Witam
Borykam sie z myslami od dlugiego czasu, zawsze bralem to za nadmierne myslenie. Pare lat temu zdarzylo się, że walczylem ze sobą, żeby nie zrobic sobie krzywdy?
Jestem ogólnie po probie ale to juz bylo pare lat wstecz. Po jakims roku czy póltora..przerwałem leczenie gdyż robiło mi to na bani jakąś pustke i czulem jakbym nie byl kompletnie soba. No i tak zyje caly czas, czuje jakbym byl pusty, kazdy dzien to walka ze samym soba. Czesto pije ale nie tak jak wczesniej. Domyslam sie, ze jedynie siebie bardziej rozje*alem ale jakos sobie musialem radzic. Po czasie stosowalem medytacje i proby wyciszania i akceptacji tego co mam w glowie PRZEZ CHWILE POMAGALO I DALEJ TO ROBIE.
Wszystko jakos szlo w dobrą stronę ale nigdy nie miałem ciszy...pewnie przez stres, nerwy i zle sytuacje w ktorych sam z siebie sie znalazlem.
Zauwazylem, ze moj nastroj zawsze ulega zmianie po paru miesiacach na (ten dobry) a zaraz wraca wszystko co zle z podwojoną siłą.
Mega natrętne wręcz obsesyjne (paranoiczne?) mysli o zabiciu sie, zrobieniu głownie sobie krzywdy. Czasami jak jechalem autem z ziomkiem to wbił mi sie do glowy scenariusz, zeby wyskoczyc z rozpedzonego auta i jak sie domyslacie, walczylem tam ze soba, zeby tego nie zrobic! trzymalem sie fotela, opieralem swoje nogi mocniej o schowek. Ogolnie niezla jazda . Móglbym sie bić po głowie... już tak tego dość mam. I ta sytuacja byla nie wiem...rok temu? moze dwa. Dodam, ze bylo to po jaraniu ale zdarzaly sie podobne sytuacje na trzezwo. Pozniej to zniknelo. Mialem za to wrazenie, ze ktos non stop o mnie cos gada (obgaduje?) chce dla mnie zle? Co oczywiscie okazywalo sie nie prawdą. I również to znikneło. Choc mam wrazenie, ze ktos mysli o mnie w inny sposob i nie jest ze mna szczery.
Na poczatku roku. Zaczela mi sie najpewniej nerwica? Jechałem taxi do szpitala bo myslalem, ze zaraz dostane zawału serca. Cisnienie 210/120 bpm 170. ogolnie masakra. Nie moglem sie ogarnac. Dopiero sie uspokoilem po jakiejś kroplówce?? Tam powiedzieli o nadcisnieniu tetniczym. No ale teraz go nie ma. Jedynie raz czy dwa mialem taki atak. Ostatnio we swięta.
Wracalem pare razy do domu po jakiejs imprezie czy spotkaniu ze znajomym nawet. I po przebudzeniu kompletnie przychodzily do mnie mysli, ze moglem komus zrobic krzywde...to chore ale balem sie, ze kogos zabilem i do teraz mnie te mysli trzymaja. Co oczywiscie jest kompletnie złudne bo kazdy mowi, ze na spokojnie wrocilem do domu i w ogole to wszystko bylo dobrze. Jestem osoba co nie lubi krzywdzic innych a te mysli totalnie mnie zabijaja od srodka.
Siedzac u znajomego na chacie mialem mysli o tym, zeby skoczyc z 5 pietra i znowu musialem ze soba walczyc? Mam wrazenie, ze nie zrobilbym tego ale tak mnie to przeraza.
Nie wiem jak sobie radzic. Stracilem robote typowo na swieta. Wszystko mi sie sypie i w dodatku moja glowa (czy ja) robie sobie sam cos takiego.
Mial ktos moze podobnie? Prosze o jakąs odpowiedz. Może znajdzie się ktoś kto chcialby o tym porozmawiac.
Moja codziennosc to tylko smutek.
Pozdrawiam
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Natrętne myśli, obsesyjne? nie mam pojecia
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 29 grudnia 2024, o 20:21
Może to głupie. W momencie gdzie mialem isc na terapie i bylem nastawiony, ze po prostu pójde. Doslownie na drugi dzien budzilem sie z pewnoscią, że poradze sobie sam. Jakbym zmienil swoje myslenie 180 stopni i był pewny tego co czuje. Teraz nawet nie mam kasy na terapie ani na lekarza.
Niesamowite jest to w jaki sposob to wszystko sie tak źle ułozyło
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Też tak myślałem parę dni temu, na co mi psycholog, ale poranek następnego dnia pokazał że jednak potrzebne... Chociaż do lekarza, te 250 zł musisz jakoś ogarnąć. A jak nie szukać terminu jak najszybszego.
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Tak jak lekarz od kręgosłupa czy zęba tak psychiatra, czasem trzeba dać sobie pomóc bo samemu będzie nam ciężko. Może i przejdzie, ale czy chcesz się z tym męczyć niewiadomo jak długi okres czasu? Ja dwa razy wracałem do lekarza, teraz będzie trzeci. Taki urok, pewnie do końca życia już na antydepresantach...
Piszesz o terapii, a jakieś leki?
Piszesz o terapii, a jakieś leki?
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 29 grudnia 2024, o 20:21
Tak zrobię. Chce wytrzymac i sobie pomoc.
Brałem jakieś uspokajacze i ketilept od psychiatry. Cos jeszcze tam było. No nic trzeba ruszyc dupe bo najwyrazniej na pomoc samemu sobie juz za pozno. Jesli chodzi o codziennosc to radzilem sobie jeszcze z hydroksyzyna w tabletkach ale to juz nie te nerwy i nie czuje zadnej roznicy po tym.
Cieżko mi wykonac ten krok. Nie rozumiem juz samego siebie
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Musisz być silny, przeżywamy wszystko to samo lub podobnie. Mnie akurat paraliżuje lęk. Boje się własnego cienia i do tego mam straszną derealizację. Mimo tego nie wycofuje się, nie mogę. Chodzę do pracy, choć dzień w niej trwa jak 3. Wracam po 22 autem i czuję jakbym zaraz miał zasnąć, ale daje radę. Bo muszę. Nie można się wyalienować, każdy powie że trzeba robić myślą na przekór tylko tak można sobie z tym poradzić. Nie ograniczać się. Nie dać się zamknąć w tym kole. A robiąc coś na przekór w końcu to przestanie być czymś nadzwyczajnym. Jak masz czas to poczytaj moje posty z 2013 r kiedy pierwszy raz miałem nerwicę. Jak bałem się smarować chleba masłem bo miałem myśli, że zaraz zrobię coś sobie lub rodzinie. Wyszedłem wtedy z tego dzięki lekom i terapii. Zbudowałem dom, poznałem kobietę swojego życia i wiele innych sukcesów. Teraz wróciło, czuje się źle ale wiem że wyjdziemy z tego, i Ty i ja. Wiem co mówię, to moj 3 nawrót nerwicy. Zobaczysz, jeszcze wyjdzie słońce.
Zobaczysz jak zaczniesz doceniać zwykłe życie jak już z tego wyjdziesz. Nawet zwykłe rzeczy będą cieszyć
Zobaczysz jak zaczniesz doceniać zwykłe życie jak już z tego wyjdziesz. Nawet zwykłe rzeczy będą cieszyć
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 29 grudnia 2024, o 20:21
Dziękuję ci za te informacje i podzielenie się tym. Zaczynam wierzyć, że w końcu sie przelamie i zrobie to co ty. Poczytam twoje posty i zaczne działać. Dobrze wiedzieć, że sa ludzie którzy wiedza i rozumieja to o czym mówie. Mozna zlapac jakąś "ulgę". Jak radziłeś sobie bez terapii i leków? dopóki tam nie poszedłes? Nie liczac pracy oczywiscie...dla mnie to byla ogromna pomoc. Pracujac przynajmniej mialem zajętą głowe ale po czasie i tak zdarzało się miecz te stany podczas wykonywania jej. Jednak mimo wszystko to była róznica w porównaniu do tego jakie piekło czuje teraz. Czuje sie jakbym walczyl sam ze soba czasami. Nie ogarniam tego.
Wierze, ze uda mi sie pokonac samego siebie w ten dobry sposob i w koncu ruszyc. Dzieki jeszcze raz
Wierze, ze uda mi sie pokonac samego siebie w ten dobry sposob i w koncu ruszyc. Dzieki jeszcze raz