyc I trzeba unikac stresow .Niestety im blizej powrotu do kraju tym wiecej obaw jednak przejde przez to .Gdzies w glebi duszy wiem ,ze gdy uporam sie z zaburzeniem bede calkiem inna kobieta. Silniejsza ,pewniejsza.

Widze ,ze i ty przeszlas taka zmiane . Bardzo dobrze sobie radzisz i dajesz mi otuchy w mojej walce. :)
Bylabym wdzieczna gdybys podzielila sie wskazowkami
pozdrawiam :papa
Awatar użytkownika
JestemNadzieja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 8 sierpnia 2017, o 09:22

3 kwietnia 2020, o 23:12

Przepraszam ze odpisuje po 8 miesiącach. Mam nadzieje ,że uporalas sie z nerwica i juz Cie nie ma na tym forum. :) Bo widzisz ja bardzo chcialam odzyskac SIEBIE(zawsze bylam typem kabareciary,ludzie lubili jak cos opowiadam,kogoś nasladuje,bylam aktywistka,mialam pelno kolezanek) dlatego robilam wszystko zeby wrocic do bycia soba. Owszem wrocilam ale nie jestem juz dawną soba. Wiesz jaka jestem? Bardziej gburowata,bardziej naburmuszona,dogryzajaca ludziom..taka zgorzkniala stara baba. Ciesze sie ze zyje,ze nie mam tamtej okropnej nerwicy ale teraz chce odzyskac siebie. Dlatego zrob wszystko zeby nie zatracic swojego charakteru. Nie pozwol zeby nerwica zmienila Twoja osobowość. Jesli nadal cierpisz na nerwice to codziennie nad tym pracuj. Pisz w zeszycie swoje zalety i czytaj na glos,nie zwracaj na objawy uwagi(wiem to ciezkie) ,staraj siesię nie myslec o tym zasranym zaburzeniu. Mow sobie w glowie co dobrego dzisiaj zrobilas dla siebiemnie lub dla kogos. Kochaj sama siebie. Ja tezmam pracuje nad sobatym bo musze pozbyc sie tych glupich atakow w chwilach stresu. Niedługo zaczyam prace i juz mam okropne uczucia zimna i drgawki i biegunke.. później to puszcza mam wszystko w nosie i nagle buuummm znowu fala stresu. Jak totam zwalcze to w pelnidomu powiem sama sobienie ze jestem odburzona. Pozdrawiam
:lov:
kunoichi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 24 lutego 2019, o 19:01

14 marca 2024, o 21:05

Jest 2024 rok.
Nerwica niemal znikła, mijaja miesiące bez żadnych objawów. Teraz patrzę na te lata walki z innej perspektywy.
Zmiana życia, nawyków, otoczenia, wartości jeśli nam nie służa. Stawianie siebie na pierwszym miejscu. Zaufanie do samego siebie. Cierpliwość i nadzieja.
Jest dobrze i cieszę się kazdym dniem.
Czytam moje stare posty z sentymentem i kipie dumą, ponieważ przeszłam tę ,, krainę cieni". Tak nazywam epizod nerwicy. A nawet gdy zdarzy mi sie słabszy dzień, to trzymam głowe w górze i daję sobie czas. Nawet jesli znów mnie pochłonie to bedę wiedziała jak wyjść. Bo jestem silniejsza i ku ironi dzięki temu co mnie spotkało. Umocniło i zahartowało.
I ty czytelniku jesli to czytasz- nie poddawaj się. Wierzę w ciebie.
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

26 marca 2024, o 06:56

kunoichi pisze:
14 marca 2024, o 21:05
Jest 2024 rok.
Nerwica niemal znikła, mijaja miesiące bez żadnych objawów. Teraz patrzę na te lata walki z innej perspektywy.
Zmiana życia, nawyków, otoczenia, wartości jeśli nam nie służa. Stawianie siebie na pierwszym miejscu. Zaufanie do samego siebie. Cierpliwość i nadzieja.
Jest dobrze i cieszę się kazdym dniem.
Czytam moje stare posty z sentymentem i kipie dumą, ponieważ przeszłam tę ,, krainę cieni". Tak nazywam epizod nerwicy. A nawet gdy zdarzy mi sie słabszy dzień, to trzymam głowe w górze i daję sobie czas. Nawet jesli znów mnie pochłonie to bedę wiedziała jak wyjść. Bo jestem silniejsza i ku ironi dzięki temu co mnie spotkało. Umocniło i zahartowało.
I ty czytelniku jesli to czytasz- nie poddawaj się. Wierzę w ciebie.
Miło Sue czyta takie komentarze :) Gratuluję i życzę zdrowia!
Ja mam "nawrót" po 3 latach, gdzieś tam w głębi bałam się, że kiedyś mi wróci. Byłam na lekach 1,5 roku i kolejne 1,5 bez i dużo stresu, ale radziłam sobie do stycznia. Znowu w tym samym miesiącu mnie ścięło.
Pierwsze objawy starałam się olewać, ale mimo tego szybko dostałam derealizacji jak 3 lata temu. Jest już lepiej, ale mam straszne piski, dzwonienia i szumy w głowie. To mnie dobija, bo ja miałam pisk od ok. 9 lat, ale teraz jest tego więcej i bardzo głośno. Przebywanie w ciszy mnie męczy i dobija. 3 lata temu też szybko derealizacja 24/7 i te okropne piski i dzwonienia. Wtedy było dużo gorzej, ale po ok, 2,5 miesiącach brania leków zrobiło się dużo lepiej. Piski przycichły, się ciągle były (słyszałam je w nocy, w ciszy i na zawołanie).
Ten objaw jest na prawdę okropny i już nie wiem jak z nim postępować.
Ciężko to ignorować :(
ODPOWIEDZ