Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Natrętne myśli czy prawdziwe powody do niepokoju? Związek.

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
blue_811
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 14 listopada 2015, o 15:16

15 listopada 2015, o 16:52

Cześć :) Podczytuję Was już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz zdecydowałam się napisać. Liczę na jakieś wsparcie, ciepłe słowo, ale i kubeł zimnej wody, jeśli będzie potrzeba.

U mnie zaczęło się ponad 2 lata temu, wraz z początkiem studiów i przeprowadzką do dużego miasta (a może nawet wcześniej?). Objawy fizyczne zmusiły mnie do biegania po lekarzach. Badania oczywiście nic nie wykazały. Spory czas temu zdałam sobie sprawę, że chyba jestem zaburzona, choć chyba do tej pory nie mogę się z tym pogodzić i dopuścić tej myśli do siebie. Byłam u psychiatry, przepisał mi coś przeciwlękowego, ale zdecydowałam się, że nie będę tego brać. Łudzę się, że dam sobie radę sama. U psychologa też jeszcze nie byłam, mimo że mam skierowanie. Ciągle się waham, bo z racji moich studiów spotykam wielu psychologów i nie chciałabym kiedyś spotkać tego, do którego chodziłam na terapię, trochę niezręcznie by było... Obecnie biorę tylko betabloker od kardiologa. Za kilka dni mam jeszcze holter, pewnie nic nie wykaże, ale ciągle wydaje mi się, że to jednak z moim sercem jest coś nie tak.

Ostatnie dwa lata były do tej pory najgorszymi w całym moim życiu. Nie mam żadnych kontaktów z ludźmi ze szkoły, na studiach też raczej nie mam nikogo bardzo bliskiego i rzadko spotykam się z kimś po zajęciach. Czuję się tu trochę samotna, nie powiem, ale boję się odzywać do ludzi, czuję się gorsza, brzydsza, mniej kompetentna. Mam wrażenie, że nikt mnie nie słucha, mówię cicho i niewyraźnie (to pewnie dlatego nikt nie słyszy), często plotę jakieś rzeczy bez ładu i składu.

Mam ukochanego chłopaka, jesteśmy razem 5 lat, a więc poznaliśmy się kiedy jeszcze byłam "normalna" ;) Niestety od tych nieszczęsnych dwóch lat żyjemy na odległość. Staramy się spotykać co tydzień, ale czasem się niestety nie udaje. Wtedy niemalże odchodzę o zmysłów, wkręcam sobie różne rzeczy. Tak jest np. w ten weekend.

Trochę ponad rok temu, doszły mnie słuchy od osoby z rodziny, że mój chłopak spotyka się z pewną dziewczyną i rzekomo chwalił się jeszcze innej osobie (koledze os.z rodziny, wiem, pokręcone), że działa na dwa fronty. Wiem, że ta os. z rodziny nie chciałaby mnie oszukać, ale może mieć jakieś niekompletne informacje. Rozmawiałam o tym z chłopakiem. Wszystkiemu zaprzeczył. Wiem, że przyjaciel mojego chłopaka spotykała się wówczas z tą dziewczyną. I chłopak potwierdził, że fakt, był kiedyś pod jej domem, raz podwoził kumpla, raz odwoził z ogniska ich razem. Mój chłopak ma kolegów w okolicy, gdzie ta dziewczyna mieszka. Wiem, że widywali się na różnych ogniskach, nawet jeśli chłopak był tam tylko na pół h, żeby wszystkich porozwozić. Mnie tam wtedy nie było. Skręcało mnie wtedy, ale nie mówiłam nic. Ufałam. Ale kiedy dowiedziałam się, że rzekomo mój chłopak się z nią spotyka, coś we mnie pękło. Mimo jego zapewnień, że nie zrobił nic złego, takiego jakby powrotu do normalnego życia, to ciągle gdzieś siedziało mi z tyłu głowy i często o tym wspominałam. Nie miałam żadnych dowodów na jego winę, ale z drugiej strony, po co ktoś miałby kłamać, żeby nas skłócić. Jeszcze przed tym wszystkim, kiedy dopiero poznałam tę dziewczynę na wspólnej imprezie, zachowanie jej i mojego chłopaka wobec siebie bardzo mi się nie podobało. Czułam się pominięta i wtedy jakbym czuła coś w kościach. Miałam ochotę ją zagryźć :D Oczywiście chłopak zapewniał, że nie mam powodów do niepokoju.

Wczoraj zachowałam się po świńsku i przejrzałam jego fb. Jest teraz taka opcja, że wiem, że od kilku miesięcy regularnie raz w miesiącu lub częściej, zagląda na jej profil, wstukuje ją w wyszukiwarkę. Tylko po co?! Przez telefon nie umiał mi tego wytłumaczyć. Mamy porozmawiać o tym za tydzień, kiedy się zobaczymy.

Jakieś cztery miesiące temu znalazłam u niego wiadomość, w której pisał do kogoś płci żeńskiej, czy spotkają się, czy nie. Oczywiście dostałam ataku paniki. Tłumaczył się, że to tylko koleżanka. Że czasem się spotykają, tak po prostu, żeby pogadać. Mówił, że brakuje mu rozmów ze mną, że teraz rozmawiamy tylko o moich problemach na studiach, z rodzicami, ze zdrowiem. Że wyciągamy wszystko, co złe. A z nią może normalnie porozmawiać. Bolało jak cholera, ale tak, miał rację. Ze mną nie było innych tematów. I że nie mówił mi o tej znajomości, bo przewidział jak zareaguję (i miał rację), Mówił, że męczy go to, że nie może mieć koleżanek, że wszędzie dosuzkuję się zdrady. Że kocha mnie i nikogo więcej. Znam tę dziewczynę, ma chłopaka. Najbardziej przykry jest fakt, że to przyjaciółka tej pierwszej dziewczyny. A co, jeśli nie powiedział mi prawdy i spotykał się właśnie z nią?

Wiem, że zachowuję się okropnie, grzebiąc w jego prywatnych rzeczach, ale to jest silniejsze. Bardzo się boję, że mnie zdradza. Doszukuję się tego wszędzie.

W między czasie bardzo się między nami poprawiło. Lepiej i otwarciej nam się rozmawia. Oboje odczuwamy tę zmianę. Wydaje mi się, że on też lepiej rozumie mnie i to, co się teraz ze mną dzieje. Wcześniej powtarzał, że przesadzam, że coś sobie wkręcam, teraz już tak nie jest. Stara się wysłuchać i zrozumieć. To ciepły i fajny facet. Kocham go. Lubi towarzystwo, stąd liczne grono kolegów i koleżanek. Ja właścwie mam tylko jego, dlatego nie mogę tego do końca zrozumieć. Wiem, że mnie kocha, często mi to okazuje. No bo chyba nie można tak pięknie udawać przez taki kawał czasu, prawda? Po co? Nieoficjalnie wiem, że planuje mi się oświadczyć. Ale czasem mam dni, że wydaje mi się, że on jest ze mną tylko z przyzwyczajenia, że tak mu wygodniej, że kiedy na horyzoncie pojawi się ktoś lepszy ode mnie, zostawi mnie. Czasem mam ochotę rzucić to wszystko, odejść i pozwolić mu znaleźć normalną dziewczynę. Powiedział, że to bardzo egoistyczne z mojej strony, bo ja będę zajmować się sobą, a co z nim? Jak on miałby sobie poradzić z rozstaniem?

Wiem, że to nie forum dla ludzi z problemami w związku, ale myślę, że ta moja nerwica dużo tutaj psuję. Kiedy poznaliśmy się z chłopakiem, byłam energiczna, towarzyska, uśmiechnięta, zadbana. Teraz przytyłam, nie stroję się, czasem nie mam siły nawet, żeby się umalować. Wyglądam jak dotychczas najgorzej w całym życiu. A wiem, że dla niego wygląd jest ważny. Nie mam żadnych pasji, tylko uczelnia, mieszkanie. On ma pasję, rozwija ją, nie usiedzi w miejscu. Dlaczego miałby być ze mną? W dodatku życie seksualnie nam się sypie, bo od około roku mam problemy z orgazmem, winię za to ostatnie betablokery, których już nie biorę. To wszystko rodzi we mnie dużą frustrację, w nim też. W dodatku moje częste natręty, że jestem w ciąży nie ułatwiają sprawy. Dlaczego miałby nie znaleźć sobie normalnej dziewczyny? Po co mu taka wybrakowana? Wszystko przeżywam, analizuję, nie jestem spontaniczna. Nie taką mnie pokochał. Ciągle gdzieś z tyłu głowy siedzą mi te dziewczyny, że może coś między nimi było, że chłopak nie jest ze mną w porządku. W końcu znudzi mu się spokojne tłumaczenie, że nic złego nie zrobił i kocha tylko mnie. Jesteśmy dla siebie pierwsi i boję się, że chciałby zobaczyć jak to jest z kimś innym...

Nawet teraz, kiedy prawdopodobnie poszedł się zdrzemnąć i nie odzywa się, chodzą mi po głowie myśli, że może pojechał do niej ;(
Co robić? Jak pomóc sobie i naszemu związkowi?
Nie pamiętam już, jaka byłam przed nerwicą...

Dziękuję, że dobrnęliście do końca. Trochę się rozpisałam.
Awatar użytkownika
Godethead
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 94
Rejestracja: 23 października 2015, o 09:49

16 listopada 2015, o 09:40

blue_811: "chyba jestem zaburzona, choć chyba do tej pory nie mogę się z tym pogodzić i dopuścić tej myśli do siebie"
BINGO ! :) Jeśli nie dopuszczasz do siebie tej myśli, uciekasz od od niej i robisz wszystko żeby tylko tak nie myśleć to wg. mnie JESTES NA IDEALNEJ DRODZE żeby rozwijać w sobie |LĘK| ...

blue_811: "Jeszcze przed tym wszystkim, kiedy dopiero poznałam tę dziewczynę na wspólnej imprezie, zachowanie jej i mojego chłopaka wobec siebie bardzo mi się nie podobało. Czułam się pominięta i wtedy jakbym czuła coś w kościach. Miałam ochotę ją zagryźć :D Oczywiście chłopak zapewniał, że nie mam powodów do niepokoju."
... im bardziej będziesz zazdrosna tym gorzej dla Ciebie tzn. zaniżasz swoją wartość i zaburzasz równowagę. Wg. mnie możesz się w takiej sytuacji spodziewać odwrotnie proporcjonalnego efektu do tego, który chcesz uzyskać ..

blue_811: "Jakieś cztery miesiące temu znalazłam u niego wiadomość, w której pisał do kogoś płci żeńskiej, czy spotkają się, czy nie. Oczywiście dostałam ataku paniki."
To o czym piszesz to wg. mnie kompletny brak zaufania. Chcesz mieć psa na smyczy !? Czy tworzyć związek oparty na zaufaniu ? Z takim podejściem to nic dobrego nie zbudujesz. Prywatność rzecz święta, czy to jest telefon - sms`y, maila, korespondencja czy cokolwiek innego.. wg. mnie bez jego zgody nie masz prawa do naruszania TEJ prywatności. Swoją drogą to w ogromny sposób wpływa na "jakąkolwiek" relację, która miałaby być zbudowana na zaufaniu (a myślę, że tylko tak można "stworzyć" coś trwałego - to podstawa bez której wszystko się "ZAWALI"). Tego typu zabiegi to brak SZACUNKU w stosunku do drugiej osoby.

blue_811: "A co, jeśli nie powiedział mi prawdy i spotykał się właśnie z nią?"
".. a co jeśli ?", ".. a może ?", " .. a jak .. ?", " .. a gdyby ?", " .. a jak się okaże ?" - rewelacyjne pytania na które i tak nigdy nie znajdziesz satysfakcjonującej odpowiedzi, a które rozwiną Twoje lęki i spowodują w dalszej części niezdolność do normalnego funkcjonowania. Odrzuć te pytania. Ucinaj krótko. To "podpucha" mózgu mająca wpłynąć na zintensyfikowanie negatywnych emocji i eskalacji stanu lękowego.
"A nawet jeśli .. TAK !" to co ? - TO NIC ! stanie się i nie będziesz miała na to żadnego wpływu.

blue_811: "W dodatku moje częste natręty, że jestem w ciąży nie ułatwiają sprawy. Dlaczego miałby nie znaleźć sobie normalnej dziewczyny? Po co mu taka wybrakowana? Wszystko przeżywam, analizuję, nie jestem spontaniczna. Nie taką mnie pokochał."
Ja myślę, że zmianę powinnaś zacząć od siebie. Jeśli sama ze sobą nie będziesz czuła się dobrze, "nie zrobisz porządku" - to żaden związek Ci w tym nie pomoże (!!), a tym bardziej nie będzie to umacniało związku w którym Jesteś.
Chciałabyś żeby Twój chłopak w kółko mówił "jestem do niczego, nic mi się nie udaje, nic mi się nie chce, do niczego się nie nadaję, pewnie Ona znajdzie sobie innego.." itd. itd.
Zauważ, że sama masz do siebie podejście krytyczne i pełne wątpliwości, sama sabotujesz własną osobę, umniejszasz swoją wartość... dlaczego chłopakowi miałoby zależeć na dziewczynie, która ma "permanentnie" takie podejście i jest skupiona na sobie samej ?
Sama piszesz o tym, że byłaś inna, pełna życia, "spontaniczna" .. może czas spojrzeć na siebie "szczerze" w końcu ruszyć się, przestać narzekać, skończyć z podejrzeniami i zabawą w detektywa (BTW. czy myślisz że zapobiegniesz czemuś robiąc w ten sposób - ja wiem, że w 100% NIE, a wręcz przeciwnie takim działaniem jedynie możesz pogorszyć sprawę).
Bądź najlepszą wersją samej siebie i przestań wróżyć z fusów. Na forum masz tyle cennych wiadomości od ludzi z różnymi doświadczeniami, że przy odrobinie zaangażowania z pewnością wyciągniesz wnioski i rozwiejesz wiele z wątpliwości które masz ..
ps.
Nie traktuj mojego wpisu negatywnie. Chodziło mi tylko o uświadomienie kilku spraw. Osobiście życzę powodzenia.
Pzdr!
ODPOWIEDZ